Piątkowa GROmada #178 - Call of Juarez Edition

BLOG O GRZE
860V
Piątkowa GROmada #178 - Call of Juarez Edition
BZImienny | 28.02.2020, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dzisiejsza wyprawa będzie - względem tej sprzed tygodnia - podróżą nie tyle w czasie, co także miejscu. Trafimy bowiem na Dziki Zachód, gdy to poszukiwacze złota, żądni pojedynku bandyci czy karabin Gatlinga były codziennością. A w tle tego mamy dwie opowieści: jedna dotyczy posądzonego o zbrodnię Meksykanina, a druga pastora z mroczną przeszłością.

WItam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przedstawię pierwszą odsłonę serii Call of Juarez - są to strzelaniny z perspektywy pierwszej osoby, za produkcję których odpowiada jeden ze starszych producentów (kiedyś dystrybutorów) gier wideo, czyli Techland (jeśli chodzi o rok, to jest to rówieśnik Cenega S.A.). Deweloper znany wtedy głównie za sprawą Chrome, czy wykorzystanej w nim technologii Chrome Engine, zdecydował się na przedstawienie tematyki Dzikiego Zachodu z perspektywy dwóch osób o zupełnie innym podejściu do interakcji z otoczeniem. Była to też pierwsza odsłona serii z lepszymi i gorszymi odsłonami, a jak lepiej rozpocząć przygodę z serią niż od jej początku. Zapraszam więc do lektury. ;)

Zrzuty ekranu pochodzą ze strony produkcji na platformie GoG (skąd zresztą mam grę - możliwe, że w szufladach kurzy mi się wydanie z CD-Action). Wersja ta, tak samo jak wydanie premierowe, ma polską wersję językową (napisy), co jak na ten typ gry jest wystarczające.

Krwawe rozgrzeszenie

 

Call of Juarez w wydaniu na rynek polski (Windows). Źródło: https://www.mobygames.com/game/call-of-juarez/cover-art

Słowem wstępu zaznaczam, że na najwyższym poziomie trudności tytuł zajął mi prawie 8h (licznik na GoG wskazuje 7h 51 min). Czyli jak na cenę jaką zapłaciłem to bardzo dobry wynik.

Dziki Zachód to miejsce znane z poszukiwaczy złota, którzy to w imię legend byli gotowi na nawet największą potworność - taką opowieścią była historia o znajdującym się w rejonie Juarez złocie, nazwaną "Call of Juarez". Niezadowolony z prób potwierdzenia tej legendy pół-Meksykanin Billy Candle wraca w swe rodzinne strony, miasta Hope, skąd uciekł przed ojcem, by spotkać się ze swoją matką. Na miejscu odkrywa on zwłoki swojej rodzicielki, a będąc jedynym na miejscu zdarzenia staje się z automatu podejrzanym - na swoje nieszczęście spotyka go tam jego wujek, Ray McCall, który to po chwili stwierdza, że to Billy jest winnym i decyduje się go zabić. Po nieudanej próbie wymierzenia sprawiedliwości, także wskutek bójki z kilkoma rabusiami chwilę później, Ray wraca do kościółka, gdzie to porzuca rolę w miarę spokojnego duchownego i wraca do wymierzenia krwawej sprawiedliwości. Billy natomiast nie tyle ucieka przed dalszym członkiem rodziny, co także dalej wraca do procedury weryfikacji legendy - weryfikacji, przez którą trup będzie ścielił się gęsto. A w powietrzu będzie słychać nie tyle świst strzał i kul, co także cytaty z Biblii. 

Twórcy zdecydowali się na przedstawienie jednej historii z dwóch perspektyw - po wykonaniu kilku zadań następuje przerwa i gra przełącza na innego protagonistę, co pozwala nie tyle na odświeżenie w rozgrywce, co także spojrzeć na te same wydarzenia z innej strony. I dzięki temu sprawnie opowiedziana opowieść zyskuje trochę na uroku, choć to nie tylko zasługa rozwiązania "Dwaj skrajni bohaterowie", co także ich wykonanie. Tutaj zdecydowanie na plus wypada Ray, który to wyruszył w podróż celem wymierzania sprawiedliwości, a historię sprzed momentu przemiany w duchownego słucha się z przyjemnością. Billy też wypada nieźle, natomiast reszta ani nie jest jakoś szczególnie dobra, ani szczególnie zła.  Choć wypadła dobrze, jeśli chodzi o budowanie klimatu szalonych poszukiwaczy złota, którzy to zrobią absolutnie wszystko, by sprawdzić, czy przepowiednia/legenda jest prawdziwa.

Najgorszy moment? Zdecydowanie polowanie na króliki - mam wrażenie, że twórcy zdecydowali się na pokazanie, jakie to ładne i OGROMNE obszary są zdolni zaprojektować, ale nie do końca wiedzieli jak (i to w tym momencie, bo tak to wielkei tereny mają nawet ręce i nogi, a epizod z orłem niedługo później wypada bardzo dobrze). Dali więc ogromne połacie terenu do przemierzania, gdzie nie ma absolutnie nic do roboty niż polować na małe istoty, bo jakiś Indianin tego zażądał.

No i jeszcze bonus z innym złym momentem, czyli:

[spoiler]Epizody ze stacjonarnym karabinem maszynowym - nie korzystając z niego wydłużasz starcie, a w trakcie korzystania z niego jest się wprost wybornym celem, bo wystarczy, że wróg wybiegnie z dwóch różnych stron i kicha. Byłby najgorszy, ale twórcom udało się oddać jego moc, więc wypada minimalnie lepiej niż pogoń za króliczkami.[/spoiler]

Idea dwóch protagonistów dała twórcom z Techlandu możliwość zaimplementowania dwóch odmiennych stylów rozgrywki. Ray, ze względu na swoją przeszłość, idzie i bez litości eliminuje wszystkich wrogich mu bandytów - wspomaga go przy tym nie tyle jego zdolności, co skuteczny w powstrzymywaniu kul metalowy napierśnik. Billy natomiast nie ma szans w bezpośredniej konfrontacji, a jego jedynymi broniami - poza otoczeniem - są łuk oraz bicz (dobre narzędzie do klepania wilków). 

W przypadku gry Ray'em mamy do czynienia ze strzelaniną, gdzie aspekt skradania nie występuje - wchodzi się więc z impetem do kolejnych lokacji i wali do wszystkiego, co jest bandytą i planuje odpowiedzieć ogniem. I cały oręż to zużywalna - dość szybko, jeśli wolno stwierdzić (a nawet za szybko) - broń palna, gdzie dominującą rolę stanowią rewolwery z okazjonalnymi dwururkami czy falloutowym karabinem na jelenie. I w ramach tej części twórcom udało się zaprojektować nawet przyjemny system walki, choć na wyższych poziomach trudności jest on czasem męczący (ale z minimum wprawy w gatunku jest to zdecydowanie do przejścia). Na plus wypada fakt, że wrogowie nie są gąbkami na pociski i jeden celny strzał z mojej ulubionej broni (karabinek z dźwignią zawsze na plus, niezależnie jak się nazywa) wystarczył, by wypłacić należną mu karę - śmierć. Czasem są jeszcze typowe dla okresu pojedynki, ale je zdecydowałem się jedynie odhaczać, a nie się nimi napawać. Zwykłe strzelania do bandytów z ukrycia wypadało o niebo przyjemnie. 

W przypadku gry Świeczką walka została ograniczona do absolutnego minimum, a najważniejszą bronią jest nie karabin/pistolet, a łuk - narzędzie równie skuteczne, o ile nie skuteczniejsze od broni palnej. Łuk nie nadaje się jednak do starć z wieloma przeciwnikami, a dodatkowo amunicja do niego jest dość limitowana, tak więc skradanie się jest jedynym wyjściem. A samo skradanie i jego otoczka wypadają w najlepszym razie przyzwoicie (zbyt blisko kategorii "może być"), choć tu trzeba oddać twórcom, że się starali jakoś ten element urozmaicić. Niestety, niezależnie jak będziesz się starał urozmaicić, wciąż będzie one średnie jeśli będziesz miał wrażenie przechodzenia przez pomieszczenia oddalone od dziesiątek mil, a wrogowie będą sprawiali wrażenie co najwyżej średnio inteligentnych, z problemami ze słuchem i do tego ślepych, no bo jak jesteś w cieniu, to wróg cię w końcu nie zauważy, nawet jeśli się z nim zetkniesz - a coś takiego miało miejsce, gdy przechodziłem grę. Na szczęście wspomniany łuk wypada zdecydowanie na plus i korzystanie z niego to czysta przyjemność, czego niestety nie mogę powiedzieć o biczu, który to w trakcie gry działał na tyle słabo (głównie kwestia tego, jak system widział trafienie) dość dziwne i jako narzędzie do walki sprawdzał się jedynie do odpędzania miejscowej zwierzyny.

Na koniec coś, co łączy obu bohaterów (a przy okazji też Lo Wanga z Shadow Warrior (2013)), czyli ich odporność na upadek z niewielkich wysokości - a właściwie jej brak. Jakby co, jestem w stanie zrozumieć, że upadek z kilku metrów może być śmiertelny, ale jeśli upadek z murku przy niewielkim rozbiegu jest groźniejszy niż grupa bandytów, to coś tu nie gra - szczęśliwie, poza tym drobnym łatwym do uniknięcia mankamentem było przyjemnie. Choć i tak lepiej niż w SW (2013), gdzie upadek z praktycznie każdej wysokości był absolutnie śmiertelny, co poniekąd tłumaczy, dlaczego w SW 2 Lo Wang nie ginie od upadku (no chyba, że spada w przepaść).

Wersja obecnie dostępna na GoG działa bez najmniejszego problemu, zarówno jeśli chodzi o stabilność jak i liczbę klatek - o ile nie liczę feralnego epizodu z wielkim obszarem, gdzie nie ma absolutnie nic do roboty. Zresztą, mam nieodparte wrażenie, że został on dodany tylko dlatego, by twórcy pochwalili się jedną z mocniejszych stron produkcji, czyli warstwą wizualną - bo ta robi wrażenie, nie tyle projektem lokacji samym w sobie, co tym jak one potrafią być rozległe. I o ile można dyskutować, czy jest to zabieg z perspektywy tempa gry słuszny, tak zdecydowanie jest to źródło wspaniałych widoczków, które to odciągają uwagę nawet od grupy bandytów. A pamiętajmy, że na najwyższym poziomie trudności jedna chwila nieuwagi i już zostało 40 punktów zdrowia.

Natomiast jeśli chodzi o warstwę audio, to do tej nie mam zastrzeżeń. Ale też nie jest jakoś szczególnie wybitnie - coś bym więcej napisał, ale ostatnio wolę nucić sobie muzykę z Heroes IV (chyba jedyne, co mnie trzyma przy tamtym tytule, bo inaczej już dawno bym go wywalił ze względu na fatalne aspekty techniczne).

Jak komuś brakuje czegoś w klimacie Dzikiego Zachodu na 2-3 wieczory z elementami strzelania oraz morderczymi legendami, Call of Juarez jest tym, czym powinien się zainteresować. Bo choć nie jest to produkcja idealna, tak trafiła w, jak dla mnie, idealny moment, gdyż od dawna nie ograłem równie dobrej westernowej strzelaniny. Więc możecie liczyć, że w przyszłości pojawią się inne odsłony serii - z wyłączeniem odsłony o podtytule "The Cartel", bo ta nie tyle jest podobno marnym tytułem, co dodatkowo nie jest dystrybuowana cyfrowo (pozostają jedynie pozostałości po wspomnianej dystrybucji czy w przypadku konsol edycje pudełkowe).

Czy kiedyś Call of Juarez powróci do GROmady? Pytamy się, bo było przyjemnie - jak zwykle. :)

Ankieta

Reguły pozostają bez zmian, czyli następny tekst jest o zwycięzcy (który to wypada następnie z bazy) -  w przypadku remisu na najwyższym miejscu decyduję, który to ze zwycięzców wygrywa (i tylko wtedy głosuje). Ogłoszenie wyników będzie miało miejsce we wtorek około godziny 20.00.

  • Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition

Wrażenia z ogrywania BattleBlock Theater, sympatycznej platformówki stworzonej przez duet The Behemoth i Big Timber Studio.

  • Piątkowa GROmada - Blood II: The Blood Group Edition

Czyli o drugiej odsłonie serii Blood - Blood II: The Chosen wraz z dodatkiem The Nightmare Levels. Bo przyzwoitego strzelania i znowu żyjącego Caleba nigdy za wiele.

  • Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition

Czyli legendarny tytuł, któremu zagrozić mogły jedynie gry pokroju pierwszego Half-Life. A mowa o Quake w wydaniu kompletnym, czyli Quake: The Offering (Quake + Mission Pack No.1, + Mission Pack No. 2) w bonusie z dodatkiem od pracownika MachineGames (ZeniMax Sweden), DOPA.

  • Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition

Wrażenia z ogrywania trzeciej (drugiej?) odsłony serii Serious Sam, Serious Sam II, kontynuacji Serious Sam z Xbox (jakby to miało znaczenie).

  • Piątkowa GROmada - Unreal Gold Edition

Czyli będzie nierealnie, a to za sprawą grupy deweloperów - Epic MegaGames, Digital Extremes oraz Legend Entertainment - autorów składowych Unreal: Gold, czyli podstawki z kwietnia 1998 roku oraz dodatku z 1999 roku.

  • Piątkowa GROmada - Tribes: Zemsta Edition

Czyli parę słów o odsłonie serii Tribes od twórców BioShocka, czyli Tribes: Vengeance, który to w Polsce ukazał się jako Tribes: Zemsta. Bo latania w powietrzu, ślizgania i pięknych widoczków nigdy za wiele - tylko plemion za dużo.

Oceń bloga:
33

O jakim temacie chciałbyś poczytać w następnej prowadzonej przeze mnie GROmadzie (ankieta zakończona)?

Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition
95%
Piątkowa GROmada - Blood II: The Blood Group Edition
95%
Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition
95%
Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition
95%
Piątkowa GROmada - Tribes: Zemsta Edition
95%
Piątkowa GROmada - Unreal Gold Edition
95%
Pokaż wyniki Głosów: 95

Komentarze (102)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper