Gylt - Nawiedzona szkoła. Recenzja gry

BLOG RECENZJA GRY
2183V
Gylt - Nawiedzona szkoła. Recenzja gry
PrzemQ | 26.05.2020, 12:10
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Szkoła, dla jednych miejsce nauki czy spotkań ze znajomymi. Dla innych bardzo trudny okres zmagań z nieakceptującymi ich rówieśnikami. Lata, które każdy musi przejść, w jaki sposób to już wiele różnych ścieżek. Tych łatwych oraz trudnych. Taki temat próbuje podjąć Gylt.

Gylt to dosyć świeża gra ekskluzywna dla serwisu grania w chmurze od Google. Mowa oczywiście o niechlubnej Stadii. Postaram się jednak nie łączyć moich wrażeń z grania ze stanem technicznym samej usługi. Najnowsza produkcja Tequila Works jest już czymś, co bezproblemowo można nazwać grą, a nie tylko symulatorem spacerowicza, jakim mianowano ostatni tytuł ich studia, czyli Rime.


Główną bohaterką opowieści zostaje dziewczyna o imieniu Sally, która za wszelką cenę stara się odszukać swoją zaginioną kuzynkę. Pewnego wieczoru, gdy wraca do domu, bierze udział w wypadku drogowym, tym samym zmieniając swoją trasę. Po podróży kolejką linową zauważa ona, że miasto zostało zrujnowane. Wygląda to tak jakby opustoszało, a ona została całkiem sama. Poszukiwanie odpowiedzi na coraz to bardziej mnożące się pytania kierują drogę Sally w stronę szkoły. Szybko okaże się, że nie jest w tym wszystkim sama.


Gameplayowo gra jest skradanką. Przedpremierowe teksty o tym, że postawiono na gatunek survival horroru, są zdecydowanie przesadzone, no, chyba że twórcy nigdy nie widzieli innej produkcji tego typu. Promowanym podejściem jest unikanie potyczek i chowanie się przed zasięgiem wzroku przeciwników. Całość można ukończyć bez zabijania potworów stojących na drodze. Jeżeli jednak trafimy na takiego, którego pozycja jest wysoce niekomfortowa, to możemy zakraść się do jego pleców i atakiem z zaskoczenia ułatwić sobie przejście.

Przez pierwszą połowę gry jedyną bronią, jaką bowiem otrzymuje Sally, jest latarka. Tym razem wykorzystywana trochę inaczej niż oświetlanie ciemnych pomieszczeń. Jeżeli wróg nas wypatrzy wchodzimy w otwartą walkę. Nie ma tu nic zaawansowanego, wraz z pomocą autoaima celujemy w narośl na ciele przeciwnika. Po trzykrotnym usunięciu tych śladów potwór rozpływa się, a my możemy iść dalej. Właściwie to nawet wydaje się łatwiejsze niż zabijanie po cichu, bo marnuje o wiele mniej baterii i nie trzeba szukać do tego specjalnej pozycji. Z drugiej strony owo źródło zasilania jest na tyle łatwo dostępne, że co chwila znajdujemy kolejną stertę i szybko trzeba będzie porzucać znaleziska przez limit w plecaku. Całkowicie od nas samych zależeć będzie czy pójdziemy stylem proponowanym przez twórców, czy może przebiegniemy przez mapę na Rambo.


Drugim obiektem do zbierania są inhalatory będące odpowiednikiem strzykawek, roślinek do leczenia i tego typu podobnych. Również w tym miejscu muszę wspomnieć o zalegających zapasach. W większości przypadków nie ma nawet potrzeby ich używania. Problemem jest to, że gra nie stanowi wyzwania. Przechodząc wszystko dokładnie, umarłem może ze dwa razy, kiedy już całkowicie czułem się bezkarny. Tych obu i tak mógłbym spokojnie uniknąć, gdybym na szybko pobiegł do miejsca, gdzie wrogowie nie mogą się dostać. Jeżeli tylko po drodze nie ma jakiegoś przełącznika, wózka do przepchania i drabiny do przesunięcia to nie będzie z tym żadnego kłopotu. A nawet jeżeli by tak było, to w drugiej części gry wpada całkiem przydatne urządzenie, które jeszcze bardziej upraszcza przemieszczanie się.


Wcześniej wspomniana latarka ma jeszcze jedno zastosowanie. Używać jej trzeba przy zagadkach. W większości przypadków mamy do czynienia z prostym niszczeniem ogromnych gałek ocznych. Jak wszystkie znikną, to otwieramy przejście. Czasem trzeba gdzieś wyłączyć prąd czy przesunąć drabinę lub inny wózek. Jest jeszcze znienawidzona przeze mnie zagadka w stylu odbijania światła przez dobre położenie luster. Nie ma tu nic na siłę skomplikowanego i przez całą grę miałem może tylko dwie takie gdzie trzeba było przystanąć i przemyśleć co należy zrobić.

Podczas zwiedzania miasteczka można też zbierać kilka rodzajów elementów kolekcjonerskich i warto to robić. Oprócz klasycznych nagród typu dzienniki, z dodatkowymi szczegółami na temat świata, to są i takie, które wpływają na zakończenie historii. Warto się tym zająć, bo tym razem znajdźki nie są jakoś trudno poukrywane i większość można znaleźć bez żadnych poradników. W końcu po rozczarowującym finale równie niesatysfakcjonujące zakończenie to słaby pomysł.


Od strony artystycznej Gylt prezentuje się całkiem nieźle, stylistyka idzie w stronę animacji, którą po dopieszczeniu można by wypuścić na VOD, nie jest to poziom kinowych produkcji, ale i tak daje radę. Na duży plus zaliczam projekty przeciwników, w tym przynajmniej jednego bossa. Na lokacje również nie ma co narzekać, może jedynie mogło być ich trochę więcej, bo całość kończy się zbyt szybko. Soundtrack prezentuje dobry poziom a, jeden kawałek będę musiał przesłuchać jeszcze przynajmniej kilkakrotnie, ale możliwe, że zostanie ze mną na dłużej.


Niestety przez platformę, na której gra jest dostępna, ciężko jest mi ocenić takie elementy jak rozdzielczość czy spadki płynności, by przypadkowo nie zarzucić grze problemów platformy streamingowej. To właśnie jest problem Gylt, przez wybór wrzucenia gry na Stadia prawie nikt o tym nie usłyszy, a tytuł nie doścignie sukcesu Rime czy nawet Deadlight. Tu nie ma nawet zainteresowanie, gdy na najważniejszych rynkach możliwość zagrania w 4K jest dostępna za darmo. Wielka szkoda, że wszystko się tak potoczy, bo produkcje Tequila Works coraz bardziej ewoluują i stają się większe i bardziej rozbudowane, ich najnowszą grę, pomimo narzekać zapamiętam miło, to takie 7/10, ale nie zrażajcie się, bo warto.

Oceń bloga:
11

Atuty

  • Interesująca historia
  • Wybór pomiędzy skradaniem a walką
  • Kilka zakończeń
  • Ładna stylistyka
  • Projekty przeciwników
  • Dobry Soundtrack

Wady

  • Brak polskiej wersji językowej
  • Gra jest zbyt łatwa
  • Zagadki mogły być bardziej skomplikowane
  • Słaby finał gry
PrzemQ

PrzemQ

Gylt to dobra gra na kilka kilka godzin. Skradanie się po szkole w środku nocy i ucieczka przed poszukującymi nas wrogami daje radę. Wielka szkoda, że studio wybrało platformę jak Stadia bo to miało szansę na sukces.

7,0

Czy dałbyś szansę Google Stadia gdyby wydali swoją grę AAA?

Tak
40%
Nie
40%
Pokaż wyniki Głosów: 40

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper