Top skończonych gier w 2018 roku

BLOG
1383V
Osobiste top gier w 2018 roku
Johnak | 15.12.2018, 16:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kolejny rok dobiega końca... jako, iż ostatnio mój wolny czas zdominowany jest przez magisterkę nie sądzę, bym zdążył cokolwiek więcej w tym roku przejść. Pomyślałem więc, iż to dobry moment by odrobinę usystematyzować sobie tegoroczne wirtualne dokonania i przedstawić je w TOPce okraszonej krótkimi komentarzami. Zapraszam!

 

co by rozjaśnić niejasność: nie jest to zestawienie najlepszych gier wydanych w tym roku, lecz tytułów z różnych lat, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy udało mi się ukończyć. To tyle, enjoy!

22. The Awesome Adventures of Captain Spirit (2018)

Ostatnie miejsce w zestawieniu przypadło mini-produkcji stanowiącej rzekomo pomost pomiędzy pierwszą a drugą częścią Life is Strange. Podobnie jak w każdej odsłonie cyklu, mamy tutaj do czynienia z ostrą grą na emocjach. W zasadzie najbardziej urzekającym elementem opowieści jest świetnie oddana wyobraźnia i kreatywność protagonisty. Historia młodego chłopaka o niezbyt szczęśliwym dzieciństwie ma jeden duży zwrot akcji, i w momencie gdy on następuje… gra się kończy. Można by być takim obrotem spraw rozczarowanym, ale biorąc pod uwagę, że gra została  udostępniona od pierwszego dnia za darmo.. nie ma co narzekać!

21. Detective Pikachu (2018)


Prosto z mostu: największe rozczarowanie spośród wszystkich gier w tym zestawieniu. Gra, na moje oko, została zrobiona w pośpiechu i nazbyt ją ułatwiono- nie ma możliwości popełnienia jakiegokolwiek błędu. Gra nie przepuści nas bowiem dalej, póki właściwej odpowiedzi nie wskażemy. Ubolewam nad powyższymi, ponieważ tytuł posiadał elementy niezbędne do rozegrania wciągającej gry przygodowej- interesującą fabułę, postacie i zróżnicowane lokacje. Nie muszę chyba dodawać, iż gwiazdą całego show jest nie protagonista (Tim Goodman) lecz tytułowy pikachu. Dopełnienie jednego z bardziej cukierkowych pokemonów mocnym głosem dorosłego faceta jest fantastycznym, kontrastującym zabiegiem, którego chciałoby się w grach doświadczać częściej.

20. Life is Strange: Before the Storm (2017)

Po bardzo dobrej pierwszej części byłem autentycznie ciekaw co twórcy zaoferują w tej odsłonie. Choć gra jest z pewnością udana i posiada dosyć wciągającą fabułę uważam, że nie dorasta poprzedniczce do pięt. Historia jest zdecydowanie bardziej przyziemna i, nazwijmy to, “prawdopodobna” aniżeli ta z jedynki, co dka jednych będzie zaletą, a dla innych wadą. Sama Chloe wydała mi się być typową zbudowaną nastolatką, która co i raz podejmuje kretyńskie decyzje w towarzystwie Rachel- psiapsi o często bardzo małym rozumku. Do tego dochodzi super zdolność protagonistki, która potrafi pyskować- ja wszystko rozumiem, ale w zestawieniu z umiejętnością Max do manipulowania czasem… trochę biednie to wypada. Na plus z pewnością zaliczam poboczne aktywności, w których można wziąć udział, na czele z sesjami RPG!

19. Homefront (2011)

Pamiętam jak bardzo ta gra została zjechana w recenzjach ( cd-action wlepiło bodajże 3/10). Przeszedłem grę w całości i uważam, że bardzo mocno tytuł ten został skrzywdzony. Nie twierdzę bynajmniej, że to jakiś ukryty mesjasz tej branży, ale nie jest także maksymalnym szrotem. Choć strzelanie nie było najlepsze, głównymi czynnikami nadrabiającymi braki były zróżnicowane misje- normalne strzelane, inne gdzie musimy uciekać, jeszcze inne gdy latamy helikopterem i zabezpieczamy konwój czy takie, gdzie przejmujemy kontrolę nad zaawansowanym wozem bojowym, którym siejemy spustoszenie. Wisienką na torcie jest sam setting. Wizja upadku Stanów Zjednoczonych pod północnokoreańskim butem jest motywem, którego w grach dotychczas nie doświadczyłem, a nie sądzę bym miał taką okazję w jakimkolwiek CoDzie (btw. RIP singleplayer CoD) czy Battlefieldzie.

18. Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser's Minions (2017)

Nie grałem w żadną inną część sagi Mario & Luigi, ale jako duży fan Paper Mario (N64) oraz Paper Mario: A thousand-year-door (GCN) postanowiłem zainteresować się tą produkcją. Główna gra- całkiem przyjemna mechanicznie, ale mizerna fabularnie. Dodatkowy komponent czyli Bowser’s Minions - ewidentnie pomysł był, ale wykonanie nie do końca; nie ma się zbyt dużej kontroli nad tym, co dzieje się na ekranie a co najgorsze walki są bardzo, ale to bardzo wtórne. W 2019 zadebiutować ma kolejny remake (Bowser’s inside story)- jeżeli stanieje do ceny poniżej 100zł - z chęcią dam mu szansę.

17. Wolfenstein II The new Colossus (2017)

Krwawa jatka w Nowym Orleanie, wizyta na księżycu, jazda na wózku inwalidzkim i potężne zwroty akcji- wszystko to znajduje się w kolejnej odsłonie cyklu “Blazkowicz i przyjaciele”. Rozpoczynająca się tuż po zakończeniu The New Order, przygoda tym razem skupia się na depczącej po piętach głównemu bohaterowi Frau Engel. Jak każda poprzednia część, gra pełna jest soczystego, niczym nie skrępowanego strzelania i siania spustoszenia w szeregach wrogów. Choć gameplayowo nie mam nic do zarzucenia, jako osoba grająca na PCcie miałem autentycznie ogromne problemy z optymalizacją; gra co i raz się nie włączała, bądź zacinała się w głównym menu. Nie do końca zagrała też fabuła, która imho zbyt mocno poszła w lekkie, absurdalne i ‘śmieszkowe’ tony (a ja akurat jestem fanem poważniejszych sekwencji jak np. w polskim szpitalu w The New Order).

16. The Room Two (2013)

Zdecydowanie za krótkie! Podobnie jak w przypadku pierwszej części eksplorację kolejnych szufladek, skrytek w szafkach, puzderkach i innych biurkach przerwały mi… napisy końcowe. Jest to autentycznie jedyny zarzut jaki jestem w stanie wynaleźć. Gra oferuje sobą fantastyczny pomysł na zagadki, klimatyczną muzykę i dziką satysfakcję, gdy uda nam się odkryć zakamuflowany przedmiot, bądź rozgryźć jakiś mechanizm otwierający. Z tego co wiem, gra ukazała się zarówno na pc jak i na urządzenia mobilne, także można się nią zachwycić gdziekolwiek się chce.

15. Dragon's Lair (1983)

Przyciski kierunkowe i jeden odpowiedzialny za akcję, zabawa na  parę minut… a jest to naprawdę wyśmienite. Don Bluth, były animator Disneya, stworzył schemat interaktywnego filmu, który daje radochę nawet 35 lat po premierze, a dzięki kreskówkowej oprawie, nie zestarzał się ani trochę. Jeżeli ktoś ma wolne 0,5h polecam wygooglować i przejść.

14. Call of Duty: WWII (2017)

Widziałem na temat trybu singleplayer bardzo różne opinie, i powiem szczerze: mnie się podobał. Sama możliwość powrotu do teatru zdarzeń drugiej wojny była bardzo odświeżająca, a do tego doszło rewelacyjne lądowanie w Normandii i walka w Ardenach. Owszem, zdarzały się durne sekwencje, jak starcie jeepa z pociągiem, ale w zasadzie są to krótsze momenty bólu zadka w stosunku do dłuższych miodnych epizodów. Podobało mi się, iż podobnie jak w Black Ops całą grę przechodzimy z perspektywy jednej osoby, w tym przypadku- niejakiego Danielsa z Texasu. Nie jest on może ultra-głęboką postacią, ale nie jest też absolutnym sztywniakiem, niemową czy jednoosobową armią wypraną z ludzkich uczuć.

13. Professor Layton and the Pandora's Box (2007)

Druga odsłona przygód Profesora i jego młodocianego ucznia przenoszą nas m.in… do pociągu. Nie jest to jednak żadne Pendolino czy inne TLK, lecz Molentary Express- oldschoolowe wagony ciągnięte przez ogromną lokomotywę. Tym razem musimy rozwiązać zagadkę legendarnej puszki pandory. Gameplay znacząco nie odbiega od tego z poprzedniej części- przemieszczamy się z lokacji do lokacji, przeszukujemy je i rozwiązujemy zagadki, na które się natkniemy. Poziom zagadek bardzo dobry, fabularnie i klimatycznie lekko zgrzyta (podkreślam- lekko), stąd nieco niższa pozycja w zestawieniu. Jeżeli jednak ktoś jest zakochany w pierwszej części, to naturalnie- warto.

12. Far Cry 3: Blood Dragon (2013)

Futurystyczny hołd dla klasyków kina akcji l. 80. Choć w zasadzie moja przygoda z serią zakończyła się na pierwszej części, ta, przez wzgląd na klimat, momentalnie przypadła mi do gustu. Jak na mały, samodzielny, ‘jajcarski’ dodatek do FC3, gra ma autentycznie świetne, żywcem wycięte z filmów postacie. Do tego masowe unicestwianie enigmatycznych ‘mobków’ w ciemnych kaskach, węży, rekinów czy tytułowych smoków za pomocą tak cudownych broni jak łuk, gatling, shurikeny czy wiązka lasera. Na deser zaś- cutscenki utrzymane w wybitnie old-schoolowym klimacie. Jeżeli ktoś nie miał przyjemności- polecam sobie tę przyjemność sprawić.

11. Horizon Zero Dawn (2017)

Jedna z bardziej oryginalnych post-apokaliptycznych wizji świata z jakimi się zetknąłem. Aloy, młoda zdolna dziewczyna, za dzieciaka wyrzucona z wioski, stopniowo odkrywa swoją przeszłość,  a także jej świata. Najbardziej zaskoczyła mnie fabuła, a właściwie jej jakość. Myślałem, że będzie to typowa zapchaj-dziura, która będzie wyłącznie tłem do przemierzania zróżnicowanych krain i ubijania mechanicznych stworzeń, a w sumie- ona pchała mnie dalej. Sam świat, choć pięknie wykreowany, wydał mi się trochę za bardzo pusty. Side-questy też były, ale niestety nie tak intrygujące jak w trzecim Wieśmaku czy czerwonym martwym odkupionym dwa. Graficznie wiadomo- opad szczeny murowany. Do tego na deser polowanie na syntetyczną zwierzynę, które jest pasjonujące, wymagające i satysfakcjonujące- 3x tak!

10. Professor Layton and the Spectre’s Call (2009)

Od czego zaczęły się przygody Hershela Laytona i Luke'a Tritona? Od incydentów w Misthallery, które przybliża nam Spectre’s Call. Kolejna część Laytona to klasyczny dla tej serii gameplay- eksploracja lokacji, rozwiązywanie łamigłówek i odkrywanie tajemnicy widma, które nawiedza i niszczy, wydawałoby się, spokojną mieścinę. Czym tak naprawdę jest widmo? Czy za przedwieczną kreaturą kryje się jakaś intryga? Jak zaczęła się więź pomiędzy profesorem a jego uczniem? Zachęcam do odkrycia odpowiedzi na te pytania samodzielnie, bo nie zawiedziecie się. Layton wyrósł w mojej głowie na taki osobliwy znak jakości, i mam nadzieję, że żadna kolejna część tego obrazu nie zniweczy.

9. Marvel's Spider-Man (2018)

Pierwsza od bardzo dawna gra, na którą rzuciłem się na premierę. Choć przemierzanie NY pająkiem jeszcze nigdy nie było tak piękne i przyjemne, definitywnie nie jest to gra 10/10 (czym bardzo mnie PPE zaskoczyło, nie ukrywam :D). Najbardziej kulejące elementy Spider-Mana to ‘sekwencje skradankowe’ postaciami drugoplanowymi, wtórne do bólu side-questy i pospieszna końcówka gry, którą chyba zrobiono na kolanie. Szkoda. Szkoda, bo gdyby postawiono na zróżnicowane i rozbudowane wątki poboczne, a każdemu antagoniście poświęcono odpowiednio dużo ‘czasu antenowego’ mielibyśmy grę wybitną. Choć w moim odczuciu Batman wciąż zasiada na superbohaterskim tronie, nikt do tego tronu nie zbliżył się tak bardzo jak pająk. A to dzięki wyżej wspomnianemu pięknemu Nowemu Jorkowi, który z przyjemnością się przemierza, dynamicznemu i widowiskowemu systemowi walki oraz wspaniale wykreowanej postaci Petera/Spidera.

8. Uncharted: Lost Legacy (2017)

Jak bardzo nie byłem w stanie polubić Chloe w Uncharted 2, tak w tej odsłonie- udało się. Frazier jest jakby… prawdziwa, z krwi i kości, swoimi problemami i słabościami.  Do tego Nadine, która pokazuje w końcu więcej charakteru i klasycznie bije po mordzie. Antagonista całkiem niezły, na pewno nie jest to Lazarevich z dwójki (który dla mnie jest chodzącym memem).
W skrócie: szlaki przetarte przez 4-tą część Uncharted opakowane w inna opowieść. Czego chcieć więcej?

7. Deus Ex: Mankind Divided (2016)

Adam Jensen strikes again! Tym razem u naszych południowych sąsiadów. I choć bardzo zaskoczył mnie dobór lokacji (momentalnie wyobraziłem sobie spotkanie face2face z Krecikiem) wraz z grą coraz bardziej się w Pradze zakochałem. Choć w żadnym razie nie można określić tego miasta dużą lokacja, siłą Deusa jest eksploracja. Nie przypominam sobie wiele gier, w których ustawiając skrzynkę na śmietnikach można się dostać do wysoko postawionego balkonu; lub złamać zabezpieczenia garażu, w którym jest ukryte przejście prowadzące do piwnicy. Do tego dochodzi misterne zbieranie kosztownych punktów Praxis niezbędnych do aktywacji ulepszeń Adama. Choć fabularnie czuć spadek względem Human Revolution, gra nadrabia klimatem i konstrukcją poziomów.  Na chwilę obecną (grudzień 2018) tytuł tak tani, że żal choćby nie spróbować.

6. Inside (2016)

Brak slow- i to dosłownie, bo poza menu i creditsami na końcu napisów nie uświadczymy. Gra powierza nam kontrolę nad młodym chłopakiem, który ucieka. Ucieka przed czym? Dlaczego? Dokąd ucieka? W zasadzie na żadne z tych pytań  nie udzielana jest klarowna odpowiedź. Na podstawie wydarzeń mających miejsce na ekranie każdy może fabułę zinterpretować inaczej- i to chyba, poza mocnym klimatem, działa w tej grze najlepiej. Twórcy Limbo postawili sobie wysoko poprzeczkę- miejmy nadzieję, że jeszcze nie raz ja przeskoczą. 

5. God of War (2018)

Jako absolutny fan greckiej sagi miałem szczere obawy czy zmiana uniwersum,  perspektywy, dynamiki walki wyjdzie serii na dobre. Choć nowe przygody Kratosa to tytuł wsysający na maxa i wywołujący ciarki na plecach, to nie jestem pewien czy to była ta ‘dobra zmiana’. Otóż mimo oczarowania i łysego bladego protagonisty nie za bardzo czułem, że gram w kolejną odsłonę serii. Poza dużym (bardzo) wężem i, co by za dużo nie spoilerzyć, gigantem w pozycji horyzontalnej nie odczułem tej monumentalnej skali, do której przyzwyczaiła mnie grecka saga. Zabrakło mi także slasherowego systemu walki. To tyle z subiektywnych minusów, a jakie plusy? Symulator ojca zrobiony przez Sony Santa Monica. Świetne wykorzystanie nordyckiego panteonu, który nie został w pełni wyeksploatowany (murowane kolejne części) oraz postać Odyna- wszechobecnego złego, nieobecnego bezpośrednio w grze. Do tego fantastyczna postać wiedźmy i Mimira. Ponadto absorbująca fabuła i solidny twist na końcu. Najbardziej zapadający w pamięci  moment? Ten, gdy Kratos spod podłogi wyciąga stare zabawki. Autentycznie zjeżyło mi włosy na rękach.

4. Shovel Knight: Treasure Trove (2017)

Jak powiedział w swoim video Mark Brown (którego kanał na YT polecam): It’s all about nostalgia! Gra czerpie pełnymi garściami z Mega-Mana, DuckTales, Ninja Gaiden, Castlevanii, Zeldy II czy Super Mario Bros. 3. Choć na pierwszy rzut oka wygląda jak gra wycięta z przełomu lat 80 i 90, tak naprawdę jest bardzo nowoczesnym tytułem, czerpiącym co najlepsze z klasyków gatunku, opakowanym w old-schoolową stylistykę. Poziomy stanowią pewne wyzwanie, które przemyślanym, zróżnicowanym level-designem tłumaczą mechaniki gry (zamiast tutoriali). Warto też wspomnieć o jakości i długości rozszerzeń do gry (właściwie to pełnoprawne dodatki, które mogłyby być samodzielne). Dla fanów platformówek pozycja obowiązkowa

3. Uncharted 4 (2016)

NARESZCIE. Nareszcie część Uncharted, która naprawdę przypadła mi do gustu. Wartka akcja, ograniczenie bezsensownych walk co chwila, rozbudowanie ich do większych aren dających więcej swobody to rozwiązania, które cieszą moją japkę. Doceniam, że większy nacisk położono na eksplorację, rozwiązywanie łamigłówek i relacje między postaciami, w których naprawdę da się wyczuć miłość pomiędzy Nathanem i Ellie, braterskie oddanie braci Drake’ów czy I’m too old for this shit Sully’ego. Na dokładkę ograniczenie bezsensownych nadprzyrodzonych zjawisk do minimum i cudowna oprawa graficzna. Sic parvis magna!

2. Grim Fandango Remastered (2015)

Kto by się spodziewał, że połączenie dia los muertos i kinowego noir’ lat 40. i 50. wypadnie tak dobrze… no dobra, w zasadzie to wszyscy, bo gra nową nie jest. Przetestowałem to jednak na własnej skórze i zaprawdę powiadam Wam - działa! Autentycznie jedyny mankament jaki jestem w stanie wychwycić to sterowanie, które (mimo ogrywania wersji Remastered) pozostawia wiele do życzenia. Reszta- prima sorta. Bardzo angażująca fabuła, dialogi przy których nieraz wybuchnąłem gromkim śmiechem, zwroty fabularne oraz wyśrubowany poziom trudności. Manny Calavera i Glottis zaś są tak wybuchowym duetem, że na luzie można by było stworzyć pełnometrażowy film animowany o ich przygodach. Polecam wszystkimi kończynami.

1. Professor Layton and the Lost Future (2008)

Żadna, ale to absolutnie żadna gra w tym roku nie zrobiła na mnie tak pozytywnego wrażenia. Choć powrót przez Kratosa do swoich starych zabawek wywołał we mnie ciarki, a wątek Nathana i Ellie autentycznie zauroczył, to właśnie Utracona Przyszłość powaliła mnie na kolana. Odnalazłem w tej grze więcej niż się spodziewałem. Oczekiwałem bowiem średniej na jeża fabuły uzasadniającej zasuwanie po mieście i rozwiązywanie pierdyliarda zagadek. Stało się tymczasem odwrotnie: zasuwałem z łamigłówkami (ułatwionymi przez rozbudowę funkcji memo) żeby poznać fabułę, która zaangażowała mnie dużo bardziej niż ta z Pandora’s Box czy Spectre’s Call (choć tamte też są urokliwe). Jest w tej grze intryga, są zwroty akcji, rozstania, nieszczęśliwa miłość, geneza bohaterów, godzenie się z losem, przepiękna muzyka i rewelacyjne zagadki.
Miód na moje serce.


A jak tam Wasze roczne liczniki? Jesteście w stanie jakoś te gry ułożyć w 'hierarchii uwielbienia'?

Pozdrawiam cieplutko!

Johnak

P. S. 1. W dniu premiery zacząłem ogrywać Red Dead Redemption 2. Gry jednak nie ukończyłem, także w zestawieniu się nie znalazła

P. S. 2 Podobny los spotkał Super Mario 3D Land oraz Project: Warlock.

Oceń bloga:
35

Komentarze (27)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper