Jak zrobiony jest ten model #1: Figurki

BLOG
2139V
Jak zrobiony jest ten model #1: Figurki
KamilossPL | 07.04.2018, 00:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Ludzie mają różne zainteresowania, szczególnie my gracze... jedni oglądają Netflixa, inni czytają komiksy... ja sklejam modele redukcyjne.

Od dłuższego już czasu wrzucam do Piątkowej Gromady w komentarzach zdjęcia swoich modeli. Jedni piszą, że super wychodzą, inni chcą lepszej jakości, aż w końcu postanowiłem założyć tutaj bloga na temat mojej pasji. Modelarstwem redukcyjnym zajmuję się już od września 2013 roku czyli prawie 5 lat! Jak ten czas leci.

Na początku muszę zaznaczyć, że jestem pasjonatem historii i to różnych okresów, choć nie ukrywam, że Druga Wojna Światowa wiedzie u mnie prym, choć bardzo lubię również czasy Starożytnego Rzymu - zacząłem się nim interesować po wielogodzinnych sesjach w pierwszego Rome Total War.

Będąc jeszcze na studiach zaczytywałem się w książki o tematyce wojskowej techniki pod kątem historycznym. Głównie ciekawiły mnie czołgi i samoloty. W międzyczasie ogrywałem namiętnie takie tytuły jak World of Tanks, w którym mam nabite kilkanaście tysięcy bitew i jego konkurenta War Thunder, który początkowo oferował wyłącznie walki powietrzne.

Na studiach o profilu technicznym prenumerowałem czasopismo Młody Technik. Tak, to samo pismo, które istnieje już kilkadziesiąt lat. W jednym z numerów swoją reklamę zamieścił internetowy sklep modelarski. Zajrzałem na stronę www zamówiłem pierwsze dwa modele. Znalazłem w moim mieście księgarnię z artykułami modelarskimi, kupiłem pędzle, farby, klej... no i popłynąłem z nurtem plastikowego szaleństwa. Oczywiście są jeszcze modele z innych tworzyw jak drewno, papier, żywica, ale ja lubię najbardziej stary, poczciwy plastik.

W tym cyklu opowiem trochę o tym zajęciu przybliżając je nieco ludziom nieobytym w tym hobby. Pokażę Wam krok po kroku jak powstaje dana miniatura, co jest potrzebne do jej zbudowania itp. Traktujcie ten odcinek jako pilotażowy. A będzie on o figurkach.

Tak się złożyło, że jednym z moich kumpli na studiach był modelarz figurkowy. Skupiał się na klejeniu modeli potrzebnych do bitewniaków, czyli gier wojennych opartych na różnych systemach takich jak Warhamer 40000. Każdy z graczy przygotowuje swoją armię, składającą się z oddziałów. Każda jednostka warta jest określoną liczbę punktów, ale to gracze ustalają z jaką pulą punktów każdy z nich zaczyna - po to aby, były równe szanse. Później już po ustawieniu jednostek na polu walki każdy rzuca określoną liczbę oczek na kostkach. Te używane są do przemieszczania jednostek, atakowania innych, używania czarów. Same oddziały natomiast opisane są szeregiem statystyk, niczym w rasowym RTSie.

Jedną z pierwszych takich naszych wspólnych gier był system Flames of War widoczny na poniższym zdjęciu.

Niestety całość moich alianckich wojsk znajduje się teraz w pudełku u kumpla i nie jestem w stanie zrobić zdjęć, a te które mam są słabej jakości, dlatego postanowiłem przedstawić Wam dwa oddziały moich wojsk z innego systemu bitewnego jakim jest Kings of War firmy Mantic. Jakość figurek jest bardzo zbliżona do tych z W40k. Rywalizują tam ze sobą różne nacje takie jak Krasnoludy, ludzie, nieumarli czy elfy. O samym systemie nie powiem za dużo, bo nie mieliśmy go jeszcze okazji przetestować. Mimo, że mam gotowe dwa oddziały od prawie czterech lat również leżą w pudełku i trochę się marnują. Cóż.. ja studiów ostatecznie nie ukończyłem i zajmuję się zawodowo górnictwem węgla kamiennego, kumpel natomiast doktoryzuje się na uczelni i też oboje czasu na grę nie mamy.

Wracając do szkieletów, bo taką nacją miałem się posługiwać, to w pudle wyglądało to tak:

Kumpel ma swoją część składającą się z wojsk krasnoludzkich. Ja mam nieumarłych. Niestety taki zestaw ma jedną wadę. Nie ma instrukcji montażu poszczególnych jednostek - trzeba się posiłkować zdjęciami z internetu, instrukcji i pudełka. Same figurki podzielone są na korpusy, kończyny, głowy i uzbrojenie. To pozwala na niezłą kreatywność.

Samo złożenie tych kilku drobniutkich części to nie wszystko. Jedna figurka ma zaledwie kilka centymetrów, a sztuką jest to nie tylko w miarę prosto złożyć, ale i pomalować! Odpowiednie farby, pędzle czy wiadro cierpliwości są niezbędne do stworzenia naszej wymarzonej armii chodzących kości.

Efekt jaki jest każdy widzi. Pierw malowałem całość kolorem kości, następnie na kawałki szmat nakładałem kolor niebieski, później szczegóły opancerzenia i oczy. Całość pokrywałem washem - rozrzedzoną farbą w kolorze ciemnego brązu, która po rozprowadzeniu nadaje figurkom odpowiedniego cieniowania. Na sam koniec na podstawki nakleiłem trochę sztucznej trawy i piasku.

W Galerii zamieszczam więcej zdjęć dla chętnych, w następnych odcinkach pokażę Wam już takie bardziej tradycyjne modele samolotów i czołgów. Oprowadzę Was również po dwóch wystawach modelarskich, które odbyły się w tym roku. W sumie natrzaskałem ponad 800 zdjęć, więc będziecie mieli co oglądać.

Zapraszam do komentowania, piszcie, czy zdjęcia są wyraźne, czy strona się nie rozjeżdża. Chętnie również przeczytam co chcielibyście zobaczyć na łamach mojego bloga.

Oceń bloga:
31

Komentarze (42)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper