Odkrywamy tajemnicę słabo działającej sieci PSN

BLOG
525V
Odkrywamy tajemnicę słabo działającej sieci PSN
Mad Dog McCree | 28.06.2017, 19:44
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam serdecznie miłych gości na moim blogu. Kilka tygodni temu byłem uczestnikiem ciągu wydarzeń, które pozwoliły mi zrozumieć dlaczego usługi sieciowe Sony są na tak niskim poziomie. Postaram się, aby blog nie był zbyt długi, żeby połowa userów ppe nie rzygła przy nim jak przy ostatnim blogu Xmachine, ale jednocześnie chcę opisać wszystko dosyć rzetelnie, tak, aby każdy mógł zrozumieć co tu się tak naprawdę wyprawia i poczuł dramatyzm sytuacji. No to jedziemy z tym Koksem.

Początek historii to piątkowe popołudnie. Standardowe - byle do 15:15 wysiedzieć w robocie i strzała po zestaw browary + pizza. Gnałem szybko jak KODowiec uciekający przed bojówkami Młodzieży Wszechpolskiej, bo umówiłem się ze znajomkiem na sesję w co-opa jednej z ulubionych gierek.

Jestem na melinie, szybki prysznic, potem klasyczne "csssssssyk" (u nas w Netto można kupić z lodówki, żeby nie było, że jetem nienormalny i piję ciepłe), pizza rodzinna poszła na jednego w 10 minut i można grać. I tu zaczyna się weekendowy dramat, bo po włączeniu "czarnuli" oczom mym ukazał się jeden z gamy barwnych komunikatów o braku możliwości połączenia z siecią PSN. Biorę w grabe moją Xperiusię, włączam apkę, i co? To samo. Wszystko jasne. Zaczyna się weekend - PSN ledwo zipie albo znowu jakaś pseudo konserwacja. Piszę esa do koleżki, czy u niego śmiga. Odpowiedzi nie przytoczę, bo większość z Was miała by po tym koszmary, ale reasumując - u niego też nie działa. I tyle z grania po siatce.

Nie była to pierwsza tego typu sytuacja i nie mogąc w nocy zasnąć rozmyślałem, dlaczego tak się dzieje. Może gdybym był honorowym krwiodawcą, może gdybym po godzinach dokarmiał zwierzęta ze schroniska albo jakieś staruszki, to los częściej by się do mnie uśmiechnął...

Wiele wyjaśniło się dnia kolejnego.

W sobotę rano na zakupach w Biedronce spotkałem kolegę, z którym to lubię sobie pograć i zagadaliśmy o tym, co stało się w piątek po południu. Jako magister historii, ciężko pracujący na magazynie, ma on rozległą wiedzę na wiele tematów i wskazał pewną teorię, której warto się przyjrzeć. Otóż pewne źródła mogą wskazywać, że serwery Sony są starsze niż moglibyśmy przypuszczać. Przeanalizowane zostały utwory Hildegardy z Bingen, z których wynika, że ówcześni użytkownicy sieci także mieli z nią problemy. Jeśli teksty Hildegardy są zinterpretowane prawidłowo, może świadczyć to o prawdziwej archaiczności PSNu. W takim przypadku jest wielce zrozumiałe, dlaczego to działa tak, a nie inaczej. To tak, jakby na Ursusa C330 nałożyć "budę" Zetora Proxima GP i kręcić teledyski Disco Polo - na dłuższą metę się nie da. Zawsze ktoś się skapnie. Wygląda na to, że mamy tu do czynienia z archaizmami przez wielkie "A". To wszystko brzmi dosyć prawdopodobnie i o ile się orientuję, szybko się nie zmieni, bo gdyby Sony chciało wprowadzić jakieś zmiany w strukturze, to musiałoby się układać z Generalnym Konserwatorem Zabytków, a to jest bardzo trudne i kosztowałoby dużo euro. Nie wiem jak Was, ale mnie ta teoria przekonuje. Zainteresowanych odsyłam do tekstu źródłowego - link poniżej.

 

Tego samego dnia doszło do kolejnej sytuacji, która rzuciła nieco światła na problemy minionego piątkowego popołudnia.

Przyszedł do mnie ziomek, co mieszka dom obok. Żony nasze razem pracują, a my sobie razem gramy na PlayStation od czasu do czasu. Ot, naturalny podział obowiązków, rozwodzić się nie ma nad czym.

Misiek jest bezrobotny, ale bardziej denerwowało go to, że też wczoraj nie mógł pograć przez sieć w FIFĘ z kolegą, razem z którym odbywał podobno kiedyś praktyki w aptece. Misiek, mimo nadwagi, kocha sport i do tego jest wielkim amatorem trawy, więc w tych nerwach zapomniał, że miał do niego dzwonić w sobotę inny znajomek. No i akurat zadzwonił, jak ja byłem. Misiek zaskoczony odebrał, okazało się, że tamten załatwił mu jakąś robotę, ale przy okazji zagaili o PSN. To, co usłyszałem potem, wielce mną wstrząsnęło. Otóż Antek, bo taki ma nick na PSNie kolega Miśka, Podobno widział jak feralnego piątkowego popołudnia grupa drwali w pośpiechu wycinała brzozy, aby zdążyć przed poprawką do ustawy "Lex Szyszko". Wycinali je tak szybko, że w pewnym momencie kilka brzóz runęło na serwerownie Sony i obróciło ją w zgliszcza, a następnie doprowadziło do wybuchu (?!).

Niestety w skutek tych tragicznych wydarzeń nie mogliśmy w piątek po południu i wieczorem grać po sieci. Nie zmienia to faktu, że mogła być to jednorazowa przyczyna problemu z graniem. Rzecz w tym, że, po pierwsze primo - jakość usług sieciowych pozostawiała wiele do życzenia jeszcze przed katastrofą spowodowaną brzozami, po drugie primo - gdzieś jeszcze jest jakaś serwerownia Sony, bo od czasu do czasu da się zalogować do PSN i zagrać w coś tam.

Jeszcze tego samego dnia poszedłem do Kazacha na kebaba, a potem w celu spalenia kilku kalorii postanowiłem wrócić do domu okrężną drogą i porozmyślać o różnych rzeczach.

Właście wracając tą okrężną drogą coś mnie tchnęło, żeby przejść się obok firmy, gdzie pracuje ojciec Miśka, a pracuje on dla naszej ukochanej korporacji, czyli Sony :D Chciałem poczuć zapach powietrza rodem z Japonii, przechodząc obok jego zakładu pracy, nabrać weny i ochoty na nowe wirtualne wyzwania, za które zabiorę się od razu po powrocie do domu. Jednak widok, jaki zastałem pod firmą był zatrważający. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, gdy to ujrzałem. Ojciec Miśka, pan Rysiek, Zataczał się w sztos pijany przed siedzibą firmy. Z resztą nie tylko on. Gdzieś w oddali przemknęli także inni pracownicy techniczni polskiego oddziału Sony na#$bani jak Maciek z Klanu po piwku "Bartek". Podszedłem do pana Rysia i zapytałem:
- Panie Rysiu, jak panu nie wstyd?
- Sorry, mamy dzisiaj "konserwację sieci".
- A, więc to tak wygląda.
Nie zastanawiając się ani chwili wyciągnąłem długopis (dlatego zdjęcie tak słabej jakości) i zrobiłem foto na dowód niekompetencji pracowników technicznych polskiego oddziału Sony.

Wróciłem do domu, otworzyłem cudownie schłodzone piwko i nalałem do swojego ulubionego kufla. Popijając zacząłem rozmyślać o tym, co mnie spotkało i stwierdziłem, że oskarżamy Sony o pewne sprawy, na które korporacja nie ma wpływu. Pewne kwestie są nie do przeskoczenia. Każdy zna to z życia: walka z urzędnikami, pociąg do alkoholu, siły natury. Nie znam nikogo, kto dałby sobie z tym wszystkim radę, zatem powiadam Wam: zanim kolejny raz "oplujemy" Sony, pomyślmy z jakimi problemami nasza ukochana korporacja musi się mierzyć, abyśmy choć częściowo mogli cieszyć się naszą pasją do gier.

Odpaliłem 10 raz kampanię fabularną w The Last of Us, mając wy*#bane na multi i przestałem o tym myśleć.

Na koniec, obowiązkowo, sonda. Proszę się zastanowić nad odpowiedzią i potraktować sprawę poważnie.

Oceń bloga:
16

Który z problemów Sony wymienionych w blogu jest wg. Ciebie najtrudniejszy do "przeskoczenia", alby PSN działał poprawnie, nawet w weekend?

Generalny Konserwator Zabytków
62%
Brzoza
62%
Alkohol
62%
Pokaż wyniki Głosów: 62

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper