O zmieniającym się Grand Theft Auto. I moim podejściu.

BLOG
529V
O zmieniającym się Grand Theft Auto. I moim podejściu.
Voda | 18.08.2016, 00:21
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wielkie premiery zazwyczaj przechodzą obok mnie bez większego szumu. Powody nie są zbyt oryginalne, chudy portfel i niedzisiejszy komputer.  Mimo wszystko niektórych nie mogę zignorować choćbym nie wiem jak bardzo się starał, a już tym bardziej, gdy jest to kolejna część GTA. Mało gier zrobiło na mnie tak duże wrażenie.

Nie miałem okazji przechodzić serii Grand Theft Auto w kolejności wydawania. Jeżeli dobrze pamiętam, to byłoby GTA 2, GTA Vice City, GTA 1, London, GTA 3, San Andreas, IV, Vice City Stories oraz V. Nie miałem żadnego problemu z tym, że w większości przypadków gram we wcześniejszą odsłonę, tym bardziej, że każda z nich prezentuje osobną historię. Historię, która z każdą kolejną częścią stawała się coraz większa. Kiedy oglądałem napisy końcowe piątki, cofnąłem się pamięcią do czasów kiedy przechodziłem GTA 2 na PlayStation. Płyta oczywiście była piracka a polska wersja dosyć umowna (zadanie spieprzone w formie mission failed). W żaden sposób nie przeszkadzało mi to w rozjeżdżaniu ludzi, strzelaniu do policjantów i wykonywaniu szalonych zadań. Ba, przechodnie nie mieli w ogóle żadnej "wagi", więc pojazd przy rozjeżdżaniu nawet nie zwalniał. Trudno było znaleźć jakąś fabułę, po prostu przyjmowało się zadania poprzez kontaktowanie się ze zleceniodawcami przy pomocy budek telefonicznych. Miało to swój klimat. Po przejściu w trzeci wymiar wszystko się zmieniło, ale ten rozdział zapewne znacie.

W momencie kiedy w GTA V poznajemy Michaela, wiedziałem, że będzie to jedna z najlepszych gier w jakie przyjdzie mi grać. Nie mam tutaj na myśli urozmaicenia rozgrywki, a przedstawioną historię. Miałem obawy co do umieszczenia w grze aż trzech grywalnych postaci, ale natychmiast zniknęły po udostępnieniu mi opcji zmiany bohatera. Bardzo spodobał mi się fakt, że skutki początkowych wydarzeń towarzyszą nam przez całą grę, trochę przypomniało mi to nieudaną transakcję z Vice City. Przez cały czas czułem się jakbym oglądał film. Świetnie napisane dialogi, dobrze oskryptowane misje i zapadające w pamięć postacie sprawiły, że każdy przerywnik filmowy oglądałem z dużym zaciekawieniem. W ten sposób zignorowałem większość dodatkowych aktywności. Nie kupiłem ani jednej nieruchomości, nie zagrałem w golfa, tenisa, nie ćwiczyłem jogi, nie dzwoniłem by wyskoczyć na miasto, bo jedyne co dla mnie się liczyło, to po prostu fabuła. 

Rockstar historią przedstawioną w GTA V postawiło poprzeczkę tak wysoko, że wątpię, czy dadzą radę ją przeskoczyć w kolejnej części. Pewnie się mylę, może nie, nie dbam o to. Zmiany jakie zaszły między IV a V częścią są dla mnie równie duże, co między 2 a III. Co mnie dziwi, to sposób w jaki grałem. Rzadko kiedy wchodziłem w konflikt z prawem jeżeli gra mnie do tego nie zmuszała. Nie strzelałem do losowych ludzi, nie jeździłem po chodniku. To tak jakby wolność z której słynie ta seria, przestała wywierać na mnie wrażenie. Przyznam też, że pewnie mają w tym zasługę policjanci z Los Santos, będący równie skuteczni co koledzy z odznakami z Red Dead Redemption. Z tymi ludźmi po prostu lepiej nie zadzierać.

I co by nie mówić, podobną rzecz zauważyłem już przy IV, po prostu nie krzywdziłem ludzi jeżeli nie byłem do tego zmuszony. Co ciekawe, w "uniwersum 3D i 2D" nie mam z tym problemu. Gdzie leży przyczyna? Przede wszystkim w nierealistycznej grafice. Wiadomo, wtedy była na stosunkowo wysokim poziomie, ale nie jest odporna na bieg czasu. Życie mieszkańców ogranicza się do noszenia kilkuset dolarów i poruszania się po wyznaczonych ścieżkach. Innymi słowy, mam do czynienia z brzydkimi ludkami w ograniczonym świecie. Nie ma tak dużej immersji, nie zżywam się z tym światem. W ten oto sposób grubą kreską podzieliłem tę serię na dwie części - na realistyczną oraz do prostej zabawy. Wątpię, czy obie grupy będą się równomiernie powiększały, ale nie mam z tym problemu. Z każdą kolejną odsłoną mamy coraz większą swobodę, ale w pewnym momencie tej granicy nie da się przeskoczyć.

 Po prostu chcę grać w dobre gry, a jak na razie Grand Theft Auto doskonale się w tej roli spisuje. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co przyniesie kolejna część, o ile w ogóle pojawi się w tym dziesięcioleciu. Tak czy siak, mam ochotę na zupełnie inne klimaty. Może Europa? Co mnie trochę bawi, to jak bardzo aktualny jest trailer GTA 2 z 1999 roku. W zasadzie wiele się nie zmieniło, może oprócz dodania seksu. 

Oceń bloga:
5

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper