Dreadnought - wrażenia z bety kosmicznego WoT'a.

BLOG O GRZE
728V
Dreadnought - wrażenia z bety kosmicznego WoT'a.
Koczi | 19.07.2017, 14:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Debiutanckie wideo dla portalu Ostatnia Tawerna poświęconego stricte fantastyce - co prawda film nie jest na moim kanale, ale jest moim dziełem więc chwalić się mogę + oczywiście wersja tekstowa dla tych, co brzydzą się moimi filmami. ;)

Produkcje których beta testy ciągną się latami nie odnoszą ostatecznie spektakularnych sukcesów, by nie powiedzieć, że nie odnoszą ich wcale. Dreadnought w fazie testów na PC jest od kwietnia zeszłego roku i trwają one nadal, mimo że data premiery pełnej gry początkowo ustalana była właśnie na 2016 rok. Niedawno ruszyły także testy na PS4. 

Moda na sieciowe walki maszynami bojowymi chyba się powoli kończy. Oczywiście World of Tanks czy Armored Warfare mają się dobrze i nic nie zapowiada ich nagłej śmierci. Chodzi mi o to, że w tym gatunku mamy już dwie wielkie rywalizujące ze sobą marki i sporo innych - mniejszych i większych - tytułów, które nawet nie otarły się o sukces tych gigantów. Po próbie detronizacji przez okręty czy samoloty przyszła pora na statki kosmiczne i tu właśnie dostajemy Dreadnought, które garściami czerpie z rozwiązań tych największych. 

I to jest według mnie pierwszy problem tego tytułu. World of Warships i World of Warplanes dobitnie pokazały, że sama zmiana środowiska nie wystarczy do odniesienia sukcesu. Tutaj jednak lekcji z tego faktu nie wyciągnięto, a produkcja po pierwszym kontakcie mogłaby się dla mnie nazywać nawet World of Spaceships. Dosłownie, w pewnym momencie aż sprawdziłem czy aby na pewno nie stoi za nią Wargaming.
Menu, kosmiczny garaż, drzewko technologii, HUD w grze... Nawet ikonki monet czy gwiazdek doświadczenia, które oczywiście podzielone były na te uniwersalne i te przypisane do maszyny. Czy naprawdę tak ciężko jest stworzyć ten interfejs? Rozumiem, że wzorowanie się na wielkich ułatwia, bo dajemy ludziom coś co znają, co jest dla nich bardziej intuicyjne... ale czy te ikonki naprawdę musiały być zrzynką w skali 1 do 1? Nie sądzę, a uwierzcie mi że tego jest naprawdę tak dużo, że kończąc swoją przygodę z tym tytułem, nie jestem wstanie wymienić unikalnego zabiegu w interfejsie, jaki bym tu zauważył.
Będąc przy kwestii interfejsu poruszyć muszę jeszcze dwa aspekty. Pierwszym są cholernie małe czcionki. Twórcy chyba optymistycznie założyli, że każdy gracz konsolowy ma 70-calowy ekran i siedzi z metr od niego. Bo ja na swoich 40 calach i 2 metrach od kanapy nie byłem w stanie przeczytać niektórych opisów. Dodatkowo niektóre jasne części interfejsu w grze potrafią się mieszać z jasnym tłem, które występuje często, co sprawia, że licznik punktów życia bywa momentami nieczytelny.
Druga rzecz to... to fakt, że interfejs na konsoli jest znacznie brzydszy niż na PC. Rozumiem, że trzeba było go dostosować, by był wygodniejszy dla pada i bardziej czytelny, choć jak już wspomniałem to ostatnie nie wyszło, ale dlaczego został on tak drastycznie zmieniony i to w mojej opinii na gorsze? Oceńcie to zresztą sami...

Ok, interfejs nie jest w grze najważniejszy, przejdźmy do rozgrywki. Twórcy udostępnili po dwa tryby dla walk przeciwko żywym graczom jak i sztucznej inteligencji. Mamy tutaj drużynowy deadmatch oraz tryb eliminacji. Tego pierwszego przedstawiać nie trzeba, a ten drugi to prawdopodobnie coś w stylu drużynowego last man standing - czyli przegrywa ta drużyna, która straci wszystkie statki. Prawdopodobnie gdyż nie miałem okazji go sprawdzić. Kilkukrotnie czekałem po kilkanaście minut w kolejce, gra nie znalazła mi przeciwników i stwierdziłem, że dam sobie spokój. W przypadku klasycznego trybu w sumie nie jest o wiele lepiej, estymowany czas tworzenia meczu zawsze wynosi 2 minuty 20 sekund, prawdopodobnie twórcy jeszcze nie zaimplementowali funkcji wyliczającej czas oczekiwania i zawsze jest ona podawana na sztywno. Realia niestety nie są tak kolorowe i kilka razy zdarzyło nam się z kolegą czekać nawet ponad 10 minut. Ale powiedzmy, że to wina zamkniętej fazy beta...

Sam zaś mecz jest... hmmm jakby to powiedzieć... Tytuł Dreadnought to po polsku pancernik, wielki, toporny pancernik. I bardzo dobrze oddaje on charakterystykę gry. Z jednej strony fakt, sterujemy przecież ogromnym kilkuset, a może i nawet kilkutysięcznym molochem, ale z drugiej rozgrywce nie zaszkodziłoby trochę dynamiki. Jasne, lekkie statki latają szybciej niż ogromne niszczyciele, ale to nadal nie jest ta szybkość, do której przyzwyczaiły nas inne tytuły traktujące o walkach statkami kosmicznymi... Ehhh, do dzisiaj pamiętam jak za młodu wymiatało się za sterami myśliwca w Armageddon...
Ale wróćmy do Dreadnought i na chwilę przestanę marudzić. Twórcom oddać trzeba ciekawy pomysł na urozmaicenie gry. Dodali oni określonym klasom różnego rodzaju umiejętności takie jak teleport, kamuflaż, czy samonaprowadzające rakiety.
Aha chyba nie muszę dodawać, że statki podzielone są na klasy i tiery? Muszę? Przecież mówiłem, że to kosmiczna zrzynka z World of Tanks. 
Sama rozgrywka mimo tych wszystkich zarzutów nie jest też zła. Jak pisałem - jest po prostu za mało dynamiczna. Wyrównany i zacięty do samego końca mecz sprawiał radochę, ale niestety w moim przypadku była to rzadkość. Drużyny często bywały nierówne i w momencie gdy ja miałem swój mecz życia, to jak widzicie moi sojusznicy niestety poziomu nie trzymali. Choć i to można podciągnąć pod grzechy fazy beta.

Kwestia technologiczna budzi u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony grafika generowana przez Unreal Engine 4 wygląda bardzo ładnie, a pod względem dźwięku i fizyki nie mam się do czego przyczepić. Z drugiej zdarzają się czasami błędy graficzne, jak niezaładowany HUD, czy wolno zaczytujące się warstwy tekstur. Strasznie kuleje też optymalizacja, konsola potrafi przyciąć do tego moja półtoraroczna czwóreczka wyła jak odkurzacz i kilka razy naprawdę bałem się, że może się przegrzać. A sprzęt mam w wersji B, czyli tej cichszej niż pierwszy wypust.

Wszystkich błędów wymieniał nie będę, bo przecież jest to wersja beta. Niemniej jednak mógłbym się przyczepić do ich liczby. Wiem, że konsolowe testy rozpoczęły się niedawno, jednak studio przecież już ponad rok temu rozpoczęło testy wersji PeCetowej i niektóre bugi nie powinny się w tej fazie już pojawić.

Podsumowując Dreadnought na pewno znajdzie swoje grono fanów. Problemem tej gry jest jednak fakt, że tylko fani będą w nią grać. Osoby, które nie poczują jej klimatu nie zostaną przy niej na dłużej niż kilka meczów. Dodatkowo produkcja jak na fazę w której się znajduje wydaje się trochę niedopracowana. Odpycha również fakt recyklingu jaki się tutaj dokonał. Gracze World of Tanks poczują się tutaj prawie jak u siebie w domu, niestety dla twórców nie zabawią na długo, bo to tak jakby zamienili swoje ogromne wille, na małą klitkę w bloku. Dreadnought nie jest tragicznie zły, jednak w mojej opinii nie wybija się on niczym szczególnym ponad inne tytuły, które chciały namieszać w gatunku, ale na chęciach się skończyło. Moja prognoza oceny to takie 5 na 10 przy założeniu, że naprawią większość błędów. 

Oceń bloga:
0

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper