Deathchase (Mervyn Estcourt, 1983)

BLOG
532V
Deathchase (Mervyn Estcourt, 1983)
lghost | 21.02.2016, 14:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Prostota i niesamowita intensywność doznań - to cechuje tego wczesnego klasyka z ZX Spectrum.

Pomimo że wychowałem się na Commodore 64, mam ogromny szacunek do ZX Spectrum. Ten komputer poimo swej estetycznej zgrzebności i technologicznej prymitywności jest zdolny do niesamowitych rzeczy. Nie zmienia to faktu, że trudno jest mi znaleźć obecnie grę, która nadal by się nadawała do użytku w swej oryginalnej, Spektrusiowej formie. Manic Miner i Jet Set Willy, owszem, gra się w nie tak samo jak te 30 z hakiem lat temu, ale remaki na PC czynią je o wiele strawniejszymi do spożycia. Kultowy Chaos też się strasznie zestarzał, i też ma swoje wersje na nowszych komputerach (nawet jedną na Steam, co za czasy). Sabre Wulf i inne gry Ultimate nigdy do mnie nie przemawiały. Ale Deathchase? Deathchase to najlepsza gra na Speca, kropka. Tak samo miodna jak 33 lata temu, gdy trafiła do taśmowych powielaczy. Formuła której poprawianie może tylko zaszkodzić. Wzorzec z Sevres dobrego arcade. Wstyd, że Atari na to nie wpadło.

Deathchase jest jawnie inspirowany sceną na planecie Endor z Gwiezdnych Wojen - wiecie, te ścigacze i pościgi pomiędzy drzewami. Joystick podłączony do "gumiaka" staje się drążkiem sterowniczym futurystycznego motocykla, który gna pomiędzy drzewami. Oprócz wymijania niekończących się drewnianych słupów, ścigasz podobnych sobie wariatów, próbując ich zestrzelić swym działkiem. Wystrzelonym pociskiem możesz częściowo sterować, ale jednocześnie wpływa to na kurs twojego pojazdu - ci co grali w River Raid i pamiętają z tej gry walenie "podkręconych" torped z pewnością wiedzą, o co chodzi. Z czasem do zabawy dołączają się helikoptery i czołgi, których zestrzelenie daje dodatkowe punkty. I tak etap za etapem, raz w dzień, raz w noc, aż w końcu zamiast "zyg" zrobisz "zag" i roztrzaskasz się o drzewo. Jak w życiu.

Prostota i niesamowita intensywność doznań - to cechuje tego wczesnego klasyka. Trudno jest przeżyć dłużej niż pięć minut, jednak gra jest przez cały czas kompletnie fair - możesz winić tylko swoje serdelowate paluchy ściskające zgrzytającego Quickjoya, że nie nadążają. Dylemat, czy pokusić się o strzał w kierunku majaczącego się na horyzoncie czołgu, czy skupić się na pościgu, to klasyczne ryzyko i nagroda, alchemia z której jest zrobiona dobra gra. Prymitywny trójwymiar nie rozprasza, daje dokładnie tyle widoczności, ile potrzebujesz. I to wszystko to tylko 16 kilobajtów kodu. Niesamowite, a jednak w normie ówczesnych czasów.

Dlatego dziwi mnie praktyczna nieobecność tej gry w obecnych czasach. Przecież w epoce gier "lecisz przed siebie i omijasz przeszkody" na smartfonach Deathchase powinno być niedoścignionym wzorcem. A jednak nie. Nie dość, że w swej epoce gra nie wyszła poza Spectrumowy obieg, to jeszcze nie doczekała się remake'u z prawdziwego zdarzenia. Deathchase 2002 wygląda strasznie amatorsko, choć gra się nieźle. Natomiast ">3D Motor Chase wygląda koszmarnie, i do tego gdzieś zginęło w mrokach wygasłych linków. Deathchase UFO nieco upraszcza sprawę, ale gra się całkiem przyjemnie. Poprawną wersję napisał James Kett dla Windows - niestety, zbyt często jedzie się bez celu w promieniu wzroku, również sterowanie myszką to jednak nie to. Niezłą wersję zrobił też ktoś na Androida, ale etapy w niej trwają zdecydowanie za długo - można jechać minutę bez żadnego z wrogich motocyklistów na widoku. Najgorzej sprawę pokpiono w SXPD - nie dość, że całość nabrała wyglądu grimdarkowego komiksu, to jeszcze skupiono się na walce na arenach. Cytując klasyka, "what were they thinking"? No i są jeszcze nowe remake'i na C64 i ">Atari XE (tą oczywiście napisał Polak). Ale wiernego rimejku nadal się nie doczekałem. Trudno, są emulatory.

Interesujące, że autor (Mervyn Estcourt) stworzył tylko trzy gry, każda z nich z wspólnym DNA - najpierw w ">Luna Crabs obrotowym działem strzelało się do krabów, potem w Deathchase strzelanie przeniesiono do pościgu w lesie, i na koniec w ">Full Throttle ostał się sam wyścig motocyklowy.

Oceń bloga:
5

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper