10 powodów, dla których warto obejrzeć Neon Genesis Evangelion

BLOG
2680V
10 powodów, dla których warto obejrzeć Neon Genesis Evangelion
Gracz23 | 03.02.2021, 12:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
10 powodów, dla których warto obejrzeć Neon Genesis Evangelion, czyli anime, bez którego gry wyglądałby dziś inaczej.

Gdyby wam napisał, że bez Neon Genesis Evangelion nie moglibyście się zachwycać dziś Uncharted czy TLoU, pewnie pierw byście się zastanowili czym jest NGE. Może to trochę zbyt daleko idące wnioski, ale bez wątpienia nie istniałoby Zone of the Enders, o Death Stranding nikt nigdy by nie usłyszał, a MGS mógłby nigdy nie zyskać sławy, pozostając seria Metal Gear (bez Solid). Bowiem NGE to największa inspiracja samego Kojimy, bez której MGSy nie stałby się jedna z dwóch najważniejszych serii PS1 oraz PS2 (obok GT), a losy filmowych gier akcji byłby niepewne (czyli podgatunku rozpoczętego przez MGS, a później kontynuowanego w Ucharted oraz TLoU). Oj tak, Sony powinno nosić Hideakiego Anno (twórcę anime) na rękach. Nie wiadomo też, co byłoby z jedną z najznamienitszych serii jRPG – Xeno(-gears; -saga; -blade Chronicles) oraz dziesiątkami anime i mang (z bardziej znanych – choćby Attack on Titan). Ale przejdźmy do tego, dlaczego warto obejrzeć NGE – czyli 10 powodów, by poznać jedno z najważniejszych Anime:

 - bohaterowie – żywi (z problemami, wadami, zaletami), przechodzący przemiany, którzy oprócz nadrzędnego celu (czyli tego, wymuszonego przez istnienie Anime – np. ochrona świata), mają też role oraz sens istnienia (muszą być kimś, gdy widz nie ogląda ich w danej scenie lub nie ogląda anime). Każde działanie którejś z postaci ma podłoże psychologiczne oraz jest świetnie umotywowane (a nie jedynie wymuszone przez scenariusz);

- „wrogowie” – zabójcze Anioły, które chcą zniszczyć ludzkość? A może mają jakiś inny cel? Twórca zadziwia tu pomysłowością, gdyż każdy z nich jest unikalny - stworzony tak, by zupełnie inaczej podejść do rozwiązania problemu, jaki został przed nim postawiony (oj, bardzo żałuję, że nie mogę napisać nic więcej);

- trzy – liczba „3”, która w serialu dominuje i zabiera całe show. Niezwykła symbolika, wyrażająca się we wszystkim (żeby nie spojlować napiszę tylko, że nawet sceny niebędące monologami muszą mieć tu 3 postacie prowadzące, a gdy nie mają, to sami bohaterowie dostrzegają brak trzeciego podmiotu, który i tak jest obecny w scenie – czy to symbolizowany przez kieliszek, z którego przed chwilą postać piła, czy przez reklamówkę rozdzielając pozostałe dwie postacie itd. itp.);

- wielowarstwowość oraz wielowymiarowość – jeżeli lubicie twory Lema, Kojimy, Huberatha, Nolana, Chianga, to poczujecie się tu jak w domu. Dzieło zadaje wiele pytań - niektóre wprost, a niektórych musimy się trochę doszukiwać (ale zawsze jest dla nich furtka); jedne dla nastolatków, inne dla dojrzalszych odbiorców. Odpowiedzi również nie są proste – część jest podana wprost, dla innych jest jakaś symbolika (czy to w postaci wątku, czy wyrysowana na ekranie). Ogólnie, tak jak Doskonała Próżnia jest gigameszem wszystkiego, Metal Gear Solid 2 Sons of Liberty jest gigameszem socjologii, tak Evangelion jest gigameszem psychologii;

- wykonanie (detale) –  niezwykle przemyślane kadry, intrygujące sceny, gra świateł. To Anime nie tylko chłonie się przyjemnie, ale wszystkie te aspekty sprawiają, że kadry opowiadają często więcej niż tysiące słów (i jest to zdecydowanie najlepsza forma opowieści, jaką spotkałem w Anime);

[img]1432266[/img]

- dynamika – anime przechodzi niesamowitą przemianę wraz ze zmianami stanów głównego bohatera (stopniem jego otwartości). Zmienia się ton, zmienia się tempo, zmienia się wydźwięk – jest to zabieg ciężki do wprowadzenia, a przez to niezwykle rzadko stosowany, nawet u najznamienitszych twórców (może u Hideo tu i ówdzie; oraz u Nolana – np. w Incepcji);

- emocje –nie jestem specjalistą od Anime, ale odnoszę takie wrażenie, że te najlepsze Anime serwują po prostu pełen wachlarz emocji (od smutku, złości, po radość oraz uniesienie). Evangelion też to robi, tylko że głębiej, wykorzystując pewien zbieg psychologiczny (lekki spoiler – manque, pustkę, która widz odczuwa po pewnych scenach, a która musi przecież wypełnić);

- brak pompatyczności – to co razi moje uszy w innych Anime (np. AoT). Postacie w nich mają niezwykłą tendencje do dramatyzowania, rozdmuchiwania, wyniosłości. Tu nie uświadczymy czegoś takiego (przynajmniej nie w momentach, w których nie powinniśmy) – postacie są stonowane, świadome siebie oraz otaczającego świata, a ten kto nadmiernie dramatyzuje, wygląda tu jak dziecko na tle dorosłych;

- dekonstrukcja typowej japońskiej animacji (może nawet autopsja) – oj tak, Evangelion przewraca typowe anime o mechach, wkładając wszędzie aspekt ludzki oraz będąc bardzo świadomym błędów innych produkcji swojego gatunku;

- spójność świata przedstawionego – kolejna z rzeczy, której brak przeszkadza mi w innych anime, gdzie postacie mówią o rzeczach, o których nie powinny (przecież są częścią świata – a ich dialogi mają wyłącznie tłumaczyć widzowi o co chodzi, co do czego służy – jakby postacie nie były częścią świata). W Neon coś takiego ma miejsce wtedy, gdy faktycznie jest potrzebne. Resztę sami wnioskujemy z przedstawionych wydarzeń.

Podsumowując, nie mam najmniejszych wątpliwości - Neon Genesis Evangelion to najlepsze anime jakie powstało.

[img]1432267[/img]

Mam nadzieję, że chociaż lekko zachęciłem was do obejrzenia, jeżeli jeszcze nie widzieliście. Poniżej lekko odniosę się do zakończenia (nie do samej treści, lecz do wykonania), także czytacie na własną odpowiedzialność.

Tych 10 punktów tyczy się odcinków 1-21 (czyli wstępu oraz rozwinięcia). Co z zakończeniem (odcinkami 22-26)? Twórcy gonieni przez czas musieli porzucić pewne wątki i zrobić finał (odcinki 25 oraz 26) po kosztach. Sam Ojciec serii mówi jednak, że nic takiego nie miało miejsca - po prostu zakończenie jest nieco inne, gdyż dobrze oddaje nastrój, jaki go dopadł w tamtym okresie (psychozy oraz depresji w jednym), lecz jednocześnie dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do powstania The End of Evangelion (alternatywnej wersji odcinków 25-26, które polecam obejrzeć). Z odcinkami 22-26 jest trochę jak z winem. Gdy spróbujemy ich pierwszy raz w życiu, nie do końca przypadną nam do gustu, leczy gdy, znając już ich smak, skupimy się na pewnej ich części, pewnych walorach, polubimy je, może nawet pokochamy (trochę jest też tak, że gdy je analizuje, to wydają się doskonałym zamknięciem, lecz gdy je oglądam i to w ciągłości, bez dłuższych przerw po odcinakach 1-21, to mam o nich gorsze zdanie). The End of Evangelion to inna bajka – twór doskonały (na tyle, na ile mógł być).

Powstanie The End of Evangelion sprawia, że mamy dwie możliwości oglądania anime:

  1. oglądać wszystko wg kolejności wydawania – pierw zobaczyć zakończenie oryginalne, mocno artystyczne, lecz w zupełnie innej formie od reszty.
  2. oglądać odcinki 1-24, a następnie The End of Evangelion – w tej wersji nasze zakończenie będzie bardziej skupione na symbolizowaniu, a w formie dużo bliższe pozostałym odcinkom.

W obu wypadkach zakończenie ma niemalże ten sam wydźwięk (konkluzję), a różni się przede wszystkim formą - wykonaniem (poniekąd podyktowaną przez czas oraz budżet).

PS

Gdyby kogoś zainteresowała interpretacja, to pewnym wstępem do interpretacji tego, co wydarzyło się na ekranie mogą być serie (tylko dla tych co obejrzeli odcinki 1-26 oraz The End of Evangelion):

" style="color:blue; text-decoration:underline">

" style="color:blue; text-decoration:underline">

Oceń bloga:
13

Komentarze (34)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper