We're jumping onto White Base! (Gundam, Zeta Gundam, Victory Gundam)

BLOG
1117V
We're jumping onto White Base! (Gundam, Zeta Gundam, Victory Gundam)
Rankin | 15.05.2019, 12:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Gundam - to kawał historii japońskiej animacji. Gigant, którego posąg-pomnik stał wiele lat, a także doczekał się minimum dwóch podróbek, w Chinach i gdzie indziej. Jakoś w marcu tego roku, zainspirowany ambitnym planem i relacjonowanymi zmaganiami znajomego dyskordowicza (obejrzenie wszystkiego Gundam) postanowiłem powrócić do trzech wybranych serii osadzonych w tym uniwersum.

Na pierwszy ogień poszedł…

Mobile Suit Gundam (1979)


zaczyna się!

Czyli to, od czego wszystko się zaczęło. MSG'79 było pionierem anime i (pospołu z późniejszym VOTOMS) ułożyło podwaliny pod gatunek który dziś jest znany jako „real robot” (w odróżnieniu od „super robot”). Gundam jednak nie miał łatwej drogi – powstał dzięki ogromnemu wysiłkowi oraz samozaparciu swojego reżysera, Yoshiyuki Tomino, a także małej ekipy klepiącej dla Sunrise bajki o robotach. Produkcja MSG była kawalkadą kłopotów maści wszelakiej – jednak najczęściej przewijała się zwyczajnie słaba oglądalność wynikająca z odmienności produkcji od praktycznie wszystkiego co było wtedy na rynku. Słaba oglądalność z kolei sprawiała, że sponsorzy prawie non-stop dawali opieprz reżyserowi, a choć ten znosił to dzielnie i ze stoickim spokojem, przekonany, że to co robi jest dobre, to mimo wszystko echa odczuwała i reszta ekipy, szczególnie po tym jak główny artysta został na długo hospitalizowany ze względu na przepracowanie, co spowodowało wyraźny spadek jakości animacji i plagę dziś nieomal będącego synonimem 0079 QUALITY:


IT'S A GEN-DURR

W jaki sposób MSG odróżniał się od konkurencji i poprzedników? Przede wszystkim drastyczną zmianą tonu – to nie jest wesoła impreza, gdzie protagoniści w imię dobra i sprawiedliwości spuszczają łomot potworom. MSG jest bardziej dramatem wojennym, gdzie owszem Zeon jest agresorem ze skorumpowanymi rządzącymi, ale ma sporo przynajmniej sympatycznych postaci, a Federacja broni się przed brutalnym najeźdźcą, ale też ma sporo za uszami. Protagoniści zostali wpakowani w cały bałagan wskutek niefortunnego zbiegu okoliczności i składają się z większości z przymusowo wcielonych do załogi ewakuowanych cywili oraz pojedynczych kompletnie zielonych oficerów i choć czeka ich sporo walki oraz pewna (nie)sława, to w ostatecznym rozrachunku są jedynie trybikiem machiny wojennej.

Ponieważ Gundam jest przede wszystkim historią o ludziach, a nie o maszynach, warto w tym miejscu przybliżyć krótko kluczowe postacie MSG:


BRIGHT used DOUBLE SLAP
It's not very effective!

Amuro Ray – nominalnie najgłówniejsza postać. Autyźmiak i introwertyk który podczas ataku „wpadł do kokpitu” tytułowego Gundama i z braku lepszej alternatywy został zmuszony (tak) do pilotowania tej maszyny. Zdecydowanie najgorzej znosi trudy wojny, a choć z czasem zmężniał, to wskutek wielu wydarzeń owszem zdobył sławę niepokonanego pilota, ale też PTSD i paniczny lęk przed pilotowaniem robotów utrzymujące się wiele, wiele lat.


Final Shot

RX-78-2 Gundam – it's a Gundam! Unikatowa maszyna nowej generacji, wyposażona w mocny pancerz, potężne prototypowe bronie wiązkowe, a także zaawansowany komputer pokładowy który z początku odwalał większość pilotażowej roboty. Zaprojektowana przez ojca Amuro.


shut the up, weeaboo

Bright Noa – oficer (ensign) i jeden z niewielu żołnierzy na pokładzie White Base i z braku lepszej alternatywy kapitan. Ogromne obowiązki i poczucie odpowiedzialności za załogę znacznie przerastają jego doświadczenie, co jest dla niego źródłem ciągłego stresu przejawiającego się apodyktycznością i kwaśnym humorem.


AAH- AHH- AAHH AHH-

Ryu Jose – pilot, najlepszy kumpel Brighta i również żołnierz, stara się utrzymywać morale załogi, co jest nieomal syzyfową pracą.


uh oh

Sayla Mass - jeden z cywili ewakuowanych na White Base. Godna uwagi ze względu na fajny charakter, niebycie gamoniem, pewne spoilery, a także bycie permanentnie wyeksmitowaną z uniwersum (mimo spoilerów) ze względu na wieczną niedostępność aktorki podkładającej jej głos.


Fraw Bow (z lewej) w naturalnym środowisku

Fraw Bow – koleżanka (?) lub dziewczyna (?) Amuro, głównie znana z wiecznego marudzenia i pilnowania comic relief.


JAKI JESTEM? NISKI?

Hayato Kobayashi – pilot i kolega (no, sąsiad) Amuro, znany głównie z wzrostu tak koło metr dwadzieścia, co go niezmiernie frustruje.

Katz, Letz, oraz Kika – trio sierot w wieku przedszkolnym, początek niesławnej gundamowej tradycji nieletniego comic relief siedzącego na statku wojennym bo… tak?

Sleggar Law - Tomino: "Narysuj mi takiego amerykańskiego gościa, takiego w stylu Stallone" Projektant postaci:

 

Char Aznable – albo też Casval Deikun; zamaskowany osobnik będący prawdziwą fontanną memów. Ogromna popularność sprawiła że w praktycznie każdym kolejnym Gundamie istnieje jego imitacja. Jest oficerem Zeon, ale też ma swoje plany, które będzie konsekwentnie wprowadzał w czyn. Poza tym dupek i egoista.


hehe

Lalah Sune – newtype, co w Gundamie zazwyczaj oznacza, że protagonista zakochuje się w niej w ciągu 5 minut od ujawnienia. Oczywiście ginie niedługo potem, ponieważ lol newtype.


Mobile suits GTFO now

MS-06F Zaku II – ikoniczna maszyna Zeonu, w przeciwieństwie do super prototypu Gundama zwykłe mięso armatnie, ale i tak zjednało sobie rzeszę fanów. Pomalowanie na czerwono zwiększa szybkość trzykrotnie. Podobno.


Cóż za wons!

Ramba Ral - dowódca oddziału Zeon i wyjątkowo równy gość, ale sławny głównie z tego że nie pilotuje Zaku.


hot skitty on wailord action

Dozle Zabi – wygląda jak kuzyn Nosferatu, ale wbrew pozorom raczej szlachetna i honorowa postać. Ma córkę, co będzie ważne później.


"a gdyby tak ZABIĆ tatę???? Jestem geniuszem!"

Ghiren Zabi – dosłownie kosmiczny Hitler.


ppffffffhhhhehehehehhe

Ostatnim (i jednocześnie pierwszym) razem jak próbowałem obejrzeć MSG'79 zwyczajnie odpadłem gdzieś w połowie – Tomino owszem tworzy świetne koncepty, ale potrzebuje nieomal sztabu scenarzystów siedzących mu na głowie i pieczołowicie wypełniających mnogie luki w scenariuszu i uniwersum i niestety luk tych w oryginalnym Gundamie trochę jest. Tym razem podszedłem sprytniej – zamiast ponownego męczenia się z 50 odcinkami siermiężności, zabrałem się za wydaną jakiś rok później trylogię filmów, która wszystko skracała, sprężała i usprawniała bez zbytniej ingerencji w ogólny tok wydarzeń. W takiej formie MSG jest całkiem znośne, choć niektóre rzeczy dzieją się nieco za szybko, to jednak jest znacznie IMO lepsze rozwiązanie niż rozwlekanie punktów fabularnych na kilka odcinków dla zapchania scenariusza. Mimo wszystko dzisiaj Gendum nie jest jakimś wielkim cudem, a jego przełomowość jest już trochę codziennością. Ot, takie 6/10, w porywach 7/10.

 

 

Mobile Suit Zeta Gundam (1985)

Minęło kilka lat i przyszła pora na nowego Gundama. Tym razem Tomino nie był już no name 28-letnim wyrobnikiem, a sławnym twórcą Gundama i może mu od tego nieco urosło ego, a przede wszystkim zmagał się (znowu) z ciężką depresją. Zeta fabularnie celuje w jeszcze mroczniejsze odcienie szarości niż oryginalny Gundam, dając moralnie niejednoznaczne postacie po praktycznie każdej stronie, wątpliwej szlachetności motywacje, a przede wszystkim – bez żadnych oporów zabijając ważne i lubiane postacie gdy tylko reżyserowi przyszła na to ochota. Wszystko kumuluje się w jednym z najbardziej dołujących finałów zarówno Gundama, jak i chyba anime w ogóle – [SPOILER] nieomal wszyscy giną, a protagonista zostaje niezdolnym do samodzielnego funkcjonowania warzywem.


also space wizards czy coś

O ile pierwszy Gundam zasadzał się na prostym i w miarę czytelnym konflikcie Zeon (najeźdźca) – Federacja (obrońca), to wewnętrzna polityka Zety przypomina raczej jakieś kółko graniaste – jest buntownicza grupa AEUG (Anti-Earth Union Group) sponsorowana przez korporację Anaheim, są Tytani, „armia wewnątrz armii” sił Federacji i kawalkada naprawdę paskudnych charakterów, których poczynania doprowadziły do powstania AEUG, Federacja w zasadzie istnieje nadal, ale jest sparaliżowana niedecyzyjnością, pojawia się Oś, subtelnie nazwana mobilna asteroida mieszczącą niedobitki Zeonu z poprzedniej wojny, a we wszystkim miesza osobnik będący w zasadzie siłą i fakcją samą w sobie – Paptimus Scirocco, „człowiek z Jowisza”. Protagonista trafia do AEUG, ale raczej nie ze względu na przymus okoliczności, jak Amuro, a raczej ze względu na własny niezbyt kryształowy charakter i w konsekwencji serii wybitnie nieprzemyślanych czynów. Samo AEUG też nie jest takie super dobre, ale ludzie którym się przeciwstawiają to autentyczne potwory. Dlatego też cast mogę podzielić nie tyle na dobrych i złych co na postacie napisane sensownie i kompletnych gamoni, o tak:

Postacie zrozumiałe (have a nice day):

Kamille Bidan – ok, wiem. Ale serio - „Kamiju” to owszem z początku niesamowicie wkurzony oraz wkurzający osobnik, nastolatek w szczytowym punkcie nastoletniej bucowatości, ale z czasem i pomału naprawdę z tego wyrasta i staje się osobą godną sympatii i kierującą się szlachetnymi pobudkami. O ile nie zaczyna się filler arc i dźwignia rozwoju charakteru nie zostaje cofnięta o kilka położeń †.


he monch borgar

Bright Noa – Bright powraca, teraz jest doroślejszy, pewniejszy siebie i mniej czasu spędza na granicy wybuchowego załamania nerwowego. Doświadczony i skuteczny dowódca. Ojciec dwójki dzieci.


czy to bomba

Emma Sheen – zaczyna jako oficer Tytanów, ale szybko zaczyna mieć wątpliwości i przechodzi do AEUG. Zero nonsensów, skuteczny pilot, prawie nigdy nie generuje dramy †.


today.... I'm going to pilot GENDUM

Apolly Bay – pod paskudną gębą kryje się prawdziwy bro, trzeci najlepszy pilot AEUG, po Kamille i Quattro, a także ciche wsparcie bojowe i aficionado chodzenia w pomarańczowych piżamach †.


oof

Henken Bekkener – kapitan Argamy, a potem Rzodkiewki (tak), Pilsner Urquell jest głosem rozsądku, który w miarę dobrze spełnia swoje obowiązki, po czym ustępuje miejsca Brightowi. Ponadto jest zabujany w Emmie †.


z tyłu Norek

Hayato Kobayashi – znany z Gundam '79 pilot wraca, ewoluując z Larry Laffera na Cezarego Żaka, teraz choć z początku ma pewne wątpliwości, ostatecznie zostaje dowódcą ziemskich sił oporu.


ekspert od nieosiągania niczego i dostawania promocji

Jerid Messa – może równie kontrowersyjna klasyfikacja co Kamille, szczególnie że należy do Tytanów; generalnie Jerid jest gamoniem, ale ze zrozumiałych względów – przez lwią część serii nawzajem z Kamille zabijają bliskie sobie osoby †.


"kto, ja?"

Haman Kharn – jako główna doradczyni nieletniej rządzącej Osią Minevy jest postacią zimną, bezlitosną, a także bardzo skuteczną w swoich machinacjach. Niemniej to nie wszystko, co można o niej powiedzieć, posiada pozytywne cechy, pilotuje fajną maszynę, a większość negatywnych cech charakteru to pewnie wina Chara.


hey kid wanna /ss/ (żartuję, jest w wieku Kamille)

Four Murasame – jako cyber-newtype na usługach Tytanów ma trochę nierówno pod sufitem, ale wskutek interakcji z Kamille znajduje ukojenie i ogólnie staje się jedną z bardziej oglądalnych postaci w Zecie. Po czym ginie. Po czym wraca w niewyjaśniony sposób i znowu ginie. Po czym wraca jako halucynacja i znowu ginie. Tak jest, Four ma wątpliwy zaszczyt bycia postacią anime, która ginie na oczach protagonisty trzy razy w trzech różnych odcinkach, głównie po to żeby generować więcej dramy. †††.

Kai Shiden – obecny w Gundamie 0079 tchórz i patałach wyrósł na coś pomiędzy Jamesem Bondem a redaktorem Majem. Infiltracja bazy Tytanów w środku dżungli gdy cały twój sprzęt to biały garnitur i stalowe jaja? Dla niego chleb powszedni. Jako jeden z pierwszych wyczuł jak bardzo Tytani śmierdzą, a także natychmiast odgadł prawdziwą tożsamość Quattro.


wew

Amuro Ray - brązowe afro powraca. Z początku ma wiele skrupułów, oporów i kompleksów, jednak po dopaleniu Charowi paru naprawdę mocnych burnów ogarnia się i wraca do akcji. Ale nie tutaj - tutaj działa głównie poza ekranem.


żółwik!

Yazan Gable – stereotypowy czarny charakter, sławny z wyglądania jak Sting w „Diunie”, a także z zółwika wytatuowanego na klacie (też sting reference). Od bycia w kategorii gamonie uchroniła go potworna kompetencja i odporność na nagłe ataki głupoty.

 

Kompletne gamonie ™


ZETA PUNCH

Quattro Bajeena – tak, Zeta ma osobę o imieniu „cztery waginy”. Tak naprawdę to Char i nikt się z tym nie kryje zbytnio. Nominalnie dowódca oddziału mobile suitów Argamy, ale konsekwentnie i z uporem zwala decyzje na wszystkich dookoła albo „aż się samo rozwiąże”, najlepiej od razu łącznie z konsekwencjami tych decyzji. Wygląda fajnie, ale de facto nadal dupek i socjopata który tylko dość dobrze udaje że nie jest dupkiem i socjopatą. Co zresztą powoduje znaczną część problemów AEUG.


nie widać, ale ma nogi

Fa Yuiry – dziewczyna Kamille, aczkolwiek przez 90% serii bez wzajemności. Innymi słowy, taka Fraw Bow na sterydach. Najbardziej irytujące „Kamiyu!” w serii. Stara się co prawda być użyteczną do czegoś więcej niż pilnowanie nowego pokolenia sierot, ale że dostała kijową maszynę to z reguły ją trzeba ratować, a nie na odwrót.


Zbrodnie wojenne: Reccoa: 1 / wszyscy inni: 0

Reccoa Londe – zdecydowana finalistka gundamowego wszechturnieju „worst girl ever”. Z początku pilotka AEUG, gdy po szeregu nieudanych popisów wciąż nie udaje jej się zająć centrum sceny przechodzi do Tytanów, gdzie szybko gazuje kolonię i zwala winę za to na dawnych towarzyszy którzy usiłowali ją powstrzymać. Ogólnie wkurza zarówno Kamille, jak i widza †.


 ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Rosamia Badam – teoretycznie dość tragiczna postać która może sprawiła trochę problemów, ale nic z własnej winy. Niestety 3/4 jej osobowości to po prostu bezczelna powtórka wątku Four, do tego stopnia że pod koniec Kamille widzi w jej miejscu halucynację Four †.


WONG PUNCH

Wong Lee – wysoki pozycją pracownik Anaheim robiący za kontakt z AEUG. Główny jego wkład to działanie wszystkim na nerwy, stawianie nierealistycznych żądań pod groźbą wycofania wsparcia, a także bicie Kamille.


( ͡° ͜ʖ ͡°)

Katz Kobayashi – sierota z 0079, zaadoptowana (wraz z pozostałą dwójką) przez Hayato i jego żonę. Teraz pcha się do pilotowania robotów, ale tak naprawdę nadal jest bachorem któremu tylko zdaje się, że będzie bohaterem. Prawie zawsze dodanie Katza do złej sytuacji tylko ją pogorszy. Zginął tak jak żył, jak ciamajda z przerostem ego †.


the goggles, they do nothing

Bask Ohm – le zły Tytani dwódca. Na dzień dobry bije i kopie leżącego na ziemi Brighta za posiadanie własnego zdania, a potem jest tylko gorzej. Poza tym jednak brak jakiejkolwiek charakteryzacji †.


pff, hymen

Jamitov Hymem – le zły Tytani naddowódca. Jego motywacja to „jak zbombardujemy pod jakimś pretekstem Ziemię to się ludzie wyniosą w kosmos i będzie lepiej”. Tak, to jego motywacja, absolutnie nie żartuję. I tak, prawdopodobnie chodziło o „hymen” †.


he gave the D until he was given the D

Paptimus Scirocco – posiadacz niesamowicie obleśnej aury, która jednak sprawia że prawie wszystkie kobiety w promieniu tysiąca kilometrów lecą na niego. Uważa… w zasadzie nie wiadomo co uważa. Mówi coś o rządach kobiet, ale czy mówi to serio to nie wiem, szczególnie biorąc pod uwagę poprzedni fakt. Naprawdę antypatyczna, odpychająca postać i wszystko przedstawione w akapicie jest 100% faktem, może tylko odrobinę podkoloryzowanym †.


wants the D

Sarah Zabiarov – naczelna wyznawczyni Paptimusa, sama w sobie pokręcona, ale w interakcjach z Katzem tworzy prawdziwy festiwal spierdolenia †.

Różne circlejerki wynoszą Zetę jako jakieś szczytowe fabularne osiągnięcie Gundama, ale po odświeżeniu serii absolutnie tego nie widzę. Zeta jest – bałaganem. Wątki fabularne są podnoszone i wyrzucane. Po czym podnoszone znowu i wyrzucane ponownie. Zwroty akcji są wyciągane z d…, po czym chowane tam bez żadnych ceregieli i bez żadnego wpływu na ogólną sytuację. Galimatias niejasnych motywacji i zbiorowych ataków głupawki sprawia że nie ma odcieni szarości, tylko odcienie idiotyzmu. Całe etapy rozwoju postaci są wyrzucane przez okno tylko po żeby powtórzyć już raz wykorzystany patent, może w minimalnie innej konfiguracji. Najgorzej dostaje się protagoniście, Kamille, który mądrzeje albo głupieje w zależności od tego, czego w danym momencie wymaga scenariusz. Jest tak źle, że po pewnym czasie można wyczuć kiedy zaczyna się fabularny filler po tym, że Kamille „znowu” zachowuje się jak obrażony dzieciak. Ponadto depresyjny Tomino ma zdecydowanie problem z kobietami, co przedstawia się w wybitnie niepochlebnym ich przedstawieniu (za wyjątkiem Emmy).


Tomino pisze dialogi, rys. 1

Osobną kategorią WTF jest ekscesyjne zamiłowanie reżysera to "korekcji", to jest dyscyplinarnego trzepania niesubordynowanych członków załogi po twarzy. Bright trzepiący Amuro po twarzy w 0079 (dwa razy z rzędu!) był szokiem. Tutaj? " target="_blank">Tutaj wszyscy leją wszystkich i o byle co. Cała seria wręcz zaczyna się od tego że wuefista daje Kamille po twarzy, Kamille daje Jeridowi po pysku, a Bask pierze Brighta w swoim biurze.


Char ośmiesza się publiczną przemową

Jedyne co w moim odczuciu ratuje Zetę to super projekty maszyn, szczególnie po przejściu z '79 widać ogromne postępy – choć transformacje są trochę słabo przemyślane to wiele designów jest naprawdę kreatywnych i imponujących. To zdecydowanie nie są już proste reskiny typu „Zaku ale z gumowym wężem”. Walki w kosmosie też są zazwyczaj całkiem oglądalne. Also pierwszy OP to prawdziwy banger.


♪BELIEVE IN THE SIGN OF ZETA♫

 

Mobile Suit Victory Gundam (1993)

Minęło kilka lat. Tomino wydźwignął się z depresji cechującej produkcję Zety, po czym popadł w jeszcze cięższą. Ścierał się z ekipą, ścierał się z aktorami, ścierał się z producentami. Na domiar tego wszystkiego dostał z góry przykaz zrobienia kolejnego Gundama. Gdy zorientował się, że nie może się na ten przykaz wypiąć i nowego Gundama zrobić musi, trafił go szlag, po czym postanowił, że zrobi tego Gundama tak, że go wszyscy dobrze popamiętają i już nikt nigdy nie będzie go zmuszał do klepania Gundamów. Jak postanowił – tak zrobił. Mobile Suit Victory Gundam jest jazdą.


Dzień jak codzień na Bałkanach w Kasarelii

W odległej przyszłości uniwersum Gundam (tak z 70 lat po Zecie) sytuacja nie wygląda różowo. Ekosystem Ziemi jest na krawędzi załamania, Federację drąży niemoc i apatia, a w kosmosie narodziło się nowe zagrożenie – neo neo neo Ze Imperium Zanscare, które w imię swojej królowej Marii dąży do zniewolenia i spacyfikowania zarówno kosmosu, jak i Ziemi. Doszło już do tego, że specjalne oddziały Zanscare zwane „żółtymi kurtkami” (nawiązanie do brunatnych koszul jak najbardziej celowe) okupują Kasarelię - obszary gdzieś w centralnej Europie, gdzie poczynają jak chcą, aż po bezkarne bombardowanie całych miast. Przeciwstawia się im organizacja praktycznie partyzancka zwana League Militaire. Podczas pojedynku powietrznego między nowym myśliwcem LM a nowym robotem Zanscare przypadkowo lecący sobie na lotni 13-latek mało nie traci życia i ratując się przejmuje robota Zanscare. Parę zwrotów akcji później on, jego sąsiadka, a także grupka nieletnich uciekinierów ze zbombardowanego miasta nie ma wyjścia i musi wspierać League Militaire jeśli nie chce zostać zarżnięte przez lokalną dyktaturę Zanscare.

Tym razem nie ma dzielenia na odcienie szarości – Zanscare jest wręcz karykaturalnie paskudną organizacją, czerpiącą pełnymi garściami z nazistowskich Niemiec (w pewnym momencie dosłownie ogniem i kulami czyszczą teren z miast i żyjących z nich ludzi pod „miejsce dla życia” swoich osadników). Nie ma tam prawie ani jednej sympatycznej czy chociaż neutralnej postaci. League Militaire za to jest grupą starszych ludzi, sierot i idealistów, o szlachetnych pobudkach i kręgosłupie moralnym. Nie jest to jednak wadą! Choć zapewne Tomino chodziło o odwrotny efekt, to taki jasny podział najlepiej służy jego umiejętnościom reżyserskim, szczególnie przy kontraście z Zetą i jej bardziej „realistyczną” prezentacją „prawdziwych” ludzi (a de facto idiotów którzy denerwowali widza). Dlatego też można zastosować taki podział przy prezentacji:

Good guys (a przynajmniej część)


kolejny dzień, kolejne załamanie nerwowe

Uso Ewin – żyjący samotnie 13-letni protagonista. Pod wieloma względami jeszcze dzieciak, ale już od pierwszego odcinka ogarnięty, przytomny i sympatyczny. Traumę serwowaną mu przez reżysera znosi dzielnie, mimo przeciwności losu nie przestaje szukać swoich zaginionych rodziców, poza tym niesamowicie kreatywny i przebiegły pilot (i to nie bez powodu).


zamknij okno bo kosmos wieje

Shakti Kareen – 11-letnia sąsiadka Uso, również z jakiegoś powodu żyje samotnie. 80% czasu spędza na marudzeniu Uso o rzeczy na które ten nie ma realnego wpływu. Raczej plot device niż żywa osoba.

Haro - Haro to okrągły robot-zabawka pojawiający się jako maskotka od pierwszego Gundama (gdzie był tworem Amuro). Tutejszy Haro jest jednak godny uwagi ze względu na bycie hardkorem. Jest rozumny, pomysłowy, wie kiedy pocieszyć, a także potrafi zrobić dystrakcję, komuś naklepać, albo w razie potrzeby pilotować maszynę. 

 
od lewej: Warren, Odelo, Suzy

UciekinierzyOdelo, Warren, Suzy. Trójka nieletnich (najstarszy Odelo ma 15 lat) z braku wyboru trzymających się lokalnej grupki League Militaire. Odelo jest porywczy, Warren panikuje, Suzy jest w Victory best girl, cała trójka ma dobre intencje i z reguły trzyma się razem, pomagając w tle operować maszyny, działka, lub wreszcie (Odelo) pilotując roboty. †


Marbet oraz jej [to skomplkowane] Oliver

Marbet Fingerhut – oryginalna pilotka Victory Gundama, jednak ze względu na ranę postrzałową nie może pilotować przez pierwsze ładne kilka odcinków. Fajna postać, silna, niezależna, ale bez przeginania. Second best girl.


Pierwotny skład + trener/dowódca

Shrike Team – oddział pierwotnie sześciorga (potem +2) żeńskich pilotów League Militaire. Sławne głównie z powodu częstych i absolutnie brutalnych śmierci (w pewnym momencie dosłownie co odcinek), a także wywoływania w 13-letnim Uso… uczuć. †††††††† (tak)


dość starzy by pamiętać Zetę

Starcy – grupa czterech dziadków (+1 babci) zajmujących się wyprodukowaniem i dostarczeniem prototypu Victory Gundama, a później robiących za wsparcie techniczne i planowe na pokładzie Reinforce. Mimo zaawansowanego wieku nadal mają jaja. ††††

 

Literalnie Hitlerzy (Hitlerowie?)


little bitch

Cronicle Asher – pierwszy pokazany antagonista. Gamoń, łamaga, oferma, któremu daje się cokolwiek pilotować głównie dlatego, że jest bratem królowej. 90% czasu nosi maskę bo jego delikatne gardło nie zniesie kurzu. Nawet jeśli pilotuje robota. W kosmosie. Jedna z najbardziej obciachowych, ale też zasłużonych śmierci Gundama: BONK.†


to tylko wierzchołek góry lodowej

Katejina Loos – z początku koleżanka „z fejsbuka” Uso, szybko awansuje z nieszkodliwego narzekacza na wiecznie królującą zdobywczynię tytułu worst girl Gundama. Sporo można by pisać co z nią jest nie tak, ale powiem tylko – ona jest powalona.

Fonse Kagatie – Fonz to niemal stereotypowy „zły wezyr” i główny machinator Zanscare. Łysy, stary, ma sterczący wąs i cyber-oko.†


"Gilotyna albo rzeź? Róbta co chceta" - św. Maria

Królowa Maria – otoczona kultem królowa Zanscare. Prywatnie twierdzi, że jest manipulowana i To Wszystko Wina Fonse, ale wiele rzeczy wskazuje na to, że sama nic nie jest lepsza, tylko jest bardzo dobra w maskowaniu się. Posiada chorom córkę, ale z nigdy niewytłumaczonego powodu nie wie gdzie ta córka jest, co będzie ważne.†


he's angry, angry about Fonse

Tassilo Vago – dowódca jednej z flot Zanscare, z początku przytomny i konsekwentny dowódca, nawet mimo zamachu na jego życie ze strony Fonza, na odcinek przed zgonem mu odbija. †


BOYA

Fuala Grifon – entuzjastka gilotyny. Ma przez chwilę kłopoty przez bycie entuzjastką gilotyny, ale potem dostaje na własność dużego robota i do końca jej odbija. †


Lupe topi Uso podczas przymusowej wspólnej kąpieli, bo... tak

Lupe Cineau – entuzjastka molestowania nieletnich. Również pilot, ale zdecydowanie woli to pierwsze. †


Uso w stanie naturalnym

Victory Gundam jest w praktyce… cierpieniem. Ale takim, które chce się oglądać, to nie jest tier partactwa SEED Destiny czy innego Gundam ZZ – to wręcz nieomal dzieło sztuki. Metaforyczne złe gówno idzie w dół, ale nie można oderwać oczu. Kolejne wprowadzone postacie są zarzynane (najlepiej na oczach Uso, jeśli była to mu bliska osoba), Uso ma kolejne małe załamanie nerwowe, a widz razem z nim. Ale ogląda dalej. Bo załoga Reinforce jest tak bardzo – relatable, nie można im nie kibicować i liczyć na to, że później będzie lepiej. Mimo że i tak wiadomo że będzie gorzej bo Victory Gundam, mimo tego, że połowa głównej obsady jest w wieku 15 lat i mniej, bez żadnych ceregieli rzuca takimi „wesołymi” sytuacjami jak publiczne egzekucje, zbrodnie wojenne, tortury, molestowanie seksualne, czy pranie mózgu i zbiorowy mord. Niemniej właśnie dlatego, że „ci dobrzy” są tacy normalnie – ludzcy, a „ci źli” - karykaturalnie źli, a nadzieja jakoś nigdy nie zostaje wygaszona do końca, wszystko to jakoś idzie oglądać i sceny interakcji załogi nie wywołują mocnej chęci rzucenia całej serii w kąt tak jak to prawie za każdym razem było w Zecie.


Cronicle dostaje wielokrotnie po twarzy od przypadkowego 13-latka i traci swojego robota

Osobną kwestią jest strona mechaniczna, która również była ostro sabotowana przez Tomino. Plan był taki, że jak napluje idiotycznymi projektami, ciężkimi do przełożenia na formę modeli i zabawek, sponsorzy będą mieli straty i odczepią się od marki. Udało mu się połowicznie – owszem, większość maszyn Zanscare to dziwaczne i brzydkie projekty (spirala gumy do żucia z głową smoka? Statek z dwoma gigantycznymi kołami? Roboty latające wewnątrz opony?), ale Victory i V2 Gundam, a także Gun-EZ i Gunblaster, jak również nawet pojedyncze projekty Zanscare (częste z początku helikoptery) wyglądają fajnie, a co ważniejsze – są nieźle animowane. Wiele dobrego można napisać o stylu pilotażu Uso, który był (nadal jest) nową jakością w gatunku – to nie jest już tępe strzelanie i machanie karabinem na przemian ze scenkami w kokpicie sugerującymi że coś się tam namierza i celuje, Uso w kontraście do prawie wszystkich innych pilotów wielkich robotów (poza chyba Chirico) jest diabelnie przebiegły, kreatywny i dynamiczny, co jest wiernie oddawane na ekranie. Możliwe, że to też był plan Tomino – takie podejście do tematu bardzo ograniczało ponowne używanie nagranych już scen i na pewno musiało negatywnie odbić się na budżecie produkcji.


jedna z niesławnych scen Victory, również wina Katejiny

Koniec końców Victory Gundam nie jest może pozycją „fajną”. Trudno znaleźć tutaj „fun”. Ale jednocześnie bez marudzenia obejrzałem całość, do... samego... końca. Jest w tym wszystkim coś – hipnotyzującego.

A jeśli chodzi o Tomino? Plan mu się powiódł połowicznie. Nie udało mu się zatopić marki, ale miał spokój od gundamów na dobre sześć lat. Gdy zaś wreszcie popełnił coś nowego, było to radykalnie odmienne w tonie od Victory:

Oceń bloga:
5

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper