Recenzja: Daredevil, Sezon 1

BLOG
555V
Recenzja: Daredevil, Sezon 1
s7mon | 21.05.2015, 21:49
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Filmowa adaptacja z 2003r. z Benem Affleckiem nie uzyskała uznania krytyków ani fanów komiksowego pierwowzoru. Czy inaczej jest tym razem, gdy za produkcję wzięli się giganci z Netflixa?

Marvel i Netflix. Ciężko chyba znaleźć marki, które odnosiłyby większe sukcesy w swoich kategoriach. Ci pierwsi, dzięki rozwinięciu kinowego uniwersum, od kilku lat niepodzielnie dominują nie tylko na rynku filmów o superbohaterach, ale i branży rozrywkowej w ogóle. Ci drudzy natomiast już dawno przestali być jedynie platformą do oglądania filmów i stoją za jednymi z najlepszych seriali ostatnich lat, 'House of Cards' oraz 'Orange is the New Black'. Tak więc ich współpraca wydawała się oczywista w kontekście poszerzania Marvel Cinematic Universe, jednak niosła ze sobą także wyjątkowo wysokie oczekiwania.  

Serial przedstawia historię Matta Murdocka, który jako dziecko, w wyniku wypadku, traci wzrok. Wiążą się z tym dosyć niespodziewane konsekwencje, gdyż Matt odkrywa, że pozostałe zmysły wyostrzyły mu się na tyle, że jego ślepota nie tylko go nie ogranicza, ale pozwala mu lepiej orientować się w otoczeniu. Dorastając w jednej z biedniejszych dzielnic Nowego Jorku, Hell's Kitchen, wychowywany przez samotnego ojca doświadcza niesprawiedliwości, która naznacza jego dorosłe życie. Matt postanawia zostać prawnikiem, by walczyć ze złem toczącym jego ukochane miasto. Jednak gdy okazuje się, że nie we wszystkich przypadkach prawo wystarcza do dokonania sprawiedliwości, Murdock postanawia wykorzystać swoje rozwinięte zmysły i jako „Zamaskowany człowiek” wdaje się w bezpośrednią walkę z kryminalnym światem Wielkiego Jabłka.

Najmocniejszym i jednocześnie najsłabszym elementem serialu jest sama fabuła. Najmocniejszym, bo najzwyczajniej wciąga. Większość bohaterów jest dobrze napisana, ich motywacje klarowne i wiarygodne. Wątki romantyczne nie są niepotrzebnie wysunięte na pierwszy plan i przez to produkcja nie zamienia się w romansidło z wątkiem kryminalnym w tle. Bohaterów nietrudno jest polubić i kibicowanie im w kolejnych rundach walki ze zorganizowaną przestępczością Nowego Jorku skutecznie zapełnia te trzynaście godzin, jakie trwa pierwszy sezon.

Dlaczego więc fabuła jest także najsłabszym elementem? Bo w dużej części jest zbudowana z motywów, które były przerabiane już po tysiąc razy. Główny bohater, który przez traumatyczne wydarzenie z dzieciństwa wypowiada wojnę przestępcom w ukochanym mieście. Dobry Samarytanin, który pomaga mu „bo tak”. Jest też rosyjska mafia z obowiązkowym psychopatą Vladimirem, a i niektórych zwrotów akcji trudno nie przewidzieć. Ja rozumiem, że może to być spowodowane komiksowym rodowodem serialu, jednak kilka razy westchnąłem, gdy po raz kolejny scenarzyści zaproponowali rozwiązanie znane z dziesiątek innych produkcji. Jednak na szczęście dla twórców, wszystkie te wątki są na tyle ciekawie poprowawdzone, że mimo tych klisz 'Daredevila' ogląda się nad wyraz przyjemnie. Tempo dyktowane przez twórców rzadko kiedy zwalnia, przez większość czasu trzymając widza w napięciu.

Każdy kolejny odcinek przekonuje, że producenci nie skąpili grosza przy tworzeniu serialu. Szczególne wrażenie robi choreografia walk, która wcale nie odstaje od tego, co możemy przeważnie oglądać w wysokobudżetowych produkcjach z Hollywood. Niejednokrotnie podkreślone są one przez dobrą pracę kamery, jak chociażby w jednym z pierwszych odcinków, gdy Murdock walczy z kilkoma gangsterami w ciasnym korytarzu, a wszystko to zostaje pokazane w jednym ujęciu. Kojarzy się to z kultową sceną walki na korytarzu z 'Oldboya'. Same efekty specjalne również stoją na wysokim poziomie, nie czuć telewizyjnej „biedy”, które niestety często wyziera z podobnych produkcji.

Na osobny akapit zasługuje obsada, których świetnie wywiązała się ze swoich obowiązków. Zatrudniony do roli tytułowej Charlie Cox sprawdza się zarówno jako kopiący tyłki mściciel, jak i czarujący adwokat (chociaż jako Daredevil czasem zbliża się niebezpiecznie do maniery Christiana Bale'a z trylogii Batmana). Elden Henson jako partner w kancelarii Murdocka Foggy czy Deborah Woll jako dociekająca prawdy sekretarka Karen dotrzymują mu kroku. Pojawia się też kilka nazwisk znanych z dużego ekranu, jak chociażby Rosario Dawson (której postać wydaje się jednak niewystarczająco wykorzystana) oraz Vincent D'Onofrio, którego Kingpin jest prawdziwą gwiazdą. Z jednej strony porywczy i brutalny, z drugiej niemal do przesady nieśmiały w kontaktach z innymi ludźmi, przede wszystkim kobietami. Jego teatralność ma prawo drażnić, jednak w moim odczuciu jest on zdecydowanie jednym z mocniejszych elementów serialu, jednocześnie przerażając i fascynując. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Marvel zdecydował się użyć Kingpina w jednej ze swoich kinowych produkcji.

Jeśli przymknąć oko na fabularne klisze, 'Daredevil' dostarcza trzynaście godzin naprawdę niezłej rozrywki. Jest to serial zdecydowanie w mroczniejszym wydaniu niż chociażby kolorowi 'Avengers' (dawno nie było tyle krwi w produkcji o superbohaterze), jednak świetna gra aktorska, doskonała choreografia walk, przyzwoite efekty specjalne i naprawdę niezłe tempo akcji, utrzymywane niemal przez cały czas zakończone w satysfakcjonujący sposób daje mnóstwo frajdy.

 

P.S. Chciałbym zaznaczyć, że nie czytałem nigdy komiksowego oryginału i do serialu podchodziłem z pozycji przeciętnego widza, który nie jest zanajomiony ze światem Daredevila.  

Oceń bloga:
15

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper