Zróbmy sobie Finala czyli zbiór najlepszych rozwiązań spod szyldu Final Fantasy

BLOG
623V
Zróbmy sobie Finala czyli zbiór najlepszych rozwiązań spod szyldu Final Fantasy
Sickman | 27.05.2019, 22:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W każdej części z serii Final Fantasy twórcy raczyli nas przeróżnymi, mniej lub bardziej kreatywnymi rozwiązaniami dotyczącymi rozgrywki. Niektóre pomysły twórców to kompletne niewypały, inne natomiast zostały przyjęte przez graczy z entuzjazmem. Dzisiaj skupię się na tych drugich i wytypuję najciekawsze elementy gameplay'u (i nie tylko), które pojawiły się w grach z serii Final Fantasy. Kto wie? Może uda mi się stworzyć finala idealnego?
 

Doskonale rozumiem, że są osoby, które mają swojego ulubionego finala i jest on dla nich jedyny i wyjątkowy, ale powiedzmy sobie szczerze - nie ma gier idealnych. Ostatnio trochę się nudziłem i wzięło mnie na rozmyślanie i tak zacząłem układać obraz idealnego finala, a raczej miałem przed oczami większość motywów, które zapamiętałem ogrywając kolejne części. Pomyślałem sobie z czego mógłby się składać nowy FF aby skutecznie przyciągnął na długie godziny przed ekran telewizora. Które elementy układanki należałoby połączyć aby uzyskać olśniewający efekt :D 

Nie chcę się tutaj bawić w przesadnego archeologa i odkopywać naprawdę stare części (też słabo je pamiętam) dlatego postanowiłem skupić się na nieco świeższych odsłonach (od FF6 w górę) zwłaszcza, że to właśnie one na stałe zapisały się w historii gier video.

 

Grafika (Final Fantasy XV/Final Fantasy X)

Najłatwiej byłoby wybrać oprawę graficzną z ostatniej odsłony (wiadome względy), ale przypomnijmy sobie jaki opad szczęki wywołała u nas "dziesiątka" gdy zagościła w napędach konsol. Aż boję się wyobrazić sobie jak Spira wyglądałaby na PS4. Trochę ze względów sentymentalnych przytaczam tutaj tę część bo celem bloga jest wytypowanie najładniejszej oprawy wizualnej, ale pamiętajmy, że czasy się zmieniają i za parę lat to oprawa "piętnastki" odejdzie w zapomnienie.

 

Muzyka (Final Fantasy VII)

Chyba najwięcej czasu zabrało mi wytypowanie części z najlepszą oprawą dźwiękową. Duża w tym zasługa świetnego kompozytora (Uematsu), który tworzył muzykę do większości gier z serii. Przekonały mnie głównie motywy muzyczne w tle (nieśmiertelny Main Theme z mapy świata, muzyka z Cosmo Canyon czy też prosty, ale cholernie wciągający i klimatyczny motyw z Shinra Mansion).

Jeśli chodzi o muzykę z intra to bezkonkurencyjna jest oczywiście ósma część.

 

Fabuła (???)

Tego punktu nie dałem rady wypełnić bo każda gra z Final Fantasy w nazwie ma swoją unikalną, świetnie napisaną historię. Każda odsłona podchodzi do ratowania świata na swój sposób i trzeba przyznać, że robi to wybornie.

Zostawiam temat fabuły :)

 

Stylistyka miast i labiryntów (Final Fantasy IX)

Dlaczego nie "siódemka"? (Kalm, Cosmo, Nibelheim), albo "ósemka"? (Ogrody, Winhill, Zamek Ultimecii). Ano dlatego, że "dziewiątka" zauroczyła mnie swoim światem. Po prostu. Na szybko wspomnieć muszę o Treno (miasto wiecznej nocy gdzie odbywają się aukcje w grze). Nadal podoba mi się ten motyw gdy dolatujemy do miasta i momentalnie nastaje noc. Black Mage Village (wioska czarnych magów, która spodobała się chyba każdemu), Lindblum (duża metropolia podzielona na poziomy i dystrykty), Memoria (pięknie zaprojektowany zamek wspomnień), Ice Cavern (klimatyczny labirynt z początku gry) czy też Cleyra (wioska osadzona na wielkim drzewie).

 

Bohaterowie (Final Fantasy IX)

Niemałym problemem jest wytypować konkretną część zwłaszcza, że praktycznie w każdej odsłonie mieliśmy bohaterów, którzy na długo zapadali w pamięci. Wybór minimalnie padł na FF9 (tuż przed "siódemką"), a to głównie ze względu na towarzyszy... najsłabszego i najmniej barwnego protagonisty w historii - Zidana. Zabawny, ale zachowujący należytą powagę w odpowiednich momentach rycerz Steiner stał się jakoby wizytówką dziewiątej części FF, Vivi - mały, śmieszny mag, który doczekał się ogromnej liczby fanów, Amarant - tajemniczy, ponury najemnik, który przez większą część przygody niewiele mówi i ogólnie sprawia wrażenie odizolowanego członka drużyny, Garnett/Dagger - królowa, wokół której toczy się cała historia. Również pozostała część ekipy ma swoją unikalną, fajnie nakreśloną historię (Freya, Eiko, nawet Quina da się lubić na swój sposób).

 

Główny antagonista (Sephiroth - Final Fantasy VII)

Tutaj wybór był względnie prosty ponieważ Seph to postać znana chyba każdemu kto kiedykolwiek miał styczność z grami video (i trochę interesuje się tematem jRPG). Ten białowłosy jegomość konkurencję miał tylko w postaci Kujy (ewentualnie Kefka, ale tamten był przesycony zbędnym humorem).

 

System rozwoju postaci (Sphere Grid - Final Fantasy X)

Ten system rozwoju bohaterów najbardziej przypadł mi do gustu głównie z uwagi na fakt, że mieliśmy tutaj względną swobodę w ukierunkowaniu naszych herosów (zwłaszcza w wersji Expert siatki sferycznej). Większość osób i tak grała według ustalonego schematu, że Yuna szła w białą magię, Lulu - czarna magia, Auron w typowego tanka, a Tidus to klasyczny universal soldier. Pod koniec przygody każdy był napakowany na maxa co było swoistym wynagrodzeniem za trud jaki włożyliśmy w odblokowanie całego Sphere Gridu (Clear Spheres i zapełnianie bonusami +4 do parametrów co wiązało się z koniecznością rozegrania wielu godzin gry).

 

Aeony (Final Fantasy X)

Nie bez powodu użyłem nazwy Aeony (nie Espery, czy Summony) gdyż właśnie z "dziesiątki" system przywoływania tych potężnych towarzyszy, a także ich "obsługa" najbardziej przypadły mi do gustu. Zawsze ubolewałem nad tym, że po wyprowadzeniu swojego ataku nasi pomocnicy znikali aż do kolejnego wezwania (znowu animacja i atak, trochę nudne). Konkurencyjny w tym elemencie jest także system przywoływania z FF12, ale tam jakoś nie czuć siły Esperów i zdecydowanie za szybko padają.

 

Materia (Final Fantasy VII)

Osobny punkt należy się systemowi Materii znanym z siódmej odsłony FF. Ten element wyposażania naszych bohaterów w konkretne bonusy lub umiejętności mógłby spokojnie zagościć w kolejnym finalu. Może i jest to nieco archaiczny sposób na ulepszanie ekipy, ale przynajmniej wprowadza odrobinę strategii i wymaga od nas przemyślanych decyzji.

Myślę, że dałoby się połączyć Sphere Grid z Materiami jako uzupełnienie. Trzeba by było to nieco dopracować (np. na siatce bonusy do parametrów, a Materie jako skille albo czary dla wybranych postaci).

 

Najlepsze mini gry (Blitzball - Final Fantasy X, Tetra Master - Final Fantasy IX)

Blitzball to dla mnie najlepsza mini gra jaka kiedykolwiek zawitała na konsole. Ilość godzin poświęconych na rozwój i budowę odpowiedniego składu spokojnie oscyluje w granicach 40 - 60 czyli tyle co solidny jRPG. Pamiętam, że początkowo odpalałem Blitzballa tylko po to aby uzyskać najlepszy skill dla Wakki i nie przypuszczałem wtedy, że spędzę pod wodą aż tyle czasu.

Tetra Master to doskonale znana i lubiana karcianka z FF9 (była jeszcze w "ósemce", ale nie podeszła mi zbytnio), w której głównym celem było skompletowanie całej talii składającej się z postaci zebranych z całego świata gry (również summony i potwory). Proste w założeniach zasady i stosunkowo mała plansza do gry mogły sugerować, że "pojedynek" jest niezbyt skomplikowany i mało wciągający. Nic bardziej mylnego.

 

Jak myślicie? Czy dałoby radę wrzucić wszystkie te elementy w jedną grę? Efekt końcowy byłby co najmniej zadowalający?

Oceń bloga:
15

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper