Remake Resident Evil 2 - okiem fana. Co to tak naprawdę jest?

BLOG
1708V
Remake Resident Evil 2 - okiem fana. Co to tak naprawdę jest?
Sickman | 26.01.2019, 00:24
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Chciałbym podzielić się tutaj swoimi odczuciami i uwagami na temat remake'u Resident Evil 2. Jest to tylko i wyłącznie moja opinia, z którą absolutnie nie każdy musi się zgadzać, a zaznaczam już na początku, że będę nieco psioczył.
Piszę to jako fan serii RE, gracz z 25-letnim doświadczeniem, którego nie zadowoli byle odgrzewany kotlet, ale też nie zachęci zbyt wysmażony.
Zapraszam.

Na wstępie chciałbym od razu przekazać - to NIE JEST oryginalny prawdziwy RE2. Nie jest to nawet ulepszona wersja. To jakby zupełnie inna gra bazująca na sprawdzonej marce. Świetna gra, ale jednak inna.

I zdecyduj teraz sam czy chcesz dalej to czytać...

Chwila namysłu...

Ok.

Decyzja zapadła.

Celowo nie dodaję żadnych screenów. Chcę aby uwaga skupiona była tylko na tekście.

Posterunek niby ten sam, owszem, ale już po odwiedzeniu holu czuć, że jest inny. Jest czysty, ładny, jakby zadbany i zupełnie nie taki jak w oryginale. To błąd. Nie ma tego klimatu zepsucia i spustoszenia jak w oryginale. Korytarze nie wyglądają jak po nadejściu apokalipsy, sala konferencyjna jakby z innej bajki, a wspomniany wcześniej hol jakby zmniejszony i okrojony. Szybko poczułem się trochę nieswojo.

Od początku odczuwałem też położenie większego nacisku na unikanie walk i lawirowanie pomiędzy potworami niż otwarte i wesołe strzelanie. Nie ma mowy o zlikwidowaniu każdego zombiaka gdyż amunicji nie ma zbyt wiele. Efekt ten trwa przez kilka pierwszych godzin i z czasem oswajamy się z nową metodą prowadzenia gry. Potem zdobywamy kolejne pukawki, prochy strzelnicze i więcej naboi toteż zaczyna się robić bardziej widowiskowo i znacznie częściej używamy spluw. Przyznać trzeba, że samo strzelanie do umarlaków to czysta poezja tylko czemu potrzeba niekiedy aż sześciu kul w głowę aby padł jeden zombiak?

O dziwo nie doskwiera zbyt mocno brak miejsca w ekwipunku. Da się go stopniowo powiększać i jest więcej miejsca niż w oryginale co oczywiście bardzo ułatwia grę. Sami oceńcie czy to zmiana na plus czy minus.

Do gustu może (choć nie musi) przypaść mapa w grze, która jest teraz o wiele bardziej pomocna i funkcjonalna. Po odwiedzeniu i "zbadaniu" jakiegoś miejsca z zagadką zostaje ona automatycznie zaznaczona na mapie przez co nie sposób zapomnieć miejsca lub położenia konkretnego zadania. To samo tyczy się znalezionych (NIE podniesionych) przedmiotów. Jeśli akurat w danym momencie nie chcemy podnosić bądź nie mamy miejsca na nowe zdobycze możemy po czasie spokojnie i szybko powrócić w to miejsce. Pomysł wydaje się sensowny bo w końcu rysowanie i zaznaczanie punktów na mapie nie jest jakoś szczególnie wyspecjalizowaną umiejętnością, ale trzeba szczerze powiedzieć - ułatwia to eksplorację.

Cieszy fakt pozostawienia roślinek jako jednego z głównych (obok sprayu) środków leczniczych. Ich łączenie i odnajdywanie to nadal nieodzowny element gry.

Dziwi mnie trochę dlaczego na normalnym poziomie trudności zrezygnowano z taśm do maszyny jako koniecznego elementu zapisu. Do tego dochodzi jeszcze auto save, który psuje nieco zabawę. Takie rozwiązanie zapewne przypadnie do gustu młodszym graczom, którym nie dane było zagrać w oryginalną wersję RE2 i nie poczuli tego co to znaczy oszczędzać przedmiot o nazwie Ink Ribbon.

Element, który może wywołać szybsze bicie serca to na pewno ciągłe prześladowanie przez naszego oprawcę. Potrafi dorwać nas w niemal każdym miejscu i przerwać niczym nie skrępowane zwiedzanie posterunku. Moim zdaniem wypada to lepiej niż w RE7 gdzie skrypty wzięły górę i nie do końca udało się wywołać u gracza należyte poczucie strachu.

Totalnym nieporozumieniem, wręcz żartem jest niezastosowanie oryginalnej ścieżki dźwiękowej z PSX'owej wersji gry. Ok, jest ona dostępna... jako płatny dodatek. Mamy tutaj inny podkład dźwiękowy, który nie jest nawet w połowie tak dobry jak oryginalny. Chyba każdy fan RE2 potwierdzi, że odgłos kroków podczas biegu po holu posterunku przy znanym motywie muzycznym to majstersztyk i istne mistrzostwo świata.

Prawdą jest, że gdybym zagrał w RE2 po raz pierwszy bez znajomości oryginału byłbym zachwycony. To naprawdę świetna gra, taki RE4 w klimatach zombie. Ale jako stary gracz, wielki fan statycznych kamer w tego typu grach nie mogę pozbyć się wrażenia niedosytu. W normalnych warunkach i bez zwracania uwagi na to, że jest to remake wielkiego hitu sprzed lat wystawiłbym jej mocne 9/10. Bardzo dużo zależy od nastawienia i tego czego oczekujemy gdy widzimy słowo Remake. Jedni będą zachwyceni, że jest więcej, lepiej i ciekawiej. Inni będą narzekać na brak statycznej kamery, skopany klimat i braki w fabule. Ja chciałem tej samej historii (jest podobnie ale jednak coś nie zagrało), chciałem tych samych wydarzeń i tego samego posterunku podanego w dzisiejszej oprawie. Niestety, dostałem zbyt mocno wysmażony kotlet.

Oceń bloga:
13

Komentarze (103)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper