Krwiste granie, czyli gra o Conanie

BLOG RECENZJA GRY
958V
Pgrus | 29.11.2014, 03:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Z tą grą to było tak: najpierw zacząłem grać w "Conana", ale w międzyczasie wpadła mi w ręce trzecia część God of War'a, dopiero po jej ukończeniu powróciłem do gry barbarzyńcą. Rzecz jasna, lawirowałem pomiędzy dwoma kompletnie odmiennymi światami. Co prawda, łączy je sedno rozgrywki, czyli walka, ale różnice w gameplay'u i wykonaniu są olbrzymie. Co nie znaczy, że "Conan" to zła gra.

Jako dzieciak jarałem się Conanem. W kółko mogłem oglądać "Niszczyciela", którego notabene uważałem za o wiele lepszy film niż "Conan Barbarzyńca". Później trochę zweryfikowałem pogląd, ale wciąż darzę ten film sentymentem i znam go na pamięć. Któregoś dnia dorwałem się do książki z opowiadaniami Howarda, wydanej chyba na początku lat dziewięćdziesiątych, a może jeszcze za socjalizmu? Ponownie wciągnąłem się w świat Cimmeryjczyka, a niektóre opowiadania były najlepszymi tekstami z gatunku grozy(tak, nawet Lovecraft przyznał, że Howard na wzbudzaniu strachu znał się jak mało kto). Zapragnąłem zagrać w grę o moim ulubionym, historycznym, bohaterze romantycznym. Na horyzoncie pojawił się Age of Conan, ale ani neta nie miałem, ani fanem takich sieciówek nie byłem i nadal się za takowego nie uznaję.  Nawet nie mogłem się wcielić w mojego największego idola, także z ciężkim sercem, produkt olałem. Jakiś czas temu, w lokalnym sklepie zauważyłem używkę o nazwie "Conan", na Xbox'a 360. I tak w końcu mogłem zagrać barbarzyńcą na konsoli.


    O co chodzi w grze? Szczerze powiedziawszy to nie wiele z tego pamiętam. Najpierw Conan wpada zrobić rozpierduchę w jakiejś świątyni, następnie trafia na jakąś plażę, gdzie spotyka wojowniczą łuczniczkę, posiadającą własny statek i załogę. Razem wyruszają walczyć z jakąś Czarną Plagą, na czele której stoi jakiś czarnoksiężnik, co w praktyce oznacza wyrzynanie w pień jego popleczników i pomniejszych bossów.


Jak się w to gra? Ano całkiem przyjemnie. Przeciwnicy potrafią być wymagający, np. kolesie z kolczastymi tarczami, których pokonać można tylko sposobem. Gra w bolesny sposób potrafi uświadomić, że nawet Conan dupa, kiedy wrogów kupa. Wejście w tłum przeciwników z nadzieją na siekanie niczym łysy kozak z Diablo, to się nie uda. Wrogów należy wywabiać, a do starć często trzeba podchodzić taktycznie, lecz bez przesady, to wciąż slasher. Eliminowanie przeciwników potrafi dać sporo satysfakcji. Jeden z epickich momentów zdarzył mi się na początku, kiedy Conan usiłuje wydostać się z tropikalnej wyspy, przechodząc przez wiszący, obsadzony przez bandytów most. Po krótkiej walce na deskach zostały tylko trupy. Dalej nie było już tak różowo(za to czerwono było do samego końca).


Kombinacji ciosów do nauczenia jest sporo, ale większość wymagała kliknięcia wielu przycisków, łatwo można się było pomylić, zwłaszcza, że kombosy dzielą się na wykonywane bronią dwuręczną, jednoręczną, z tarczą itp., co akurat jest, jak najbardziej, zaletą. Plus należy się również za czary. Nie jest ich wiele, ale są efektowne i wystarczają w zupełności do pozbycia się zbyt przytłaczającej ilości wrogów. Conan może również wpaść w... no cóż, nie nazwałbym tego szałem, bo nie widziałem wówczas wyraźnej różnicy w jego nastawieniu do świata wokół, ale na pewno tnie lepiej, skuteczniej. Natchnienia, o właśnie, tego doświadcza, swego rodzaju weny  destrukcyjnej.  


Broni jest całkiem sporo. Oczywiście, kto zaznajomiony jest z literaturą Howarda, ten wie, że Conan nie uznawał łuku za broni godnej mężczyzny, raczej tchórza(aczkolwiek w opowiadaniu o Czarnej Belith, szył z tej broni do atakującego statku piratów), także nie postrzelamy sobie. Co najwyżej wyrwiemy strzałę z ciała, by zatamować krwawienie(tak, dokładnie tak działa pierwsza pomoc w świecie Cimmeryjczyka). Narzędzia mordu zbieramy okazyjnie. Na dużą liczbę przeciwników sprawdza się miecz z tarczą bądź oba ostrza naraz. Na ciężkich delikwentów warto podnieść coś większego.


Czego w grze brakowało? Rozwinięcia fabuły. Jest ona, rzecz jasna, sztampowa, schematyczna, takiej należało się spodziewać, ale i tak przydałoby się więcej atrakcji. Wszak Conan nie był tylko samotnym wojownikiem, bywał też złodziejem, piratem, najemnikiem, dowódcą wojsk, nawet królem z czasem został. Takie miał facet CV. Tu jednak ograniczamy się do satysfakcjonującej, ale z czasem nużącej rąbanki. Kolejna wada: w grze nie ma zagadek. Co prawda, trzeba czasem coś gdzieś przestawić, by otworzyły się jakieś wrota, no ale to w żadnym stopniu nie wymaga odrobiny myślenia.


Dobra gra o barbarzyńcy musi mieć drapieżny klimat, i tak jest w tym przypadku. Widać, że twórcy gry coś tam przeczytali i czymś konkretnym się inspirowali. Mamy tu boga-słonia(aczkolwiek, moim zdaniem, średniego wykonania), napakowanego olbrzyma, pustynnego smoka, gadzią wiedźmę, kamiennych kolosów, wreszcie finalnego bossa, czarnoksiężnika. W końcówce myślałem, że trafi mnie szlag. Ile ja się namęczyłem, żeby tego upierdliwego gnoja utłuc. Skojarzył mi się ten parszywiec z Simmonsem z szóstej części Residenta, ale i tak do nieg mu daleko. W każdym razie, w tym momencie gra wydała mi się niegrywalna. Ale się zawziąłem, i przeszedłem. Trzeba przyznać, jest klimacik, jest atmosfera. Da się odczuć inspirację książkowymi motywami, szacunek twórców do literackiego oryginału.


A teraz małe porównanie z Kratosem. Cóż, w kategorii rozmachu, "Conan", jest tym dla którejkolwiek części serii o Bogu Wojny, czym nasz słynny polski film fantasy "Wiedźmin", dla "Władcy Pierścieni". Myśląc o tych dwóch grach, widzę biedną, małą, szarą myszkę, Conanka, który siedzi sobie w kątku i bawi się drewnianym mieczykiem. Twardziel ten jest ciepłą, słodką kluseczką w porównaniu z przesadyzmem Kratosa. Raz tylko jeden jedyny, Conan brutalnie wykończył łysego buca na dzikiej wyspie. Poza tym to dobry, grzeczny chłopak. O Kratosie i o tym, co on zwykł wyprawiać w swoim ciekawym życiu, nie będę nawet wspominał. Dość, że schrupałby Conana na śniadanie. Teraz o grafice. "Conan" to gra z 2007 roku, a wygląda całkiem nieźle. Może to zasługa konsoli, która w porównaniu z PS3 ma dwa razy więcej RAM-u. Nie mam większych zastrzeżeń do oprawy graficznej, czasem razi trochę topornością, zwłaszcza w animacjach rozwałki np. kolumn, ale ogólnie jest poprawnie. Plusik również za muzykę, zwłaszcza z menu głównego. Potrafi podnieść adrenalinę.


Szkoda, że "Conan", mimo że jest dosyć efektowny, to odstaje na mile świetlne od przygód Kratosa. Nie wymagałem oczywiście fajerwerków, ale można było dać więcej epickich momentów. No ale to tylko narzekania wybrednego, który dostał w łapy God of War'a i kręci nosem. Niemniej, gra o Cimmeryjczyku powinna mieć bardziej wyważoną narrację. Chodzi mi o to, że brakowało mi np. punktu kulminacyjnego. Teoretycznie taki jest, ale w praktyce zabrakło trochę emocji. No i końcowy etap mógł być bardziej efektowny. A, byłybym zapomniał, nagość też w tej grze występuje, głównie pod postacią zakutych w łańcuchy kobiet, które czekają na uwolnienie. Warto jak najbardziej im pomóc, gdyż wtedy można dostać dodatkowe doświadczenie.


Cóż, na zakończenie odnotuję tylko, że "Conan" to dobry slasher. Tylko tyle, i aż tyle. Dla fanów opowiadań Roberta E. Howarda, pozycja warta uwagi. Miło spędziłem czas, i mimo niemałej dawki narzekań, żal mi było, że to koniec przygody, bo polubiłem cyfrową wersję mojego bohatera. Pamiętajcie, że tekst ten został napisany z perspektywy największego idola Conana, więc jeśli wyrywaliście gajgi z padów na slasherach, to ta pozycja może okazać się dla was za wolna, zbyt biedna, za mało efektowna. Ja natomiast z czystym sumieniem polecam zagrać.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • sporo elementów z kart opowieści Howarda
  • klimat dzikiego, drapieżnego świata
  • dobra muzyka
  • przyjemny gameplay
  • wymagająca, satysfakcjonująca rozgrywka

Wady

  • za mało rozmachu, niewiele epickich momentów
  • mało różnorodności w grze, uatrakcyjnień
Pgrus

Pgrus

Chcesz zagrać w slashera, a razi cię nadmierna brutalność Kratosa, szukasz czegoś spokojniejszego, do wyciszenia? Sięgnij po kameralne przygody Conana.

8,0

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper