Najlepszy czas na... Kwa, nie tak. Wóz Drzymały S02E07, Mercs

BLOG
11011V
Najlepszy czas na... Kwa, nie tak. Wóz Drzymały S02E07, Mercs
Ciapo | 13.08.2015, 15:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W tym tygodniu zajmę się grą wydaną w 1990 roku przez firmę Capcom na automaty VideoArcade, a jej tytuł to Mercs. Słowo będące zdrobnieniem od Mercenaries, czyli po prostu najemnicy. Jest to gra z gatunku Run and Gun z widokiem z góry.Zapraszam do środka.

Jak zwykle, podaje linka do podkładu muzycznego dla zainteresowanych. Miłego słuchania.

Witajcie wszyscy, cześć i czołem. Spotykamy się po raz kolejny pod Wozem Drzymały, miejscu, w którym zajmuję się starymi grami Arcade. Dzisiaj chciałbym przybliżyć Wam grę z gatunku strzelanek zatytułowaną Mercs.

Tytuł: Mercs
Producent: Capcom
Rok wydania: 1990
Liczba graczy: 1-3 (co-op, jednocześnie)
Używanych przycisków: 2

 

Mercs (Capcom, 1992 rok)
Mercs (Capcom, 1990 rok)

Gra w Japonii nosiła tytuł Senjou no Ookami II co sugeruje, że jest to część druga. Pierwsza wydana została w 1985 roku i nosiła oczywiście tytuł Senjou no Ookami. W przełożeniu na angielski znaczy to Wolf of Battlefield. A teraz ciekawostka. W europie gra nosiła tytuł... Commando. Tak. Mercs to bezpośrednia kontynuacja kultowego Commando, którego zapewne niejeden z Was katował na Commodorku, czy Atari :)

Comando (Capcom, 1985 rok) Commando (Capcom, 1985 rok)

W 1991 gra została wydana na kilka domowych systemów takich jak Amiga, Atari ST, Commodore 64, Amstrad CPC, ZX Spectrum, Sega MegaDrive oraz Sega MasterSystem. Wszystkie porty oczywiście były strasznie okaleczone względem wersji automatowej. Najgorzej prezentują się oczywiście porty na ośmiobitowe komputery, czyli Commodore 64, Amstrad CPC oraz ZX Spectrum. W tych przypadkach gra wygląda wręcz dramatycznie i jest mocno pocięta względem oryginału. Problemem jest choćby to, że gra potrzebuje dwóch przycisków, a te komputery posiadają joysticki z tylko jednym przyciskiem Fire. Z tych trzech wersji, port na C64 posiadał zdecydowanie najciekawszą oprawę dźwiękową. Jednak to zasługa nieśmiertelnego SIDa, czyli chipu dźwiękowego Komody.

Mercs (Commodore 64) Mercs (Amstrad CPC)
Mercs (Commodore 64, Amstrad CPC, 1991 rok)

Mercs (ZX Spectrum)

Mercs (ZX Spectrum, 1991 rok)

Ośmiobitowa wersja na Segę MasterSystem wyglądała całkiem przyzwoicie jak na taki słaby sprzęt, no i sterowanie było normalne, bo pad miał do dyspozycji dwa przyciski. W efekcie ta wersja wypada najlepiej ze wszystkich wersji na ośmiobitowe sprzęty.

Mercs (Sega MasterSystem)
Mercs (Sega MasterSystem, 1991 rok)

Wersje na szesnastobitowe komputery wyglądała całkiem przyzwoicie. Posiadały całkiem niezłą grafikę i przyzwoite udźwiękowienie. Pozostawał w dalszym ciągu problem sterowania wymagającego dwóch przycisków. Jednak od strony technicznej wersje te były dużo bardziej zaawansowane. Jednak to raczej oczywista, oczywistość biorąc pod uwagę moc obliczeniową jednych i drugich.

Mercs (Amiga) Mercs (Atari ST)
Mercs (Amiga, Atari ST, 1991 rok)

Ostatnią wersją na domowe sprzęty była wersja na Segę MegaDrive. Przy tej wersji wypadałoby się na chwilę zatrzymać. Jest to zdecydowanie najlepszy port Najemników na domowe sprzęty. Grafika i dźwięk są zdecydowanie najbliżej wersji Arcade. Sama rozgrywka jest tak samo dynamiczna i gra się bardzo podobnie jak na automacie. Nawet jeśli nauczymy się grać w tą wersję, powinniśmy sobie spokojnie poradzić w wersji Arcade, gdyż rozmieszczenie przeciwników i same plansze są dokładnie odwzorowane. Jednak to nie wszystkie powody, dla których warto zagrać w tę wersję gry. Została ona wzbogacona o całkiem nowy, dodatkowy tryb rozgrywki, którego nie było na automacie. W trybie Original dostajemy zupełnie nowe plansze i fabułę. Do tego między misjami możemy zajrzeć do sklepu i dokupić sobie ulepszenia broni dla naszego herosa. Pieniądze na ten cel zbieramy z zabitych wrogów. Dostajemy tutaj też możliwość wyboru postaci, które różnią się posiadaną na starcie bronią. Oczywiście jak to mówią, nie ma róży bez ognia i tutaj też nie mogło zabraknąć jednego detalu, który trochę psuje cały wizerunek tego portu. Otóż gra pozwala na granie tylko w trybie jednoosobowym. Oczywiście jest to zrozumiałe ze względu na ograniczenia sprzętowe. Ktoś pewnie doszedł do wniosku, że nie są w stanie przenieść gry z automatu i dać możliwości gry w dwie osoby, więc wycieli drugiego gracza, a dodali nowy tryb rozgrywki. Z mojego punktu widzenia jest to dobre rozwiązanie. W końcu częściej grywamy sami, więc brak opcji dwóch graczy nie jest tak bolesna, a cały dodatkowy tryb na pewno wydłuża czas, który spędzimy z grą.

Mercs (Sega MegaDrive)
Mercs (Sega MegaDrive, 1991)

Tak prezentowała się wersja gry przeznaczona dla automatów VideoArcade.

Mercs (VideoArcade)
Mercs (Arcade, 1990 rok)

 

W późniejszych latach gra została wydana w kilku składankach z klasykami. W komplecie z grami Commando i Gun Smoke pojawiła się na czwartej generacji Capcom Generations dla pierwszego PlayStation i Segi Saturn w 1998 roku. Następnie w roku 2005 gra pojawiła się na składance Capcom Classics Collection vol. 1 dla PlayStation 2 oraz Xboxa oraz w 2006 jako część kompilacji Capcom Calassic Collection: Reloaded na PlayStation Portable. Wersja z Segi MegaDrive/Genesis została też umieszczona w usłudze Wii Virtual Console w 2009 roku.

Sam opis zacznę jak zwykle od kilku słów na temat fabuły. Za pewne stali bywalcy pamiętają z poprzednich odcinków, że gry Arcade z reguły nie posiadają takowej, a skoro gra jest strzelanką to tym bardziej fabuła specjalnie potrzebna nie jest. Jednak tutaj może kilku z Was zaskoczę. Otóż sytuacja wygląda następująco. Jacyś zadymiarze ze środkowej Afryki porwali byłego prezydenta USA i wykorzystując go, chcą przejąć kontrolę nad swoim terytorium. Ze względu na napiętą sytuację polityczną w regionie, USA nie może przeprowadzić otwartej ofensywy. Trzeba działać po cichu. Zostaje uformowana tajna jednostka, w skład której wchodzi trzech najlepszych najemników jacy są dostępni w tym momencie. Chyba nie muszę wyjaśniać jaki jest cel misji i w jaką rolę wciela się tutaj gracz? Oczywiście, przejmujemy kontrolę nad jednym z najemników.

Jak już wspominałem najemników jest trzech, jednak nie możemy tutaj swobodnie wybierać. Każdy z najemników jest przypisany do konkretnego gracza. Co prawda możemy dokonać wyboru, którym komandosem chcemy grać, jednak polega to na wciśnięciu odpowiedniego przycisku start, dla danego kontrolera i granie samotnie jako Player 2 albo Player 3. Panowie posiadają nawet nazwiska. Gracz pierwszy to Joseph Gibson. Gracz drugi obejmuje kontrolę nad Howardem Powellem. Trzeci z graczy nazywa się Thomas Clarke. Z wyglądu różnią się tylko kolorem. Niebieski, czerwony i żółty. Umiejętnościami nie różnią się specjalnie.

Teraz skupię się trochę na historyjkach najemników dostępnych w grze więc jeśli kogoś to nie ciekawi, to może spokojnie przenieść się do następnego akapitu.

Historie wszystkich panów nie są jakieś specjalnie rozbudowane ale żaden z nich nie trafił do tego elitarnego oddziału przez przypadek. Gracz pierwszy, kolor niebieski. Joseph Gibson. Były Zielony Beret z Siódmej Dywizji Powietrznej. Opanował po mistrzowsku posługiwanie się wieloma rodzajami broni. Aktualnie członek Mercs.

Joseph Gribson (Mercs)
Mercs (Joseph Gibson)

Drugim z najemników, czyli gracz drugi. Kolor czerwony. Howard Powell. Udało mu się zostać przywódcą grupy specjalnej do walki z terroryzmem jednak w końcu załamał się i odszedł aby w 1985 roku utworzyć oddział Mercs.

Howard Powell (Mercs)
Mercs (Howard Powell)

Niejaki Thomas Clarke. Trzeci gracz, kolor żółty. Przyłączył się do Sił Powietrznych gdzie bardzo szybko zostały odkryte jego talenty. Jego mocne strony to mechanika i uzbrojenie. Do oddziału Mercs trafił w 1986 roku.

Thomas Clarke (Mercs)
Mercs (Thomas Clarke)

To tyle jeśli chodzi o naszych żołdaków. Żaden z nich zdecydowanie nie jest amatorem i wiedzą jak się pacyfikuje całe wioski w pojedynkę.

 

Kolejny akapit poświęcę na opisanie przeciwników jacy staną nam na drodze. Nie są oni jakoś bardzo zróżnicowani. Walczymy oczywiście przeciwko piechocie wroga. Jest zaledwie kilka rodzajów piechociarzy. Różnią się kolorem munduru. Strzelają do nas i rzucają granatami. Od czasu do czasu pojawi się żołnierz w różowym mundurze, który strzela z bazooki, Na terenach podmokłych możemy jeszcze trafić na nurków, którzy szarżują na nas i atakują nożem. Poza piechotą nie mogło zabraknąć też sprzętu zmechanizowanego. Przyjdzie toczyć nam bój przeciwko stacjonarnym działkom, skuterom wodnym, samochodom terenowym, ciężarówkom, transporterom opancerzonym, a nawet czołgom, czy stojącym samolotom.

Teraz będę wymieniał przeciwników, więc każdy kto nie ma ochoty tego oglądać może przeskoczyć dalej.

Podstawowy rodzaj przeciwników to oczywiście piechota wroga. Strzelają pojedynczymi kulkami i rzucają granatami. Występują w kilku wersjach kolorystycznych, w zależności od terenu. Po prostu inny kamuflaż.

Żołnierz Żołnierz

Inną wersją piechoty, która stanie nam na drodze to żołnierze uzbrojeni w wyrzutnię rakiet. Ubrani w różowe mundury. Ustawiają się w jednym miejscu i strzelają w naszym kierunku co chwilę.

Żołnierz z bazooką

Ostatnim rodzajem piechoty z jaką przyjdzie nam walczyć to nurkowie. Pojawiają się w zbiornikach wodnych. Wyskakują spod wody i ruszają w naszym kierunku atakując nożem.

Nurek

Czasami na naszej drodze pojawiają się ambony podobne do tych, które możemy napotkać na łąkach niedaleko lasów. Tylko, że te tutaj są obsadzone dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi.

Ambona

Od czasu do czasu napotkamy też stacjonarny, ciężki karabin maszynowy. Obsługuje go jeden żołnierz i czasami kiedy uda nam się go zabić otrzymujemy możliwość przejęcia kontroli nad takim stanowiskiem.

Stacjonarny ciężki karabin maszynowy

Czasami na naszej drodze pojawią się dziwne działka strzelające w nas rakietami. Wyglądają jak baterie nabrzeżne. Na szczęście jego pociski można zestrzelić jednak latają one dość szybko więc przy zadymce, można nie zdążyć się odwrócić i wyłapać rakietą.

Bateria nabrzeżna

W jednym miejscu w grze znajdziemy wielkie działo z dwoma lufami i strzelające dwoma seriami. Zamontowane jest na jakiejś części statku, z której wychodzą też żołnierze z wyrzutniami rakiet. Tworzy to swojego rodzaju sub-bossa jednak podciągnąłem to pod zwykłego przeciwnika.

Wielkie działo

Pod koniec gry w jednym miejscu znajdziemy zamontowane na ścianach miotacze płomieni. W sumie nie są jakieś trudne do zniszczenia. Wystarczy chwilę do nich postrzelać. Jest o tyle łatwiej, że w miejscu gdzie one występują, nie pojawiają się żadni inni wrogowie, więc można się skupiać na nich bez większych obaw o kulkę w plecy.

Miotacz ognia

Teraz zaczyna się już cięższy sprzęt zmechanizowany. Pierwszym może nie najcięższym sprzętem jest motor. Pojawiają się w chyba tylko jednym miejscu. Mianowicie przed drugim bossem. Rzucają granatem i odjeżdżają. Jakoś wielce powalczyć się z nimi nie da.

Motor

Pojawią się też w grze skutery wodne uzbrojone w torpedy. Skubańce są szybcy i ciężcy do ubicia. Jeśli mamy z nimi walczyć na piechotę to może być dość ciężko.

Skuter wodny

Natkniemy się też na samochody terenowe, przypominające kultowego Jeepa Willisa z zamontowanym działkiem. Co więcej można powiedzieć. Trzeba uważać aby nas nie rozjechał no i jak najszybciej wyeliminować.

Terenówka

Kolejnym pojazdem na jaki możemy się natknąć są ciężarówki. Nie atakują nas. Po prostu z paki wyskakują kolejni żołnierze. Sama może nas jedynie potrącić dojeżdżając na miejsce. Potem już stoi w miejscu i nic nie robi.

Ciężarówka

Następne w kolejności są transportery opancerzone. Wjeżdżają na planszę i od razu zaczynają atak. Strzelają zwykłymi kulkami. Na szczęście z dość małym zasięgiem. Jednak oprócz tego od czasu do czasu strzelają w naszym kierunku rakietą, która ma dłuższy zasięg. Na szczęście możemy ją zestrzelić. Poza tym jak to transporter, otwiera klapę i ze środka wysypują się żołnierze. Zwykli lub z wyrzutniami rakiet. Transportery występują w dwóch wersjach. Jednak poza kolorem nie różnią się specjalnie od siebie.

Transporter opancerzony Transporter opancerzony

Zbliżamy się do najcięższego sprzętu jaki zostanie rzucony do walki z nami. Oczywiście chodzi o czołgi. Te też występują w dwóch wersjach kolorystycznych. Niezbyt różnią się od siebie. Głównie wytrzymałością.

Czołg Czołg

Najcięższym sprzętem na jaki się natkniemy jest samolot. Wygląda on jak A-10. Samoloty te stoją zaparkowane na lotnisku i ostrzeliwują się z działka maszynowego zamontowanego na nosie samolotu.

A-10 Tank Killer

Ostatni z wrogów to w sumie nie żadna jednostka bojowa, a wózek widłowy. Nie atakują nas one niczym, jednak wjeżdżają na plansze i jadąc pionowo w dół starają się nas rozjechać. W sumie to nie jest chyba pełnoprawny przeciwnik a bardziej przeszkadzajka, jednak podciągnąłem go pod wrogów.

Wózek widłowy

Tak przedstawiałaby się lista wrogów. Oczywiście zwykli żołnierze występują jeszcze w co najmniej dwóch innych kolorach munduru jednak to tylko kwestia estetyczna i nikt chyba nie będzie specjalnie płakał, że nie ma ich tutaj. Występuje jeszcze jedna przeszkadzajka, która wrogiem raczej nie jest. Nie możemy jej też zniszczyć. Chodzi o barierę elektryczną. Kiedy się zbliżymy, na naszej drodze pojawia się łuk elektryczny, którego jeśli dotkniemy, to zakończymy swój żywot niezależnie od tego ile mamy energii. Możemy mieć nawet całe życie.

Łuk elektryczny

Drugim tego typu przedmiotem jest mina przeciwpiechotna. Nadepnięcie na taką kończy się z automatu zgonem. Na szczęście nie są one zakopane pod ziemią tylko po prostu leżą więc chociaż tyle dobrego, że możemy próbować je omijać.

Mina przeciwpiechotna

 

Oczywiście co to za strzelanina, w której nie znajdziemy żadnego bossa do poskromienia? Jak więc przystało na porządną strzelaninę i tutaj znajdziemy bossów, którzy będą chcieli nas za wszelką cenę powstrzymać. Przekrój jest dość spory. Co ciekawe mamy tutaj o jednego bossa więcej niż plansz. O tym jednak napiszę w dalszej części. Spotkamy tutaj różne ciężkie sprzęty. Poczynając od myśliwca, przez wielki czołg, śmigłowiec bojowy, statek, czy nawet cały pociąg. Oprócz tego powalczymy z czymś wyglądającym na jakiś budynek oraz spróbujemy zniszczyć samolot transportowy. Bossowie są tak wielcy, że w kilku przypadkach nie mieszczą się w planszy, a pociąg, czy samolot transportowy są tak wielkie, że nigdy nie widać ich całych.

Pierwszy boss to myśliwiec pionowego startu wyglądający niemal identycznie jak znany chyba większości Harrier. Lata sobie i zawisa w powietrzu tu i tam. Atakuje nas tylko przy użyciu karabinów maszynowych, więc łatwo jest odpierać jego ataki.

Myśliwiec pionowego startu (pierwszy boss)

Drugi boss. Tym razem stajemy w obliczu starcia z wielkim czołgiem. Uzbrojony w miotacze płomieni, karabiny maszynowe, działo strzelające ognistymi podłużnymi przedmiotami oraz małe działko w kształcie kuli namierzające nas i strzelające dużymi kulami w naszym kierunku. Oprócz tego w początkowej fazie wyrzuca jeszcze w naszym kierunku naprowadzane rakiety. Te na szczęście da się zestrzelić.

Czołg (drugi boss)

Trzecim bossem w kolejce jest wielki śmigłowiec. Wyglądem przypomina radzieckiego Mi-28. Ten skubaniec jest wyposażony w jedno działko maszynowe na dziobie oraz tak zwaną „katiuszę” pod mini skrzydłem. Rakiety wystrzeliwane z tego ustrojstwa na szczęście można zestrzeliwać. Poza tym kiedy wystarczająco oberwie, podlatuje i wyrzuca ze środka grupki żołnierzy. Na początku walki warto zasiąść za ciężkim karabinem maszynowym i strzelać bez przerwy w tą wyrzutnię rakieto, tak aby niszczyć wszystko co zostanie wystrzelone w naszym kierunku. Niestety działko nie wytrzyma zbyt długo, około dwie serie z vulcana, jednak w tym czasie możemy bossowi zabrać jedną albo nawet dwie kratki energii.

Śmigłowiec bojowy (trzeci boss)

Czwarty z szefów to niewielki statek. Uzbrojony w dwa wielkie obrotowe działa wyrzucające grad fioletowych kulek spadających nam z góry na głowę. Warto obserwować ich cienie aby uciec eksplozjom. Kiedy energia spadnie mu do trzech kratek, zaczyna używać zamontowanego na środku wielkiego działa miotającego wielkim płomieniem przez cały ekran.

Statek (czwarty boss)

Piąty boss to największy z przeciwników z jakim przyjdzie się nam spotkać. Jest to w zasadzie cały pociąg. Jedziemy na platformie po torach obok pociągu uzbrojonego w trzy olbrzymie działa oraz mnóstwo małych działek. Do tego w kilku miejscach są zamontowane działka miotające jakimś dziwnym prądem w naszą stronę, a oprócz tego co chwilę wystrzeliwuje w górę rakiety, które po chwili spadają na naszą platformę. Na szczęście można je zniszczyć.

Pociąg opancerzony (piąty boss)

Szósty boss. Ostatni, a jednak nie ostatni. Na końcu szóstej planszy. Wygląda to na jakiś budynek z wbudowaną wielką wyrzutnią rakiet. Jedynym atakiem jest wyrzucanie salw rakiet w naszym kierunku. Czasami trzy, a czasami pięć strzałów pod rząd.

Budynek (szósty boss)

Ostatni boss to wielki samolot transportowy. Musimy go zniszczyć zanim odleci ponieważ w środku znajduje się cel naszej misji. Co ciekawe jeśli nie uda nam się go zniszczyć zanim wystartuje to dowiadujemy się, że misja nie udała się jednak mamy kolejne podejście do bossa i kolejną próbę jego pokonania. Powtarzamy do skutku lub do śmierci. Uzbrojony w działka strzelające w naszym kierunku wielkimi pociskami. Najlepszym rozwiązaniem jest posiadanie w tym miejscu pięciu bomb i stanie w miejscu strzelając, a kiedy boss strzela do nas odpalamy bombę.

Samolot transportowy (siódmy boss)

Koniec listy przedmiotów i sprzętów, które czyhają na nasze życie. Nie jest tego może jakaś zatrważająca ilość jednak potrafi zrobić na planszy taki kocioł, że nie wiemy gdzie uciekać.

 

Teraz kilka słów na temat lokalizacji, przez jakie będziemy się przedzierać. Gra została podzielona na sześć misji będących jednym ciągiem wydarzeń. Zaczynamy oczywiście od desantu na plażę. Zrzuceni ze śmigłowca od razu zaczynamy potyczkę z wrogiem, który tylko na nas czekał. Następnie ruszamy w głąb lądu pacyfikując obszar. Następnie trafimy do miasteczka, które oczywiście okupowane przez siły wroga należy wyzwolić. Po wyjściu z drugiej strony miasta ruszamy dalej. Docierając do bazy wroga, którą oczywiście samotnie i radośnie zamieniamy w kupkę dymiących gruzów. Dalej korytem rzeki płynącej w dolinie, wycinając w pień kolejne zastępy przeciwników. W końcu dotrzemy do linii kolejowej, która doprowadzi nas do ostatniej misji jaką jest główna baza wroga. Tutaj czeka nas potyczka z bossem, który jest jakimś budynkiem ;)

Teraz skupię się dokładniej na planszach więc niezainteresowani mogą przeskoczyć do następnego akapitu.

Zaczynamy wyrzuceni z helikoptera na plażę. Szybkie przebicie się przez palmy i docieramy w głąb lądu. Jak to zwykle bywa jest to typowa plansza pozwalająca zapoznać się z mechaniką gry i wczuć w klimat. Nie spotkamy tutaj innych przeciwników niż piechota wroga. Zdemolujemy kilka domków ww dżungli i mostem dotrzemy do bossa.

1-1 1-2

1-3

Plansza druga. Najpierw wbijamy do małego miasteczka i je pacyfikujemy. Następnie wychodzimy z drugiej strony na pola i tam spotykamy się z oporem w postaci bossa. Tutaj pojawia się już sprzęt mechaniczny, jak samochody terenowe, czy nawet czołgi. Plansza jest już trochę dłuższa i rozgrzewką jej nazwać zdecydowanie nie można. W czasach salonów, przy ustawionej trudności na maksa mało kto docierał do końca tej planszy.

2-1 2-2

2-3

Misja trzecia. Docieramy do portu i bez pardonu wbijamy na statek, trochę go demolujemy i docieramy na nabrzeże, gdzie już czeka na nas kolejny boss. Ta plansza różni się wyglądem od wszystkich pozostałych. Natrafimy tu już na działka rakietowe i opancerzone transportery.

3-1 3-2

3-3

Czwarta misja. Podkradamy się wąwozem, w którym płynie rzeka. Następnie niszczymy małą tamę i docieramy do dużej, na którą się wdrapujemy tylko po to żeby spotkać kolejnego bossa. W tej planszy spotkamy się z podstępnymi nurkami, którzy wyskakują spod wody i atakują nas nożykiem. Oprócz tego natkniemy się na skutery wodne, które są mocno upierdliwe i trudno się z nimi walczy na piechotę.

4-1 4-2

4-3

W misji piątej pacyfikujemy kolejne miasteczko zaadaptowane na bazę wojskową. Przebijamy się przez to miasteczko na wylot i docieramy do linii kolejowej, gdzie czeka nas ruchoma platforma poruszająca się po torach. Chwile potem musimy stoczyć walkę z całym pociągiem uzbrojonym po zęby.

5-1 5-2

5-3

Ostatnia, szósta misja to szturm na główną siedzibę złoczyńców, w której prawdopodobnie przetrzymywany jest cel naszej misji, czyli były prezydent USA. Tutaj wróg rzuca przeciw nam wszystko co ma. Jednak to za mało dla naszej jednoosobowej armii. Penetrujemy bazę wybijając wszystkich przeciwników i niszcząc cały sprzęt jaki stanie nam na drodze. Czołgi, ciężarówki, transportery, nawet samoloty. W końcu docieramy do budynku uzbrojonego w wielkie działo. Kiedy pokonamy bossa otrzymujemy komunikat, że wrogowie z naszym celem próbują uciec samolotem transportowym i musimy ten samolot zniszczyć zanim uda mu się odlecieć.

6-1 6-2

6-3

Tak prezentowałyby się misje, które przyjdzie nam wykonać. Jest ich raczej standardowa ilość i w zupełności ona wystarcza. Gdyby gra była dłuższa mogłaby zacząć nudzić.

 

Grafika jaką prezentuje gra ma w sobie coś specyficznego. Nigdy nie wiedziałem co jest takiego wyjątkowego ale gra robiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie wiem czy chodzi o kreskę jaką wszystko jest narysowane, czy o paletę barw, która nadaje grafice czegoś co bym nazwał fotorealizmem. Gra działa na ekranie odwróconym do pionu, co nie jest może czymś specjalnie dziwnym jednak obecnie nikt już chyba nie stosuje tego typu rozwiązań. Gra jest dość kolorowa, jednak dominują odcienie zieleni i błękitu. Postacie naszych zawodników oraz piechoty wroga są bardzo małe. Za to pojazdy typu transporter opancerzony, czy czołg, potrafią zająć sporą część ekranu. Animacja postaci jest całkiem płynna i wszystko porusza się bez żadnej czkawki. Eksplozje wyglądają bardzo ładnie, a kiedy używamy miotacza płomieni, piechota wroga ładnie płonie zanim zniknie. Wydaje mi się, że jak na grę z 1990 roku, grafika stoi na wysokim poziomie.

Teraz kilka słów o oprawie dźwiękowej, która przecież jest równie ważna co sfera wizualna. Tutaj też nie powinniśmy się rozczarować. Muzyczki przygrywające w czasie rozgrywki są może troszkę piskliwe jednak potrafią wpaść w ucho i całkiem przyjemnie uzupełniają rozgrywkę. Brzmienie przypomina inną grę Capcomu z tego roku, jaką jest gra Magic Sword: Heroic fantasy. Nie sprawdzałem tego jednak obstawiam, że autor muzyki do obu gier to ta sama osoba. Jeśli chodzi o efekty dźwiękowe to głównym odgłosem jaki dociera do naszych uszu jest ciągły odgłos strzelania, który z czasem może stać się nawet uciążliwy. Tutaj ujawnia się kolejna zaleta miotacza płomieni. Jest bezgłośny i nie męczy tak słuchu. Z efektów dźwiękowych mnie osobiście najbardziej podoba się odgłos kiedy strzelamy do jakiegoś ciężko opancerzonego wroga. Ogólnie oprawa audio jak na rok 1990 stoi na równie wysokim poziomie co oprawa wizualna.

Kolejne kilka linijek poświęcę na to co tygryski lubią najbardziej, czyli sama rozgrywka. Do sterowania używamy gałki oraz dwóch przycisków. Jeden odpowiada za strzelanie, drugi za odpalenie bomby. Prawdę mówiąc gra aż prosi się o zastosowanie trzeciego przycisku odpowiedzialnego za unik, uskok, turlanie się. Gdyby gra posiadała taki ficzer byłaby wręcz ideałem. Jeśli ktoś wcześniej w Shock Troopers to wie o czym mówię. Oczywiście mam na uwadze, że ST to gra o 7 lat młodsza i ten patent był tam niejako rozwinięciem pomysłu strzelanki.

Mercs jest grą stosunkowo trudną. Nie udało mi się jeszcze ukończyć jej na jednej blaszce jednak jestem przekonany, że przy odpowiednio dużych nakładach czasu na trening, jestem w stanie ją ukończyć. Gra jest dość krótka. Ukończenie jej wprawnemu graczowi zajmie około 25 min, co nawet jak na standardy Arcade jest niezbyt wygórowanym wynikiem. Jednak gra jest tak napakowana akcją, że czas z nią spędzony wydaje się być znacznie dłuższy.

Podstawową bronią naszych herosów jest karabin maszynowy. Ma on duży zasięg. Jego pociski lecą przez trzy czwarte planszy oraz mają całkiem niezłą siłę. Problemem może być dość wąski strumień wypluwanych pocisków. Zmusza to do dokładnego celowania co w ferworze walki może być trudne. Oczywiście co to za strzelanina, w której mamy tylko jeden rodzaj broni. Po drodze znajdziemy kilka rodzajów broni, które będziemy mogło swobodnie wymieniać. Poza podstawowym karabinem znajdziemy tutaj też broń strzelającą zielonymi kulkami o zmniejszonym zasięgu i sile ale zwiększonym rozrzucie. Oprócz tego w nasze łapska wpadnie też granatnik. Oczywiście ma on wielką moc i średni zasięg, jednak strzela powoli i trzeba nim bardzo dokładnie celować. Jest jeszcze miotacz ognia. Charakteryzuje się małym zasięgiem, dużą siłą i posiada jedną cechę, która jest bardzo przydatna i zmienia trochę sposób w jaki toczy się rozgrywka. Mianowicie posiada autofire.

Co ciekawe za czasów salonów gier nigdy nie używaliśmy miotacza, bo uważaliśmy, że to kiepskie strzelanie. Dopiero po latach odkryłem, że kiedy uzbroimy się w miotacz ognia, gra staje się znacznie łatwiejsza. Wystarczy, że staniemy na środku ekranu i trzymając wciśnięty przycisk ataku zatoczymy koło gałką, a nasz obracający się komandos spali każdego wroga, który znajdzie się w zasięgu.

Teraz skupię się trochę dokładniej na dostępnej w grze broni więc niezainteresowani mogą udać się dalej.

 

W grze występują cztery rodzaje strzelania. Pierwsze z nich to podstawowy karabin maszynowy. Strzela wąską strugą pocisków o sporej sile i przyzwoitym zasięgu. Zbierając przedmioty podnoszące siłę i zasięg ataku można uzbierać całkiem mocne strzelanie z zasięgiem nawet na całą planszę i do tego trochę poszerzyć wiązkę wystrzeliwanych pocisków.

Podstawowa broń

Drugi rodzaj broni to zielone kulki, nazywane potocznie grochem. Strzela w trzech kierunkach co zwiększa obszar pokrywany przez serię pocisków. Zwiększony rozrzut idzie oczywiście w parze ze zmniejszoną siłą oraz zasięgiem. Jednak po zebraniu odpowiedniej ilości dopalaczy może to być całkiem fajna broń.

Zielony groszek

Trzeci rodzaj broni to granatnik. Jest to broń o dużym skupieniu pocisków, sporym zasięgu i największej mocy. Po trafieniu wywołuje jeszcze eksplozję, która zadaje obrażenia przeciwnikom znajdującym się w polu rażenia. Wadą tego rozwiązania jest niezbyt duża szybkostrzelność i wąski strumień pocisków.

Granatnik

Ostatnią bronią jaką znajdziemy w grze jest miotacz ognia. Za czasów salonów niedoceniony, odkryty przeze mnie dopiero całkiem niedawno. Broń ta pozwala na trzymanie wciśniętego przycisku ataku i w naszej gestii pozostaje tylko sterowanie postacią. Do tego po zebraniu kilku dopałek zasięg miotacza znacznie się wydłuża i ostatecznie można pluć ogniem na trzy czwarte ekranu.

Miotacz ognia

Siłę każdej broni możemy zwiększać poprzez zbieranie specjalnego przedmiotu. Każde zebranie tego typu skrzyneczki zwiększa siłę i zasięg naszego oręża. Oczywiście w pewnych granicach. Nie możemy zwiększać siły w nieskończoność.

Wzmocnienie broni

Oprócz strzelania, mamy też na wyposażeniu tak zwane bomby. Po wciśnięciu drugiego przycisku nasz zawodnik niezwłocznie odpala bombę, która wywołuje wielką eksplozję na środku ekranu, niszczy całą piechotę znajdującą się na planszy i większość pojazdów mechanicznych. Wyjątkiem jest czołg, który przeżywa taki atak. Oczywiście bomba również kasuje wszystkie pociski znajdujące się w polu widzenia. Bomby możemy uzupełniać zbierając odpowiednie przedmioty, wyglądające jak jakieś walizki ze sprzętem do sterowania rakietami.

Bomba

 

Od czasu do czasu znajdziemy też pojazdy, których będziemy mogli sami użyć. Są to w zasadzie te same rodzaje sprzętów, które posiadają w użyciu wrogowie, jednak lekko zmodyfikowane. Możemy przejąc kontrolę nad różnymi sprzętami. Od stacjonarnego działka, przez skuter wodny, samochód terenowy aż po prawdziwy czołg. Każdy z pojazdów posiada swój pasek energii. Znajduje się on na dole ekranu pod energią naszego zawodnika.

Teraz skupię się dokładniej na pojazdach więc jeśli kogoś to nie interesuje, może przejść do następnego akapitu.

Pierwszym ze sprzętów, który możemy opanować to stacjonarny karabin maszynowy. Wskakujemy na niego i naparzamy ile się da niebieskim grochem. Możemy obracać się o 360 stopni jednak nie możemy się poruszać więc jesteśmy łatwym celem. Na szczęście kiedy siedzimy na działku, pociski wroga nie zabierają nam energii.

Stacjonarny karabin maszynowy

Kolejnym pojazdem jaki możemy dosiąść jest skuter wodny. Oczywiście jest to wojskowa wersja uzbrojona w torpedy. Kiedy już go dosiądziemy należy uważać żeby nie zbliżyć się za bardzo do brzegu bo wtedy zostawimy skuter na pisaku i nie będziemy mogli już więcej do niego wsiąść.

Skuter wodny

Trzecim pojazdem oddanym do naszej dyspozycji jest samochód terenowy uzbrojony w wyrzutnię granatów oraz karabin maszynowy. Idealne rozwiązanie dla dwóch graczy. Jeden kieruje samochodem i strzela granatami, a drugi wali do wszystkiego z karabinu maszynowego. Oczywiście oba działka poruszają się niezależnie więc możemy jechać w górę a drugi gracz może pruć do wszystkiego na dole.

Samochód terenowy

Ostatnim pojazdem jaki wpadnie w nasze łapska to prawdziwy czołg. Jest wielki, zajmuje prawie jedną trzecią ekranu. Do tego jak na czołg przystało, wytrzymały. Strzela wielkimi pociskami, które po trafieniu powodują jeszcze wybuch w kształcie litery X. Oczywiście wolno się porusza i strzela, jednak umiejętnie używany potrafi bardzo ułatwić rozgrywkę.

Czołg

To tyle jeśli chodzi o dostępne w grze pojazdy. Nie jest ich specjalnie dużo ale i tak fajnie, że coś takiego znalazło się w grze.

 

Po każdej potyczce z bossem następuje czas na podliczenie efektów naszej misji. Otrzymujemy punkty za czas oraz bomby, których nie użyliśmy. Każda niewykorzystana bomba to 3.000 punktów. Oprócz tego dostajemy też około połowy paska energii. Tak żeby nie było za łatwo i żebyśmy nie zaczynali każdej misji z pełnym życiem. Ogólnie jeśli chodzi o uzupełnianie energii to Mercs pod tym względem nie rozpieszcza. Owszem znajdziemy w grze kilka przedmiotów odnawiających energię życiową jednak dodają one tak znikome ilości energii, że nie można liczyć na jakąś wielką pomoc z ich strony. Jedynym wyjątkiem jest apteczka, która uzupełnia prawie cały zapas energii. Jak nietrudno się domyśleć nie jest to zbyt pospolity przedmiot.

Teraz będę się rozpisywał o żarciach dostępnych w grze, więc jeśli ktoś nie jest zainteresowany to wie co robić.

Każde jedzenie w grze, kiedy je podniesiemy dodaje określoną ilość punktów. Nie ma znaczenia czy mamy całą energię, czy ciągniemy już na oparach. Za każde żarcie należy się odpowiednia ilość punktów i koniec. Wyjątkiem jest apteczka, która nie dodaje punktów wcale, niezależnie od tego ile mamy energii,

Hamburger. Najmniejsze jadło w grze. Dodaje jakieś znikome ilości energii i w zasadzie nie specjalnie wypasione żarcie. Nie warto się na nie napalać bo możemy stracić znacznie więcej niż zyskamy. Zebranie tego przedmiotu daje nam 500 punktów.

Hamburger

Drugim w kolejności żarciem jest... medal ;) Nie mam pojęcia kto wpadł na pomysł żeby order dodawał energię, ale niech i tak będzie. Dodaje trochę więcej niż hamburger, jednak w dalszym ciągu jest to śladowa ilość. Zebranie tego przedmiotu dodaje 1.000 punktów.

Order

Kolejny przysmak to ulubiony narkotyk Popaya, czyli szpinak. Również dodaje znikome ilości energii. Co prawda w tym przypadku można już mówić o tym, że pasek energii coś drgnął jednak mimo wszystko, nadal jest to niewielka ilość. Za podniesienie otrzymamy 2.000 punktów. Oczywiście bez znaczenia ile mamy energii.

Szpinak

Kolejne jedzonko to kurczak. Nie powiem żeby wyglądał na pieczonego. Kolorem przypomina surowego, tylko obdartego z pierza. Jednak komandosi nie takie rzeczy jadają. Dodaje oczywiście też jakieś śmieszne ilości energii jednak zawsze to coś. Zebranie go daje nam 3.000 punktów.

Kurczak

Kolejnym żarciem na jakie natrafimy w grze jest golonka. Dodaje nawet widoczny kawałek paska energii, jednak w dalszym ciągu dupy nie urywa. Jeden żołnierz jest w stanie zabrać nam to co dodaje golonka i jeszcze więcej. Zebranie tego przedmiotu daje nam 5.000 punktów.

Golonka

Ostatnie żarcie w grze. Apteczka. Na widok tego przedmiotu każdy komandos czuje ulgę. Dodaje ona sporą ilość energii. Więcej niż połowa i jest to najlepsze żarcie w grze. Za to występuje w może trzech miejscach w grze. Na to żarcie warto się napalić gdyż może uratować nam skórę. Co ciekawe za zebranie tego przedmiotu nie dostaniemy żadnych punktów. Nawet jeśli będziemy mieli pełną energię.

Apteczka

W trakcie rozgrywki możemy też natknąć się na specjalny przedmiot, który przedłuża nam pasek energii. Co prawda wydłuża go o jakieś śladowe ilości jednak ziarnko do ziarnka... itd. Warto więc czasem się po niego pofatygować nawet jeśli nie jest nam do niego po drodze.

Przedłużenie paska energii

Tak sprawa by się miała jeśli chodzi o żarcie. Ktoś wpadł na pomysł żeby połączyć dwa typy przedmiotów i mamy żarcie, które zawsze daje też punkty.

Wszystkie dostępne w grze przedmioty, czyli broń i żarcie chowane są w pojemniku. Występuje tylko jeden jego rodzaj i jest to standardowa drewniana skrzynia. Co prawda ulega ona stopniowemu niszczeniu i aby ją zniszczyć muszą trafić ją co najmniej trzy pociski. Nie ma to jakiegoś większego strategicznego znaczenia z punktu rozgrywki, jednak jest to dość niespotykane w innych grach więc postanowiłem o tym wspomnieć.

Drewniana skrzynia

 

Jeszcze taka ciekawostka na temat bossów. Każdy z nich ma tyle samo energii. Pięć kratek. Po prostu im dalej jesteśmy tym więcej czasu spędzamy na unikaniu ataków wroga więc mamy mniej czasu na atakowanie. Dzięki takiemu zabiegowi każdy boss ma tyle samo energii ale czas potrzebny na ich pokonanie się zwiększa.

Znajdziemy w grze też szereg przedmiotów, które możemy zdemolować tak po prostu. Są to różnego rodzaju przeszkadzajki typu palmy, czy domki. Możemy je zniszczyć dla punktów lub aby odblokować sobie przejście. Czasami z domków wychodzą też żołdacy.

Teraz będę wymieniał interaktywne elementy otoczenia więc jeśli ktoś z Was nie jest zainteresowany to zapraszam do następnego akapitu.

W drugiej planszy na samym początku natkniemy się na armaty ustawione wzdłuż muru. Możemy je niszczyć jednak niczego poza punktami w ten sposób nie osiągniemy.

Armata

Kolejnym elementem tego typu jest brama. Co prawda ją trzeba zniszczyć, bo inaczej nie przejdziemy dalej ale nadal jest to tylko przedmiot, za zniszczenie którego otrzymamy tylko punkty.

Brama

Kolejna brama. Tym razem trochę groźniejsza, bo sama się otwiera, a do tego wypuszcza na nas wózki widłowe. Lepiej szybko ją zniszczyć, bo wózki potrafią mocno zadymić na planszy.

Druga brama

Po bokach tej bramy znajdują się dwa dodatkowe budynki, coś jak stróżówki, z których ciągle wychodzą żołnierze. W połączeniu z widlakami próbującymi nas rozjechać mogą stworzyć nieprzyjemną mieszankę.

Stróżówki

Domek. Tego typu chatek znajdziemy w grze kilka. Z niektórych wychodzą wrogowie, inne stoją puste i blokują przejście. Najlepiej niszczyć jak tylko się nawiną. Z resztą najczęściej są one ustawione tak, że aby przejść dalej trzeba go zniszczyć.

Dom

Natkniemy się też na takie małe wnęki w ścianach, z których ochoczo wyskakują wrogowie. Możemy je oczywiście zniszczyć i należy to zrobić jak najszybciej aby odciąć dopływ nowych żołnierzy na pole walki.

Dziupla

Palma. Drzewo jak drzewo. Możemy się go pozbyć strzelając w nie. W sumie musimy, bo jeśli go nie zniszczymy to utkniemy na plaży, na która nas wyrzucił śmigłowiec.

Palma

Napotkamy się też na silos, który musimy zniszczyć. Prawdopodobnie jest to miejsce, z którego są odpalane rakiety dalekiego zasięgu. Pilnują go dwa stacjonarne działka z karabinami maszynowymi i najlepiej jest skupić się najpierw na nich, a potem spokojnie dokończyć aktu zniszczenia.

Silos

Pojawią się na naszej drodze też duże suwnice/ Nie atakują nas ale są bardzo wytrzymałe i jeśli odpowiednio szybko ich nie zniszczymy to w kontakcie z nimi stracimy trochę życia.

Suwnica

Ostatnim w tej wyliczance (nie jest chronologiczna) jest tama. Staje na naszej drodze kiedy poruszamy się skuterem wodnym. Obstawiana przez dwóch gości z wyrzutniami rakiet.

Tama

To już wszystkie przedmioty, które możemy zdemolować na naszej drodze do celu.

 

Kilka słów podsumowania. Mercs wpisuje się idealnie w kanon swojego gatunku. Gra posiada wszystko czego w tamtych czasach można było wymagać od gry tego typu. Może z wyjątkiem tego trzeciego przycisku jednak to możemy wybaczyć ponieważ patrzymy na to przez pryzmat czasu. W roku 1990 nikt jeszcze na ten pomysł nie wpadł albo po prostu dodanie tego do gry nie było możliwe ze względu na ograniczenia sprzętowe. Grafika i dźwięk stoją na wysokim poziomie jak na tamte czasy, a sama rozgrywka daje dużo frajdy. Trzeba jednak najpierw dać grze trochę czasu aby się z nią zapoznać gdyż jest ona dosyć trudna.

Na koniec powinien znaleźć się jeszcze filmik prezentujący przejście gry na jednej blaszce jednak do tej pory nie udało mi się tego osiągnąć. Kiedyś jak będę miał więcej czasu, postaram się przysiąść i dokonać tego, ponieważ jestem przekonany, że jestem w stanie tego dokonać. Na chwilę obecną aktualizuję wpis o filmik prezentujący grę w akcji.

Pozdrawiam więc Was wszystkich i dziękuję za poświęcony czas. Mam nadzieję, że w podobnym składzie spotkamy się w następnym odcinku Wozu Drzymały gdzie zajmę się następną grą VideoArcade z tamtych pięknych czasów. Oczywiście możecie zagłosować w sondzie i przyczynić się do tego o jakiej grze będziecie mogli przeczytać za tydzień.

 

Tekst pochodzi czywiście z mojej strony www.Retro-Granie.info

Oceń bloga:
19

Tradycyjnie, pytanie o to, o której grze chciał(a)byś poczytać w przyszłym tygodniu. Głosy zbieramy do środy 19.08.2015.

Biomechanical Toy
50%
Growl
50%
Top Hunter
50%
Pokaż wyniki Głosów: 50

Komentarze (27)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper