Zakupy growe 3

BLOG
455V
Zakupy growe 3
Ojciec-Gracz | 21.10.2018, 01:11
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Dwa miesiące minęły przyszła pora na kolejny blog zakupowy.

W wakacje polowałem na steelbook do wipeout omega collection. Pierwszy zakup nie dotarł ( i faktycznie nie dotarł). Wylicytowałem steelbook z grą za 70 zł i przesyłka nie dotarła. Poczta przyznała się do winy i kasa została zwrócona na moje konto. Drugi zakup zauważyłem miesiąc temu. Steelbook został szybko wylicytowany za 52 zł. Oczywiście i ta przesyłka nie dotarła i sprawa jest aktualnie w toku. Kwestia kilku dni i kasa pewnie zostanie zwrócona. Jakiego trzeba mieć pecha aby dwie przesyłki z tymi samymi przedmiotami zaginęły?

W końcu byłem zmuszony zakupić go w Polsce za 90 zł. Dotarło tak jak w opisie stan idealny.

Zajebistości grafiki nie sposób oddać słowami. Prosta i czytelna grafika trochę przesterowana kolorystycznie pod fiolet i gotowe. Steelbook ten dostawali ludzie, do wyczerpania zapasów, którzy zamówili preorder. Dziś wartość tego przedmiotu rośnie. Co prawda nie jest to poziom steelbooka do shadow of the colossus, który lata za 150 funtów.

Wracając z wakacji zahaczyłem o pobliski lombard, który oferował za 10 zł bulletstorma, za 9 zł battlefield bad company i za 11 zł borderlands 2. Akurat tych trzech gier poszukiwałem.

Bulletstorm jest innowacyjne to fakt ale też nie dziwi mnie to, że gra przeszła bez większego echa. W tym samym dniu co Bulletstorm, swoją premierę miało Killzone 3. Chyba nie muszę mówić w co grali ludzie. Miesiąc wcześniej dostaliśmy Mass effect 2 i Dead Space 2 a także Little Big Planet 2. Rok 2011 zaczął się od bardzo grubych premier i Bulletstorm był TYLKO jedną z wielu. O Bad Company za wiele nie mogę powiedzieć bo przeszedłem tylko etap wprowadzający.

Został jeszcze Borderlands 2. Tak zachwalana przez wielu gra nie wzbudziła we mnie większego entuzjazmu. Gry nie ukończyłem przez jakieś głupie bugi i idiotyczny system rozwoju i levelowania. Według mnie gra jest popsuta. W każdym razie coś z nią jest nie tak.

Bardzo długo czekałem na gierki z UK. W końcu jakiś tydzień temu dostałem Wolfenstein 2 i Killzone 3.

Killzone 3 grałem bardzo dawno temu i nie ukończyłem z różnych względów ale pamiętam, że była to imo. najlepsza część i te etapy zimowe – za to wielki plus. Killzone 3 jak już wspomniałem posiadałem ale była to gra bez okładki i po ograniu poszła na handel. Steelbook, który nabyłem jest praktycznie nowy. Nie ma żadnych uszkodzeń i papierki są w komplecie. Stylistycznie jak widać na załączonym zdjęciu ma przypominać jakiś stary zardzewiały przedmiot znaleziony 60 lat po wojnie. Nie regulujcie odbiorników ten steelbook ma po prostu nadrukowane rysy.

Wolfenstein 2 to bardzo kiepski FPS. Tak jest Panie – nuuda, nuuda, nuuda. Niby coś tam w tle fabularnie się dzieje. Niby cutscenki urywają jaja, lecz czegoś tu brak. Brakuje tego czegoś nienamacalnego. Tego gamefeelingu, brakuje tego czegoś co sprawia, że chce się w to  grać. Etapy są nastawione na skradanie. No ja się pytam, dlaczego?. W grze ewidentnie FPS, która ma aspirację nazywać siebie strzelaniną, trzeba eliminować przeciwników niczym Łysy (z Brazzers) Hitman. Poziomy są również źle zaprojektowane, tak jakby poziomy budował jakiś stażysta. Steelbook zaś, jest bardzo fajny. Bohaterowie gry wpisani w wielki łeb nazisty. Dodatkowo nadruk jest z połyskiem.

PS. Najdziwniejsza akcja w grze – zdecydowanie przesłuchanie aktorów. Polecam wytrwać do tego momentu.

Po beznadziejnym Wolfie przyszła pora na czarnego konia jakim jest Titanfall 2. I tu szok, ponieważ tak dobrego singla dawno w grze FPS nie widziałem. Z poziomu na poziom jesteśmy zaskakiwani nowymi pomysłami. Przede wszystkim nie jest nudno, a to przecież podstawa gier aby zatrzymać nas przy ekranie. Tu mogę spokojnie bić prawo projektantowi broni i poziomów. In minus – mało otwartych przestrzeni.

Przed tym FPS-owym szaleństwem kupiłem sobie South Park „2”. Bardziej ugrzeczniony sequel ze zmienionym systemem walki. Ugrzeczniony a przez to troszkę nudniejszy. Jeszcze nie przeszedłem. Odłożyłem na kilka miesięcy na półkę podobnie jak cześć pierwszą.

Drugi mój czarny koń to Spintires Mud Runner – symulator wożenia drewna gdzieś w Rosji. Wystarczy pograć kilka godzin a następnie wpisać na youtube – Spintires in real life aby przekonać się ile pracy autorzy włożyli w odwzorowanie fizyki oraz pracy amortyzatorów.

Steep mnie mocno zachwycił. Głównie przez ten odczuwalny pęd. Niestety projektant gry miał dość kiepski pomysł i trudne wyścigi zrobił na przykład w lesie. Wszystko by było ok gdyby nie mało precyzyjne sterowanie. Przez to właśnie łatwe wyścigi są bardzo łatwe a te trudne są bardzo trudne. W sumie to nie mam już co robić w tej grze bo trudne wyścigi mnie nie interesują.

W międzyczasie zakupiłem Banner Saga, które mi nie podeszło. Być może wezmę się za część drugą i trzecią ale jeśli jest taki sam system walki to nie widzę siebie w tej grze. Produkcja to turówka ale ze spartolonym system.

Zawsze chciałem kupić Rumble Roses. Marzenie to się w końcu spełniło. Powiem Wam, że jest dobrze. Piersi są na swoim miejscu a i grafika nawet nie odrzuca po latach. System walki to czyste drewno jak to we wrestlingach z epiki pixela łupanego.

Również marzyłem o wypasionym steelbooku z Aliens vs Predator no i jest. Z jednej strony obcy z drugiej predzio. Szperając po sieci natrafiłem również na bardzo ciekawe i rzadkie wydanie Project Cars 1. Wydanie w steelbookowej edycji limitowanej oprócz płytki zawiera instrukcje jak za dawnych lat. Takich czasów doczekaliśmy, że instrukcja to limitowany rarytas. Bardzo mi się ten steelbook podoba a zwłaszcza te małoformatowe zdjęcia. Pozostając w klimatach samochodowych mam też nowiutki steelbook do F1 2017. To już historia z cyklu – „Brałem bo tanio”. Tak jak w przypadku ostatnich dwóch nabytków. Zupełnie niespodziewanym trafem, w co nie mogę do dzisiaj uwierzyć, trafiła się edycja deluxe Final Fantasy 15. Steelbook bez rys, w komplecie gra i film.

Wszystko to za jedyne 25 zł plus wysyłka. Dalej się zastanawiam jak do tego doszło bo ta gra lata po 200 zł na różnych aukcjach. Gafika na steelbooku jest średnia ale nie o to w tym chodzi, wiadomo!

 

Ostatni nabytek, który chciałem mieć to AC Origins. W związku z tym, że gra wydana została w tak zwanej edycji limitowanej ze steelbookiem postanowiłem przycebulić i nie wydawać na grę ze steelbookiem ponad 100 zł. Po prostu nabyłem steelbook za jedną czwartą edycji limitowanej i teraz grzecznie poczekam sobie aż cena pudełkowego Asasyna poleci na łeb.

Jako, że była akurat promocja to kupiłem Chibi Robo na 3dsa w cenie paczki fajek. Bardzo fajna platformówka z ciekawymi patentami.

 

No i to na razie tyle. Zebrało mi się już 15 steelbooków (tutaj różnie bo są i z grami i bez gier) oraz ponad 200 gier pudełkowych.

 

 

Jest późno :D, jak ktoś coś zauważy w tekście niestosownego to proszę zgłaszać. Się poprawi.

Oceń bloga:
24

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper