Co jest ze mną nie tak ?

BLOG
445V
Łukasz Ś. | 28.10.2017, 21:15
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
 Z cyklu..."normalny tydzień, nienormalne życie". 

Poniedziałek

Środek nocy. Wychodzę na balkon, pośpiesznie wyciągam ostatniego papierosa z paczki. Mija kilka minut. Nagle, potężny, kobiecy wrzask (dochodzący z parkingu naprzeciwko) wyrywa mnie z letargu. Jak się okazuje, należy on do trzydziestoletniej sąsiadki, która wraz z mężem rezyduje w mieszkaniu znajdującym się na parterze. Zaniepokojony, postanawiam w ich stronę skierować następujące pytania:

„Wszystko w porządku ? Co się dzieje ?” – czekam dłuższą chwilę na odpowiedź

„Tak, proszę się nie martwić. Po prostu ten idiota ubzdurał sobie nowy telewizor 4K, choć od zakupu poprzedniego nie minął jeszcze miesiąc” – prześmiewcze uzasadnienie rozbrzmiewa po całym osiedlu

Podniosłem kącik ust, lecz wyłącznie na moment. My – ludzie, mamy w zwyczaju bagatelizować sprawy, które w naszych oczach (w danej chwili) nie kwalifikują się do rangi problemów. Dlatego też, byłem w stanie postawić się na miejscu jej partnera i odczuć jego ignorancje. Ignorancja -  podstawowy błąd (o czym zresztą przekonałem się szybciej niż można było się spodziewać).

Wtorek

Pięć osób w samochodzie. Dzisiejszym celem jest odwiedzić pobliskie centrum handlowe, które TYLKO DZISIAJ (sarkazm) oferuje dotąd niespotykane przeceny na sprzęt elektroniczny. Naturalnie, poszukiwania pożądanych przedmiotów znacznie się przedłużą a każdy z uczestników podróży nie wyjdzie ze sklepu z pustymi rękoma (nawet jeśli pierwotnie nie zakładał dokonania jakiegokolwiek zakupu). Zacznijmy jednak od początku.

Czarna kawa, papieros. Pierwsze śniadanie przygotowane (aczkolwiek nie spożyte) w pośpiechu. Piętnastominutowa podróż do zakładu pracy (podczas której, zewsząd czuję się atakowany przez reklamy najnowszych rozwiązań technologicznych) niespodziewanie prowadzi w nieskończony ciąg heurystyk, których suma summarum, nie jestem w stanie zinterpretować. „O co tu k***a chodzi”  - mruczę pod nosem. Całe (nie)szczęście, że w pracy nie miałem wielu obowiązków do wypełnienia. Umiejętność wydajnej organizacji czasu (śmiech) doprowadziła do tego, że wpatruję się w ekran monitora przeglądając (od niechcenia) strony internetowe zachęcające mnie do wydania zarobionej waluty. Zakupu wszystkiego, czego dusza zapragnie. A to czasem nie jest tak, że dusza najczęściej pragnie tego, co dla niej „niezdrowe” ?

Myśl ta, powraca do mnie kilka razy w ciągu dnia. Poszukiwania odpowiedzi na dręczące mnie pytania nasilają się dokładnie wtedy, gdy zmierzam do wspomnianego centrum handlowego. Jesteśmy na miejscu, wychodzimy z samochodu. Niemalże biegniemy w kierunku wejścia (z obłędem w oczach). Podobne zachowania towarzyszą około trzystu innym osobom znajdującym się na terenie kompleksu. Pierwsze dwie godziny upływają na wstępnym rozpoznaniu oferty i porównywaniu różnych przedmiotów (producent, cena, jakość itp.). Z jednym z moich ziomków zatrzymujemy się przy półce zawierającej premierowe tytuły na PS4. On sięga po dwa z nich, ja ostatecznie po jeden. Choć nie jestem do końca przekonany co do słuszności ew. zakupu (chociażby mając na uwadze niezbyt pochlebne recenzje wybranej przeze mnie pozycji) uparcie dążę do jego realizacji.

Przecież zasłużyłeś, aby w pewnym stopniu siebie wynagrodzić ! – pierwszy głos przejmujący moją strapioną głowę

Przecież chciałeś w to zagrać, nie musisz sugerować się opiniami innych na temat tejże gry. Samemu ją ocenisz, ale wtedy, gdy już zasiądziesz do rozgrywki ! – drugi z nich

Przecież…przecież…(cisza równoznaczna z brakiem dalszych argumentów)… – trzeci, ten najmniej pewny

Zakupione, odpakowane. Rozsiadam się wygodnie w kanapie, której należałaby się solidna renowacja – przecież myślę o tym już siódmy tydzień z rzędu. No, ale są sprawy ważne i ważniejsze. Gram w bardzo niebezpieczną grę. Upływa kilka godzin..,które sprawiają wrażenie długich lat w błogiej beztrosce…

Środa

Godziny popołudniowe. Głośne pukanie do drzwi przerywa wykonywane przeze mnie arcyważne zadanie wchodzące w skład głównej osi fabularnej nowo zakupionego produktu. Ospale podnoszę się z wygodnego oparcia i zmierzam ku przybyłej osobie.

- „Hej. Co się nic nie odzywasz ? Od wczoraj próbuję się z Tobą skontaktować”. – mówi z wyrzutem przyjaciółka

- „Siadaj. Co sobie życzysz do picia ? Nie odzywałem się, bo ostatnio potrzebowałem trochę czasu dla siebie. Wszędzie pośpiech, więc musiałem na chwilę odsapnąć, odsunąć się na bok. Wybacz.” – odpowiadam z powagą

ONA: „Trzy dni temu zakupiłam nowe buty, miałam zniżkę z newslettera. Powiem Ci jednak szczerze, że nie jestem zadowolona. Decyzję podjęłam impulsywnie i… sama nie wiem. Chyba zdecyduję się je oddać”.

JA: „Mam podobnie. Byliśmy z ekipą na zakupach i na szybko wziąłem coś na pleja. Niby gram, niby jest spoko..,ale jestem wręcz przekonany, ze w tej cenie znalazłbym coś lepszego. Coś co bardziej mnie zaintryguje, sprosta moim oczekiwaniom na tę chwilę. A teraz siedzę i pragnę jak najszybciej ukończyć ten tytuł, żeby pozbyć się poczucia winy.., czuję się jakbym po części wyrzucił pieniądze w błoto”.

Czwartek

Siedzę w pierwszym rzędzie na wykładzie z przedmiotu pt. Psychologia społeczna. AKURAT DZISIAJ zostaje poruszone zagadnienie dysonansu zakupowego. Oniemienie. Siedzę cały zagotowany i powtarzam pod nosem jedno pytanie: „Dlaczego mając świadomość tego, co zostało przed chwilą powiedziane, nadal powielam schemat ?”

Piątek, Sobota i Niedziela

Wybór oraz zakup materiałów potrzebnych do odnowy domowej kanapy zajął mniej czasu niż planowałem. Sam jej przebieg (choć z drobnymi komplikacjami) przebiegł w ten sposób, iż końcowy efekt okazał się więcej niż zadowalającym.

Tenże felieton ma na celu uzmysłowić czytelnikowi istotę podejmowania decyzji zakupowych. Zawsze będzie coś wyżej i coś niżej na sklepowej półce. Ważne jest to, aby sięgać po to, czego rzeczywiście potrzebujemy; po to z czego faktycznie będziemy czerpać satysfakcję. Dzisiejszy świat atakuje nas reklamami, kusi iluzją zniżek – najczęściej wymusza na nas podejmowanie nieracjonalnych kroków. Dokładne rozpatrywanie proponowanych ofert (pod wieloma względami, choćby finansowym) co prawda wymaga czasu, ale czyż to on nie jest jednym z najważniejszych zasobów, które posiadamy ?

Łukasz Świtalski

 

Oceń bloga:
14

Czy choć raz wpadłeś w sidła omawianego zjawiska ?

TAK
31%
NIE
31%
Pokaż wyniki Głosów: 31

Komentarze (24)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper