W czym tkwi siła handheldów Nintendo?

BLOG
683V
W czym tkwi siła handheldów Nintendo?
Sendo1910 | 14.11.2015, 19:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W dobie prawdziwej inwazji smartfonów, oferujących wiele możliwości multimedialnych, w tym gier, upatruje się zmierzch konsol przenośnych. Z tego stanu rzeczy nic nie robi sobie Nintendo, które od wielu lat zna złoty środek, zachęcający klientów do kupna kolejnych Game Boyów, konsol z rodziny Dual Screen i 3DS.

Fakty są nieubłagane – co roku na całym świecie sprzedaje się setki milionów smartfonów, które od jakiegoś czasu stały się alternatywą do „przenośnego grania”. Dziesiątki tysięcy tanich lub bezpłatnych gier i aplikacji z sukcesem znajdują kolejnych klientów. W parze z łatwą dostępnością idzie przeważnie prostota, która jest największą bolączką smartfonowych gier. Również same urządzenia z dotykowymi ekranami zamiast fizycznych przycisków, zmuszają producentów do pewnych ustępstw. Mimo to, ludzie co raz chętniej wybierają smartfony jako urządzenia umożliwiające grę w dowolnym miejscu, a nie dedykowane konsole przenośne, które jeszcze kilka lat temu święciły triumfy, przekraczając grubo ponad 250 milionów sprzedanych sztuk (NDS + PSP).

 

Wejście Nintendo na rynek smartfonów to pewien znak czasów, jednak nie ma sensu upatrywać w tym rezygnacji firmy z przenośnych konsol. Jest to zabieg czysto marketingowy, który być może zachęci niezdecydowanych do kupna 3DS'a i jego następców, a ponadto zwiększy dochody japońskiego giganta.

 

Przeważnie decyzja o wstrzymaniu się z kupnem handhelda rozchodzi się w kwestii mentalnej, ponieważ wszystko, w tym gry, znajdziemy w smartfonie. Można nad tym dywagować, jednak jest to jeden z głównych powodów regresu popularności konsol przenośnych obecnej generacji. W tej niekorzystnej sytuacji wciąż potrafi się odnaleźć Nintendo, które chyba jak żadna inna firma na przestrzeni lat, rozumie ten segment hardware’u i potrafi się dostosować do wymagań rynku. Tym bardziej, że w przeszłości konkurencyjne korporacje popełniały pewne błędy, a obecna – Sony, traktuje swoje przenośne PlayStation Vita po macoszemu.

W czym tak naprawdę tkwi siła handheldów Nintendo? Na sukces składa się wiele ważnych, czasem mało widocznych czynników, które zachęcają konsumentów do danego produktu. Weźmy pierwszy z brzegu przykład – nazewnictwo. Kolejne, udoskonalone linie Game Boyów miały proste nazwy, które informowały o ich zaletach. GB Pocket  - smuklejsza, wygodniejsza wersja pierwowzoru; GB Light – oferujący podświetlenie; GB Color – kolorowy wyświetlacz, GB Advance – co można tłumaczyć jako coś postępowego, rozwiniętego względem poprzednika (wersja SP – Special, nowoczesny wówczas design i podświetlenie, którego nie miał klasyczny Advance); GB Micro – drobny rozmiar, który na dobrą sprawę nie przekraczał wymiarów ówczesnych telefonów komórkowych;. W końcu Nintendo DS – Dual Screen = podwójny ekran, czy 3DS – zbitka wyrazowa, oznaczająca rewolucyjne wówczas 3D bez wymaganych okularów, oraz ustandaryzowaną konstrukcję konsoli z dwoma ekranami. Trzeba dodać do tego dopiski XL, oznaczające większe wersje, promowane swego czasu jako idealny sprzęt dla seniorów, czy samogłoskę „i” w nazwie Nintendo DSi – oznaczającą multimedialne funkcje sprzętu.

Kolejny ważny aspekt to architektura, łącząca w sobie prostotę i funkcjonalność. Poszczególne handheldy Nintendo odstawały od swoich konkurentów pod względem mocy, lecz nadrabiały braki w innych kwestiach. Game Boy’e długo wytrzymywały na dwóch bateriach AA, zaś Nintendo DS mógł pochwalić się akumulatorkiem pozwalającym na ponad 10 godzin ciągłego grania (w zależności od gier i stopnia podświetlenia). Ekrany również odegrały ważną rolę. GBA posiadał poziomy wyświetlacz, o wiele wygodniejszy od konkurencyjnej Nokii N-Gage, zaś Nintendo DS zawojowało świat dotykowym ekranem.

 

                    

                                              Nintendo znane jest z udoskonalania swoich konsol.

Inna kwestia to wsteczna kompatybilność, umożliwiająca zabawę starszymi grami, w którą wyposażony był praktycznie każdy kolejny handheld (wyjątki GB Micro oraz DSi). Istotny jest również nośnik, z którymi firma kojarzona jest od lat. Kartridże, mimo łatwej podatności na „piracenie”, wciąż idealnie się spisują i są wytrzymałe. Fakt ten zauważyło też Sony, które porzuciło format UMD i wadliwe napędy optyczne z PSP, na rzecz specjalnych kart pamięci do PS Vity, skracających czas odczytu gier.

Oczywiście nie można tylko gloryfikować japońskiej korporacji, bo zdarzało się kilka  wpadek, pokroju delikatnych klapek do klasycznego GameBoy’a Advance’a, łamliwych zawiasów w Nintendo DS, czy licznych skarg z powodu złego wpływu efektu 3D z Nintendo 3DS na małe dzieci. Firma jednak dbając o klientów, poprawiała pewne niedogodności, lub minimalizowała je. Przejdźmy jednak do głównej kwestii.

Największą zaletą były, są i będą – gry. Tetris, kolejne generacje Pokémonów, niezliczone gry z uniwersum Mario, dwuwymiarowe przygodowe platformówki (metroidvanie), jRPGi, czy perełki pokroju Advance Wars i Kid Icarus: Uprising. Wielkie marki z konsol stacjonarnych w nowych wydaniach, oraz gry stworzone z myślą o przenośnym graniu, które stały się wielkie. Nie ma sensu wymieniać wszystkich ważniejszych tytułów, lecz warto wspomnieć o fenomenie – serii Pokémon, której gry kupiło ponad 270 milionów graczy na całym świecie.

 

                              

                 Pokémon Red, Green i Blue sprzedały się w rekordowej dla serii liczbie ponad 31 milionów egzemplarzy.

 

Reasumując - prostota, fun, sprawdzone i specjalnie dedykowane gry na przenośne sprzęty oraz wiele mniejszych zalet, są składowymi sukcesu Nintendo na poletku konsol mobilnych. Dodajmy do tego wierny fandom graczy, którzy pójdą za firmą w ogień, a wychodzi na to, że handheldy wciąż mają sens. Nintendo 3DS, choć nie tak popularne jak swój poprzednik, wciąż wykazuje się dobrą kondycją na rynku, znajdując do tej pory ponad 55 milionów nabywców. Choć firma hydraulika powoli przygotowała sobie grunt pod nowego handhelda w postaci odświeżonej wersji 3DS’a, z lepszymi parametrami technicznymi, wciąż będzie wspierała obecny system, czego dowodem są chociażby liczne zapowiedzi z ostatniego Nintendo Direct. Brakuje tylko silniejszej konkurencji od Sony, które przecież nie tak dawno zaciekle walczyło z Nintendo o prym w tym segmencie hardware’u, a obecnie jakby zapomniało o PS Vicie, promując sprzęt jako dodatek do stacjonarnej konsoli. Rywalizacja zawsze napędza rynek, a jej znikoma widoczność w kontekście obecnej generacji handheldów z pewnością odbiła się nie tylko na słupkach sprzedaży obu wiodących platform, ale na grach i… graczach. 

Nie bawiąc się we wróżbitę przepowiadającego przyszłość, chcę jednego – aby Nintendo wciąż umiało się dostosowywać do dynamicznego, ciągle zmieniającego się rynku, dostarczając kolejne, dopracowane i grywalne gry, które tak jak miliony graczy na całym świecie, uwielbiam i cenię. A przy okazji umiejętnie koegzystować ze smartfonowy rynkiem, na którym niebawem postawi pierwsze kroki.

Oceń bloga:
16

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper