Weekendowe Granie #155

BLOG O GRZE
1085V
Weekendowe Granie #155
kalwa | 21.01.2017, 18:13
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Weekendowe Granie trochę opóźnione, ale weekend jeszcze trwa więc nic straconego!

Nie będę się zbytnio rozpisywał, bo nie ma dużo czasu. Niewiele z tego co mogę napisać dzieje się w moim growym światku, dlatego i z tego powodu będzie króciutko. W dużym skrócie: Ukończyłem [gra]Day of the Tentacle: Special Edition (PS4)[/gra] z obecnej oferty PS+ i muszę przyznać, że gra bardzo mi się spodobała. To drugie dzieło Tima Shafera, które świadomie poznałem. Wcześniej był [gra]Grim Fandango (PS4)[/gra], który jednak spodobał mi się o wiele bardziej. [gra]Day of the Tentacle: Special Edition (PS4)[/gra], to jednak zdecydowanie starszy twór i przede wszystkim inny. Stylistyka jak dla mnie nie jest już tak urzekająca, podobnie jak humor i klimat, ale to wciąż świetna przygodówka. Co do stylistyki: nawiązuje ona do kreskówek Chucka Jonesa, który dostarczył światu takie twory jak Królik Bugs, Struś Pędziwiatr czy inne rzeczy ze studia Warner Bros i ogólnie kreskówek z serii Looney Tunes. Widać to w designie, ale o dialogach tego samego bym nie powiedział. Fabuła opowiada o tym jak pewna fioletowa macka napiła się skażonej wody, trochę zmutowała i stwierdziła że przejmie kontrolę nad światem. Wieść ta wychodzi na jaw i wtedy to właśnie zostają przedstawieni trzej bohaterowie, w których gracz się wcieli. Nawiązują współpracą z niejakim dr. Fredem, który przeniesie ich w czasie za sprawą… kabin toaletowych. Sprawa się trochę jednak komplikuje i każdy z bohaterów przenosi się do innego okresu. Jeden z nich pozostał w teraźniejszości, a z pozostałej dwójki jeden znalazł się 200 lat w przeszłości, a drugi 200 lat w przyszłości. Co ciekawe, pomiędzy postaciami można przesyłać przedmioty. Przypuśćmy że w przeszłości Hoagie zdobędzie przedmiot, który przyda się bohaterce tkwiącej w przyszłości – taki przedmiot wysyła znów za pomocą kabiny. Co mi lekko przeszkadzało to mała ilość lokacji – w sumie poruszamy się po tych samych miejscach, ale w związku z tym, że akcja toczy się w różnych okresach, oglądamy je w innych wersjach. Spodobała mi się natomiast możliwość zagrania wewnątrz gry, w poprzednią produkcję Lucas Arts. Co prawda całej jej jeszcze nie ukończyłem, bo jest o wiele trudniejsza, ale wygląda ciekawie. Mowa o Maniac Mansion, w którym również mamy do dyspozycji trzech bohaterów. Ich zadaniem jest dostać się do posiadłości, w której w podejrzanych okolicznościach giną ludzie. No i duży plus ode mnie za łamanie czwartej ściany, szczególnie jeśli chodzi o jeden moment, którego nie chcę zdradzać tym co zamierzają jeszcze w to zagrać. Fanom podobnych gier jak najbardziej polecam.

Ostatnio miałem okazję napisać recenzję przedstawiciela starej szkoły, czyli Cursed Castilla. Dawno nie grałem w coś podobnego. Jakiś rok minął od czasu, w którym bawiłem się w zestaw klasyków od Capcomu jakim jest Capcom Arcade. Kilka gier udało mi się ukończyć, ale nie mega trudne Ghost and Goblins. To właśnie głównie do tej gry podobny jest twór jednoosobowego studia z Hiszpanii. Jak wynika z recenzji gra bardzo mi się spodobała. Była trudna, ginąłem często i soczyście, ale nie denerwowało mnie to. Sądzę jednak, że jak zabiorę się kiedyś za platynę to będzie to ciężka i frustrująca przeprawa. Czeka mnie chociażby przejście gry w mniej niż 50 minut, więc będę musiał się nauczyć jej perfekcyjnie. Dla porównania pierwsze ukończenie zajęło mi dobre 10h z tymi wszystkimi zgonami. Dla jednego z trofików nie można stracić wszystkich żyć do końca gry, a dla kolejnego od zdobycia wymaganej broni nie można do końca gry stracić nawet jednego, bo wtedy i broń przepada. Tak czy siak, to Ghost and Goblins jest o wiele trudniejsze. Ma o wiele szybsze tempo, na ekranie jest więcej przeciwników, którzy zdaje się odradzać w nieskończoność – tzn, dopóki pozostajemy w jednym miejscu. Zamierzam sobie jeszcze kiedyś do klasyka Capcomu wrócić, spiąć się i w końcu go przejść. Nie wiem tylko czy nie będę musiał zrobić dwóch przejść od razu, bo ponoć dopiero za drugim przejściem możliwe jest odblokowanie prawdziwego zakończenia. Przy okazji, jeśli ciekawi Was ta produkcja to możecie sprawdzić sobie moje poczynania w poniższym filmiku. Tak czy siak, obie gry poczekają jeszcze, bo mam inne priorytety.

Takim priorytetem jest chociażby okazyjne granie w [gra]Stardew Valley (PS4)[/gra]. Co prawda, nie sięgam po ten tytuł tak często jak wcześniej, ale jak już go odpalę to na co najmniej 2 godziny. Zostało mi jeszcze sporo do odkrycia. Obecnie jestem na etapie zaskarbiania sobie uczuć jednej z postaci (Emily) i jestem już... blisko. Nie chcę zdradzać tym co jeszcze nie dotarli tak daleko, a powiedzmy ich wybranką również jest Emily. Jest jednak dziwnie. Ona w ogóle jest dziwna. Ta gra jest dziwna. Ja jestem dziwny. CAŁY ŚWIAT JEST DZIWNY. No ale dobra. Ogólnie brakuje mi jeszcze dwóch serduszek, aby relacja była pełna. W sumie to nie do końca wiem na czym polega rozwijanie relacji. Po prostu daję jej prezenty (częściej niż co tydzień się nie da) i zachodzę do niej codziennie. Ostatnim razem zdarzyła się dziwna sytuacja, ale zdradzać nie będę. No i w końcu mogę hodować kozy i zabierać im mleko. Martwi mnie tylko, że Buberkoza (tak ją nazwałem) jest tak młoda i tego mleka mi nie daje. Zamiast tego stoi przed domkiem... w rozkroku. Czy dobrze zrobiłem kupując ją? No a pod spodem macie typowy początek dnia na farmie Chrisa. Na końcu wsiadłem do autobusu jadącego na pustynię, ale nie chciałem żeby ci co jeszcze tam nie dotarli mogli zobaczyć jak to wygląda. Bo wiecie, spoilery. Oto jak wygląda moja farma Bubarland. Ubierzcie gumowce, wejdźcie w krzaki, złapcie za wymiona i włączcie ten filmik. BĄDŹCIE FARMERĘ JAK JA!

Jest jeszcze jedna rzecz o której muszę tu napisać. Otóż, w końcu uporałem się z trybem wieloosobowym w [gra]Max Payne 3 (PS3)[/gra]. Mam już 50 poziom doświadczenia i nie muszę już grindować. Strasznie nie lubię tych trofeów sieciowych, tym bardziej jeśli ciągle mnie wywala z gry albo po prostu gram tak źle, że mam ponad 2 razy więcej zgonów niż zabić. Grę na razie odstawiłem na półeczkę, aby móc zabrać się za inne trofea online. No i ogólnie - co z tego, że mam ten 50 poziom, jak do platyny są jeszcze gorsze trofea. Przejście całej gry na czas bez zgonu chociażby. A gra lubi się zawiesić. Jak mi się takie coś stanie przy końcówce to chyba naprawdę uczynię PS3 chlebakiem. Chowaliście kiedyś chleb w PlayStation 3? Mi się nie zdarzyło. Nie chcę na razie o tym myśleć. Dla rozluźnienia nastroju macie moje statystyki zrzucone z Social Club od Rockstar. Ogólnie w grze spędziłem ponad 175 godzin, z czego tryb jednoosobowy to ponad 68 godzin. I to jeszcze nie wszystko, bo w kampanii mam sporo do zrobienia. No ale zaznaczam tu, że mam już 100% trofeów do wszystkich dodatków.

Zbliżamy się do zakończenia tematu gier w tym odcinku, więc należałoby gładko przejść do tego co zamierzam robić przez ten weekend. Brakuje mi kilku ostatnich trofeów do platyny w Kingdom Hearts II Final Mix HD (PS3), więc skupię się na tym. Pozostała mi zabawa w tworzenie nowych przedmiotów u Moogli, ale najpierw muszę uzupełnić listy materiałów - tych brakuje mi jeszcze czterech. Nie będzie to zbyt kłopotliwe, bo raczej łatwo je znaleźć. Za sobą mam najgorsze trofea. Udało mi się w końcu pokonać wszystkich członków Organization XIII i muszę przyznać, że było to trudne. No ale co się dziwić skoro gram na najtrudniejszym poziomie trudności. To i tak nie było jednak najgorsze. Najbardziej wymagającym przeciwnikiem okazał się Lingering Will, który uśmiercał mnie w ciągu kilkunastu sekund. Tak długo próbowałem i nie zrobiłem żadnych postępów, więc w końcu zmiękłem i skorzystałem z nubskiej taktyki. Poza tworzeniem przedmiotów pozostało mi jeszcze ukończenie wszystkich ścieżek związanych ze statkami Gummi i podejrzewam, że to będzie najgorszym etapem w platynowaniu. Bardzo nie lubię tego elementu gry. Ciekawi mnie czy w [gra]Kingdom Hearts III (PS4)[/gra] też pojawi się to latanie statkami, czy jednak zrezygnują. Z jednej strony po cichu na to liczę, ale z drugiej byłoby naruszeniem tradycji. Ogólnie mam nadzieję, że "trójka" będzie równie trudna. Wysokie poziomy trudności i przegięci przeciwnicy muszą być! W innym wypadku będę trochę zawiedziony.

Jak wskazuje okładka, przechodzę The Legend of Zelda: Ocarina of Time w wersji na Nintendo 64. W sumie jest to moje pierwsze spotkanie z serią, choć wcześniej ogrywałem fragmenty różnych części u kolegi. Gra pochodzi z 1998 roku i jest to pierwsza odsłona stworzona w grafice 3D. Trudno mi szczególnie się rozpisać, bo za daleko nie zaszedłem i można też powiedzieć, że utknąłem, ale jak do tej pory mi się bardzo podoba. Są jednak rzeczy, które mi przeszkadzają. Na ten moment będzie to nieco toporna praca kamery (aczkolwiek tak to kiedyś po prostu było, trzeba się tylko przestawić) i... automatyczne skakanie. Strasznie nie lubię takich rozwiązań. W tej grze wystarczy podbiec do krawędzi i Link po prostu skoczy. Jeśli zrobimy to w pełnym biegu, skok będzie daleki, jeśli nie, Link tylko zeskoczy o poziom niżej. Niejednokrotnie zdarzyło mi się skoczyć niezamierzenie w jakieś miejsce, co potrafiło mnie zdenerwować. Kto wpada na takie pomysły?! No ale jednej rzeczy nauczyłem i nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem... Aż mi to ciężko przez palce przecisnąć! NUBIZM W GRACH ISTNIEJE OD ZARANIA DZIEJÓW. I TO JESZCZE NINTENDO. To niby mało istotny szczegół, ale jednak jest. Najgorsze że nie wiem co twórcy mieli na celu. Ułatwienie, utrudnienie? Skupienie uwagi gracza na innych elementach? Nie wiem. Na szczęście w większości innych aspektów jest tylko lepiej. Klimat gry jest świetny, ale jednocześnie... dziwny. Nie wiem jak to określić. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda kolorowo i sielankowo, ale w tle czai się coś nieokreślonego i niepokojącego. I nie mówię tu tylko o lochach, w których przygrywa ponury ambient. Może jak dojdę dalej, będzie mi się łatwiej wypowiedzieć. Teraz trudno mi to określić. Nie wiem tylko jak szybko uda mi się przebrnąć przez lokację, w której obecnie jestem bo jest w niej ciężko. Od razu gdy do niej trafiłem zauważyłem, że odliczany jest czas do śmierci Linka. Muszę więc szybko znaleźć drogę i wydostać się z tej przeklętej lokacji. Na razie daleko mi do tego, ale zamierzam popróbować, bo chcę mieć ten tytuł ukończony.

FILMY

Tyle jeśli chodzi o gry. Wypadałoby jeszcze wspomnieć coś o filmach. Zdarzyło mi się obejrzeć ostatnio jeden film (tzn było ich dużo więcej, ale wspomnę o jednym). Mowa o Assassin's Creed (2016), który spodobał mi się bardziej od gry, na której był wzorowany. To chyba pierwszy taki przypadek. Pewnie to dlatego, nie miałem do czynienia z tym nędznym gameplayem, który na przemian mnie nudził i frustrował. Film jest taki jak oczekiwałem - słaba fabuła (bo jak tu napisać coś fajnego na podstawie średniego pomysłu i tego jak został on wykonany?), efektowne sceny walki i fajne sekwencje ucieczek. To właśnie tak jak w tym filmie powinno wyglądać bieganie po dachach. Czuć adrenalinę. Przeszkadzało mi natomiast to, że nawet podczas walk pokazane były ujęcia z teraźniejszości - dla przykładu: ten cały bohater walczy jako przodek w przeszłości, zadaje cios, wtedy akcja przenosi się do współczesności i przy kolejnym ciosie znów jest w przeszłości. Głupio brzmi i źle wygląda. No ale oglądało się przyjemnie i ostatecznie oceniłem na 7, choć chciałem o to oczko wyżej. Fanom nie polecam, bo ich zawyżone oczekiwania sprawią, że się tylko zdenerwują. Nie wiem dlaczego, ale ludzie oglądający ten film narzekają na głupią fabułę, mało rozwinięte wątki i jakieś tam pierdoły. Co się dziwić, przecież ta gra ma głupią fabułę!!

MUZYKA

Na koniec jeszcze dwa świetne kawałki. Jeden od Kavinsky'ego, a drugi od Desire. Szczególnie Kavinsky fajnie nawiązuje do klimatu lat 70/80. Co się dziwić, skoro ponoć utwór który tu zaprezentuję pochodzi ze ścieżki dźwiękowej do świetnego Drive (2011). Posłuchajcie i sami oceńcie!

Tyle ode mnie! Niby odstawiłem na jakiś czas [gra]Dragon Quest Builders - The Restoration of Alefgard (PS4)[/gra] czy [gra]The Last Guardian (PS4)[/gra], ale już trochę zatęskniłem za tymi grami. Kto wie czy nie powrócę do nich w ten weekend, a szczególnie do Trico. Moim priorytetem jest jednak Kingdom Hearts II Final Mix HD (PS3). Chcę w końcu wbić tę platynę i mieć obie kolekcje z głowy. W sumie teraz wyjdzie [gra]Kingdom Hearts HD 2.8 Final Chapter (PS4)[/gra] i też będę miał się czym zająć. Już nie mogę się doczekać.

Ja znikam i życzę Wam udanego weekendu!

Oceń bloga:
1

Komentarze (36)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper