WG #130

BLOG O GRZE
1672V
WG #130
kalwa | 22.07.2016, 21:52
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

No i nareszcie weekend! Myślałem, że umrę czekając na niego, ale jestem, dycham i żyję.

Mój Trophy Sword ostatnio mocno zardzewiał. Leżał schowany pod łóżkiem oblepiony ślimakami. Niedawno mogłem go jednak w końcu wyjąć, poodklejać wredne ślimaki i go wypucować. Podobnie jak berło. Teraz znów jestem Trophy Warriorem. Dlatego odstawiłem [gra]MediEvil 2 (PS One)[/gra] oraz niestety wspaniałe [gra]Final Fantasy IX (PS One)[/gra]. Nie martwcie się, wrócę do tego, ale muszę nadgonić zaległości w trofeach, bo tych się całkiem sporo nazbierało. No i wyobraźcie sobie mój ból spowodowany przymusem przerwania zdobywania prawie platyny w Kingdom Hearts Re:Chain of Memories HD (PS3). Jedyne co mi zostało to przejść grę na najłatwiejszym poziomie trudności, a to przecież po tym wszystkim co przeszedłem w tej grze, to pikuś. O dziwo trochę się z tym namęczyłem, więc najpewniej wypadłem z formy. Było kilka walk, w których srogo umierałem i gwałtownie dotykałem wszelakich elementów otoczenia. Nie no, żartuję. Byłem spokojny i cichy. Bo kluczem do sukcesu jest spokój ducha i opanowanie. Wtedy trofea wpadają do sakwy jak szalone. Tak jak to poniżej.


Następnie zabrałem się za dokończenie męczącej już platyny w [gra]Call of Duty Classic (PS3)[/gra]. Musiałem przejść tę grę aż trzy razy, poczynając od najtrudniejszego poziomu i schodząc niżej, aż do normalnego. Jednego wieczoru dokończyłem przejście na poziomie trudnym, po to aby stwierdzić, że na normalnym odhaczę sobie poziom szkoleniowy, aby nie bawić się w to kiedy na poważnie zabiorę się za ostatni trofik. Okazało się jednak, że siedziałem do 10 rano następnego dnia, przechodząc w ten sposób całą grę na jednym posiedzeniu. Położyłem się spać na dwie godziny i miałem dziwne sny o malutkich żołnierzach biegających w kuckach wokół mojej głowy. Dokładnie takich jakich ujrzeć możemy w opisywanej produkcji. Wszystkiemu towarzyszyły dudniące i dziwne dźwięki. To chyba już nie ten wiek, żeby siedzieć tyle przed konsolą. Ogólnie dziwię się, że się nie znudziłem i nie usnąłem z padem w ręku. No ale nadzwyczajna cierpliwość i wrodzony bunt przed snem robi swoje.


Zdobyłem platynę również w [gra]Resident Evil 5 (PS3)[/gra]. Wróciłem po dość długim czasie odkąd ostatnio grałem. Wtedy przeszedłem chyba na poziomie trudności Veteran, a później pomogłem Asobu i jej zdobyć grając w coopie. Następnie przeszliśmy całą grę wspólnie na poziomie Professional. Nie było jakoś szczególnie trudno, bo mieliśmy nieskończoną amunicję do wrzutni rakiet oraz pistoletów magnum. Wyrzutnia rakiet i jakikolwiek boss jest równoznaczne z pokonaniem go w kilka sekund - no chyba że ma się problemy z celnością. Wspólnie zdobyliśmy również oceny S do każdego rozdziału - oczywiście na łatwym poziomie, żeby się nie przemęczać. Później musiałem jeszcze zdobyć te bzdurne trofea  jak odbicia strzały przeciwnika nożem, zabicie strzałem w głowę skaczącego przeciwnika i zbudowanie zaufania z partnerem. Co ciekawe okazało się, że może to być jedynie partner obsługiwany przez sztuczną inteligencję. Wziąłem więc wyrzutnię rakiet, dałem Shevie pełno apteczek i wysadzałem się. Po jednym takim strzale Chris był umierający, więc Sheva go leczyła. Po takiej akcji dziękowałem i robiłem to samo aż do uzyskania trofeum - to akurat pomysł Asobu. Teraz pozostało mi ukończenie fabularnych rozdziałów DLC na najtrudniejszym poziomie, co łatwe nie będzie oraz uzupełnienie kolekcji z Versus Pack DLC. Będzie długi i męczący boost.


No i w końcu czas na grę z okładki. Wybaczcie mi platynowy spam, ale nie mogłem się powstrzymać. Po raz pierwszy przeszedłem i zdobyłem platynę w [gra]Uncharted: Drake's Fortune (PS3)[/gra]. Tak jak podejrzewałem gra nie za bardzo mi się spodobała. Pierwszy raz styczność z tą niszczatorską dla większości produkcją miałem niedawno po zakupie własnego PlayStation 2, czyli w okolicach premiery, może rok po. Kumpel odpalił mi na chwilę zachwalając grafikę, która faktycznie mimo iż dzisiaj potrafi zalecieć plastikiem, to na swoje lata wrażenie robi. Rzucił mi się jednak w oczy wygląd i zachowanie dymu po wybuchu - taki jakiś bajkowy. Jak niemal idealnie okrągłe plamy krwi z [gra]The Last of Us™ (PS3)[/gra]. Tak czy siak, ten fragment nie za bardzo mnie urzekł. Gdy już kupiłem PlayStation 3 sprawdziłem demonstrację gry, ale nie za wiele w mojej opinii się zmieniło. Stwierdziłem, że gra zapowiada się na coś o schemacie: wspinasz się, wybijasz kilka fal czarnuchów, idziesz dalej, powtarzasz. Oczywiście nie powinienem oceniać gry po jednym fragmencie i demie, ale nie robiłem tego.


Okazało się jednak że daleko od prawdy nie byłem, bo przecież na tym polega rozgrywka w pierwszej przygodzie Nathana. Gdy pisałem o swoich podejrzeniach tutaj, sporo osób było oburzonych, no ale co się dziwić. Wyglądało to tak jak wyglądało. Dla wielu z nich PlayStation 3 było pewnie pierwszą konsolą, a [gra]Uncharted: Drake's Fortune (PS3)[/gra] pierwszą grą, No ale są też tacy, którzy mają jakby doświadczenie w grach, a Uncharted lubią i cenią. Tych to już totalnie nie rozumiem. No ale nic. Co jeszcze mogę dodać? Gra jest słaba pod wieloma względami. Źle się strzela, a w takiej grze to poważna wada, tym bardziej że strzelania jest tutaj cała masa, więcej niż czegokolwiek innego. W grze tego typu powinno to być bardziej wyważone. Mniej fal przeciwników, więcej zagadek (bez tych podpowiedzi pod L2), eksploracji itp. Model strzelania jest naprawdę słaby. Przeciwnicy są zbyt wytrzymali (czasem trzeba dwóch strzałów w głowę), robią śmieszne uniki i jest ich pełno. Do tego dodajmy zepsuty system osłon. Drake często chowa się za nie tą osłoną, do której go przyprowadziłem, jeszcze częściej przylegał do osłon gdy chciałem się po prostu przeturlać. No i problem pojawia się jeszcze wtedy kiedy chowamy się za jakimś filarem. Nathan wtedy głupieje i wychylanie się zza takiego filaru nie daje nam nic poza widokiem cegłówek i odsłoniętych pleców bohatera, w które przeciwnicy wkładają pociski. Na najtrudniejszym poziomie trudności okazało się, że lepiej strzelać bez korzystania z osłon, a po prostu stojąc za ścianą i celując poza jej obszar - wtedy pociski z broni przelatują przez nią, a strzały brudasów go nie dosięgają. Śmieszne. Nie zmienia to faktu, że celowanie jest niewygodne z uwagi na zepsutą perspektywę i niepotrzebne przybliżenie.


Fajne w tej grze jest to, że Drake reaguje okrzykami na rzuconego w jego okolice granat, powie coś po przeładowaniu broni i w podobnych sytuacjach. No ale to przecież mały szczegół, który dodaje trochę atrakcyjności tej postaci i ogólnie rozgrywce. Zbyt mały by naprawić kolejną zepsutą rzecz, czyli skakanie. Bohater lubi się blokować na elementach otoczenia i mimo, iż wspinaczki są mocno automatyczne ten potrafi nie trafić na kolejny element do złapania. Lepiej  było to rozwiązanie w [gra]God of War (PS2)[/gra]. No i na koniec fabuła. Ta jest przyjemna, ale jak wiadomo nie jest to nic odkrywczego. Ot, jest dobrze napisana i śledziłem ją z umiarkowanym zaciekawieniem. Zakończenie mi się nie spodobało, a jeszcze bardziej ostatnia walka polegająca na tym co robiłem przez całą grę i na QTE. Co za lipa. No ale zdobyłem platynę. Crushing był trochę frustrujący. Szczególnie etap na motorówce, którą sterowało się gorzej niż w [gra]Crash Bandicoot 3: Warped (PS One)[/gra]. Łatwiej było odkąd odkryłem myk ze strzelaniem zza osłony. Podsumowując, nie rozumiem zachwytów i szczerze mówiąc nie chce mi się zabierać za kontynuację. Widać w grze potencjał i podejrzewam, że "dwójka" jest tym czym miała być "jedynka". To mogła być świetna gra w swojej kategorii, tymczasem jest produkcją pokroju 7/10 i grą nie dla mnie.


Ostatnią grą jaką opiszę jest [gra]God of War: Wstąpienie™ (PS3)[/gra]. Przeszedłem ją już wcześniej, ale na poziomie normalnym i bez ulepszania wszystkiego. Teraz przyszedł czas na poziom trudny, znalezienie wszystkich artefaktów i ulepszenie umiejętności Kratosa do maksimum. Nie będę się powtarzał. Napiszę tylko, że czuć tutaj wtórność i po części nie wiem po co ta odsłona się w ogóle pojawiła. Niby gra się w to przyjemnie, ale fabuła to już nie to. No i bohater mimo iż młodszy i bardziej ześwirowany jakiś taki bez mocy. No i to całe uganianie się za zjawami, obecność Furii, meh... No ale jestem w 18 rozdziale, przede mną jeszcze 10 i na razie większych problemów nie miałem. Jak tylko ukończę to, wpadnie mi kolejna platynka.


FILMY
Ostatnio zdarzyło mi się obejrzeć sporo filmów. Zacznę od opisania tzw "Trylogii Cornetto". Pierwszy z filmów to swoista parodia filmów o zombie. Mamy tutaj udane połączenie angielskiego humoru i tak jak wspomniałem wyżej, typowego filmu klasy B z udziałem umarlaków i ludzi starających się przetrwać. Wysyp Żywych Trupów (2004) opowiada historię niejakiego Shauna i jego relacji z przyjacielem-nierobem i niezadowoloną dziewczyną. Otoczenie zaczyna coraz bardziej naciskać na bohatera aby się zmienił i ten zanim na poważnie zaczął się za to zabierać, znalazł się wraz z innymi w sytuacji rodem z filmów. Wtedy to postanowił, że udowodni wszystkim swoją wartość. W filmie jest sporo świetnych i śmiesznych scen. Postacie mimo iż nieco typowe wzbudzili moją sympatię, szczególnie Ed - przyjaciel Shauna. Nie jest to wzór do naśladowania - jest leniwy, ciągle gra i zarabia jedynie na sprzedaży zielska.


Drugi film z trylogii to Hot Fuzz - Ostre Psy (2007). Tutaj mamy parodię filmu akcji. Ten sam aktor (Simon Pegg) wciela się tym razem w policjanta, który w Nowym Jorku stał się tak dobry, że stawiał resztę oddziału w złym świetle. Z tego też powodu został przeniesiony do małego miasteczka. Tam jego zadaniem było pilnowanie porządku - sprawy takie jak zabieranie nieletnich pijanych na posterunek, szukanie zaginionej gęsi, czy patrolowanych nieco opustoszałych uliczek. W pewnym momencie zaczynają się jednak dziać niepokojące rzeczy - ot, ludzie zaczynają umierać w dziwnych okolicznościach. Nicholas Angel z partnerem Dannym niebawem zaczynają poszukiwać sprawcy, ale oczywiście sprawa nie jest tak prosta. Film ma nieco bardziej absurdalne poczucie humoru i świetne sceny akcji. Polecam, bo to dość nietuzinkowe kino.


Ostatni film jest niestety najgorszy, ale wciąż warto obejrzeć skoro widziało się poprzednie. Tym razem mamy do czynienia z parodią filmu science-fiction. To już jest koniec (2013) zaczyna się w momencie, kiedy jeden z grupki rozdzielonych przez prywatne sprawy przyjaciół, postanawia jeszcze raz podejść do wyzwania z czasów młodości kiedy to postanowili w jedną noc oblecieć wszystkie bary w małym miasteczku. Oczywiście nie na sucho, bo w każdym trzeba było wypić co najmniej jedno piwo. O ile mnie pamięć nie myli, barów było 12, a ostatni nazywał się tak jak angielski tytuł filmu - The World's End. Kumpel organizujący spotkanie miał trudne zadanie, bowiem każdy z jego przyjaciół miał już ułożone życie i raczej mało chęci aby zalewać się w trupa w imię dawnych lat. Wszyscy się jednak zgadzają i na jaw wychodzi to coraz więcej z życia bohaterów. W którymś z kolei lokalu bohaterów spotyka osobliwe wydarzenie (dość zaskakujące swoją drogą) i zamienia całość w istną masakrę.


Następna będzie klasyka kina grozy, czyli Krzyk (1996) oraz Krzyk 2 (1997). W gruncie rzeczy obie części są bardzo podobne. Opisuję te filmy dlatego, że w gatunku były czymś świeżym i właśnie to mnie w nich urzekło. Nie starają się też być poważne, stąd obecność komediowych scen. Co do zmian w gatunku - głównie chodzi o budowanie intrygi odnośnie sprawcy całego zamieszania. Podczas oglądania stworzyłem sobie kilka solidnych teorii, ale szczerze mówiąc nie za bardzo trafiłem, bo okazuje się, iż mordercą jest ktoś całkiem niespodziewany. Druga część była trochę gorsza, ale też oglądało mi się bardzo przyjemnie. Drażnił mnie jedynie początek, który był okrutnie słaby. Nie wiem czy zabiorę się za kolejne dwie części, bo ponoć nie warto.


Przez ciemne zwierciadło (2006) to jeden z najdziwniejszych filmów jakie widziałem. Nie chodzi nawet o nietypową rysunkową stylistykę, a również o poruszony temat i osobliwy klimat filmu. W filmie obserwujemy poczynania jednego z tajnych agentów, którego zadaniem jest wejście w towarzystwo zażywające narkotyków i doprowadzić do zaaresztowania ich. Taki osobnik nie może się uzależnić, musi mieć więc silną osobowość. Bob Arctor (Keanu Reeves) otoczony przez totalnych, zniszczonych przez używki świrów coraz bardziej gubi się we wszystkim i ma ze sobą coraz więcej problemów. Nie chcę za dużo zdradzać, bo fabuła jest bardzo ciekawa. Spodobała mi się też obsada - w filmie grają m.in. Woody Harrelson i Robert Downey Jr. No i urzekł mnie ten psychodeliczny i niepokojący klimat. Najbardziej ze wszystkiego spodobały mi się dialogi pełne absurdalnych i paranoidalnych rozważań. Polecam osobom lubiącym eksperymenty.


No i jeden z filmów, o którym można sporo rozmawiać. O ile się nie mylę film jest w całości oparty na scenariuszu do sztuki teatralnej. Sam w sobie ma też podobną formę, bowiem rozgrywa się ciągle na tej samej scenie (kuchnia jednego z bohaterów), na której przez cały film rozmawia dwójka bohaterów. Jeden z nich to gardzący ludźmi erudyta, który zdecydował się zakończyć życie rzucając się pod tytułowy pociąg (w tej bezimiennej roli Tommy Lee Jones). Drugi z bohaterów to mocno wierzący czarny po przejściach. Nieco prostoduszny i bardzo optymistyczny (w tej roli Samuel L. Jackson). Uratował intelektualistę i zaprowadził go do swojego mieszkania starając się mu pomóc. Oczywiście w swoich argumentach mówi o Bogu, cytuje Biblię i opowiada historię życia. Biały natomiast zgrabnie argumentuje używając mądrych słów i niejednokrotnie wpędza rozmówcę w zakłopotanie. Sam bardzo lubię brać udział w podobnych dyskusjach, aczkolwiek żaden ze mnie ateista - wydaje mi się, że Tommy również nim nie był - raczej agnostykiem, który Stwórcy nie potrzebuje. Przez cały seans żałowałem, że nie mogę wziąć udziału w ich dyskusji, bo miałem kilka swoich argumentów, których niestety nie miałem jak wypowiedzieć (bo przecież nie będę rozmawiał z postaciami z filmu). Film polecam. Daje do myślenia, ma świetną muzykę i super dialogi. Chciałbym więcej takich filmów poznać. Tytuł to Sunset Limited (2011).


Ostatni obraz jaki opiszę to animacja od Disneya i Pixara, Odlot (2009). Nie był to poziom ukochanego przeze mnie Toy Story (1995), ale film urzekł i wzruszył mnie od samego początku. Szczególnie wtedy. Trudno było mi powstrzymać łzy jeśli chodzi o pewne sceny (ci co oglądali będą wiedzieć). Później też jest dobrze. Przede wszystkim podoba mi się pomysł na zabranie się w pizdu z całym domem przyczepionym do miliona balonów i odlecenie w siną dal. Główny bohater chciał spełnić marzenie dzieciństwa i po części mu się to udało, ale nie do końca, bo przeszkadza mu w tym młodociany towarzysz. Carl to stary tetryk, który chce po prostu spokoju, a jego towarzysz to młody harcerz Russell. Spotyka ich oczywiście wiele szalonych sytuacji. Zabawny w tym wszystkim jest pies As oraz dowodzący innymi psami, któremu ciągle psuł się głos (musicie wiedzieć, że psy które się tam pojawiły umiały mówić dzięki specjalnym obrożom, które stworzył im ich pan). Nie chcę więcej zdradzać. Po prostu - Disney i Pixar znów odwalili kawał dobrej roboty, a ja zatańczyłem tak jak mi zagrali. Również polecam.


MUZYKA
Na koniec trochę muzyki od Waszego ulubionego projektu. Zbliża się nowy album Die Antwoord i właśnie pojawił się nowy ich kawałek. Nazywa się Banana Brain i jest tym czego bym oczekiwał, choć poziom Gucci Coochie to to nie jest. Niemniej jednak czekam z niecierpliwością na ich nowy album. Zapowiada się bardzo dobrze. Posłuchajcie.


To tyle ode mnie! Dzielcie się swoimi planami na weekend, zakupami, muzyką, filmami. Po prostu spamujcie. No i nie korzystajcie ze słońca - ono zabija w Was graczy. Mówię poważnie. Wydaje mi się że tego nie chcecie. Pozdrawiam cieplutko, ale nie gorąco (bo słońce tak pozdrawia, a wiemy że szkodzi telezorom).

Oceń bloga:
0

Z czego się tak śmiejesz?

A bo mam głosy w głowie i one mi mówią śmieszne rzeczy.
71%
Z twojej opinii o Anczarted: Drejks Forcziun. Co ty wiesz o grach, chłopie...
71%
Jak psi koniu, jo? Wio :)
71%
Z ciebie, nubie. No ale dobrze że to sobie czyściłeś to berło...
71%
Pokaż wyniki Głosów: 71

Komentarze (31)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper