Blog użytkownika LukeSpidey
Miesiąc bez grania - na półmetku
Pierwsze trzy dni wyzwania padły na weekend majowy. A ponieważ jest to okres, który generalnie spędza się poza domem, nie odczułem braku grania. Może też dlatego, że w sumie zdarzały mi się już kilkudniowe przerwy wcześniej. 4. i 5. dnia w mojej głowie zaczęły pojawiać się myśli o graniu. Nie były one jednak natarczywe, więc bez większego wysiłku byłem wstanie je zignorować. Dodatkowo musiałem sobie znaleźć jakieś inne zajęcie na wieczór, gdyż to właśnie o tej porze najczęściej zasiadałem przed konsolą. Padło na filmy.
W końcu przyszedł weekend i tutaj wydarzyło się coś bardzo niespodziewanego. Udałem się do jednej z wrocławskich galerii handlowych i wróciłem z PlayStation 4 Pro. Wieczorem się nawet z tego śmiałem, bo zakup nowej konsoli wypadł w okresie przerwy od grania – ot paradoks. Zanosiłem się z tym zamiarem od dłuższego czasu. Pierwotnie planowałem zakup późną jesienią, ale nadarzyła się okazja, której postanowiłem nie przepuścić. Może też dlatego, że coraz częściej myślałem o grach, które przerwałem z końcem kwietnia.
Drugi tydzień był zdecydowanie trudniejszy. Wróciłem do czytania growej prasy. Zacząłem ponownie odwiedzać portale i fora z grami, których jestem stałym bywalcem. Powiem Wam, że tydzień przerwy potrafi narobić zaległości. Przeskanowałem większość newsów w nadziei, że pojawią się jakieś niespodzianki. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Trochę się rozczarowałem. W końcu to było głównym powodem powrotu do sieci.
W piątek było już naprawdę ciężko. Najgorsze jest to, że przystępując do tego wyzwania zakładałem, że będę zajęty innymi rzeczami np. czytaniem książek czy komiksów, a tak naprawdę zupełnie nie znajduję na to ochoty. W drugi weekend postanowiłem włączyć moją PS4 z zamiarem przegrania danych na PS4 Pro. PROsiak siedzi w końcu w domu już cały tydzień i jeszcze się nawet z pudełka nie wydostał. W sobotni wieczór zainstalowałem nową konsolę i ją wyłączyłem. Ot tak. Bez żadnego protestu czy zawahania. Nawet przez chwilę mi przez myśl nie przeszło, aby odpalić jakąś grę. W niedzielę rano trochę przemeblowałem swój HC room.
Postanowiłem pozbyć się Xboxa 360, który od prawie dwóch lat zalegał za telewizorem na półce zbierając kurz. Zrobiłem również format mojej poprzedniej PS4 i obie konsole zapakowałem w pudełka i wyniosłem na strych. Pisząc te słowa jest niedziela popołudnie, a moja chęć wrócenia do grania jakby zmalała. Może to ta akcja z wczoraj, a może po prostu podświadomie staram się wytrwać. Z jednej strony mam ochotę zagrać, chociaż godzinę, ale z drugiej szkoda mi popsuć to co do tej pory osiągnąłem. Jestem z tego dumny.
Myślę również, że całe to moje zmaganie trochę sam wyolbrzymiam. Nie powiem – ostatnie dwa tygodnie były bardzo dłuuugie, ale ani razu nie byłem na krawędzi. A fakt, że z każdym dniem wynik jest coraz lepszy bardzo mnie podbudowuje. I najważniejsze – zaczynam powoli odczuwać przyjemność z obcowania z grami. Coś czego w ostatnich miesiącach mi brakowało.
Walka trwa dalej, a ja nie zamierzam składać broni. Do przeczytania za dwa tygodnie, kiedy to postaram się przedstawić wrażenia z całego miesiąca.