Przemijanie

BLOG
424V
Frostmoor | 18.12.2016, 02:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Coś z kompletnie innej rury niż zwykle. O tym jak człowiek się zmienia, czasami tak że nie poznaje samego siebie w lustrze.
O tym jak pewne rzeczy, poglądy i postanowienia zmieniają się i przemijają, wydają się wręcz dziecinne parę lat później.

Cześć, Frosty mnie zwą, rzadko bywam na portalu od pewnego momentu. Lubię kolekcjonować gry, mam spore pojęcie o ich wartości rynkowej i przewiduje wzrosty cenowe pewnych tytułów. Jednak ich nie sprzedaje, kolekcjonuję, czekam i to zabija mnie powoli. Kolekcjonowaniem zajmowałem się już od małego, znaczki, monety, karty kolekcjonerskie, kompletowanie zawsze należało do moich hobby. Dlaczego tak było, nie wiem. Poczucie posiadania kompletu dawało radość, jako dziecko pewnie jeszcze niewinną. Był w tym zwykle pewien ważny dla mnie znacznik. Mieć coś lepszego od innych, być w czymś lepszy.

Mega sportowcem czy naukowcem nigdy nie byłem ale miałem kolekcję rzeczy, których wszyscy mi albo zazdrościli albo chcieli być częścią. To podbijało w pewien sposób popularność, nawet wśród osób, które raczej były odpowiedzialne za przemeblowywanie facjaty. Przez lata nic się nie zmieniało w tej materii, miałem, miałem, miałem. Niewiele nie miałem, czy to było dobre? Nie. Czy byłem rozpieszczonym bachorem? Tak, choć zawsze rozumiałem granice finansowych możliwości. To też jest w pewnym sensie przyjemność, móc kombinować zasobami, móc przesuwać piorytety. Ktoś obrzydliwie bogaty tego dylametu nie zrozumie bo nie ma ma wyboru. Więc dlaczego gry ostały się jako główny nurt zbieractwa przez spory okres mojego życia? Bo zbieranie światów ma coś z boga. Żartuję, choć chętnie o tym w ten sposób myślę. Gry miały dla mnie największą wartość emocjonalną i sentymentalną. Dziś odpalę starą grę i o, piękne. Przejdę całą, w czasie krótszym niż dzień.

Jest jednak pomiędzy tą grą a mną pewna więź, wspomnienia. Przez tą grę płakałem, radowałem się, śpiewałem i tańczyłem. Tylko, że czasy się zmieniają. Człowiek się zmienia. Słyszysz, od społeczeństwa, potrzebujesz to, potrzebujesz tamto. Idziesz pewnym nurtem, dajesz się ponieść własnej rozrzutności. W pewnym momencie stwierdzasz, że zabunkrowałeś się grami i systemami z którymi masz mniej więcej tyle emocjonalnie wspólnego co z plakatem Carmen Electra. Masz te gry, które reszta świata opiewa, masz te drogie gry, które reszta kolekcjonerów chciałaby mieć. Nie cieszą cię.

Nie, zaczynasz ich obecność nienawidzić. Widzisz jak kradną twój czas, kradną twoją przestrzeń życiową i kradną twój spokój ducha. I idziesz sobie od tego odpocząć. Wracasz i wiesz, że co masz do zrobienia. Pakujesz wszystko w kartony, jedziesz do swojego znajomego prowadzącego sklep z używanymi grami i opychasz mu wszystko za półdarmo aby po prostu znikło to z twoich oczu. Ten Famicon za 100 Euro? 80? Spoko. Ta limitowana edycja Bravely Default która osiąga na prywatnych aukcjach ponad 200 euro? 100? Super, za tyle kupiłem. I t p. I t d.

Odzyskałem coś dużo bardziej wartościowego, siebie i wolność od ciągłej obserwacji rynku, prognozowania, grania, wściekania się że nie ma możliwości ogrania tytułów z szybkością jaką się mnożą na półkach. Wykopałem problem z buta. Każdy kto nie gra, mówi, dorosłeś. Nie, nie dorosłem, nadal chętnie gram. Raczej odmodniałem, odrzuciłem balast. Brzemię zbieractwa. Gram teraz dokładnie w to co chcę. Nie daje sobie narzucać nawet najmniejszych niedociągnięć w stosunku do mojego gustu. Przez to mam czas na wszystko inne, oraz dla tych gier, które faktycznie mnie interesują. Gdzie mogę się związać emocjonalnie, nie wartością która opada i się wznosi. Czas droższy jest od diamentów. Nie zapędź się sam, w ten róg w który zapędziłem się ja.

Piwo się skończyło, Lennon jest martwy a ja do wyra bom niekumaty.

 

Oceń bloga:
20

Komentarze (22)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper