Gry, które przewartościowały generację - Demon's Souls.
"Japonia jest skończona", "gry muszą być bardziej przystępne", hasła o takim znaczeniu zapewne słyszeliście wiele razy w tej generacji. I o ile trudno nie przyznać, że Japonia przeżywa problemy (nie tylko na polu gier video, ale o tym innym razem), zaś ta część graczy z brakiem czasu i sił, potrzebuje przyjaźniejszych tytułów, to próba narzucenia nam "nowej wspaniałej branży" przez korporacyjnych krawaciarzy, mogła
wzbudzić wściekłość. W takiej atmosferze zadebiutował Demon's Souls.
Rok 2009. Dzięki Atlusowi (Sony nie doceniło potencjału gry From Software, czego w przyszłości będzie żałowało), DS ma swoją premierę w stanach . Nieoczekiwanie gra zbiera nie tylko świetne noty, ale i tytuły najlepszej gry gatunku/roku w największych magazynach/portalach w branży. Kreowany przez ostatnie kilka lat mit o casualizacji środowiska konsolowców i upadku Japonii zaczyna się chwiać. Ludzie w branży znów zaczynają dostrzegać, że miliony graczy wciąż chcą wymagających gier. Korzystają z tego Capcom, tworząc Dragon's Dogmę i Namco Bandai, zlecając zrobienie duchowego następcy DS "From". Obie gry odnoszą na tyle duży sukces, że wspomniane firmy zapowiadają kontynuacje, zaś samo "From" zostaje uznane za jednego z najlepszych devsów (Edge) generacji. Dziś wiemy już o Dark Souls II, mrocznej grze od Capcomu na PS4 i Destiny of Spirits. Wszytkie te gry łączy ciężki klimat, pochodzenie i stopień trudności.
Biorąc pod uwagę marazm Japończyków w odchodzącej generacji, rok 2014 szykuje nam się niezwykle dynamicznie. A trzeba przecież pamiętać, że przed nami TGS i nie jedna niespodzianka nas czeka.
I to wszystko zasługa jednego, niszowego tytułu.