Ninja na sobote #14

BLOG
424V
Ninja na sobote #14
Dario123 | 25.03.2017, 20:39
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dziś o anime i kreskówkach. 

Witam wszystkich serdecznie. Jak zapewne wiecie lubię jankeskie kino akcji i nie tylko. Swego czasu miałem przelotny romans z anime. Wiecie taka gimnazjalna wpadka, o której przypomina tylko matka i wezwanie do spłaty alimentów. Nie ciąży za bardzo, ale i nie napawa dumą. Podczas tego okresu nabrałem przekonania, że kitajce osiągnęły perfekcje w tworzeniu ścieżki dźwiękowej do swoich chińskich bajek i nikt nie może stanąć z nimi w szranki. Tak, dobrze czytacie! No bo pomyślcie ile dobrych kawałków z anime znacie, a ile z kreskówek? Owszem „Gumisie” były spoko, ale to zasługa naszych. Sok z gumijagód czy Król Lew ze swoim Eltonem Johnem (to już nie nasz jakby ktoś nie wiedział) kontra opening Dragon Ball Z (Chala Head Chala, podesłane przez Musiela)? No proszę ja was, każdy wie jak to się skończy. Wrzuciłbym, ale nie oglądałem Dragon Ball Z, więc dam coś co mi wpadło w ucho.

Tak trwałem w swej ignorancji dopóki jankesi, nie stwierdzili, że trzeba interweniować. Ronald Reagan spojrzał z nieba i zesłał mi swego anioła lat 80., a ten sprawił, że skierowałem wzrok na jakże wymowny tytuł Heavy Metal. To był cios, jak pierwsza wizyta w McDonaldzie, jak pierwsze Adidasy, jak pierwsze polowanie na uciekających z plantacji niewolników. Jankesi ponownie wyciągnęli mnie z ignorancji i sprawili, że otworzyłem oczy. Nie wiem jak twórcy amerykańskiego kina z lat 80. to robili, ale zawsze jak myślę, że widziałem już wszystko to oni udowadniają mi, że tak naprawdę chuja się znam. Myślę, że ktoś zrobił coś lepiej? Owszem, myślę, potem tylko się kompromituję, bo wiem, że nie mają sobie równych. Zawsze znajdzie się coś jankeskiej roboty co ośmieszy konkurencję (czasem swoim żenującym poziomem, ale ciii).

Teraz cała ferajna od anime cornerów czy innych tego typu tworów pewnie ma ochotę wlepić mi soczystego minusa. Nie tkwijcie w ciemnogrodzie! Dla was też jest ratunek. Przez 90 minut będziecie mogli zobaczyć i usłyszeć, że anime można pobić w kwestii ścieżki dźwiękowej przygotowanej dla kreskówki. We are - One Piece (znowu podesłane przez Musiela) kontra Radar Rider pfff, skośnoocy nawet nie mają startu.

Warto napisać o czym tak mniej więcej opowiada ta niezwykle dobra kreskówka. Ano kosmiczna kula opowiada o sobie jakiejś dziewuszce. Mamy taksówkarza, czyli Piąty Element na 15 lat przed powstaniem Piątego elementu (ta część podobała mi się najbardziej), cycki, mafiozów, topory, cycki, mięśnie, barbarzyńców, Hulka, sam nie wiem co, cycki, drugą wojnę światową, kolejnych barbarzyńców i cycki. Generalnie rzeczy, które prawdziwy macho kocha. Chyba tylko smoków i sterydów zabrakło. Jesteś nerdem? Też Ci się spodoba, bo ilu nerdów nie marzyło, żeby przenieść się do świata fantasy mieć mięśnie, ocalić damę, a przy okazji zaliczyć złą królową? Na koniec dobro wygrywa, a zielony glut z kosmosu umiera opowiadając o sobie, a nowa obrończyni jest gotowa bronić przed złem. Acha no ten miecze i cycki. Czy są nawiązania do naszej kolorowej rzeczywistości na PPE są? No pewnie, że są, ale ostatnio nie jestem na bieżąco z portalem, więc zachęcam was do podzielenia się spostrzeżeniami. Najciekawsze propozycje zostaną nagrodzone. Piszcie w komentarzach, na adres [email protected] i pw do Pereza. Jedyne co mogę zarzucić tej wspaniałej produkcji jest dość trywialne, ale ważne. Za mało udało mi się znaleźć obrazków, które nadają się na plakat. Ot drobne niedopatrzenie, dzięki któremu wiemy, że te wspaniałe rzeczy zostały stworzone przez ludzi, choć wyglądają jak zesłane przez Boga. Przez cały seans towarzyszyło mi wiele rzeczy, ale przede wszystkim POTĘGA ROCKA, oł maj gad co za kawałki, sami zresztą możecie posłuchać (link poniżej). W latach 80. wszystko była lepsze i żadne pokolenie plejstacion tego nie zmieni, nie dopóki ja żyję i mogę wtłaczać do swego mózgu kolejne produkcje z tego okresu. 

Niezwykle smuci mnie fakt, że Amerykanie zatracili swego jankeskiego ducha, importują wschodnie produkcję i wstawiają tam murzynów od czasy (Death Note 2k17 pamiętamy). Może Trump coś z tym zrobi, ale Hollywood potrzebuję kogoś z charakterem, kogoś kto wypleni tamtejszą poprawność polityczną.

 

Tyle ode mnie uciekam obczaić Heavy Metal 2000, a wy jeśli nie widzieliście Heavy Metal toście kiepy i marsz to nadrobić. Mam nadzieję, że ten wpis, z którego o opisywanej produkcji nie wynieśliście nic nowego (jeśli znacie) i ciekawego (jeśli nie znacie) się spodobał.

Oceń bloga:
11

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper