Avengers: Czas przemyśleń
Tak, w środku są spoilery. Wchodzisz na własną odpowiedzialność, a jak będziesz się rzucał jak kmiot to twój post leci w niebyt, a ty na czarną. Niezalogowanych nawet nie czytam tylko od razu usuwam. Nie sprawdzałem też tekstu, pod kątem literówek, przecinków, itp. bo mi się nie chce.
Avengers: Czas Ultrona kolejna opowieść do stale rozrastającego się Marvel Cinematic Uniwerse skłoniła mnie do kilku przemyśleń na temat nie tylko filmu, ale całego uniwersum. Dlaczego tutaj, a nie np. na Filmwebie? Bo Filmweb to syf, gdzie ludzie zakładają tematy tylko po to żeby napisać „fajny film” mimo, że takich tematów istnieję już dwieście. Poza tym tutaj nie będę musiał się męczyć z trollami typu „DC jest lepsze” (kto pierwszy to napisze ten lepszy).
Do rzeczy. O ile do pierwszych Mścicieli można było podejść bez znajomości poprzednich filmów, tak tutaj ktoś kto pominął na przykład Zimowego Żołnierza, może z początku mieć problemy z odnalezieniem się. Zwłaszcza jeśli zna się świat Marvela słabo (jak ja) albo wcale. Wiadomo nie tylko fani komiksów chodzą na te filmy do kina. Na początek zajmę się moim zdaniem największym problemem najnowszych Avengers, którym jest nowy zespół pokazany na końcu. O co chodzi? Jak większość pewnie wie Robert Downey Jr. powiedział, że zagra w Iron Manie 4 jeśli zostanie wyreżyserowany przez Mela Gibsona. Wątpię, że Marvel do tego dopuści, więc pewnie ostatnim filmem, w którym zobaczymy Starka, będzie Civil War. Z jednej strony to zrozumiałe posuniecie kontrakty się kończą, a nikt nie przerwie tak dochodowej serii, zwłaszcza, że już zapowiedziano nową część. Przy okazji obniży się próg wejścia, bo Vision (jak podniósł młot Thora jest dla mnie totalnie niezrozumiałe, ale nie będę się na tym rozwodził) i Scarlet Witch właśnie zaliczyli debiut. Kapitan Ameryka, Czarna Wdowa, Vision, Scarlet Witch, Falcon i War Machine, być może Ant-man (nie śledzę dokładnie przecieków, więc jak ktoś wie lepiej niech mnie poprawi), oto nowi Mściciele. Niby ok, ale ich przeciwnikiem będzie Thanos. THANOS! Przecież dla niego taki Falcon to koleś, który padnie po jednym ciosie. Jak taka zbierania go załatwi przed ukończeniem Rękawicy Nieskończoności to niech będzie, ale jak zrobią to po, no to lipnie. Będzie to chyba największa głupota w całym MCU. Chociaż zawsze lepsze to niż, gdyby Thanosa pokonali Strażnicy Galaktyki.
Kompletnie niezrozumiałą decyzją jest dla mnie wstawienie słabego wątku romansowego pomiędzy Bannerem, a Czarną Wdową (może ma ochotę na wielkiego i zielonego, wszystkie skojarzenia dozwolone). Wszystkie sceny z tym wątkiem moim zdaniem kompletnie nie pasowały do całości i były po prostu z dupy. Mam nadzieję, że w następnych filmach nie będzie już takich wątków, bo jak pomyślę, że w tle wojny z Thanosem Vision i Scalert Witch będą się miziać to już dostaję torsji. Jak idę na taki film to chcę rozwałki, a nie taniego romansu rodem z polskiej komedii romantycznej „on bogaty i z miasta, ona biedna i ze wsi”.
„Mam armię robotów zabiłem skradzionym samolotem” mam ochotę wstawić tu takiego mema z Ultronem. Quicksilver, który w komiksach jest członkiem Avengers tutaj zginął. Szczerze mówiąc mam problem z tą śmiercią. Po pierwsze Ultron ukradł samolot drużyny i przy jego pomocy zabił Pietro. Cała armia robotów na nic. Po drugie wolałbym żeby zginął kto inny, ot taki Hawkeye (znowu nudny). Chociaż jakoś nie lubię oglądać jak umiera superbohater, w komiksach z tą śmiercią to różnie bywa, a tutaj bach i już. Nie zobaczymy go w następnych filmach. Choć i tak za wiele nie zrobił i film na jego braku wiele by nie stracił. Trochę szkoda, można to było zrobić inaczej. Powiem jeszcze, że miałem wrażenie, że wątek Thora trochę ucięto i momentami miałem wrażenie, że oglądam zwiastun Thor Ragnarok.
Czy Avengers: Czas Ultrona to zły film, który mi się nie spodobał? Wręcz przeciwnie! Jest dużo, dobrze zrobiony scen akcji, zwłaszcza walka Hulka i Iron Mana dawała kopa. Ultron to do tej pory najlepszy złoczyńca w całym MCU i tym razem to on miał najlepsze teksty. Podobnie jak poprzednio każdy dostał swoje pięć minut, co biorąc pod uwagę ilość bohaterów nie było takie proste. Nie będę się więcej rozwodzić, bo to nie recenzja. Jeśli nie byłeś w kinie, a mimo to nadal to czytasz to leć nadrobić zaległości. Chociaż antyfanów raczej nie przekona. Jednak moim zdaniem w tym roku chyba tylko nowy Mad Max będzie lepszym filmem. Tak, jebać dinozaury i kolesi z laserowymi dildami.
Co nie podoba mi się w całym MCU to sceny po napisach, czasami nawet dwie. Serio? Nie można tego zrobić od razu? Druga sprawa, która nie podoba mi się w całym MCU to złoczyńcy w większości na jeden film: Red Skull, Iron Monger, Mandaryn, czy właśnie Ultron. Zwłaszcza z tego ostatniego, choć był świetny to można było wyciągnąć więcej. Utron, któremu udaję się uciec i łączy swoje siły z Thanosem. To było by tak zajebiste, że aż pała mała, chyba nawet zajebistsze niż Interceptor V8 z Mad Maxa. Rozumiem, że film to nie komiks i czasami trzeba pójść na skróty, ale tutaj ktoś powinien posiedzieć i poważnie to przemyśleć. Do tego niech złoczyńcy naprawdę będą skuteczni. Owszem jak napisałem wyżej nie lubię śmierci superbohaterów, ale szczerze mówiąc to jakoś nie czułem wielkiego strachu na widok Ultrona. Trochę jak z armią kosmitów w jedynce, niby coś tam niszczą, ale jakoś tak kiepsko im idzie. Jak zadyma to zadyma. Niszczyć, palić, zabijać. Guns blazing.
Ostatnio dowiedziałem się, że seriale też wchodzą w skład MCU. Świetnie, już mi się chcę oglądać Agentów T.A.R.C.Z.Y czy innego Daredevila, bo ma tyle wolnego czasu. Fuck you, Marvel.
Ponadto obawiam się, że jeśli Marvel trochę nie zwolni to nawet mimo zmian, np. nowy skład Avengers to może dojść do sytuacji, że wszystko zacznie się sypać pod własnym ciężarem. Dwa filmy rocznie to niby nie za dużo, ale jak się pomyśli o skali. Owszem uważam MCU za bardziej spójne niż to co serwuję DC, ale warto uważać.
To chyba tyle, miał mi wyjść dłuższy tekst, ale wyszło co wyszło.
