Weekendowe Granie #153

BLOG
551V
Weekendowe Granie #153
lorddan569 | 06.01.2017, 20:05
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam w kolejnym WG! A w nim m.in nadzieja, morderczy misiek, naziści, tony wystrzelonych pocisków, fetch questy, feelsy, Szatany i coś tam jeszcze...

Skoro wstęp ogarnięty, to zacznę od moich ostatnich zakupów:

Po skończeniu czwartej rozprawy w [gra]Danganronpa 2: Goodbye Despair (PS Vita)[/gra] dosłownie nie mogłem się oderwać od konsolki. Byłem ciekaw co spowodowało w Nagito takie zmiany jak i jego sposób na wyłonienie zdrajcy. Tym okazała się postać, którą od początku o to podejrzewałem ale totalnie zaskoczyła mnie jej tożsamość jak i również festiwal twistów z prawdziwą tożsamością bohaterów, prawdą o Jabberwock Island, ostatnią rozprawą i wieloma innymi rzeczami. Teraz mam straszną ochotę kupić Ultra Despair Girls i potem obejrzeć anime Danganronpy 3. 

Ale skończenie fabuły nie oznacza, że to już koniec mojej przygody z tym tytułem. Obecnie robię tryb Island Mode, który opowiada alternatywną historię, w której Monokuma zostaje pokonany i nie dochodzi do żadnych morderstw. Gameplay opiera się na zbieraniu materiałów na wyspie i sprzątaniu jej aby wykonywać kolejne zlecenia Usami. Nie jest wymagane ich robienie, ale za zrobienie wszystkich dostaje się 200 monet na zakupy. Oprócz tego tryb ten służy do wypełnienia Report Card dla każdej postaci, czego nie dało się zrobić w trakcie fabuły. Działa to trochę jak Social Linki z Persony, gdzie poznaje się daną postać. Po zdobyciu Hope Fragments można robić endingi dla każdej postaci przez używanie Trip Tickets i wybieraniu odpowiednich opcji dialogowych około 10 razy. Robi się to trochę grinderskie,ale platyny w tej grze jakoś nie umiem sobie odpuścić. Przy okazji wykorzystuję ten tryb do trofeum za wyhodowanie wszystkich rodzajów zwierząt, których rozwój jest uzależniony od liczby kroków wykonanych głównym bohaterem. Aż kusi zastosować znany z Darksiders patent z gumką na analogu, ale nie mam zamiaru tak czitować! Po skończeniu tego trybu będę miał jeszcze do przeczytania nowelkę Danganronpa IF, zrobienie całego Magical Girl Monomi oraz wykupienie wszystkich prezentów i całej galerii, więc jeszcze kilkanaście godzin mi na tym upłynie. Ogółem mogę uznać tą grę za sequel idealny-była pod praktycznie każdym względem lepsza od poprzednika. Pozostaje mi liczyć, że następne twory z tego uniwersum, których doświadczę będą równie dobre.

Jako, że brakuje od wielu lat gier osadzonych w IIWŚ, to zaliczyłem powrót do [gra]Call of Duty®: World at War (PS3)[/gra]. Tutaj zostały przedstawione dwie kampanie-rosyjska rozgrywająca się w Stalingradzie, gdzie znalazło się parę nawiązań do "Wroga u Bram" jak ukrywanie się pośród ciał w fontannie i eliminowanie nazistów czy polowanie na ukrywającego się gdzieś snajpera, ale jest też potem przebijanie się przez niemieckie terytoria do Berlina. Ciekawsza była za to amerykańska kampania przeciw Cesarstwu Japońskiemu. Zupełnie inny rodzaj prowadzenia w walk. Fanatyczni żołnierze szarżujący z bagnetami czy walki w dżungli pełniące dobry kontrast dla ciągłych walk w wioskach albo w miastach Europy. Z tej kampanii najbardziej w pamięć zapadła mi obrona wzgórza przed wylewającą się zewsząd wrogą armią i oczekiwaniem na naloty. W ogólne wojna na Pacyfiku jest w grach FPS dość pomijanym tematem. Z gier osadzonych w tym okresie poza World At War kojarzę jedynie Medal of Honor Pacific Assault. Chciałbym też kiedyś zobaczyć Wojnę Zimową w jakimś fpsie. To również jest taki trochę zapomniany konflikt w tym gatunku. Jeśli zaś o sam gameplay chodzi, to twórcy jak zwykle sprawili, że broń nie ma odrzutu ani podrzutu, ale na plus było dodanie miotacza ognia, chociaż jest zbytnio przesadzony przez nieskończony dopływ paliwa. Tak jak na Treyarch przystało, brutalność jest większa niż u Infinity Ward i widok urywanych kończyn nie jest niczym dziwnym, chociaż strzał ze zwykłego karabinu urywający nogę to już trochę zbytnia przesada. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś Activision wróci do IIWŚ to zrobią odsłonę w całości poświęconą konfliktowi Amerykańsko-Japońskiemu. Jest to bardzo mało prawdopodobne, ale pomarzyć zawsze można.

Na fali World at War wróciłem po latach do [gra]Call of Duty Classic (PS3)[/gra]. Pierwszą rzeczą, do której musiałem się przyzwyczaić poza grafiką były apteczki, bo szarża z bojową pieśnią na ustach z późniejszych odsłon niestety tu nie działa, a broń zabija szybko i boleśnie. Była tu też opcja,  którą twórcy totalnie olali w późniejszych częściach-możliwość wyboru trybu ognia broni jeśli takowa go posiadała. O dziwo potrafiło to być użyteczne zwłaszcza w broniach o dużej szybkostrzelności. Dostępne są tutaj kampanie Rosjan, Amerykanów oraz Anglików (SAS). Nie było tutaj tyle skryptów do ilu zdążyła ta seria mnie przyzwyczaić, więc nie było tutaj aż tyle misji, które mogłyby mi zapaść w pamięć. Właściwie najlepsze momenty były w kampanii SASu takie jak uwalnianie więźnia z obozu koncentracyjnego czy kradzież dokumentów z pokładu niemieckiego statku. W sumie trochę żałuję, że postanowiłem teraz wracać do tej gry. Nostalgia nazbyt przypudrowała mi obraz tej gry i po prostu pamiętałem ją lepszą niż była. Nie mówię oczywiście, że to zła gra. Po prostu trochę zbyt przestarzała.

Korzystając z 4 darmowych dni wróciliśmy z Azothem do [gra]Final Fantasy XIV: A Realm Reborn (PS3)[/gra]. Na początku zrobiliśmy questy sezonowe. Jeden z nich świąteczny, gdzie dostawało się strój Mikołaja i rozdawało prezenty dzieciom w szpitalu oraz quest sylwestrowy, w którym trzeba było pomóc samurajowi uratować jego Mochi przed żarłocznymi ptakami. Najgorsze w tym było to, że jeden z przeciwników, który pełnij rolę przeszkadzajki potrafił się nie wczytywać i śmierć nadchodziła dosłownie znikąd. Za którymś razem na szczęście się to udało. Najbardziej cierpiałem potem grając na Coerthas, które jest dość dużą mapą z tylko jednym teleportem i masą niezbyt zajmujących questów, ale niestety moje uzależnienie od czyszczenia mapy z wykrzykników wygrało z silną wolą. W międzyczasie porobiliśmy kilka dungeonów a ja pokonałem w końcu Garudę przez co skończyłem najgorszą część fabuły, której rozkręcenie się zajęło "tylko" jakieś 60-70 godzin. Niestety darmowe granie skończyło się na rozpoczęciu wojny z Imperium, a że sesja nadchodzi, to wolę na razie nie dokupywać abonamentu.

Kącik Anime!

Czas na główny powód, przez który ten blog pojawił się z większym opóźnieniem niż się spodziewałem, czyli Re:Zero -Starting Life In Another World-. Subaru Natsuki, neet i otaku zostaje przeniesiony do świata fantasy. Zostaje tam zaatakowany przez trójkę bandytów, przed którymi ratuje go Emillia i jej duch Puck. Ten się w nie zakochuje od pierwszego wejrzenia i próbuje jej pomóc odzyskać skradziony jej kryształ. Niestety ostatecznie ginie, ale co dla wielu jest końcem dla niego jest to początek, bo wraca do momentu, w którym przybył do tego świata, ale jako jedyny pamięta to co się wydarzyło. Jednak ostatecznie udaje mu się uniknąć śmierci i dostać do kolejnego "checkpointa". Motyw bardzo kojarzący się z Dark Souls i wielokrotnie jeszcze zostanie użyty, bo bohater został przeklęty tzw. Powrotem przez Śmierć, który sprawia również, że nie może nikomu o tym powiedzieć. Fajnym motywem jest to, że Subaru nie jest żadnym kozakiem, który nagle potrafi obudzić w sobie moc, którą zniszczy każdego przeciwnika.  Bardzo łatwo go zabić, nie umie walczyć. Próbuje tylko jakoś przetrwać w tym świecie. Nie jest też chodzącym ideałem. Potrafi ulegać emocjom, zachowywać się jak totalny burak aby w innych wykazać się odwagą. Fajny jest wątek, w którym z powodu doświadczania wielokrotnie śmierci własnej jak i bliskich mu osób zaczyna mu powoli odwalać i coraz bardziej zaczyna wątpić w siebie.  Seria bardzo mnie wciągnęła, co potwierdza fakt, że obejrzałem ją w 2 posiedzenia. Cieszę się, że autorzy odpuścili jakiekolwiek próby fanserwisu, przez co seria nie popada w momenty żenady najniższego sortu. Potem dochodzi coraz więcej wątków takie jak rozgrywki o tron czy sprawa pewnego kultu i akcja coraz lepiej się rozwija, ale niestety sporo z nich nie zostało jeszcze zakończonych, bo Light Novela, na której anime jest oparte jeszcze się nie skończyła, ale liczę że jak zostanie zakończona, to będzie drugi sezon. W międzyczasie będę liczył, że Waneko wyda u nas LN. Mogę szczerze powiedzieć, że to jedne z lepszych anime jakie widziałem z serii z  ostatnich paru lat. Nie jest idealne, ale przyjemnie mi się je oglądało.

Kącik Muzyczny!

Ostatnio słuchałem debiutanckiego albumu Diamond Head, który zainspirował cały ruch Thrash Metalowy na czele którego stanęły takie zespoły jak Metallica, Slayer, Anthrax, Megadeth czy Exodus.

Tutaj zaś ich ostatnio wydany album, który po 36 latach od debiutu w końcu trzyma dobry poziom klasycznego Heavy Metalu.

Ostatni album Running Wild, który tekstowo zasadza się pirackich motywach. Jest to też jeden z ich lepszych albumów od ostatnich paru lat. Mało Power Metalowego bawienia się tylko porządny Speed/Heavy Metal!

Na sam koniec Soundtrack z Guilty Gear XX. Daisuke Ishiwatari to gwarancja świetnego instrumentalnego metalu.

Tyle ode mnie. Chwalta się czym chceta!

Oceń bloga:
1

Co czujesz?

Nadzieję
2%
Pokaż wyniki Głosów: 2

Komentarze (9)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper