#1 Gracz coś przeczytał – KARCZMA

BLOG O GRZE
624V
#1 Gracz coś przeczytał – KARCZMA
repip | 28.11.2014, 08:03
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Książki oparte na serii Diablo

Jako były fan gier RPG na które już niestety nie mam czasu lubię sięgnąć po fantastykę, stąd wybór książek wydawanych w naszym kraju przez ISA. Omawiane niżej tytuły nie należą do tuzów gatunku i daleko im do dzieł Panów Sapkowskiego i Tolkiena, ale zadziwiająco dobrze sprawdzają się jako zapychacze czasu podczas podróży do pracy/szkoły, w kolejce u lekarza, czy po prostu na nudny wieczór. Zatem korzystając z gościny gospodarza Senix'a, witamy w bibliotece moogla! Kufel do łapy i do lektury (no co, to karczmiana biblioteka!).

Rzecz dotyczyć będzie przeniesienia w świat książki uniwersum stworzonego przez Blizzarda. Seria Diablo nie od dziś nazywana jest królem podgatunku rpg jakim jest hack and slash. Już od lat 90tych zbiera przed ekranem kolejnych wyznawców przemierzających wirtualne lochy i dokonujących krwawych rzezi z wszelakim plugastwem w tle. Konsolowcy dostali na szaraku jedynkę, obeszli się niestety smakiem przy fenomenalnej dwójce, ale już przy trzeciej części znów dołączyli do pogoni za rogatym.

Książki niżej opisane toczą się w świecie Diablo, ale jedynie luźno nawiązują do fabuły ukazanej w samej grze (można powiedzieć, że są spoiler free). Dzieją się gdzieś pomiędzy głównymi zawirowaniami przez co gracz obyty z fabułą gier nie wie co się stanie i wyłapuje różne smaczki jak charakterystyczne czary (zęby nekromanty), miejscówki (Luth Golein), czy postacie (Bartuc). Wszystkie książki zostały napisane na długo przed pojawieniem się Diablo III na świecie i są zawieszone gdzieś pomiędzy pierwszą, a drugą częścią. Dobra lecimy na Mefa... tzn. z koksem.


 

Dziedzictwo Krwi

 

Norrec wraz z ekipą to najemnicy, którzy  mają już za sobą służbę pod wieloma dowódcami i w wielu bitwach. Na starość wypadałoby się jednak zabezpieczyć, więc nie stronią od plądrowania grobowców potencjalnie bogatych w wszelakie dobra. Tym razem jednak ich wybór zaprowadził całą drużynę w miejsce z którego jak dotąd nikt nie wyszedł żywy, do grobu Władcy Krwi – Bartuca. Jak się szybko okazuje Bartuc nawet po śmierci jest śmiertelnym zagrożeniem, a dokładnie jego ożywiona zbroja. Po tym nieszczęsnym dniu wszystko się odmieni i skomplikuje, nic już nie będzie takie same. Dziedzictwo krwi da o sobie znać w bardzo dosadny sposób.

Dziedzictwo Krwi jak na książkę na licencji króla h’n’s ma zadziwiająco mało akcji. Nadrabia za to dużą ilością ciekawych bohaterów i zawiłymi spiskami. Knują tutaj wszyscy od demonów przez magów, wojskowych, zwykłych rzezimieszków i nawet zombie! Wszyscy mają jakiś interes w potężnej zbroi, która… również knuje! Akcja toczy się pomiędzy pierwszą, a drugą częścią Diablo, lochy pod Tristram są już ogołocone (o czym przekonała się sama drużyna Norreca), ale Mroczna Trójca wciąż jest nieobecna, z czego w piekle korzysta Belial i Azmodan. Ten pierwszy z jegomościów ma zresztą zakusy na ludzką część świata i poprzez swojego oficera Xazax’a włącza się w sieć intryg wokół zbroi. Książkę przeczytałem niedawno ponownie po 10 latach i muszę przyznać, że czyta się ją przyjemnie. Knaak potrafi zaintrygować czytelnika i zaskoczyć fajnym twistem, do tego naprawdę nieźle wychodzą mu opisy mrocznych rytuałów. Vizjerei i nekromanci, przebiegłe demony, Luth Golein – fan serii znajdzie tutaj wiele dla siebie.

 


 

Czarna Droga

 

Dni Buyarda Cholika powoli dobiegają końca. Kapłan Zakarum nie jest jednak z tym faktem pogodzony i znalazł sposób na przedłużenie swego życia, podobnie jak i odmłodzenia swego leciwego ciała. Przeszukując podziemia dawno zapomnianego miasta szuka Czarnej Drogi, która umożliwi mu wpuszczenie na ten świat demona Kabraxisa. Wkupienie się w jego łaski może być jedynym sposobem na zaspokojenie swej ambicji i pragnień.  W tym czasie z misją ratunkową na teren zapomnianej przystani wkracza Darrick Lang . Splot wydarzeń złączy go z demonem i Cholikiem bardziej niż by tego sobie życzył…

Podczas czytania Czarnej Drogi musiałem niestety stwierdzić jedno – wieje nudą. Owszem są „momenty”, ale generalnie wciąż się mało dzieje i zbyt często autor raczy nas wspomnieniami Darricka (które są do siebie podobne i bardzo nużące). Można to zrzucić na karb sposobu działania Kabraxisa, jest to demon potrafiący pokoleniami knuć i budować swoją pozycję, czyli zupełnie inaczej niż Mroczna Trójca. Demon ma świadomość tego, że Diablo pod Tristram nie zginął i że chodzi po tym świecie dlatego nie chce się wychylać i działa w cieniu. Tym można wytłumaczyć brak akcji, ale na pewno nie brak intryg i ciekawych postaci. W Dziedzictwie Krwi było tego mnóstwo (tam knuł każdy) tutaj knucia jest mało, a i bohaterów za wiele nie mamy. Był potencjał bo postać Kabraxisa jest ciekawa, a spaczona droga marzeń, która obnaża ludzkie słabości i hipokryzję mogła być rewelacyjnie rozwinięta i dodać większej „głębi” całości. Dosadnie ukazanie brudów w działaniu Zakonu Zakarum zostało również jedynie draśnięte. Autor albo potencjału w tym nie widział, albo nie miał na to pomysłu – wielka szkoda.  Jest to strawna książka mimo wszystko uważam ją za najsłabszą z prezentowanych.

 


 

Królestwo Cienia

 

Vizjerei Tsin od wielu lat zbierał wiedzę na temat legendarnego miasta Ureth, klejnotu w którym żyli wręcz święci władcy i mieszkańcy w dostatku i spokoju.  Powoli nadchodzi dzień w którym wg badań i obliczeń starego maga pradawne miasto, które zostało zawieszone w czasie i przestrzeni będzie uchwytne dla śmiertelników. Taka okazja już się za życia maga nie zdarzy i trzeba dopełnić wszelkich starań, by odnaleźć zagubione w głębokiej dżungli wiele kilometrów za Kurast ruiny Ureth. Zwabiony obietnicą wielkich skarbów Kentril Dunon wraz z swoim oddziałem najemników podjął się eskorty lekko oszalałego i zgryźliwego Tsina. To co ich czeka za murami miasta nie jest jednak tym czego oczekiwali.  Przyjdzie im się zmierzyć z siłą która wymyka się ich wyobraźni…

Po krótkim romansie z Melem Odomem seria znów wraca pod dłuto Richarda A. Knaaka i to czuć! Znów pojawia się więcej intryg, więcej ciekawych bohaterów i więcej Diablo w Diablo. Na szczególną uwagę zasługuje para bohaterów - nekros Zayl i Humbart. Nekromanta jest świetnie, że tak powiem „napisany”,  korzysta z pełnego wachlarza umiejętności charakterystycznych dla tej postaci (żelazna dziewica included), a przy tym można zauważyć w jego dialogach z Humbartem pewien „wisielczy” humor. Ogólnie mam wrażenie, że to właśnie Królestwo Cienia jest najlepszą odsłoną w zbiorze dziś opisywanym. Droga do finału jest kręta i pełna zaskakujących twistów. Nie miałem uczucia znużenia podczas czytania, wszystko bardzo przyjemnie się wchłania. Nigdy nie wiemy co czai się za rogiem i w jakim wymiarze znajdziemy się za chwilę, a smaczków dla graczy jest tu mnóstwo. Tą część jestem w stanie polecić każdemu.

 


 

Pajęczy Księżyc

 

Chciwość i żądza władzy ludzi bywa nieograniczonym źródłem energii demonów, które z niej skrupulatnie korzystają. Czasem jednak potencjalna ofiara staje się myśliwym. Lord Aldric Jitan w którego żyłach płynie krew dawnych rodów ma zamiar się właśnie takim myśliwym stać. Droczony przez koszmary dociera do ruin skrywających w sobie artefakt posiadający wielką moc. Już niedługo księżyc osiągnie odpowiednie położenie i o Aldric’u usłyszy cała Marchia. Dzieci Astrogha znów mogą wstąpić w świat ludzi z którego zostały wygnane. Pajęczy Księżyc właśnie wschodzi i nie zwiastuje niczego dobrego o czym przekona się niesiony instynktem w te odległe dla niego strony Zayl.

Po tym tytule widać jak Knaak polubił profesję nekromantów. Z każdą częścią zabierają oni coraz więcej miejsca dla siebie. Od postaci pobocznej w Dziedzictwie Krwi, przez jedną z głównych postaci w Królestwie Cienia po właściwie oparcie o nich całej książki w Pajęczym Księżycu. Prócz powrotu dobrze znanego duetu Humbarta i Zayla będziemy mieli do czynienia z „tym drugim” tak by Równowaga została zachowana. Cała książka to właściwie jeden wielki splot krwawych rytuałów, mrocznych wizji i zawiłych intryg pełnych złych intencji. Już wcześniej o tym pisałem, ale należy to powtórzyć – opisy rytuałów wychodzą Knaak’owi bardzo dobrze i robi to bardzo fachowo. Opis podrygującego półżywego ciała obdartego ze skóry, leżącego na starożytnym chłodnym ołtarzu ofiarnym to tylko jedna z wielu opcji jaka na ciebie czeka. Nie jest to materiał dla młodszego odbiorcy, niektóre sceny potrafią  zryć czerep. 

 


Świat jak z gry tylko akcji nieco mniej, wchodzisz w to? Ja się wciągłem na całego i mimo kilku słabszych momentów jestem zadowolony z czasu spędzonego w towarzystwie bohaterów tych czterech książek. Nie są to oczywiście wszystkie książki z tego uniwersum bo wciąż wychodzą nowe, a i po wielu latach doczekaliśmy się polonizacji kilku starszych. Wspomnieć jednak należy, że w odróżnieniu od gier nie jest to przepełniony akcją hack n slash (choć i takie książki oczywiście istnieją o czym w następnym odcinku) bardziej stawiają na intrygi demonów i klimat odwiecznej walki dobra ze złem. Jak wspomniałem na wstępie do „wielkich” dzieł im daleko, ale na pewno fan gier z serii Diablo jak i tego typu opowiadań nie będzie zawiedziony.

 

 

Tych książek u wydawcy niestety już nie kupimy bo nakład się wyczerpał, pozostaje drugi obieg, gdzie czasem ceny bywają kompletnie z czapy (nie byłem tego świadom do tej pory bo kupowałem na premierę i nieźle się zdziwiłem). Na ratunek przyszło wydawnictwo  Fabryka Słów wydając Diablo Archiwum ks.I z zapakowanym w środku Dziedzictwem Krwi i Czarną Drogą. Zostaje czekać na ks. II z moim zdaniem lepszym Królestwem Cienia i Pajęczym Księżycem o ile taka edycja w ogóle wyjdzie.

Opublikowano również na retronagazie.eu

Oceń bloga:
17

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper