Mendrkownia vol. 2: "Róbmy dłuższe gry..."

BLOG
442V
Mendrek | 18.06.2013, 17:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Tako rzecze Miyamoto: "Róbcie gry dłuższe do których będzie się wracało, to używki znikną". A potem podłapują to inni. Demagogia w czystym wydaniu.

Ostatnio w kwestii utrudniania życia graczom kupującym używkom w internecie trwa nieustający łajnosztorm. Sony by wygrać E3 musiało tylko... zachować status quo z obecnej generacji. To nic, że od dawna narzekaliśmy na to jak to źle mamy (mieliśmy?) już teraz. W obliczu nadciągających DRM-ów zaczęliśmy doceniać obecną sytuację, wyciągając poniekąd rozsądny wniosek: "może być tylko gorzej". Bo na to, że ktoś łaskawie zniesie dotychczasowe metody wyciągania z nas kasy, to liczą już chyba tylko naiwniacy i koty.

W tym przerzucaniu się myślami, pojawiła się marketingowo wspaniała, wręcz demagogiczna teza: "Jeśli gry będą dłuższe, i będą miały większy replayability, to wtedy rynek używek przestanie być problemem". Z takim przesłaniem wyszedł chociażby ostatnio Sundberg z Avalanche Studios (znani najbardziej z Just Cause). O ile bardzo cenię tą ekipę, i w zasadzie mógłbym dołączyć do internetowego trendu pean'ów na część tej wypowiedzi, tak ostatecznie uważam że jest niesprawiedliwy. Po pierwsze powołany w wywiadzie przykład Just Cause 2 - to bardzo rozbudowany sandbox, robiony co prawda w wielu aspektach metodą kopiuj wklej, ale ostatecznie wciągający rozgrywką i starczającym na kilkadziesiąt godzin. Sandbox to gatunek który powinien właśnie na tyle starczać, ale niesie też pewne charakterystyczne elementy jak ograniczona płynność i logika między fabułą a rozgrywką. Czołowej produkcji Avalanche Studios uchodziło to akurat na sucho, bo chodziło w sumie o sianie rozróby, ale ostatecznie przez to przecież fabularnym tytanem nie było. Gdyby więc wszyscy twórcy mieli przerzucać się na sandboxy, to myślę że taki Dead Space czy Bioshock nie miałby racji bytu. Niektóre gatunki po prostu są skazane na krótszy czas rozgrywki i jest to robione z myślą o dobru gracza. Nic tak nie drażni niż perfidnie przedłużana na siłę rozgrywka, gdy zbliżamy się do wielkiego finału. Tym samym Sundberg jest jak pliszka, co swój ogonek chwali.

Oczywiście jestem zdania, że tak naprawdę w każdym gatunku da się wytworzyć dobre replayability. Sięgając pamięcią wstecz, pamiętam dużo gier które mimo przynależności do gatunku pokroju "przejdę w jeden dzień" przyciągały potem znowu (nie wiem czemu, ale po głowie ciągle mi chodzi, by dać tu przykład "Gekido: Urban Fighters" z PSOne). Jednak w dzisiejszych czasach nawet gry z wielkim replayability muszą radzić sobie z panującym dobrobytem i zalewem dobrych gier. O ile gra nie uzależniła nas w multiplayerze, to prawdopodobnie zdecydujemy się prędzej sięgnąć po nowy tytuł, niż ponownie zagrać w stary (pomijam przypadki tzw. trophy hunters, którzy potrafią po kilka razy dla trofeów męczyć tytuły). Niektórzy wtedy sprzedają grę na rynku wtórnym by mieć kasę na kolejne, a niektórzy robią to by pozbyć się gry co by nie kusiła.

I na koniec dodam, że chyba ten problem został zbytnio rozdmuchany. Tak naprawdę krótkie gry były zawsze, choć przeważnie wtedy ratowano się poziomem trudności - czym zmuszano nas do dłuższej gry.  Co więcej dawniej nie było multiplayera online, więc pozbawieni chętnych do gry, przeważnie po zakończeniu single playera kończyliśmy przygodę z danym tytułem. Ponadto obecnie na rynku jest też bardzo wiele gier, które starczają na długo. Jeśli gry dodatkowo dostają miodnego multiplayera (jak np. Mass Effect 3), to starczają na jeszcze dłużej. Jest pod dostatkiem wyścigów, gier typu share&play (LBP 2, Trials: Evo, ect.) pozwalających praktycznie nieskończenie cieszyć się nowymi rzeczami tworzonymi przez ludzi (czasami wręcz geniuszy - o czym można się we wspomnianym LittleBigPlanet 2 przekonać), gier nastawionych na multiplayer (BF-y, CoD-y, inne). To, że zdarzają się gry na 8 godzin (a nawet krócej!) to raczej pewna składowa niż ogólny trend. Z nadciągającą generacją w której bycie online przestanie być praktycznie kwestią wyboru, gry będą jeszcze bardziej rozbudowane o możliwości wpływania na nich przez graczy, a to przecież przedłuży ich żywoty. Czy więc powinniśmy mieć powody do narzekań? Trochę tak, ale z grubsza nie. Czy więc twórcy powinni robić dłuższe gry, żeby zabić ten rzekomo zły rynek wtórny? No przecież robią. A rynek żyje. Bo nie w tym sedno. Ale o tym kiedy indziej.

Oceń bloga:
0

Czy Twoim zdaniem gry z większym replayability załatwią problem używek?

Tak
50%
Nie
50%
Pokaż wyniki Głosów: 50

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper