Jak to w końcu wyszło?

BLOG RECENZJA GRY
495V
Browareska | 02.01.2017, 19:22
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Oczekiwanie na premierę No Man’s Sky od Hello Games można określić jednym słowem: „hype”. Hype nakręcany kolejnymi hucznymi zapowiedziami twórców, hype nakręcany kolejnymi aferami czy to z plagiatem nazwy, czy też niby bezprawnym użyciem patentu proceduralnej generacji świata, a wreszcie hype nakręcany przez samych graczy, którzy ze skrawków informacji tworzyli własne wyobrażenie gry. 

 Gry, która miała wyznaczyć nowe standardy, być nieskończona, być czymś czego do tej pory nie było i dawać masę frajdy z eksploracji kosmosu. Ale wraz z kolejnymi trailerami, część graczy zaczęła hejtować jeszcze niewydany tytuł, obawiając się nudy i monotonii. Ja byłem w pierwszej grupie, dałem się nakręcić, czekałem na No Man’s Sky, zakupiłem go w dniu premiery, nie czekając na opinie innych, w przekonaniu, że wydając tak dużą sumę jak na indyka, opłaci mi się to wieloma godzinami podbojów galaktycznych. Kto miał więc rację, ja czy sceptycy?

Po kolei jednak. Wątpię by był ktoś kto nie słyszał o No Man’s Sky, ale jeśli ktoś taki jednak istnieje to zacznijmy od kilku suchych faktów o samej grze. Cała rozgrywka polega na przemieszczaniu się z planety na planetę w celu poszukiwania surowców, które posłużą nam przy handlu do zarabiania pieniędzy, do rozbudowy i naprawy sprzętu – zarówno kombinezonu, jak i statku, a także broni. Dosyć szybko dochodzi także możliwość odwiedzania kolejnych układów słonecznych, a w każdym czeka na nas kilka nowych planet. Naszym głównym celem jest dotarcie do centrum galaktyki.

Od razu warto wspomnieć o elemencie, który wzbudzał największe zainteresowanie, czyli wcześniej wspomniana proceduralna generacja kosmosu. Na początku czuć respekt przed ogromem tego co spotykamy na swojej drodze. Pierwszych kilka planet zwiedzamy z zapartym tchem, choć wykonujemy na nich te same czynności, zaciekawienie jest spore. Planety różnią się wyglądem, każda posiada inny rodzaj zwierząt czy roślin, na każdej jest inny klimat – raz bardziej nam przyjazny, innym razem na tyle toksyczny, że ciężko dłużej poruszać się po nich bez większych konsekwencji. Wszystkie strzeżone są przez strażników, którzy mogą nas zaatakować, gdy robimy za dużo zamieszania rozwalając coś, by uzyskać potrzebne nam materiały, ale i zdarzają się takie miejsca gdzie atakują nas od razu, gdy nas ujrzą, bądź mają na nas całkowitą olewkę. I z tym związane było jedno z moich ciekawszych przeżyć. Gdy wylądowałem na księżycu jednej z planet, z bardzo nieprzyjaznymi warunkami atmosferycznymi i dość mrocznym designem, ale za to z masą surowców niezbędnych do mojej dalszej podróży. Strażnicy tegoż księżyca mieli status oszalały, więc gdy tylko mnie ujrzeli atakowali ostro i większymi grupami. To całe wydarzenie miało swój klimat, poczułem w końcu prawdziwą wrogość kosmosu – czyli teoretycznie prawdziwy jego obraz. Niestety takich elementów wywołujących emocje jest zdecydowanie za mało.

Jak łatwo się domyślić cała magia proceduralnej generacji, umyka po kilku godzinach obcowania z tytułem. Planety choć różnią się, to są to różnice nie aż tak duże, by za każdym razem odczuwać chęć ich eksploracji. Przemierzając kolejny układy planetarne, doszedłem do momentu, w którym, jeśli miałem wystarczającą ilość zapasów w ogóle ich nie odwiedzałem. Ba, nawet jak mi czegoś brakowało, leciałem po prostu do dostępnej w każdym układzie stacji handlowej, gdzie większość niezbędnego materiału mogłem zakupić. I tu wchodzi kolejny problem.

Znacie cel gry – dotrzeć do centrum galaktyki. Ok, spoko, a poza tym? Poza tym niewiele. Możemy zboczyć z toru głównego „wątku” i udać się ścieżką Atlasa. Oprócz spotkań z obcymi w nieco innym miejscu niż zwykle, ten motyw nie różni się praktycznie niczym w rozgrywce od podstawowej ścieżki. Spotkani kosmici różnią się nieznacznie, a interakcja z nimi jest praktycznie ograniczona do minimum. Zazwyczaj sprowadza się do oddania im pewnej puli surowca, bądź handlu. Sporadycznie będziemy mieli też do rozwiązania zagadkę logiczną, prostą jak budowa cepa. Obcy mówią kilkoma językami, których nie rozumiemy, ale w miarę postępu poznajemy kolejne słowa. Nie wiele jednak to zmienia w kontakcie z nimi.

Wspomniałem, że mamy broń. Służy nam ona głównie do wydobywania surowców, niszczenia strażników, jeśli już zaatakują nas i w sumie tyle. Nasz statek również posiada broń i tą też możemy rozwalać kosmiczne skały, by otrzymać np. miedź, a sporadycznie też stoczymy bitwy z wrogimi nam jednostkami. Powiem wam najprościej jak się da: potyczki dupy nie urywają, a wręcz na swój sposób są irytujące. Całe szczęście najczęściej można ich uniknąć, a nawet jeśli, w przypadku pokonania nas, odradzamy się w pobliżu, a wszystko co mieliśmy jest w miejscu naszej porażki i wystarczy po to podlecieć.

W testowanej przeze mnie wersji na PS4, co jakiś czas, podczas sekwencji przemieszczania się pomiędzy układami, wyskakiwał błąd, który wyłączał grę. Zapewne prędzej czy później zostanie to naprawione, ale motyw ten potrafi wkurzyć. Choć nie mogę się przyczepić do grafiki, jest ładnie, a czasem, jak np. podczas eksploracji jednej planety i widok zawieszonej gdzieś na niebie drugiej, robi wrażenie, to dorysowywanie się obiektów rzuca się dosyć mocno w oczy. Przyczepić za to nie można się do muzyki, która nam towarzyszy. Brytyjski zespół 65daysofstatic stworzył soundtrack klimatem idealnie pasującym do kosmicznych wojaży.

W tym nieskończonym wirtualnym wszechświecie czułem samotność. Brakowało mi większej interakcji z napotkanymi istotami, a przede wszystkim brakowało mi innych graczy. Jasne, twórcy zapowiadając grę uprzedzali o małym prawdopodobieństwie napotkania kogoś innego, ale jak już się okazało po premierze, to prawdopodobieństwo wynosi równo 0. Nie wiem czy się to zmieni wraz z kolejnymi patchami, ale na ten moment wcześniejsze informacje od studia to po prostu kłamstwo – a to zdecydowanie nie jest fajne. Ja wiem, że przeznaczenie tego tytułu jest inne, że to nie miała być multiplayerowa sieczka, że kontemplacja otaczającego nas świata i w ogóle, ale wiele by dała możliwość przypadkowych spotkań z graczami. Wspólne zwiedzanie galaktyk , tworzenie klanów, a może i nawet jakieś PVP (gdyby tylko lepiej rozwiązano system walki).

Cały czas narzekam, bo grając musiałem zmierzyć się z własnym wyobrażeniem o grze, a było ono zgoła inne niż to, co finalnie otrzymałem. Jednak chcę powiedzieć to dosyć wyraźnie, No Man’s Sky to nie jest zła gra, nie jest rewelacyjna, wymaga pewnej „wczuwki” i trochę stworzenia sobie samemu klimatu, ale to mimo wszystko dosyć unikatowe przeżycie. Moja recenzja nie jest pierwszą w sieci i znam rozbieżność ocen recenzentów. I to najlepiej świadczy o tym, że to nie jest gra dla każdego, że jest specyficzna na tyle, by jednych odrzucić, a innych wciągnąć na maxa.

To przygoda, którą warto sprawdzić samemu, bo może właśnie takiego wyciszenia szukacie. Trzeba też pamiętać, że to gra indie i gdyby nie błąd ekipy z Hello Games, która chce by NMS udawało grę AAA, może nie podawano by jej tak surowej ocenie. Płacąc jednak za tytuł 250 złotych, mamy prawo oczekiwać pewnych rzeczy, być może oczekiwać więcej niż od innych gier niezależnych twórców. Ja nie żałuję czasu spędzonego podczas eksploracji kosmosu, żałuję jedynie, że tak mocno się nakręcałem, bo potem rzeczywistość brutalnie zweryfikowała moje oczekiwania, a to niewątpliwie wpłynęło na moją ocenę. Traktujcie ją mocno subiektywnie, jeśli wasze oczekiwania były mniejsze niż moje, dopiszcie sobie jedno oczko.

 

*Niniejszą recenzję pisałem w kilka dni po premierze dla portalu 1ndieworld.com , zdaję sobie sprawę, że od tego czasu wyszły kolejne łatki usprawniające grę. Uznałem jednak, że twórców powinno rozliczać się z tego co wydali i za co ludzie na początku płacili gruby pieniądz, dlatego nie wprowadziłem zmian do recenzji.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Ogrom wszechświata
  • Muzyka
  • Czasami klimat

Wady

  • Po kilku godzinach odczuwa się monotonię
  • Brak większych zadań do wykonania/jakiejkolwiek fabuły
  • Brak innych graczy, mimo zapowiedzi twórców
  • Problem z samo wyłączającą się grą (PS4)
Browareska

Browareska

No Man's Sky to nie jest zła gra, ale dużo gorsza niż ta, którą zapowiadano. To jedno z większych oszustw w historii game developingu. Patrząc na konsekwencje dla twórców, powinna być przestrogą dla innych.

6,0

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper