Japoński poziom w pełnej krasie

BLOG RECENZJA GRY
672V
Japoński poziom w pełnej krasie
Vince Brooks | 24.04.2013, 02:58
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Od dawna słyszy się, że japoński rynek gier znajduje się w kryzysie. Podzielone opinie na temat tego, w którą stronę powinna pójść japońska myśl twórcza jest przedmiot wielu polemik, nie tylko w Kraju Kwitnącej Wiśni, ale również wśród fanów elektronicznej rozrywki na całym świecie.

Fabuła

Catherine to opowieść o relacjach między dojrzałymi ludźmi, nieuchronnie zbliżającymi się do rozwidlenia życiowej drogi. Zbiegi okoliczności oraz ukartowane intrygi popychają bohaterów do czym prędszego podejmowania decyzji i, jak to w życiu, żaden wybór nie przynosi samych korzyści. Pośrodku rzeczonego rozstaju stoi Vincent – sympatyczny, acz mało ambitny, rozczochrany, trzydziestoparoletni inżynier, który nie mając w zasadzie żadnych planów na życie wydeptał swoją ścieżkę idąc w parze z Katherine, zdecydowaną na małżeństwo z nim kobietą, a także gromadką przyjaciół, z którymi spędza czas w barze Stray Sheep. Katherine chce, aby Vincent dojrzał do jej wymagań i stał się odpowiedzialnym mężczyzną, do którego – jej zdaniem – całkiem mu daleko. Vincent, przytłoczony despotyzmem i żądaniami dziewczyny, poznaje słodką Catherine, która jest personifikacją jego marzeń – życia bez zobowiązań, nienaruszalnego porządeczku i wolności. Następnego ranka po poznaniu Catherine, Vincent budzi się u jej nagiego boku w swojej skromnej zabałaganionej kawalerce. Od tego momentu bohaterowi, chcącemu ukryć swoją przygodę z nowo poznaną dziewczyną, relacje z narzeczoną Katherine kompletnie przestają się układać, a jego samego, przez świadomość zdrady, zaczynają nawiedzać koszmary i różne nietypowe sytuacje. Jak się okazuje, koszmary to nie tylko ułuda – Vincent dowiaduje się, że od nich zależy jego życie…

 

Gameplay

Catherine to w dziewięćdziesięciu procentach gra zręcznościowo logiczna. Gracz steruje Vincentem w jego koszmarach, w których ściana z sześciennych kostek tworzy tor ucieczki przed śmiercią.  Najniższe poziomy kostek opadają co pewien interwał czasowy, co oczywiście ma na celu wywarcie presji na graczu, potrafiąc niekiedy doprowadzić do podejmowania zupełnie przypadkowych wyborów. Kostki można przesuwać tylko po płaszczyźnie – gracz nie ma możliwości pchnięcia bloczku w górę, jednak zamierzonymi działaniami może spowodować spadek kostki o jeden lub kilka poziomów. Bloki  dzielą się na różne rodzaje, od zwykłych, trwałych, po wybuchające, kruszące się pod stopami, trampoliny czy pułapki – niespodzianki. Oczywiście w każdym kolejnym etapie pojawia się nowa kategoria klocków, podnosząc tym samym poziom trudności. Również z każdą planszą rośnie stadium skomplikowania układanek do rozwiązania. Skonstruowane są one w sposób wymagający od gracza nauki i korzystania z doświadczenia – im dalej, tym więcej stosowanych wcześniej technik staje się przydatnych i gracz musi szybko podjąć decyzję, której z nich użyć. Zły wybór prowadzi oczywiście do jednego – rychłej śmierci i rozpoczynania zabawy przynajmniej od ostatniego checkpointa.

Każdy etap pojedynczego koszmaru składa się z kilku kondygnacji do pokonania. Po dotarciu do końca danej kondygnacji Vincent wspina się na skalną półkę będącą czymś w rodzaju kaplicy – z kościelnymi ławkami, bijącym kościelnym dzwonem, wiernymi i konfesjonałem. Wierni to człekokształtne baranki, z którymi gracz może wejść w interakcję poprzez rozmowę. W rozmowach Vincent dowiaduje się o nowych technikach wspinaczki i układania kostek oraz tego, że baranki wcale nie wylądowały w kaplicy przypadkiem.  

Pozostałe dziesięć procent gameplayu to część obyczajowa. W jej skład wchodzą rozmowy z kumplami przy piwie, pisanie sms’ów do Katherine i Catherine, rozmowa z innymi klientami baru a także spowiedź w wymienionym wcześniej konfesjonale. Podczas wymienionych rzeczy gracz podejmuje różne decyzje na wzór zabaw psychologicznych, w których badany wskazuje bliższą jego światopoglądowi odpowiedź. Odpowiedzi te mają wpływ co prawda na zakończenie, jednak od tego systemu można by oczekiwać więcej – nie zważając na wybory gracza, fabuła za każdym razem wygląda tak samo, czasem tylko, nieznacznie, zmieniają się dialogi.

 

Konwencja

Z pewnością jednak Catherine nie jest grą dla wszystkich (na marginesie – nie ma gry dla wszystkich, jednak w tym wypadku grono osób, do których tytuł Atlusa może trafić jest wąskie). Jeśli chodzi o wideo prezentację, Catherine stoi na przyzwoitym poziomie, ani nie rażącym oko, ani specjalnie je zachwycającym. Podobać mogą się rysowane animacje będące przerywnikami filmowymi, jednak w samej grze gracz nie ujrzy fajerwerków. Podczas układania klocków czasem może zawieźć praca kamery, nie pozwalająca z resztą na obejrzenie konstrukcji ściany z dowolnej pozycji sfery. Ponadto cień Vincenta czasem potrafi zaszaleć i znaleźć się w nieoczekiwanym miejscu – niby nic takiego, ale może to spowodować u niektórych niesmak.

Muzycznie i dźwiękowo zaś jest to produkcja bardzo atrakcyjna. Klasyczne utwory Bizeta, Chopina czy Dvoraka uzupełnione o gitary elektryczne i perkusje wtórują wspinaczce w koszmarach. W barze zaś przygrywa przyjemna, stonowana muzyka. Głosy bohaterów są wiarygodne, przyjemne i całkowicie oddają charakter wirtualnych właścicieli. W tym aspekcie twórcom, z Shojim Meguro na czele, należy oddać niski pokłon.

 

Podsumowanie

Na zakończenie trzeba przyznać, że Catherine to kawał świetnej, japońskiej roboty i nie sposób nie przyznać, że jest to nie tylko jedna z najlepszych gier obecnej generacji, ale całej elektronicznej rozrywki w ogóle. Świetna, wciągająca fabuła traktująca o realnych problemach i rozterkach dorosłych uzupełniona przez pomysłowy i zakręcony gameplay daje mnóstwo zabawy. Podstawowy wątek można ukończyć w około piętnaście godzin, jednak jeśli chciałbyś spróbować swoich sił na najwyższym poziomie trudności, a także przejść dodatkowe mini-gry, śmiało można założyć, że Catherine zapewni Ci ponad dobre pięćdziesiąt godzin rozrywki.

Gdyby przyszło mi oceniać Catherine pod względem zabawy, bez zastanowienia wystawiłbym najwyższą notę. Jednak ze względu na wymienione w tekście nieznaczne minusy techniczne i uchybienia projektowe obniżam ocenę końcową o połowę punktu. Gorąco polecam.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • +Fabuła
  • +Forma rozgrywki
  • +Oferuje bardzo dużo zabawy
  • +Przyrostowy poziom trudności
  • +Muzyka

Wady

  • -Czasami praca kamery irytuje
  • -Ograniczone możliwości wpływania na bieg wydarzeń

Vince Brooks

Doskonała propozycja dla osób szukających odskoczni od strzelanin, akcji, światów krasnoludów i smoków. Daje mnóstwo zabawy.

9,5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper