Piątkowa GROmada #60

BLOG
2072V
Piątkowa GROmada #60
REALista | 17.11.2017, 01:24
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cyferka z przodu się zmieniła, a my nie zwalniamy tempa!

Kolejne dni mijają, a tu już sześćdziesiąta GROmada i pomyśleć, że pierwszą, którą poprowadziłem była dziesiąta, a teraz znajdujemy się już pięćdziesiąt numerów dalej. Ciekawe czy Daaku myślał, że kiedyś powstanie aż tyle odcinków serii? Szczerze to ja nie byłem pewien czy blog zajedzie tak daleko, a na pewno nie spodziewałem się tego, że stanę się głównoprowadzącym, ale jak kiedyś Muminek powiedział mi podczas rozmowy telefonicznej "najlepsze scenariusze pisze życie" i w sumie nie raz dziwiłem się temu jak najdziwniejsze i najbardziej niemożliwe rzeczy potrafią w życiu się zdarzyć i to chyba jest w nim najwspanialsze.

Przy okazji dziś mamy premierę pewnego rakowego produktu o nazwie Star Wars Battlefront 2. Gra która na metakrytyku osiągnęła niesamowita ocenę 1/10 (w wersji na PS4) od użytkowników. Chciałbym pogratulować EA i DICE doskonałej produkcji Pay 2 Win i odwalenia takiej lipy, że aż belgijski rząd postanowił się tym zająć. Z całego serca życzę wam, żeby stwierdzili, że wasze loot-boxy są hazardem w pełnym tego słowa znaczeniu i dowalił wam taką karę żebyście się popłakali. W sumie zakazania sprzedaży tego szrota też wam życzę.

Brawo! Jestem pod wrażeniem!

No, ale przejdźmy do GROmady. Dziś moim gościem jest Gameronqyy, który wziął na warsztat dwie gry, a ja stwierdziłem, że dość słodzenia Horizonowi! Trzeba ich porządnie zlać i wypunktować błędy, bo ewidentnie osiedli na laurach przez co spartolili dodatek o czym przeczytacie w moim tekście. Jedziemy! 


Gameronqyy

Rocksmith 2014 (PS4)

Poważny krok Ubisoftu - pierwsza gra, przy której możemy podłączyć prawdziwą gitarę, a nie jakiś kawałek plastiku jak przy Guitar Hero. Są to niestety koszta, bo jest wymagana gra, specjalny kabel (najtańszy taki zestaw w wersji na PS4 to koszt 250 zł wg ceneo) + gitara. Czy to bas, czy elektryk - nie ma znaczenia. Koszty są, ale samo Ubi reklamuje tą grę jako "grę do nauki gry na gitarze", co robi dobrze, bo mamy różne poziomy trudności i dużo piosenek do wyboru. W starym Rocksmithie najcięższe były piosenki Rolling Stones, tutaj jest znaczna poprawa. Najczęściej grane przeze mnie było Fade To Black Metallici.

Gra się bardzo dobrze, szczególnie na wyższych poziomach trudności i w duecie, lecz niestety w duecie grałem tylko raz, bo żona nie chce ze mną grać, więc raz zagrałem z kumplem.Można też podłączyć bas, grać m.in. w trybie Lead Guitar czy Bas Guitar tą samą piosenkę. Jest to bardzo dobre. Mamy też filmowe tutoriale, nawet jak trzymać gitarę, czy jak zakładać pasek (nie do spodni). Na wyższych poziomach trudności to już prawie hardkorowe granie. Często gubi się rytm, ale poziomów trudności jest tak dużo, że można się uczyć piosenki od podstaw do hardkora. Rozgrywka w duecie toczy się na podzielonym ekranie i każda osoba gra co innego (np. Lead Guitar i Bass Guitar) i jest to jak najbardziej udany tryb. Mamy tu miks akordów z biciem pojedynczych strun (czasami z dodatkiem arpeggio), co mi szczerze nie przypadło do gustu, ale jest tak w oryginałach, więc teoretycznie jest tak jak powinno być. Grywalność jest na bardzo wysokim poziomie, a dzięki różnorodności możemy powoli zapoznawać się z gitarą, a nawet z cięższą muzyką. W moim odczuciu jest ciekawym i udanym eksperymentem, a zarazem dobrą grą dla gitarzystów, którą mogę polecić.

Wiedźmin 3: Dziki Gon - Serca z Kamienia (PS4)

Dostajesz ogłoszenie na zabicie ogromnej żaby, zabijasz ją, a potem budzisz się na statku. Co poszło nie tak? Oczywiście w żabie zaczarowany był książę. Dość częsty wątek, ale tu opowiedziany w bardzo dobry sposób. Przy okazji poznajemy medyczkę, która towarzyszyć nam będzie przy prawie całej grze. Historia von Evereców jest według mnie (tu wiele osób się ze mną nie zgodzi) najlepszą z tych "trzech" (Wiedźmin 3 + Krew i Wino + Serca z Kamienia) historii, przede wszystkim za mroczny klimat panujący w tle. Wkurzyło mnie trochę to, że (bez instalowania żadnych patchy w międzyczasie) nagle mój Geralt przestał nurkować po prostu płynąc. Trzeba było skoczyć do wody, żeby to zrobić. Grałem na PS4, gdzie gra wyglądała dobrze, ale częstym mankamentem było rozmazywanie się obrazu podczas zakończenia ujęcia w cutscenkach co, jak wyczytałem na forach, jest dość częstym problemem na konsoli niebieskich, choć niezbyt to przeszkadza. Samo sterowanie jest jednak dość dobre. Przejdźmy jednak do samej fabuły. U mnie udało się przejść dodatek w 5 godzin nie licząc misji pobocznych (kolejne 1,5h), choć miałem tendencję do pomijania cutscenek.

Cała akcja toczy się na terenie Novigradu i Oxenfurtu, a gra nie jest liniowa, ale też jest nie do końca nieliniowa. Gra jest natomiast przepiękna na PC, choć nie jest to to, co widzieliśmy na zwiastunach (podobna sytuacja jak z Watch Dogs, choć tam o wiele bardziej złożona). Na konsolach (przynajmniej PS4) wciąż trzyma poziom, a z framerate jest dość stabilny (okolice 24-30 FPS), więc da się przyjemnie grać, chyba, że ktoś ma uczulenie na 30 FPS i musi mieć te sześćdziesiąt, a wiem, że są tacy ludzie. Muzyka jest bardzo, bardzo dobra. I mówię to jako osoba, która kocha metal i nie cierpi popu, rapu, hip-hopu itd., a ta zastosowana w Wiedźminie jest tak słowiańska i tak inna, że ją polubiłem, a soundtrack mam na telefonie. Bossów tu nie za dużo, ale zakończenie jest wręcz wspaniałe. Wymarzone. Perfekcyjne. Pokochałem ten dodatek. Przez mroczny klimat wygrywa według mnie z podstawką i Krwią i Winem, ale jest to tylko moja opinia, z którą wielu się nie zgodzi. Twórcy wytwarzają takie emocje w graczu, że chce dużo więcej tego samego, a jak już wspominałem, to DLC wcale nie jest takie długie. Najlepszą misją według mnie i wielu, których pytałem jest wesele. Czy to bijatyka, czy popędzanie świnek, czy szukanie pantofla. Było tam dużo do roboty. A pod koniec jeszcze "to, co tygryski lubią najbardziej". I nie, nie chodzi tu o polowanie.

Screen powinien wytłumaczyć czym jest "to, co tygryski lubią najbardziej"

Przywoływanie duchów i cała posiadłość, na której znajdywał się grobowiec von Evereców był bardzo mroczny i nie dało się tego nie polubić, choć już w grobowcu było hihihihi, na które tak, drodzy gracze, narzekacie w Wolfensteinie II: The New Colossus. Co tu dużo mówić. To samo co podstawka, a jednocześnie coś całkiem innego. Może jak Real zaprosi mnie po raz kolejny do napisania, to napiszę coś o samym Wiedźminie 3. Ogólnie mamy tu standardowy dla wiedźmina humor i klimat mroczny połączony z typową słowiańszczyzną, co tworzy bardzo dobry dodatek do bardzo dobrej gry. Polecam.

 

REALista

Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds (PS4)

Dodatek do Horizona ostatecznie trochę mnie zawiódł. Wiem tydzień temu rozpływałem się nad tym jaki jest świetny i w ogóle no, ale to były moje pierwsze wrażenia, a teraz, gdy już mam go zaliczonego wiem z czym przyszło mi się mierzyć. Czemu czuje zawód? Z kilku powodów.

Pierwszy: są to potwory jest ich za mało. Mamy Ogniarza, który jest zdecydowanie przesadzony i walka z nim jest koszmarnie trudna i zbyt prosto się ginie nawet mając zbroje specjalnie pod ataki ogniste (na poziomie bardzo trudnym. Nie wiem jak jest na innych). Sam przeciwnik jest zdecydowanie za szybki i nie ma słabych punktów, które decydowały by o tym jaką przyjąć taktykę. Następny jest Lodowy Pazur wielka szybka i silna bestia zazwyczaj brała mnie na jeden strzał. Kolejny przeciwnik, który ma zdecydowanie zbyt mało słabych elementów przez co po zniszczeniu ich wszystkich maszyna wciąż ma masę punktów życia i walka z nim zmienia się w hurtowe wbijanie strzał aż skończy mu się pasek wytrzymałości. Dalej mamy Ognisty Pazur jest to dokładnie ta sama bestia co Lodowy Pazur tyle, że jak sama nazwa mówi posługuje się on ogniem zamiast lodu. Zastrzeżenia do niego takie same jak do poprzednika. Właśnie wymieniłem trzech nowych przeciwników, a podobno jest ich pięciu. Następna jest Wieża Sterowania, która nawet nie jest potworem. Jest ich kilka na całej mapie, a ich działanie ogranicza się do naprawiania wrogich robotów i przeładowywani pola siłowego w zbroi ze splotem osłony. Nie wiem czemu została to uznane za typ robota. Ten piąty rodzaj tak naprawdę nie istnieje, bo jest to dokładnie to samo co spaczone maszyny z podstawki tyle, że nazywają je demonicznymi i są po prostu potężniejsze niż te spaczone. Ilość rodzajów nowych maszyn jest po prostu za mała. Kolejna rzecz, która moim zdaniem zawiodła, dotyczy tego co napisałem już trochę wcześniej: w podstawce wszystkie potwory miały jakieś słabe punkty, które można było wykorzystać przeciwko nim i było ich odpowiednio dużo. Czujkę wystarczyło trafić w „oko” żeby natychmiast ją zabić, a Gromoszczękowi najlepiej było odstrzelić wszystkie części, które mogły strzelać, a potem zacząć walić z nich do niego i wtedy przyjmował naprawdę olbrzymie obrażenia, a w DLC, albo to ja popełniałem jakiś błąd, albo te maszyny na serio są źle zaprojektowane i tych naprawdę słabych punktów miały za mało przez co walka z nimi ograniczała się do ciągłych uników i strzelania do nich aż wreszcie punkty życia spadły im do zera.

Następne zastrzeżenie: misje tak główne jak i te poboczne zazwyczaj ograniczyły się do: idź spotkaj się z kimś po czym wyskakuje jeden, dwa, trzy Lodowe Pazury i musisz je zabić i tak biegasz godzinę i walisz do nich. Nie było pomysłowości, nie było różnorodności. Zdarzało mi się podczas misji mieć pewność, że pewnie zaraz wyskoczy Lodowy Pazur, albo kilka i będę musiał je zabić co w konsekwencji robiło się męczące, bo tak jak pisałem wyżej za dużo punktów życia i za mało słabych punktów (tak wiem, że się powtarzam).

Jedziemy dalej: nowych znajdziek jest za mało, zbyt szybko dało się je zebrać i nie miały pomysłowości w ukryciu tak jak to było w podstawce. Do tego ciągłe gadania Aloy o niebieskierce (można znaleźć ją, albo dostać za zadania. Rodzaj waluty)  podczas przemierzania Świata. No ile można!?! Zsuwasz się po zboczu góry „mam trochę niebieskierki. Ciekawe co mi za nią dadzą” walczysz przeciwnikiem „mam niebieskierke. Może warto ją sprzedać” skończyłem trudne starcie, Aloy ledwo co żyje „muszę wymienić tą niebieskierkę”. Po pewnym czasie zaczęło to być denerwujące…

Dalej przyczepie się do wątku głównego. Czeka tutaj gigantyczny spoiler tak odnośnie samej historii podstawki jak i dodatku, dlatego lepiej go nie otwierajcie jeśli nie chcecie się dowiedzieć za dużo. [spoiler]Znowu ta sama historia inaczej podana i skrócona. Otóż mamy dobrą sztuczną inteligencje i złą. My próbujemy uratować tą dobrą, bo zła próbuje przejąć nad nią kontrole.[/spoiler] Przecież w podstawce było tyle wątków otworzonych i w żaden sposób nie zakończonych. Czemu nie można było ich pociągnąć dalej? Czyżby twórcy mieli tak wielkie plany odnośnie następnej części, że postanowili nam podać taką, a nie inną historie? Nie mam pojęcia. Miałem też nadzieję, że nowe umiejętności wniosą jakiś powiew świeżości do gry, ale niestety były one po prostu nieprzydatne. Naprawianie maszyn i nowe typy ataków podczas jazdy wierzchem są po prostu bez sensu. Nie skorzystałem z nich ani razu. Miałem też nadzieję na jakieś odpowiednie zmodyfikowanie włóczni  tak, żeby naprawdę dało się z nią coś zrobić, a jedyne co mogłem w niej zmodyfikować to obrażenia jakie zadawała. Były co prawda inne włócznie takie, z których dało się strzelać (wiem, że to idiotycznie brzmi), jednak nie na to liczyłem.

Dalsze narzekanie z mojej strony to poziom trudności. Ja wiem, że można sobie ustawić łatwy albo w ogóle narratora, który jest przeznaczony dla tych, którzy chcą się rozkoszować grą i eksploracją, a walki traktują tylko jako przeszkodę, która trzeba szybko ominąć. Otóż poziom trudności, który miałem ustawiony w podstawce motywował mnie do wymyślania nowych technik łowieckich, gdy coś nie szło zmieniałem swoją taktykę i próbowałem czegoś nowego. W dodatku poziom był po prostu frustrujący. Próbowałem naprawdę wielu sposobów i żaden nie działał. Nie było tak skutecznej taktyki, która albo nie kończyła by się w praktyce stratą ogromnej ilości surowców albo czasu poświęconego na walkę (i nie mogłem popełnić błędu, bo ginąłem i trzeba było walczyć od początku). Ogólnie mam wrażenie, że te walki z Lodowymi Pazurami, których było tak dużo były po wprowadzone po to żeby sztucznie wydłużyć ilość czasu jaką spędzimy w DLC.

Guerrilla Games sorry, ale nie wyszło. Zapytajcie CD-Projekt Red jak się robi dodatki do gier. Oni krzyknęli sobie podobną cenę do waszej w przypadku Krew i Wino i całkowicie odmienili swoją grę i zaserwowali graczom świetną historie (chociaż świetna opowieść była już w Sercach z Kamienia), a twórcy Horizona wiedząc jaką genialną grę zrobili ewidentnie osiedli na laurach i stworzyli coś co już tak dobre nie było. Nie wiem czemu tak się stało? Może był to nakaz Sony z góry, aby kuli żelazo póki gorące i nie dostali zbyt dużo czasu na wymyślenie czegoś lepszego, bo terminy goniły.

Ostatecznie tak jak napisałem na początku: trochę się zawiodłem. Nie było to zawód całkowity, bo jednak fajnie było znów wskoczyć w skórę Aloy i zapolować na mechaniczne dinozaury, ale jednak coś nie do końca zagrało. Liczyłem na coś innego. Gra oczywiście poza tymi minusami, które wymieniłem ma też masę plusów, bo gdyby była kompletnie nie udana to bym jej zwyczajnie nie ukończył, ale jednak coś mnie przy niej trzymało. Prawdopodobnie jest to ostatnie spotkanie z Aloy na PS4, bo raczej następnych dodatków do tej gry już nie będzie i wątpię, aby na tej generacji wyszła druga część, ale jeśli by miała jednak nadejść to proszę was Guerrilla Games nie spieprzcie tego.

Horizona mogę uważać za ukończonego. Licznik zatrzymał się na 92 godzinach.

Oceń bloga:
35

Komentarze (165)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper