Piątkowa GROmada #119

BLOG
2161V
Piątkowa GROmada #119
REALista | 11.01.2019, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Druga styczniowa GROmada, to dobry moment, aby opowiedzieć na jakie produkcje w tym roku liczymy najbardziej.

Świat obiegła ostatnio informacja o nowej konsoli Mad Box, która już za trzy lata ma zamiar zawalczyć z Sony, Nintendo i Microsoftem, z którymi mierzyła się już Ouya szumnie zapowiadając rychły koniec innych konsol, a gdy w końcu pojawiła się w 2013 roku bardzo szybko okazała się niewypałem i szczerze mówiąc to nie mam pojęcia czy wciąż istnieję, ale podejrzewam, że nie.

O ile pierwszy projekt wyglądu Mad Boxa to był koszmar o tyle drugi wygląda już normalniej. Konsole przygotowuje Slightly Mad Studios firma, która jest odpowiedzialna za Project CARS 2 i niby są już w kontakcie z trzema dużymi korporacjami, które są w stanie sfinansować całe przedsięwzięcie. Czy im to się uda? Zobaczymy w 2021 roku. Jeśli o mnie chodzi to uważam, że utopią kasę, a konsola zniknie tak szybko jak się pojawiła.

Swoją droga to ciekawe, że wiedzą już jak będzie wyglądać konsola nie mając bebechów.

Dzisiejsza GROmada może się wydać trochę hmmm...dziwna. Czemu? Bo w całości jest pisana na podstawie youtuba... Dokładnie! Dziś przechodzimy gry na youtubie, a dokładniej piszemy o najbardziej upragnionych przez nas grach w tym roku, które na obecną chwilę znamy tylko z filmików i zobaczymy czy nasze wróżenie z fusów się spełni.

Zapraszam was do przedstawienia nam w komentarzach gier na, które najbardziej czekacie w tym roku i wiadomo o nich tyle co da się wyczytać/obejrzeć w necie.


LadyDiesel

Witam wszystkich bardzo serdecznie! Z naszej rozpiski GROmadowej wynika, że w tym odcinku będziemy opisywać gry, na które czekamy najbardziej w 2019 roku (i tutaj będzie delikatne zaskoczenie, bo nie będzie mowy o TLoU). Zapraszam więc do lekturysmiley

Coś ostatnio wyczuwam dysfunkcję systemu motywacyjnego i swojego i innych ludzi w moim otoczeniu. Nie wspomnę już o pokoju nauczycielskim, gdzie z rana codziennie można usłyszeć tylko „Boże, jak mi się dziś nic nie chce!”. Wcale się nie dziwię dzieciakom, które przestały robić cokolwiek, im się pewnie też nic nie chce, zresztą tak jak i mnie.  Jeśli chodzi o mojego lenia i mój mały gamingowy grajdołek… Odyssey – gra na, którą tak bardzo czekałam, którą wzięłam na premierę – leży po ograniu 75h i czeka na swoją kolej, a platyna w tej grze musi wpaść tak jak w Origins – takie ciacha jak Bayek i Aleksios na to zasługują. Spider-Man, też wzięty na premierę – spogląda z półki ograny dokładnie w 50% i prosi – polataj gościem w rajtuzach, platyna to tylko kwestia czasu. Troszkę inna sytuacja jest z nowymi przygodami Lary, gdzie dość szybko przeszłam 80% fabuły i nawet dokupiłam ostatnio season passa (do niezdecydowanych – kupować i grać. Dajcie Larze szansę! Po przejściu 1/3 gry, frajda z rozgrywki jest duża!). Trofka za „Filara” wpadła bardzo szybko, muszę dziś obczaić ile radochy da mi „Kuźnia”, a wszystkich dodatków ma być więcej. Czekam bardzo. Chociaż muszę stwierdzić, że przez całe święta, przy mnóstwie wolnego czasu, nie udało mi się nadrobić zaległości i często wolałam po prostu poleżeć dłużej w wannie, posiedzieć przy kominku z kubkiem kawy, albo iść wcześniej spać. Zdarzyło mi się to pierwszy raz odkąd posiadam PS4 – albo to depresja gracza, albo starość nadchodzi wielkimi krokami, albo zmęczenie materiału… tak czy inaczej, nie przedłużając – niedługo ferie i mam zamiar ukończyć te trzy wcześniej wymienione przeze mnie pozycje by móc oddać się przyjemnościom jakie niosą za sobą świeżutkie, zapowiedziane na 2019 rok premiery. A na co czekam?

ANTHEM – to pozycja numer jeden, premierę zapowiedzieli na 22 lutego tego roku. Po pierwsze, szukam dobrej gry do coopa, po drugie – fajnie to wygląda. Jedni porównują tą grę do Destiny, inni do Titanfalla, jeszcze inni do Mass Effecta, a dla mnie to fajne połączenie elementów występujących we wszystkich tych tytułach. W Destiny latało mi się mega przyjemnie. Mechanika gry zatrzymała mnie przy tej produkcji na 800h – mój Warlock dostarczył mi wiele przyjemnych momentów podczas rozgrywki – począwszy od wspólnych aktywności, których w grze nie brakowało, kończąc na eventach oraz wielu miłych chwilach na imprezach spędzonych z innymi graczami. Titanfalla akurat przechodziłam sama, fabułę skończyłam bardzo szybko, a przyjemność płynącą ze strzelania mogę opisać jako jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek mi się przytrafiły w grach.

Nigdy nie zapomnę tych emocji podczas E3 kiedy uraczyli mnie krótkim trailerem z gry. Lubię takie klimaty i nawet to, że wolę FPP niż TPP nie popsuje mi dobrej zabawy, szczególnie, że ekipa do kooperacji tylko czeka na zaproszenie do wspólnej rozgrywki, a jak wszyscy wiemy, przy dobrej paczce znajomych na słuchawce, nawet średnia gra wciąga na długie godziny. Co więcej, autorzy mają nam zaoferować bardziej rozbudowany wątek fabularny, co dla mnie jest dużym plusem, bo jako wierna fanka Destiny muszę przyznać, że w życiu żadnej karty Grimoire nie przeczytałam, żeby bardziej zagłębić się w świat gry.

Po przeczytaniu wielu informacji na temat tego tytułu i obejrzeniu kilku filmików na YouTube śmiem twierdzić, że nie będzie to gra roku, a średnia ocen będzie oscylowała w granicach 6-7/10, ale jak to mówią „Jeden woli ogórki, inny ogrodnika córki”. Oprócz wielu singli, które staram się przechodzić na bieżąco, muszę mieć coś do kooperacji. Uwielbiam wspólną rozgrywkę, dobrą zabawę na imprezach - szczególnie w weekendy, gdzie przy drinku można i razem pobiegać i trochę pogadać, a ta gra zdaje się być do tego idealna. Zresztą sami oceńcie – czy ten krótki filmik ze świetnym remixem piosenki jednego z moich ulubionych wykonawców nie zapowiada dobrej zabawy? No mi stają włosy na rękach za każdym razem jak to oglądam (tak, mam włosy na rękach – wszystkie kobiety mają. Tam się akurat nie golimy. Chociaż miałam taką jedną koleżankę… zresztą nieważne).

Możliwości zbroi (które mogliśmy zaobserwować w filmiku pokazującym całą misję) prezentują się naprawdę imponująco, ich możliwości są bardzo różne i dobór odpowiedniej do danej misji zapewne będzie kluczowy. Przemieszczanie się na silnikach rakietowych wygląda wręcz cudnie. Graficznie jest miazga. Pewnie większość z Was dawno się przejadła Destiny-podobna rozgrywka…. Ja czekamsmiley

Kolejny tytuł, na który już zacieram rączki będzie pewnie dużym zaskoczeniem, bo chodzi o  kolorową, cudnie baśniowa grę – TRINE 4 – The Nightmare Prince. Nigdy nie przepadałam za platformówkami, a na drugą odsłonę z tej serii trafiłam przez przypadek zasysając ten kod z konta REALa. O jakież było moje zaskoczenie… Po 30 minutach rozgrywki zaczęłam szukać pierwszej i trzeciej części na PS Store, a że akurat była promocja – kupiłam cały pakiet. Pewnie każdy kiedyś albo w to grał, albo przynajmniej kojarzy, jak to wygląda. Przemierzamy kolejne miejscówki jedną z trzech wybranych postaci – zwinną łuczniczką, „telekinetycznym” magiem albo przypakowanym rycerzem. W sumie to możemy podczas rozgrywki w dowolnej chwili wybrać dogodnego bohatera, który najlepiej poradzi sobie z przeciwnościami losu, które nam zapodaje gra.

Biegamy, skaczemy, podnosimy, kombinujemy… jest tylko jedno ale: nie udało mi się z nikim połączyć w grze, nawet przez shareplay, gdzie przy moim światłowodzie, nie powinno być problemu. Grę ukończyłam sama (przejdę sobie ją kolejny raz, tym razem w 3D), ale nabrałam ochoty na kooperację do tego stopnia, że Trine 4 ląduje na moim dysku w dniu premiery, czyli – o ile nie będzie obsuwy – w październiku tego roku. Mam nadzieję, że Frozenbyte dotrzymają słowa i zapodadzą nam najlepszą odsłonę serii, tak jak obiecują. Piszę tak dlatego, że jak 1 i 2 zrobiły na mnie świetne wrażenie, tak 3 do tej pory nie ukończyłam. Nie wiem o co chodzi… chyba nieco przekombinowali z tym trójwymiarem gdzie perspektywa bywała czasem myląca.

Przyszła pora na trzecią grę na, którą autentycznie baaardzo czekam. W Internecie powoli pokazuje się coraz więcej newsów dotyczących METRO EXODUS, których… nie oglądamsmiley Jedynym trailerem, jaki ucieszył moje oko był krótki filmik, którym uraczył nas 4A Games podczas E3. To już trzecia odsłona gry inspirowanej twórczością Dmitrija Głuchowskiego, a gracze wcielą się w Artyoma, który przemierza Rosję, a ja nie mogę się już doczekać tego mocnego, dźwięcznego angielskiego z naleciałościami języka rosyjskiego. Z tego co pamiętam, po ostatniej konferencji, którą oglądałam, szczena mi opadła po zapowiedzi właśnie tej gry.

Pierwszoosobowa strzelanka osadzona w klimatach postapokaliptycznych, w dodatku z taką grafiką jakiej się spodziewałam – to nie może nie wyjść. Poszukiwanie nowego domu po globalnej, nuklearnej wojnie, która zniszczyła cywilizację ludzką – do tego podobno zobaczymy, jak kolejne pory roku zmieniają wygląd świata. Tym razem większość kampanii będzie miała miejsce na powierzchni, na półotwartych mapach, co da nam większą swobodę niż te lokacje, które mieliśmy przyjemność poznawać we wcześniejszych odsłonach. Co więcej wszystkie nasze decyzje będą miały wpływ na dalszy postęp fabularny. Jeśli tylko producent nie napcha do świata Metro niepotrzebnych aktywności – rozgrywka może być bardzo satysfakcjonująca, na co szczerze liczę. Nic to… czekam do 15 lutego i przekonam się na własnej skórze.

Ostatnim tytułem, którego nie jestem w stanie sobie odpuścić w 2019 roku jest FAR CRY – NEW DAWN. Ileż ja się naczytałam komentarzy użytkowników, którzy narzekają na powtarzalność gier z tej serii… Co ja na to poradzę, że mam słabość do tego typu rozgrywki. FC5 wzięłam na premierę i chociaż platyna nie wpadła, bawiłam się przednio zarówno w kooperacji jak i z pomocą spluw do wynajęcia.

Płyta wypadła z napędu mojej konsoli dopiero w momencie ukończenia fabuły. Wiadomo, że FC3 z Vaasem w roli głównej (właśnie słyszę w swojej głowie piosenkę „Make it bun” w wykonaniu Skrillexa i Damiana) nic nie przebije, ale tak samo wyśmienicie bawiłam się przy 4 (pozdro dla miodożerów!), nie wspominając 5 części ze świetnie wykreowaną postacią psychopatycznego ojczulka – ja to łykam i „biere na premiere” jak to mówią. Że co? Że niby zbyt kolorowe? Rage 2 jest też różowy, a jednak ludzie na tą grę czekają… Że niby powtórka z 5? No i bardzo dobrze! Nie spodziewam się niczego nowego – obym się bawiła równie dobrze jak przy 5. Tym razem zostaniemy wrzuceni do postapokaliptycznego świata amerykańskiego stanu Montana, (wersja Hope Country z 5ki), gdzie stawimy czoła armii łupieżców, którymi dowodzą dwie czarnoskóre bliźniaczki (ach ta poprawność polityczna…). Jako ciekawostkę dodam, że w czasie rozgrywki możemy skorzystać z pomocy przerośniętego dzika – Horatio – na to to się chyba najbardziej doczekać nie mogęsmiley

Tutaj powinny się jeszcze znaleźć ochy i achy dotyczące najnowszej produkcji CD Projekt RED, ale data premiery CYBERPUNKA 2077 nie jest jeszcze do końca znana. Jeśli chodzi o mnie – wolałabym poczekać aż do 2020 roku na porządnie zrobioną grę niż zabierać się w 2019 za zbugowane „coś”, co będzie przez pół roku od premiery pobierać codziennie jakieś łatki.

Pozdrawiam gorąco ze śnieżnych Bieszczad i życzę udanego, spokojnego weekendu obfitego w długie godziny spędzone na ogrywaniu ulubionych tytułów! Niech pad będzie z Wami!

REALista

Podobno doskonałość osiąga się nie wtedy, gdy nie można nic dodać, a wtedy gdy nie można nic ująć, a CTR jest grą bez wątpienia doskonałą, a więc czego można oczekiwać po remake’u? Udoskonalenia ideału. Chciałbym, żeby poprawili sterowanie i dostosowali je do obecnych czasów... to znaczy, chciałbym, ale jeszcze w tym roku miałem okazję grać w oryginał na PS3 i w tym przypadku wystarczy tylko drobne dopracowanie, byle żeby dało się grać i gałkami i krzyżakiem. No dobra, skoro CTR jest ideałem to co by mogli dodać? Z tego co wiedzieliśmy na filmiku zapowiadającym nowego/starego CTR da się zmieniać gokarty naszym bohaterom. Podejrzewam, że umożliwią zmianę pojemność silników oraz parametrów w naszych bolidach. W klasycznej części było to niemożliwe.

Każda postać miała swoją określoną moc gokarta opisaną trzema statystykami, ale szczerze mówiąc, ja niezależnie kogo wybrałem (moja ulubiona postać to Fake Crash i to nim najczęściej grałem, gdy ścigaliśmy się z kolegami) nigdy nie zauważałem absolutnie żadnej różnicy w prowadzeniu gokartów, które teoretycznie miały się różnić statystykami także można było wybrać jakiegokolwiek bohatera i ścigało się nim tak samo. Tak na serio jedyne czego oczekuje po tej grze to doskonałego trybu multiplayer, w którym zapewne spędzę mnóstwo godzin oraz dodania kilku power-upów, które wcześniej były dostępne tylko w trybie battle, a nawet dodaniu kilku wcześniej nieznanych. Skoro gokarty będzie można zmieniać to czemu nie zaszaleć i nie dodać jakiś broni, których w oryginalne nie było? Oczywiście nowe trasy wyścigów też by były mile widziane. Nie ma co się oszukiwać - ulepszanie ideału to rzecz koszmarnie trudna, dlatego mam tylko jedną prośbę: nie spieprzcie tego. Mam nadzieję, że gdy w czerwcu będę opisywał tą produkcje to będę mógł zacząć GROmade od słów: „dobra robota Beenox”.

Miałem okazje oglądać prawie dwugodzinny gameplay z tej gry i spodobało mi się to co widziałem. Bardzo lubię sandboxy, a Days Gone ma nim być. Akcja gry rozgrywa się dwa lata po wybuchu globalnej zarazy, która pozmieniała ludzi w bezmyślne potwory o nazwie „freakers” (ciekawe czy zostanie podjęta próba spolszczenia tej nazwy). W czasie filmu można było zaobserwować wybory moralne, które mają mieć wpływ na fabułę (mam tylko nadzieję, że będzie to realny wpływ, a nie zasadzie, że zmienią się dwie kwestie dialogowe w ciągu całej rozgrywki). Podoba mi się świeże podejście do tematu zombie, ponieważ żywe trupy w tej grze muszą jeść i pić oraz jest sporo różnić między poszczególnymi rodzajami zdechlaków (w filmiku były pokazane rodzaje atakujące grupowo i samotnie oraz takie, które przypominały dzieci i nie bardzo miały ochotę na zbytnie zbliżanie się do naszego bohatera, ale preferowały atak z zaskoczenia i szybką ucieczkę po zadanym ciosie. Z tego co wiadomo oprócz żywych trupów naszymi przeciwnikami będą jacyś pomyleni kultyści. Podoba mi się to, że naszym głównym zadaniem w grze nie będzie uratowanie Świata przed pandemią, a po prostu przeżycie. W grze oczywiście będzie zaimplementowany system zmiany pory dnia i nocy (ciekawe czy potwory w nocy będą stawały się niebezpieczniejsze?) oraz zmienne warunki pogodowe.

Gdy po raz pierwszy zobaczyłem zapowiedź tej gry bardzo przypomniało mi to The Last of Us. Nawet myślałem, że ta gra może być jakimś spin-offem, który pokazuje co się stało z naszym Światem chwile po tym jak dopadła go zaraza zmieniająca ludzi w grzyby, ale podczas gry w TLOU znalazłem broszurę, która pokazywała jak wyglądały poszczególne etapy zamiany człowieka w klikacza i żadna z faz nie przypominała potworów, z którymi przyjdzie nam walczyć w Days Gone, a więc będziemy mieli do czynienia z bardzo dobrze zapowiadającą się nową marką. Premiera miała mieć miejsce 22 lutego, ale ją przełożono na 26 kwietnia ze względu na chęć dopracowania produkcji, chociaż szczerze mówiąc podejrzewam, że na przełożenie daty premiery bardziej miało wpływ to, że akurat ten lutowy termin jest wypchany mocnymi premierami przez co, gdyby nowa marka wystartowała tego dnia mogłaby mieć problemy z przebiciem się, dlatego postawiono na bezpieczniejszą datę. Wiąże z tym tytułem spore nadzieję i liczę na to, że Sony Bend Studio mnie nie zawiedzie.

Oceń bloga:
39

Komentarze (139)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper