Yharnam

BLOG
440V
Yharnam
ds | 25.03.2015, 08:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Na potrzeby konkursu ogłoszonego przez PSX Extreme napisałem pierwsze i pewnie ostatnie opowiadanie w życiu. Niestety moje umiejętności nie wystarczyły by przygarnąć egzemplarz Bloodborne, wygrali lepsi. Jednak szkoda mi trochę aby moja radosna twórczość zgniła w szufladzie, niniejszym dzielę się nią z czytelnikami PPE z nadzieją, że może choć jednej osobie spodoba się mój koszmar.

Yharnam

 

Deszcz od trzech dni obmywał z brudu i kurzu wąskie ulice Yharnam. Chmury tworzyły nad miastem szarą kopułę potęgującą wrażenie przytłoczenia i tak towarzyszące mieszkańcom na co dzień przez strzelistą, bogato zdobioną zabudowę. Dzielnica do której się wybrałem leżała w cieniu wielkiego miasta — stare kamienice skupione wokół bezimiennej już dziś katedry pochylały się nad ulicami jakby chcąc spojrzeć na mnie oczami ukrytymi gdzieś w czarnej głębi okien. Widoczne w świetle latarni krople deszczu ginęły w mroku wąskiego przesmyku między kamienicami. Miejsce to wyglądało dokładnie tak jak w śnie który mnie prześladował, chcąc rozwikłać tajemnicę wkroczyłem w ciemność.

 

Przejście nie było wybrukowane, każda próba wyciągnięcia stopy z gęstego błota powodowała, grzęźnięcie drugiej nogi. Moje niezdarne, powolne ruchy przywiodły mi uczucie znajome z koszmaru w którym im mocniej starałem się biec tym większą bezsilność czułem widząc, że me wysiłki są próżne. W miarę oddalania się od ulicy ścieżka była mniej grząska, migocące światło lampy naftowej wydobywało z ciemności porzucone tu rupiecie nadając wszystkiemu pomarańczową barwę. Choć miałem świadomość tego co mogę tu znaleźć dreszcz przebiegł mi po plecach kiedy ujrzałem ciało. Mężczyzna leżał na brzuchu, wokół głowy błoto było ciemniejsze tworząc makabryczną aureolę. Chwyciłem go za ramię i przewróciłem na plecy by zobaczyć kim jest ten nieszczęśnik. To co poczułem trudno jest opisać, żadne słowa ani obraz nie oddadzą beznadziejnego przerażenia, które opanowało mnie gdy spojrzałem na twarz którą doskonale znałem, gdy zajrzałem w oczy, które widziałem codziennie… w lustrze.

 

Chciałem krzyczeć, lecz z trwogą poczułem, że ledwie mogę otworzyć usta. Wysiłek z jakim próbowałem wprawić w drgania struny głosowe zakończył się jedynie cichym, żałosnym jękiem. Kiedy podrywałem się do bezmyślnej ucieczki powietrze zdawało się stawiać opór niczym gęsta ciecz i z każdą chwilą wszelkie ruchy stawały się coraz trudniejsze. Zastygłem w końcu jak żałosny posąg czując tylko serce bijące szaleńczo, jakby próbujące wyrwać się z potrzasku. Sekundy zdawały się godzinami, trwałem w przerażającym napięciu a każda spływająca po karku kropla potu zdawała się żłobić w nim głęboką bruzdę. Ktoś nadchodził.  Słyszałem wymawiane przez zaciśnięte zęby szepty brzmiące jak bluźniercza modlitwa. Wreszcie kościste palce przesunęły się między moimi włosami w geście który w diametralnie innych okolicznościach mógłby być pieszczotą, upiorna dłoń odchyliła moją głowę do tyłu a na gardle poczułem chłód ostrza.

 

Ciepło nagle rozlało się po mym ciele, paraliż ustąpił i opadłem na kolana, spojrzałem jeszcze w srebrzysto-szare niebo widoczne w szczelinie między budynkami i runąłem przed siebie. Błoto wokół mojej głowy stało się czarne od krwi z rozprutego gardła.

 
Oceń bloga:
10

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper