Z cyklu: Co się stało z tamtymi seriami. Sega Rally

BLOG
2458V
Z cyklu: Co się stało z tamtymi seriami. Sega Rally
veteranus | 03.05.2014, 21:16
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Tym razem do działu trafia gra, która zaczynała na automatach i konsolach Segi. Skąd ta zmiana? Może po to, by nikt mi nie zarzucał, że zajmuję się tylko PSXowymi grami.

 

Dziś wcale nie taki długi cykl, który zapisał się jednak w historii konsolowych i automatowych wyścigów na stałe. Ci, którzy pamiętają czasy Secret Service i pamiętne pojedynki, co jest lepsze: PSX czy Saturn, doskonale znają tą serię.

 

Efektowne poślizgi na zakrętach, żyjące otoczenie, dynamika, klimat salonów arcade, stale powiększający się asortyment fur i tras… oto kilka imion Sega Rally.

 

Sega Rally Championship, Sega. 1994 – arcade, 1995 – Saturn, 1996 – PC


Gry, które powstają początkowo na automatach, mają to do siebie, że nastawione są raczej na intensywną I wcale długą rozrywkę. Widać to w przypadku gier Segi, która przenosiła swoje najlepsze arcade’owe produkcje na systemy domowej rozrywki. Zdarzały się co prawda wyjątki, ale one tylko potwierdzały regułę. Nie zmieniało to jednak faktu, że takie Sega Rally Championship było pozycją obowiązkową. Uznana za jedną z najlepszych wyścigówek w historii, SRC przeniesiona została na konsolę Saturn, deklasując Ridge Racer na PSX, z którym to nie udało się wygrać Daytonie USA. Co oferowała pierwsza część? Niby niedużo, bo tylko trzy trasy, dwa auta plus jedno do odblokowania. Mało, co?
 


Trzy trasy i jedna do odblokowania, do tego niedużo opcji rozrywki i możliwości settingu aut. Wciąż mało? Na pierwszy rzut oka bowiem kupno SRC oznaczało wiele godzin przedniej zabawy. Ilość funu, jaka wydobywała się z tej gry była nie do opisania. Autem sterowało się intuicyjnie, na zakrętach wpadało w poślizgi przy dużych prędkościach. Oprawa graficzna jak na tamte czasy była powalająca. Było od razu widać, czym jest moc Saturna. Wysoka rozdzielczość, 30 klatek na sekundę, bogactwo detali. Dopiero pod koniec 1996 roku SEGA PC zdecydowała się wydać grę na komputery. Pecetowy port okazał się jednak co najwyżej przyzwoitym tytułem, który nie wytrzymał konkurencji ze strony Screamera 2 i Rally Championship’96.

Daytona USA była dobra, ale to Sega Rally Championship zawojował poletkiem konsolowych racerów. Palmę odebrał mu dopiero Rage Racer.

Porty SRC ukazały się także na GBA, N-Gage i PS2.

 

Sega Rally 2, Sega 1998 – arcade, 1999 – Dreamcast, PC.


Sukces pierwszej części I jednoczesny upadek Saturna oraz boom na salony gier zaowocowały wypuszczeniem drugiej części tej fenomenalnej ścigałki. Śmigająca na boardzie Model 3 (ta sama płyta, na której hulał Virtua Fighter 3), zgodnie z obietnicami Segi, wypuszczona została także na Dreamcasta, w bogatszej m.in. o nowe trasy  i samochody, wersji. Jak wspomniałem, gra pierwotnie hulała na boardzie Model 3 i dopóki nie pojawiła się Daytona USA 2, SR2 była najpiękniejszą wyścigówką hulającą na automatach i konsolach. Wersja na DC nie ustrzegła się jednak dropów animacji, co wcale nie przeszkadzało jej w zbieraniu wysokich ocen, także pod względem grafiki. Moc jej zauważalna była szczególnie podczas powtórek. Moc samej gry tkwiła w jednak w olbrzymich pokładach miodu. Poza znanymi z poprzedniej części trybami, pojawił się nowy: 10 Year Championship, w którym za zwycięstwa w wyścigach dostajemy nowe fury. Był to pierwszy racer, jaki pojawił się na konsoli ze zwiniętym makaronem. Mimo że w chwili premiery nie posiadał konkurencji, i tak zyskał uznanie wśród posiadaczy DC. Nie tylko dlatego, że rajdówek na Dreamcasta było jak na lekarstwo, ale przede wszystkim był to porządny szpil i udana konwersja z automatu.
 

Godne polecenia wyścigi, kontynuujące dobrą passę SR.

Ważne: nad dwiema pierwszymi odsłonami pracował Tetsuya Mizuguchi.

 

Sega Rally 2006. Sega, 2006 – PS2.


Nietypowe. Odsłona, która nie pojawiła się na automatach, a od razu na domowym systemie rozrywki. Sega Rally Revo jest w ogóle grą sprzeczności. Bo z jednej strony mamy kontynuację linii rozrywki z poprzednich odsłon, efektowne poślizgi, te same tryby gry z Arcade mode na czele (choć odsłona ta nigdy nie zawitała na automatach), nowe trasy i fury, które odblokowuje się wraz z progresem. Z drugiej natomiast Sega wcisnęła na siłę, żeby nie powiedzieć, na chama, tryb kariery, obowiązkowy (nie wiedzieć czemu) w każdej „szanującej się” ścigałce. Tryb mocno przypomina ten, jaki zastosowano w Juiced i tutaj też jest „wskakiwanie w termin”. Auta się kupuje, tunninguje i… wygrywa wyścigi. Oryginalne… tja. Tryb kariery nie podchodził mi w wyścigówkach Segi już od Sega GT. Po prostu Sega=Arcade i tyle. Tak powinno zostać. Ale, by nie zostać w tyle, spece odpowiedzialni za tą produkcję zaimplementowali ten tryb, choć tak naprawdę jest on najsłabszą stroną tego tytułu. Innym minusem jest uboga oprawa graficzna i dropy animacji, choć te występują bardzo rzadko. Nie ma też multiplayera, co zakrawa na jakieś bluźnierstwo…


Zdecydujcie się: albo Sega=Arcade albo Sega będzie prowadzić równie „udane” eksperymenty. Gra zła nie była, ale znacząco obniżyła loty serii.

Aha, gra ukazała się tylko w Japonii i Korei Płd. Zresztą nie miałaby czego szukać w USA i Europie Colin, Richard Burns, WRC… Sami wiecie.

 

Sega Rally Revo. Sega 2007, PSP, PS3, X360, PC.


Przeżywająca kryzys finansowy I twórczy (poza VF5 I odsłonami Yakuzy) Sega zdecydowała się wydać kolejną „domową” odsłonę swojej flagowej wyścigowej serii. Tym razem na konsole „generacji HD” i PSP. Efekt przerósł oczekiwania wszystkich, bowiem Sega Rally Revo to nadzwyczaj udana produkcja przywracająca blask tej zasłużonej choć zapomnianej niesłusznie serii i choć próżno szukać w niej tytułowej revo – lucji, to jednak czwarta odsłona gwarantowała przednią zabawę. Zacznijmy od tego, że tytuł miał ciężko na starcie, szczególnie na X360, który dopiero co dostał PGR4, wcześniej drugą Forzę. Obydwie konsole miały jeszcze DiRTa, a PS3 na premierę otrzymała Motorstorm. I tu się zatrzymajmy, bowiem SR z dziełem Evolution Studios łączą… breje, koleiny świetnie odwzorowane i cieszące oko i efektownie osiadające na maskach samochodów. Aż przyjemnie zapaskudzić auto. Serio. Jest wiele tras o różnych nawierzchniach, ale to właśnie breje, błotne koleiny najbardziej przykuwają uwagę. Otoczenia też były niczego sobie, żyły swoim życiem, mieniły się barwami, choć wkurzały niewidoczne ściany. Czy coś trzeba dodawać więcej? To stara, dobra Sega Rally ze sprawdzonymi schematami, arcade’ową dawką radochy. Niczym nieskrępowana rozrywka, pozbawiona niepotrzebnych udziwnień z przyjemną oprawą.
 


Gdyby nie to, że gra wyszła w mniej więcej tym samym okresie, co PGR4 i mając groźnego rywala w postaci DiRT, byłoby ekstra. A tak, bardzo dobry tytuł, który jednak przepadł. Szkoda…

 

Sega Rally 3. Sega. 2008 – Arcade, 2011 – PSN, XBLA.


Rzec można, że to jest ta sama gra co SR Revo, z kilkoma dodatkami, w tym z pustynną trasą z pierwszej odsłony serii. Praktycznie platformą docelową był automat oparty na boardzie Sega Europa-R.
 

Gra została wycofana z PSN i XBLA w 2012 roku.

 

Osobiście bardzo bym chciał, by Sega stworzyła nową odsłonę SR. Niestety, nie zanosi się na to. Poletko wyścigów i tak zrobiło się za ciasne, sama Sega zaś niespecjalnie kwapi się do reanimowania serii, które przyniosły jej sławę i kasę. Szkoda, bo mimo ścisku na tym poletku, brakuje konkretnej arcade’owej ścigałki na szutrze, błocie i asfalcie. Nie chcę powtarzać, że dla Rallisport Challenge 3 kupiłbym konsolę Microsoftu. Nie chcę ględzić, że wraz z pierwszym DiRTem Colin (RIP) przestał być… Colinem.  Nie chce mi się zanudzać, że licencja WRC w łapach Milestone to jakaś pomyłka. Cóż więc mogę? Ano odpalić Saturna albo DC…

veteranus

 

 

Oceń bloga:
30

Komentarze (43)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper