Czarnego Ivo Top 10 Gier ŻYYCIAA!!

BLOG
2937V
Czarnego Ivo Top 10 Gier ŻYYCIAA!!
Czarny Ivo | 29.09.2015, 15:56
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Człowiek dobija już do 30stki, więc pora się ustabilizować, określić dokładnie swoje preferencje, czego oczekuje od życia. Nic innego nie określi tak, jego osoby, jak podsumowanie doświadczeń, które przez wiele lat go kształtowały. Przedstawiam więc Top 10 najważniejszych gier w moim życiu! .... Z resztą każdy inny powód też byłby dobry, żeby taką listę machnąć.

Poza tym tak się złożyło, że na PPE niedługo ma powstać lista 50 najlepszych gier wszech czasów, więc niech to będzie mój wstęp i pierwsza 10tka z mojej strony.

10. Heroes of Might and Magic III (wraz z dodatkami)

Jak sam tytuł wskazuje, ta gra to prawdziwa potęga i magia. Za każdym razem gdy w nią gram wpadam w zachwyt nad bajkową grafiką 2D, nad muzyką idealnie oddającą klimat fantasy, nad ogromnym światem i w ogóle ochy i achy na lewo i prawo, dla każdego! Od razu mówię, że nigdy nie przeszedłem kampanii, bo widocznie jestem cienki Bolek, ale losowe mapki ogrywałem do bólu, tudzież sam czy z kolegami. Dziś rozgrywka może wydawać się niektórym powolna i nudna, ale to właśnie piękno tej gry. Żeby sobie usiąść z herbatką (opcjonalnie z dodatkiem rumu) i tak sobie siedzieć i pykać, zwiedzać świat, podbijać królestwa, budować ekonomię. Wszystko bez pośpiechu. Jakoś przemawia to do mnie bardziej niż RTSy, gdzie przede wszystkim liczy się szybkie klikanie myszki. Tu mam czas żeby spokojnie się zastanowić i planować, nic mnie nie goni. HoMM III to gra pełna ponadczasowego uroku, której na pewno nikomu nie muszę przedstawiać, ale i tak gorąco polecę.

 

9. Megaman 2

Ło matko, ileż ja o tym niebieskim koledze już pisałem. No do wyrzygania, ale raz jeszcze muszę o nim wspomnieć, gdyż ta lista byłaby niepełna bez niego. W owym czasie, gdy poznałem Megamana, zachwycała mnie Contra, zachwycały mnie Tanki, ale chyba dopiero przy tej grze zacząłem wyrabiać sobie gust. Tu już była jakaś głębia. Tu już nie tylko chodziło o wymierzanie skoków i niszczenie przeciwników. Tu się pojawił motyw przejmowania mocy poległych. Zawahałbym się użyć, że to już nawet elementy RPG, bo toż to rozwój postaci pełną gębą:D Nie wiem czemu mnie to tak urzekło, może podświadoma potrzeba samodoskonalenia, czerpania od innych tego co najlepsze? Nie wiem. Tak czy siak, na reprezentanta całej serii wybrałem Megamana 2, bo jest w nim wszystko idealnie wyważone. Nie ma wślizgów i ładowania broni = choć nie mówię, że to wada. Są czyste skoki, strzelanie, cudna grafika i muzyka, jeden zamek, brakuje tylko Rush'a.

">Wily's Castle

 

 

8. Baldurs Gate 2

Ukończenie tego arcydzieła to była prawdziwa przygoda. Pierwsze zetknięcie miałem z Baldurem w LO. Wtedy jakoś poległem jeszcze przed połową gry. Była to moja druga gra - po Diablo 2 -  na świeżo kupionego PC i strasznie namawiali mnie koledzy, a że miałem trochę styczności z pierwszą częścią, długo nie trzeba było mnie namawiać. Jako gracz konsolowy nie miałem doświadczenia z tego typu grami i zostałem szybko zalany milionem zadań, mój dziennik pękał w szwach, nie wiedziałem czym dokładnie się zająć i porzuciłem Wrota na jakiś czas. Przy drugim podejściu jako bardziej doświadczony gracz czerpałem z tego cuda garściami. Kurde, dialogi, zadania, heroiczne wyczyny, romanse. Coś wspaniałego! Zaraz po ukończeniu głównego wątku, pożyczyłem dodatek Tron Bhaala. Nie był już tak dobry, bo nastawiony był przede wszystkim na akcję i walkę, ale ukończyłem. To było 1,5 miesiąca zimowych wieczorów pełnych przygód, które do dziś miło wspominam. Skopać tyłki w dobrej sprawie!

">Promenada w Waukeen

 

 

7. God of War 2

Ta gra rozwaliła mi umysł. Był to okres mojej wielkiej przerwy od gier innych niż Diablo 2 czy World of Warcraft. Gdy u kolegi pograłem w część pierwszą byłem zachwycony dosłownie wszystkim. Część druga totalnie mnie już znokautowała i już żadna z wielu kolejnych części jej nie dorównała. Genialna historia, rozwałka, brutalność, QTE, zagadki, grafika, muzyka, długość gry, ilość i jakość bossów. Nie ma się do czego przyczepić. Przechodziłem wielokrotnie na różnych poziomach trudności i za każdym razem otrzymałem tyleż samo radości!

 

6. Street FIghter Alpha 3

- Mordobicie idealne?

- TAK - rzekł Kosmos, lecz ignorancja ludzi nie pozwoliła im dostrzec tej prawdy.

Jedni lubią Tekkena, inni Mortal Kombat. Natomiast moje serce od serii Alpha zdobył Uliczny Wojownik, a idealnym ukoronowaniem była część trzecia. Olbrzymia ilość zawodników, a i ilość trybów gry zachwycała. Przeróżne możliwości sprawdzenia ile jest się wartym np. w takim Endless Battle. Jednak najgenialniejszym trybem był World Tour. Czegoś tak cudownego nie uświadczyłem już w żadnym mordobiciu, a uważałem, że od tego momentu powinno stać się to standardem. Mogli by to przywrócić w Street Fighterze V :D Wybieraliśmy sobie wojownika i wykonywaliśmy różne misje, za które odblokowywaliśmy różne umiejętności. Po ukończeniu trybu mogliśmy dwie- trzy (zależnie od mocy danego "skilla") przypisać do danej postaci. Toż to idealnie zaimplementowany tryb RPG do gier walki! Coś podobnego wróciło w SF x TK, ale DLC wszystko zepsuło. Po drodze też, jeśli byliśmy odpowiednio dobrzy, mogliśmy odblokować nowych zawodników (np. Guile'a czy Evil Ryu). Oj długo by  pisać, niech 300 godz. na liczniku mówi za siebie!

">Main Theme

 

5. Diablo 2

Mniej więcej 6 przegranych lat. Kurde ile to razy zabijało się Mefa, ile to razy człowiek wybrał się po klucze. Ileż to się naklęło, bo nic nie wypadało. Co i rusz robiło się nową postać, a może pod taką umiejętność, a może pod taką. Raz jakąś straciłem i byłem bardzo przejęty, aż tata się zainteresował co się stało, niestety nie mógł nic poradzić, ale mnie pocieszał, hehe. To był czasy! Największym zmartwieniem było, że straciłeś jakąś tam postać w giereczce. Diablo 2 w ogóle miało silny aspekt społeczny. Do znudzenia, z dwoma kolegami, KAŻDĄ przerwę w liceum przez niemal 2 lata przegadaliśmy o Diablo, ku wymiotom innych znajomych. A jaką broń znalazłeś, a jaka postać, a jaka umiejętność. Po czasach LO koledzy poszli grać w inne gry, a Ivo dalej męczył siły piekielne. Odkrył meandry internetu i stawał się coraz bardziej "IMBA"!  Ech można by długo wspominać, bo Diablo 2 towarzyszyło mi naprawdę przez kawał życia. Świetna gra, szkoda tylko, że zapomniałem przez nią "nieco" o konsolach.

 

4. Legacy of Kain: Soul Reaver

Pod koniec każdej generacji konsol wychodzą zwykle najlepsze tytuły. PS3 mialo swoje The Last of Us. PSX, moim zdaniem, miało LoK: Soul Reaver. Pamiętam, że do momentu kupna gry dłuuugo śliniłem się nad screenami w PSX Extreme. Ta grafika na ówczesny czas robiła niesamowite wrażenie. Mało tego, całe to nasycenie gotyckim mrokiem każdego kawałka otoczenia i każdej postaci po prostu zachwycało. A jak już przyszło do samej gry to już istny szał jajec. Cała ta historia, muzyka, dialogi, a raczej monologi Raziela opisujące tragiczne zmiany w Nosgoth i jego braciach. Do tego powrócił, tak uwielbiany przeze mnie od czasów Megamana, motyw  pozyskiwania mocy pokonanych bohaterów oraz zagadki logiczne z prawdziwego zdarzenia, których już nie uświadczyłem w niemalże żadnej grze (choć w Lords of Shadow wypadło w pytkę). Ogólnie rzecz biorąc - MIÓD!

">Ozar Midrashim

 

3. Resident Evil 2

Złoty okres serii. Klasyczna trylogia z PSX'a, a spośród nich moja ulubiona dwójka. Była to pierwsza część z jaką miałem kontakt i chyba dlatego wybrałam ją. Przyznam, że długo toczył się bój pomiędzy nią, a czwórką. Nostalgia jednak przeważyła. Pamiętam jak jeszcze w podstawówce ograłem wszystkie 4 scenariusza w większym lub mniejszym gronie kolegów. Toż to były całe sesje. Jeden znajomy raz się tak zląkł, że zalał drugiemu łóżko wodą ze szklanki (takie czasy bez browarów jeszcze). Jakiś czas temu wróciłem do Resident Evil 2, z uwagi na ogrywanie kolekcjonowanych gier, i smakowało tak samo. Najfajniejsze było to, że przeszedłem tę grę z tym samym kolegą co przed laty :)

 

2. Okami

Znów Capcom. To aż smutne, że w tym zestawieniu jest tak dużo gier od tego developera, a dziś ich największym tytułem jest DLC. Wracając do sedna  Okami. Ależ ta gra za mną chodziła. To była jedna z tych gier, które jest znana z tego, że jest mało znana. Było w niej coś bardzo pociągającego. Cała ta otoczka japońskiego folku i idylliczność  zwiedzanego świata. Do tego mechanika rodem z Zeldy jednak ze zdecydowanie, jak dla mnie, lepszą mechaniką, wyrazistymi postaciami i humorem. Spędziłem z tym tytułem dobre kilkadziesiąt godzin i póki co nie wracam do niego tylko dlatego, bo nie chcę jej rozbierać na czynniki pierwsze. Póki co ma trwać w mojej pamięci jako jedna z najpiękniejszych magicznych przygód.

 

1. Super Metroid

Początkowo w ogóle nie mogłem się do tej serii przekonać, ale kiedy się już wgryzłem na poważnie w Super Metroida  to przepadłem. 3 dni gry z rzędu, Mother Brain ubita i iskra miłości do tego tytułu pozostawiona w sercu na zawsze. Inną grą, która mnie pochłonęła rownie mocno był Metroida Prime, jednak musiał ustąpić starszej siostrze z racji tego, że preferuję platformówki. Pisałem o tym tytule już, mam wrażenie wielokrotnie, więc nie będę sztucznie przedłużał - gra LEGENDA i nie wiem czy ją coś kiedykolwiek przebije.

Oceń bloga:
38

Komentarze (42)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper