Aż wzejdzie słońce #4 - Gun Dec

BLOG
582V
Czarny Ivo | 26.10.2014, 12:21
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nadchodzi mroźna, ponura zima. Wszyscy grzeją się bezpiecznie w swoich ciepłych domostwach. Niestety licho nigdy nie śpi i ktoś musi wziąć pada w dłoń i wymierzyć sprawiedliwość.

O samej grze

Właściwie dokładnie grę opisałem już jakiś czas temu tutaj. Dla leniwych i żądnych emocji w skrócie tylko powiem, że dzisiejsza gra to japońska wersja Vice: Project Doom. Produkcji wydanej w 1991 r. przez firmę Sammy. Wcielamy się tu w gliniarza imieniem Quinn Hart, który musi rozwikłać zagadkę niebezpiecznego narkotyku, a i z kosmitami przyjdzie mu się zetrzeć. Dodam, że całość utrzymana jest raczej w ciężkim noir'owym klimacie.

Rozgrywka nastawiona jest na akcję niczym w Ninja Gaiden, ale jest zdecydowanie prostsza. Znajdziemy tu też wstawki przerywnikowe odsłaniające zawiłości fabuły, którą i tak każdy zlewa. Naszym głównym orężem jest katana ale możemy też sobie dozbierać amunicji do pistoletu czy granaty. Oprócz tradycyjnych poziomów "od lewej do prawej", są też etapy gdzie pojeździmy samochodem czy postrzelamy w trybie FPP.

Z grubsza to tyle, trzeba działać.

 

Jak hartowały się kciuki

To była wyjątkowo ponura noc. Na zewnątrz panowała głęboka ciemność i tylko stare latarnie rzucały sine światło na brudne ulice. Siedziałem sam w pokoju rozświetlanym jedną dopalającą się lampą. Moja ukochana była daleko stąd, za to w lodówce czekały 2 zimne piwka. Wiedziałem co trzeba zrobić. Sięgnąłem po starego wysłużonego Pegasusa.

 


Początki były łatwe. Najpierw plansza samochodowa. Radośnie jadę przez miasto i strzelam do wszystkiego co popadnie. O dziwo okazuje się, że pieczone kurczaki nie tylko leczą ludzi, ale też samochody. Na końcu do rozwalenia jakaś większa ciężarówka. To chyba był boss.

Następnie trafiamy na podejrzany teren budowy. Atakują mnie tu ludzie skaczący na pogo i czołgający się dresiarze z kolcami na plecach (za dzieciaka to był dla mnie dość niepokojący widok, ale pewnie gdzieś już o tym pisałem). Problemów też przysparza miejscami zawalająca się podłoga. Zręczna katana i lekkie skoki robią swoje i dobijam do bossa zabijajac go bez draśnięcia. Hmm wciąż czekam na bossa z prawdziwego zdarzenia.

Kolejnym przystankiem, była chyba jakaś okultystyczna świątynia. Przybywa wrogów zarówno ilościowo jak i jakościowo. To już nie czołgający się łysole tylko sprawni "karatecy" w słomianych kapeluszach walących do mnie ognistymi kulami i świetnie władającymi długimi kijami. Jakież było ich zdziwienie gdy okazało się, że metalowa katana jest mocniejsza niż drewno i ogień. Przydatny też okazał się granat rzucony w mordę. Ostatni przeciwnik w końcu postawił w końcu jakiś opór. Był to skoczny biegły wojownik kija i ziania ogniem. Na nic jednak się okazały jego skośnookie sztuczki przy starej polskiej szkole Andrzeja Gołoty. Jego słabym punktem okazało się być pranie kataną po jajach. Agonalnemu pisku nie było końca.

Im dalej w las tym więcej drzew, i rzeczywiście wraz z zagęszczającym się poziomem trudności trafiłem do dżungli. Tu już miałem do czynienia z klasyką uprzykrzania życia. Nadlatujące ptaki zrzucające w przepaść, wyskakujące z dołu ekranu kretyństwa, które opadając wystrzeliwują pociski, również strącające nas w przepaść. Generalnie od tego momentu człowiek zaczął zauważać przepaście i że wespół z kolcami to od zawsze byli najwięksi, śmiertelni wrogowie każdego gracza. Na końcu do pokonania był czołg. Przyznam, że jego strzał, z ogromnego działa, potrafił zjechać kawał energii. Na szczęście jak każdy glina miałem piersiówkę pod płaszczem, która zatrzymała pocisk. Zachowałem życie, ale utracony w ten sposób alkohol, sprawił, że cała sprawa nabrała osobistego charakteru.

W dalszej części przygód zwiedziłem toksyczne kanały, tajne laboratoria i... powiedzmy "okrutne" jaskinie. Atakowały mnie całe hordy ninja, mutantów, robotów i innych najwyższych osiągnięć kosmicznej technologii. Zaczynałem żałować, że jeszcze nie ukończyłem tego XCOMa. Gdybym nie dopuścił do inwazji teraz byłoby dużo łatwiej.

W końcu stało się. Ostatnia finałowa plansza. Wykonana z prawdziwą klasą, bo ma miejsce w eleganckiej rezydencji, pełnej obrazów, wykwintnego wystroju, a także rzucających nożami ninja i przepaści. Po uporaniu się z trudnościami losu stanąłem naprzeciw najgorszego z przeciwników. Naprzeciw samego siebie, to był doppelganger! Władał kataną równie dobrze jak ja i strzelał z pistoletu zdecydowanie większego kalibru niż ja. Jednak czegoś mu brakowało. Pomijając fakt, że byłem zdecydowanie dużo bardziej urokliwy, miałem również granaty! Kilka wybuchów później wyzionął ducha. A ja w końcu mogłem....ZARAZ! A CO TO?! Czekała mnie jeszcze druga forma?! Nie był to człowiek tylko ogromny, obrzydliwy kosmita! Kurna mać ileż ta forma przysporzyła mi trudności! To był powód dla którego do gry musiałem podchodzić 3 razy. Po pierwsze nie bardzo wiadomo jak tego bydlaka zranić, po drugie jemu bardzo łatwo przychodzi ranienia nas. Do tego bardzo skutecznie, bo przy założeniu, że mamy pełne życie giniemy po 3-4 strzałach. Nagle się okazało, że ten jeden przeciwnik jest trudniejszy niż cała dotychczasowa gra. Na szczęście nie brakowało mi piwka i okazało się, że pierwszą formę lepiej zabić pistoletem, a nadmiar granatów wywalić drugiej formie w mordę kiedy jest okazja. Do tego jeszcze można okazjonalnie poprawić kataną. RAAA!! Ukończone!

Wieczór nie wydawał się już tak posępny. Za oknem rozpalało się coraz więcej świateł w domostwach, rozgrzewając ulicę. W ludziach znów zaczęła się tlić nadzieja na lepsze jutro. Znów uratowałem świat.

 

Statystyki

Czas: 3 podejścia po 2-3godz.

Straconych żyć: kilkanaście na każde podejście

Napoje: dwie małe Łomże i jedno Książęce

Poziom trudności: do zniesienia, kilka uniesień, ale ostatni boss zmusił mnie do kopnięcia pustego pudła

Oceń bloga:
12

Jakieś sugestie?

Więcej statystyk
34%
Więcej "o samej grze"
34%
Więcej "jak hartowały się kciuki"
34%
Więcej fotek
34%
Więcej gotowania albo tańca
34%
Pokaż wyniki Głosów: 34

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper