Z kopalni grubych pikseli - Hagane: The Final Conflict

BLOG
377V
Czarny Ivo | 03.07.2013, 19:26
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Samuraje byli najprawdziwszymi twardzielami feudalnej Japonii. Silni, dumni, pozbawieni litości dla słabych, a każde słowo w ich ustach brzmi niczym najgorsza groźba, choćby byłoby to zwykłe "dzień dobry". Jednak te czasy odeszły Jak zatem wskrzesić etos samuraja? Zgodnie z nowożytną manią Japończyków za pomocą samuraja - CYBORGA! I tak pod patronatem Hudson Softu firma Red Corporation stworzyła w 1994 roku na SNES'a platformówkę Hagane.

Fabuła w grze jest następująca: Klan Fuma (oparty na rzeczywiście istniejącym klanie w japońskiej erze Sengoku obejmującej XV-XVII wiek) złożony z potężnych wojowników ninja, władających ponadto czarną magią, powołany został by strzec ... Świętego Graala, a jakże! (to się Templariusze zdziwią jak zajrzą do skarbca) Jednak zły do szpiku kości klan Koma pragnął zdobyć święty artefakt by dzięki jego legendarnej mocy przejąć kontrolę nad światem (oczywiście!). Pewnego dnia Koma postanawia, że zamiast gadać trzeba działać i wybija w pień Klan Fumy, zabiera Graala i radośnie odchodzi ku zachodzącemu słońcu obmyślić plan jak właściwie można użyć Graala do zdobycia władzy nad światem. Lecz owa radość zaślepiła im oczy bo nie zauważyli, że zostawili za sobą niedobitka imieniem Hagane (tak przy okazji Hagane to specjalna stal wyrabiana z czarnego piasku używana do wykuwania katan - samurajskich mieczy). Ledwo żywego wojownika znalazł tajemniczy starzec - Momochi. Ratuje on naszego bohatera przeszczepiając jego mózg  do super technicznie zaawansowanego cybernetycznego ciała ;] Ekhm .... no takie rzeczy się zdarzają, może to był zdolny mgr inż. cybernetyki ... Tak czy owak potężniejszy niż kiedykolwiek Hagane rusza ku zemście i odzyskaniu Graala!

 

W grze wcielamy się w tytułowego cybernetycznego samuraja (czy też ninję) Hagane. Jak na wojownika nunjitsu przystało nasz bohater ma bardzo szeroki wachlarz ciosów i różne rodzaje broni. I tak potrafi atakować bronią oraz wykonywać przeróżne defensywne i ofensywne salta. Ponadto może wykonywać wślizgi, odbijać się od ścian, a także swą silną łapą wbijać się w sufit i po nim chodzić. Z broni podstawą jest ognista katana i kunai na linie (znane bliżej jako "sznurowadło" Scorpiona z Mortal Kombat), których można używać bez końca. Mieczem tradycyjnie machamy i tniemy, a kunai oprócz (słabego) ataku na dystans możemy przyczepić do sufitu. Do tego dochodzą granaty i specjalny rodzaj ognistego kunai, których braki uzupełniamy zbierając bonusy po zabitych wrogach. Najpotężniejszą jednak bronią w grze jest specjalny symbol, którego uaktywnienie niszczy wszystkich przeciwników na ekranie. Taki typowy "nuke". Naprawdę bardzo szeroka gama możliwości, które trzeba wszystkie bez wyjątku doprowadzić do perfekcji aby ukończyć grę.

 

Rozgrywka składa się z 5 plansz podzielonych na kilka etapów często zakończonych bossem lub mini-bossem. Na drodze napotkamy przedziwnych przeciwników, którzy mogli być tylko tworem niezgłębionej przez białego człowieka japońskiej wyobraźni. Z jednej strony typowi wojownicy ninja, wojownicy w słomianych kapeluszach, grubasy rzucające granatami, a z drugiej latające strzelające dachy z typowego japońskiego wiejskiego domku lub dachówki z twarzami białej maski. Jednak wszelkie granice absurdu przekraczają bossowie jak np. kobieta zamieniająca się w latającego psa albo ognista kula atakująca dachówkami. Oprócz wyżynania hord przeciwników napotkamy masę zręcznościowych skoków i plansz na czas gdzie margines błędu to jakieś 3 sek. Grę zaczynamy z 3 kreskowym paskiem życia, który możemy poszerzyć maksymalnie do 5 kresek dzięki zdobywanym specjalnym bonusom. Z rzadka można znaleźć "apteczki".

 

Grafika w grze jest bardzo dobra jak na 16bitowe możliwości. Myślę, że bez problemu mógłby konkurować z takim gigantem jakim było wtedy Konami ze swoją Super Contrą i Super Castlevanią. W jednej z plansz wykorzystywał nawet Mode 7. Muzyka jest niezła i oddaje japoński klimat, ale nie porywa. Odgłosy batalii za to oddane są bezbłędnie.

 

Ogólnie gra jest bardzo dynamiczna, miodna, daje sporo frajdy i jest cholernie trudna. Jeśli ktoś narzekał kiedyś na brak pełnoprawnego Ninja Gaiden na SNESa tu poczuje się jak w domu. O ile tytułowy Hagane to twardy zabijaka to prawdziwym twardzielem staje się tu gracz, jeśli tylko uda mu się tę grę przejść. Także zalecam brać katany i pady w dłoń i ruszyć do walki by kolejny raz uratować świat!

Oceń bloga:
0

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper