Nasze TOP50 Gier Ostatnich Lat [Miejsca 14-9]

BLOG
928V
Nasze TOP50 Gier Ostatnich Lat [Miejsca 14-9]
squaresofter | 26.10.2014, 04:29
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

  Nasze wspólne zestawienie powoli wkracza w decydującą fazę. To już przedostatni taki większy opis.

Do tej pory nasza lista wyglądała tak.

50.Kirby's Adventure (94 punkty, 2 głosy).
49.Xenoblade Chronicles (96,2).
48.Mafia II (96,3).
47.Spec Ops: The Line (100,4).
46.Metroid Prime 3:Corruption (103,3).
45.Max Payne 3 (105,3).
44.Dragon Age: Origins (109,4).

Opis:

http://www.ppe.pl/blog-34029-3011-nasze_top50_ostatnich_lat___miejsca_50_44_.html


43.Loco Roco (109,5).
42.Saint's Row: The Third (112,4).
41.Infamous (118,3).
40.Borderlands (119,4).
39.Battlefield: Bad Company 2 (124,5).
38.Hitman: Absolution (130,4).
37.Call of Duty 4: Modern Warfare (132,5).

Opis:

http://www.ppe.pl/blog-34029-3204-nasze_top50_gier_ostatnich_lat___miejsca_43_37_.html


36.The World Ends With You (134,3).
35.God of War III (138,5).
34.Super Street Fighter IV Arcade Editon (140,4).
33.Catherine (144,5).
32.The Elder Scrolls IV: Oblivion GOTY (145,4).
31.Super Mario Galaxy (146,3).
30.Resident Evil 5 (149,6).

Opis:

http://www.ppe.pl/blog-34029-3366-nasze_top50_gier_ostatnich_lat___miejsca_36_30_.html


29.Dead Space (155,5).
28.XCOM Enemy Unknown (159,4).
27.Bayonetta (163,4).
26.Alan Wake (168,6).
25.Far Cry 3 (171,4).
24.Killzone 2 (175,6).
23.Assassins Creed II (184,7).

Opis:

http://www.ppe.pl/blog-34029-3574-nasze_top50_gier_ostatnich_lat___miejsca_29_23_.html#c705519


22.Mortal Kombat (185,5).
21.LittleBigPlanet (187,6).
20.The Last of Us (191,4).
19.Dark Souls:Prepare To Die Edition (193,4).
18.Metal Gear Solid 4 (196,4).
17.Grand Theft Auto V (207,5).
16-15.Castlevania:Lords of Shadow, Rayman Origins (209,6).

Opis:

http://www.ppe.pl/blog-34029-4267-nasze_top50_gier_ostatnich_lat__miejsca_22_15_.html

 

 

To jednak nie koniec, gdyż dziś dołączą do niej następujące gry.

14.Mass Effect (243,6).

  Mass Effect ukazał się na X360, PC i na PS3, ale na tej ostatniej platformie pojawił się dopiero pięć lat po premierze na konsoli Microsoftu. W ciągu tego okresu czasu zmienił się właściciel Bioware'u i dopiero wtedy było to możliwe. Mi nie chciało się tyle czekać. W 2009r., gdy pierwszy raz przechodziłem ten tytuł na X360 pożyczonym od kolegi, to zachwyciła mnie przedstawiona tam historia, kreacje bohaterów oraz oprawa audiowizualna. Dziś jest 2014r., mam już własnego X360 (Mass Effect, Tales of Vesperia i Gears of War były głównymi powodami jego zakupu), cyfrową i pudełkową wersje ME, 1000GS w grze (calaka nie mam, bo wyszły do niej jakieś dwa dodatki), 6 rzy ukończyłem ten tytuł i nic się u mnie nie zmieniło. Dalej uważam pierwszą kosmiczną przygodę Sheparda i jego towarzyszy za synonim tego, co najlepsze w ubiegłej generacji konsol. Nie jest to pierwsza gra, gdzie jakaś drużyna walczy o los galaktyki, bo kilkanaście lat wcześniej pojawił się Star Ocean a i sam Mass Effect garściami czerpie z poprzedniej produkcji BioWare, czyli ze Star Wars: Knights of the Old Republic. Przede wszystkim chodzi mi tutaj o podróżowanie z planety na planetę. Różnice są tylko takie, że w ME jest ich więcej, każda ma swój własny opis a na niektórych z nich można nawet wylądować i wykonać jakąś misję poboczną. Szkoda tylko, że są one tak powtarzalne i dopiero w ME2 misje dodatkowe wyglądają tak, jak powinny wyglądać.

  W systemie rozwoju postaci w ME nie występują praktycznie żadne umiejętności do walki wręcz, gdyż twórcy skupili się głównie na strzelaniu z różnego rodzaju broni. Jest to dla mnie główny argument do tego, aby nie uznawać ME za rpga a jedynie za strzelankę zza osłon z elementami rpg. Jeden znajomy wyskakuje wtedy z kontrargumentem: skoro to strzelanina, to pokaż mi strzelaninę z tak dobrymi dialogami. Bioshock? Może gdybym nie grał w Baldury, Dragon Age, Jade Empire i KotORa, to nazwałbym Mass Effecta erpegiem. Zresztą czy to takie ważne, jaki to typ gry, skoro międzygalaktyczne animozje ludzi, turian, krogan, asari i innych kosmicznych ras wciągają jak bagno?

  Oczywiście w zależności od wybranej przez gracza klasy postaci, są jeszcze umiejętności klasowe takie jak: rzut, odkształcenie, porażenie nerwowe, wytwarzanie bariery, włamywanie się do zamkniętych pomieszczeń itd. Do tego dochodzą także umiejętności związane z używaniem konkretnego typu broni. Daje to duże pole do popisu, ale i tak są to w głównej mierze osłabiacze do szybszego pokonywania wrogów z broni palnej.

  Koniec gry następuje wtedy, gdy podczas potyczki z dowolnym wrogiem umrze Shepard, Na szczęście po całym kosmosie są porozrzucane wszelakie pancerze i bronie, które możemy modyfikować wedle uznania. Typ amunicji przystosowany do walki z przeciwnikami mechanicznymi albo organicznymi, dodatkowe tarcze, regeneracja zdrowia, odporność na toksyny, czy moce biotyczne do wyboru, do koloru. Najlepsze zbroje są oczywiście dostępne dopiero na najwyższym poziomie trudności w grze, gdzie jesteśmy równani z ziemią przez praktycznie każdego getha i inne międzygwiezdne tałatajstwo. Na szczęście do dyspozycji graczy oddane zostały mediżele, które przedłużą żywot naszej ekipy. Sam Shepard potrafi nawet ożywić poległych podczas boju członków drużyny, jak na prawdziwego dowódcę przystało. Jako jedyny w grze posiada on także możliwość przekonywania do swoich racji napotkanych w świecie osób. Jeśli skupimy się na rozwinięciu jego zdolności retorycznych, to parę spraw uda nam się załatwić bez niepotrzebnego rozlewu krwi. Wszystko zależy do tego, czy gramy jako zły dowódca, czy jako ten, który stanowi wzór dla innych. Konsekwencją naszego postępowania będzie podejście naszej załogi do nas samych. Nie ma co liczyć na jakiś romans jak ciśniemy po podwładnych. 

  Fabuła pierwszego ME pozwala nam także podjąć w paru miejscach kilka kluczowych decyzji, które wpłyną na to, co się stanie z pewnymi członkami naszej załogi a nawet takie, które określą kształt samej galaktyki.

  Podczas tworzenia postaci wybieramy nie tylko jej klasę, ale również płeć oraz pochodzenie i to jak wyglądała wcześniejsza służba Sheparda. Wielką zaletą Mass Effecta jest dla mnie fakt, iż głosu jego kobiecej wersji użyczyła Jennifer Hale. Jest ona moją ulubioną aktorką głosową w grach. Kiedyś poświęciłem jej nawet bloga.

http://www.ppe.pl/blog-34029-2427-jacy_sa_wasi_ulubieni_aktorzy_glosowi_w_grach_.html

  Oprócz powtarzalności misji pobocznym do wad ME zaliczyłbym również okazjonalne spadki płynności rozgrywki oraz radosną twórczość polskich tłumaczy przy niektórych nazwach umiejętności. Samą lokalizację uważam za bardzo udaną, ale bez przestawienia języka gry na oryginalny w zyciu nie domyśliłbym się jak zrobić osiągnięcia związane z użyciem określonych zdolności z danej klasy. I pomyśleć, że problemu wcale by nie było, gdyby te osiągnięcia zostały przetłumaczone,

  Czołem załoga. Na pokład Normandii! Czas skopać parę kosmicznych tyłków!

 

 

13.Mirror's Edge (247,7).

  Mirror's Edge to dobry przykład na to jak czasem przewrotny potrafi być los. Bo jak inaczej można określić fakt, że ten symulator parkouru powstał dzięki pieniądzom jednej z najbardziej znienawidzonych firm w branży gier, czyli Electronic Arts? Bez ich wsparcia finansowego żaden posiadacz PS3, X360 i PC nigdy nie poznałby jednej z najbardziej niezwykłych gier ostatnich lat. DICE zrobiło sobie przerwę od kolejnych Battlefieldów i zaoferowało graczom produkcję niepodobną do żadnej innej gry.

  Niby mamy tu akcję widzianą z perspektywy pierwszoosobowej, niby możemy używać broni palnej, ale po co? W świecie, w którym nie ma miejsca na sprzeciw i samodzielne myślenie, bieganie jest jedyną formą wolności dla Faith. Dla głównej bohaterki ME nie jest istotne, że policja chce ją powstrzymać, bo ona jest tak szybka, że nie dogonią jej nawet kule wystrzeliwane w jej kierunku.

  Na uwagę w ME zasługuje też ścieżka dźwiękowa. Jest to ambient, który w zależności od dziejących się na ekranie wydarzeń jest albo bardzo spokojny, albo bardzo dynamiczny. Mi jednak najbardziej podoba się Still Alive od Lisy Miskovsky.

  Bieg wzdłuż ściany, zjeżdżanie po szybach ogromnego wieżowca, przeskakiwanie z jednego dźwigu na drugi wysoko nad ziemią, naskok na ścianę, szybki odwrót o 180 stopni i odbicie się od tej ściany, przeskakiwanie nad siatkami i innymi przeszkodami są dla nieustraszonej biegaczki czymś normalnym. Liczy się jedynie jak najszybsze omijanie przeszkód i poruszanie się po otoczeniu. Wszystko inne nie ma żadnego znaczenia.

  W ME dostępne są trzy podstawowe tryby gry:

Scenariusz, opowiadający historię Faith i wyjaśniający podstawowe informacje dotyczące sterowania.

Speedruny to nic innego jak przechodzenie fabuły na czas, ale tutaj już nie możemy sobie pozwolić na żadne błędy. Jeden nieudany skok, czy niespodziewany zgon zmusi nas do powtarzania wszystkiego od nowa. W tym trybie każdy jeden zabity przeciwnik może okazać się czynnikiem uniemożliwiającym ukończenie etapu w odpowiednim czasie.

Czasówki są zdecydowanie najtrudniejszym trybem ME. Są to małe plansze, w których twórcy określają nam cel i tylko od naszej inwencji zależy którędy i jak szybko do niego dotrzemy. Zapewniam Was, że tu o zdobyciu najwyższej rangi (trzy gwiazdki) w poszczególnych etapach może zadecydować nawet  to, czy podkulimy nogi przy przeskoku nad jakąś przeszkodą albo to, czy utrzymamy odpowiednią prędkość podczas biegu. Wynika z tego ni mniej, ni więcej, że ME to pewnego rodzaju gra wyścigowa, tylko, że ścigamy się w niej za pomocą nóg. O ile przejście scenariusza to kilka godzin zabawy i nie jest to zbyt trudne, o tyle zdobycie dziewięćdziesięciu gwiazdek to coś przeznaczone tylko dla najlepszych graczy. Wyżej od takich osób stoją jednie jacyś mistrzowie świata, którzy osiągnęli niewyobrażalne rekordy w konkretnych czasówkach w znany im tylko sposób. Podziwiam takich ludzi, gdyż ja musiałem męczyć się, aby w jakiejś planszy urwać choćby ułamek sekundy, nie mówiąc o tym, że bez prowadzenie mnie za rękę przez duchy graczy najlepszych w swoim fachu nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jakiś etap można pokonać w dany sposób.

  Gdy tak patrzę na miejsce ME w naszej liście, to jestem dumny z graczy. Czasem trzeba odłożyć osobiste antypatie względem jakiejś firmy i głośno powiedzieć o tym, że nawet w siedlisku perfidii potrafi urodzić się coś tak niesamowitego

 


12.Fallout 3: Game Of The Year Edition (249,7).

  Fallout 3 GOTY ukazał się na PS3, X360 i PC. Słyszałem od fanów klasycznych Falloutów, że trojka nigdy nie powstała, że to Oblivion z pistoletami itp. Czym jest dla mnie ta produkcja? Jest spełnieniem marzeń. Grałem w całą masę strzelanin pierwszoosobowych, a że lubię turowe jrpgi, to zawsze chciałem zagrać w turowego fpsa. Dzięki systemowi V.A.T.S. z F3GOTY zobaczyłem przynajmniej próbę zmierzenia się z tym pomysłem. Z VATSa nie trzeba wcale korzystać, ale daje on zawsze element zaskoczenia w potyczkach z supermutantami, ghoulami, radskorpoionami, czy zwykłymi rzezimieszkami, pałętającymi się po okolicach Waszyngtonu, który w zrujnowanej formie przetrwał zagładę nuklearną z 2077r. Dzięki temu rozwiązaniu systemowemu, akcja gry ulega zatrzymaniu a my mamy możliwość zaatakowania konkretnej części ciała przeciwnika. Jest to o tyle istotne, że strzał w jego nogę sprawi, że będzie się on wolniej poruszał, strzał w rękę pogorszy jego celność a strzał w głowę, jeśli będzie celny, zakończy się efektowną animacją kończącą żywot takiego jegomościa.

  Od kiedy byłem małym chłopcem marzyłem również o piciu radioaktywnej wody z muszli klozetowej, więc nawet i pod tym względem F3GOTY mnie nie zawiódł.

  Początki jednak miałem trudne. Najpierw, gdy bylem jeszcze niemowlęciem,  wybrałem swoje statystyki. Potem zniknął gdzieś mój ojciec, wiec postanowiłem go odnaleźć. Po ukończeni testu o nazwie G.O.A.T., który określał moje predyspozycje, musiałem opuścić dom. Wyszedłem ze schronu przeciwatomowego (vault) i tak zaczęła się moja przygoda.

  Pierwsze co rzuciło mi się w oczy podczas gry w Fallouta, to to, że świat F3GOTY jest mniejszy od tego z Obliviona. Bardzo mi się to nie podobało, ale dziś, po spędzeniu ponad pięciuset godzin z radioaktywną Ameryką wiem już, że ta seria potrafi obronić się własnym unikalnym klimatem.

  Jedzenie i woda pitna skażona radiacją, mutanty popromienne, niewolnictwo, schrony przeciwatomowe, kult czczący aktywną bombę atomową, gościnni kanibale, wioska rządzona przez gang dzieciaków, Enklawa, Bractwo Stali (!!!), no i przede wszystkim vault boy, czyli maskotka serii.

  Zawsze gdy zebrałem odpowiednią ilość doświadczenia za wykonywanie zadań, zabijanie potworów, włamywanie się do zamkniętych drzwi, pojemników, czy komputerów i zastanawiałem się jaki perk (zdolność specjalna dostępna co dwa poziomy rozwoju postaci) sobie wybiorę, musiałem wpierw starannie go obejrzeć i sprawdzić, czy mam wystarczającą wiedzę w danej dziedzinie (np. ciężka broń, lekka broń, medycyna, skradanie się, broń do walki wręcz, nauka, naprawa, krasomówstwo, handel, czy wytrychy). Później brałem się za czytanie opisów tych obrazków, gdzie vaultboy żyje własnym życiem i jak mi coś odpowiadało, to wybierałem. Tu ukazuje się jedna z największych różnic Fallouta w stosunku do serii Elder Scrolls. Tam, poza umiejętnościami głównymi, zawsze mamy dostęp do umiejętności drugorzędnych, w Falloucie zaś, nauka jednego perku jest równoznaczna z rezygnacją z nauki innych. To jedna z tych gier, gdzie trzeba grać minimum kilka razy, żeby zobaczyć cały system rozwoju postaci w swojej okazałości.

  Perki są przeróżne. Są nawet perki kilkustopniowe. Jedne sprawiają, że lepiej posługujemy się danym typem broni, inne, że mamy łatwość w przekonywaniu do naszych racji odmiennej płci lub dzieci. Są perki dające nam natychmiast dodatkowy poziom, większą ilość zdobywanego doświadczenia, więcej punktów umiejętności do rozdysponowania przy awansie na kolejny poziom, zwiększoną odporność na radiację, możliwość zostania kanibalem i mordercą atakującym innych we śnie, zwiększające udźwig, liczbę punktów zdrowia oraz punktów akcji, a nawet takie, które pokażą nam wszystkie miejscówki w świecie gry, przywrócą wszystkie punkty akcji po zabiciu wroga, czy takie, które sprawią, że wybuchniemy jak bomba atomowa, jeśli nasze zdrowie spadnie poniżej określonej wartości. W grze są również perki, które otrzymujemy za wykonywanie niektórych zadań.

  Niezwykle istotnym elementem systemu rozwoju w Falloucie jest karma. Jeśli przykładowo pomagamy bezinteresownie innym, dzielimy się oczyszczoną wodą z potrzebującymi, to nasza karma stanie się pozytywna i będziemy podziwiani. W przypadku kradzieży, zabijania niewinnych i robienia innych złych uczynków przylgnie do nas łatka bezwzględnego przestępcy. Jest też karma neutralna. Niektóre perki są przyporządkowane tylko i wyłącznie do konkretnego typu karmy.

  Ma ona również wpływ na to, jacy sojusznicy będą nam pomagać. Możemy im określić sposób zachowania, albo traktować jako objuczone muły, dźwigające to, czego sami nie zdołamy unieść.

  Za tą swobodę uwielbiam Fallouta. Mogę być ideałem, albo kanibalem, który detonuje bombę atomową i jest uzależniony od alkoholu. To ode mnie zależy, czy zawalczę o to, co jest piękne w Ameryce, o wolność dla innych, o deklarację niepodległości, czy zaatakuję bogu winnych mieszkańców jakiejś osady, okradnę wszystkich ze wszystkiego albo zamorduję związanego niewolnka.

  Do Fallouta 3 wyszły także dodatki, które podnoszą poziom maksymalny z dwudziestego na trzydziesty, dodają nowe perki i pozwolą nam na rozegranie dodatkowych zadań takich jak: odwiedziny pewnej wysepki i pokładu statku kosmicznego, przeżycie w rzeczywistości wirtualnej pewnego ciekawego wydarzenia historycznego, czy rozegrania dalszej części kampanii głównej. Dzięki temu, nauczyłem się jednej rzeczy o Bethesdzie: Nigdy nie kupować ich gier w dniu premiery!!!

  Zanim skończę, muszę jeszcze Was o coś spytać. Jakie są Wasze intencje? Chcecie podpalić świat, czy jedynie rozpalić płomień w czyimś sercu?

Tak właśnie myślałem.

 

 

11.Batman: Arkham City (259,7).

   W BAC można zagrać na PS3, X360, WiiU i PC. Produkcja od Rocksteady to prawdziwa gratka dla fanów Nietoperza. Twórcy odrobili pracę domową, więc mamy tu do czynienia nie tylko ze świetną piaskownicą, świetną zarówno pod względem grafiki, muzyki, klimatu, czy projektów postaci, ale i również stanowiącą pokaźnych rozmiarów encyklopedię wiedzy o tym fascynującym uniwersum. W grze są nawet określone daty i miejsca pojawienia się poszczególnych bohaterów w tym ponad siedemdziesięcioletnim cyklu. Jak dla mnie rewelacja.

  AC to nie tylko fabuła. Są tu również wyzwania, możliwość obejrzenia odblokowanych przez nas modeli postaci w 3d, czy grafik koncepcyjnych bohaterów i miejsc w grze. Im więcej chcemy mieć danych w naszej podręcznej świątyni B-mana, tym więcej trofeów Człowieka-Zagadki musimy odnaleźć, a to nie jest tak, że wystarczy je znaleźć i już je mamy. Do tego trzeba często odpowiedniego wyposażenia, trochę pomyślunku oraz zręczności.

  To nie jest typowa piaskownica, gdyż zawiera ona również elementy rpga i skradanki. Jest też sporo walki oraz zabawy w detektywa. Poza wątkiem głównym, w grze są również zadania poboczne, a to stwarza okazję do pojawienia się kolejnych postaci z komiksu.

  Doświadczenie zdobywamy za pokonywanie wrogów i za zbieranie znajdziek. Dzięki temu istnieje możliwość zdobycia nowych umiejętności, rozwinięcia odporności pancerza na ataki wręcz oraz na zabójczy zazwyczaj ogień z broni palnej. Sam przebieg walk z wrogami zależy często od naszego podejścia. Chcemy wejść z przytupem? Żaden problem. Chcemy likwidować sługusów największych łotrów Arkham po cichu? Żaden problem. Wystarczy, że podkradniemy się za plecy upatrzonego delikwenta albo złapiemy go jak przejdzie pod nami, gdy będziemy zwisać do góry nogami z jakiegoś gargulca. Później wystarczy szybko zmienić nasze miejsce pobytu i powtarzać procedurę, aż wyeliminujemy wszystkich opryszków.

  Batman nie jest jedyną grywalną postacią w Arkham City, gdyż do wyboru mamy również seksowną Kobietę-Kot, która posiada zupełnie inne niż główny bohater wyposażenie, zestaw ruchów, misje i znajdżki. Najważniejszą jej zdolnością jest chyba umiejętność chodzenia do góry nogami po siatkach. Niestety, ale posiadacze używanych kopii tej gry nie poznają jej historii. Nie podoba mi się takie podejście twórców, gdyż kocica jest chyba drugą po Jokerze postacią, która dostarcza tylu powodów do śmiechu w opowieści o Mrocznym Rycerzu. Niby taka nieporadna a potrafi srogo dopiec innym przestępcom oddelegowanym do tytułowego więzienia. Bardzo żałuję, że pracownikom Rocksteady zabrakło odwagi i nie pozwolili jej cieszyć się z własnego-egoistycznego zakończenia BAC, gdyż byłby to chyba jeszcze śmieszniejszy moment niż pierwsze pojawienie się w fabule psychopatycznego żartownisia.

  Z zabawek oddanych do dyspozycji Łowcy Nocy warto wymienić wybuchowy żel, służący do niszczenia ścian, batarang, zdalnie sterowany batarang, dymne kulki, szczególnie przydatne w walkach z oponentami posiadającymi karabiny maszynowe, deszyfrator sekwencyjny do łamania kodów zabezpieczających, pazur oraz broń wystrzeliwującą impulsy elektryczne, służąca do otwierania ciężkich zasuw blokujących nam wejście do budynku, czy jakichś innych niedostępnych obszarów oraz do przemieszczania przedmiotów z miejsca na miejsce, w szczególności złomu blokującego graczowi drogę do niektórych miejsc takich jak szyby wentylacyjne, czy coś w tym rodzaju. Kocica posiada bicz, którym może obalać wrogów na ziemię lub pozbawiać ich broni palnej oraz kolce i kulki. To nie wszystko i tylko część z nich jest dostępna w grze od razu. Kolejne elementy wyposażenia zdobywamy popychając do przodu główny wątek.

  Jeszcze parę lat temu nikt nie znal tego studia. Dziś robią oni gry, które jakościowo dorównują najlepszym tytułom ekskluzywnym na poszczególne platformy. Wychodzi na to, że do stworzenia naprawdę mocarnej serii potrzebny jest odpowiedni fundament w postaci ludzi obdarzonych talentem. Czy potrafią oni zrobić coś na takim samym poziomie jak Batmany dopiero się okaże.

  Tymczasem proponuję Wam zobaczyć trailer z najlepszej growej adaptacji komiksowej w historii (włączając w to także japońskie mangi).

   


10.Heavy Rain (262,8).

  HR wyprodukowało Quantic Dream. Gra jest dostępna na PS3. Choć wiele osób uznaje, że ta produkcja nie jest grą, to sami twórcy określają ją jako interactive drama (film interaktywny) i tego nazewnictwa sam będę się trzymał.
   Polega to na tym, że autorzy oddali nam do rąk historię, nieliniową w paru momentach i z kilkoma zakończeniami, ale tylko dzięki wciskaniu odpowiedniej kombinacji przycisków zobaczymy jej finał. Czy HR ma dobre qte ? I tak, i nie. Można oczywiście zastanowić się nad tym, czemu twórcy wymyślili sobie naciskanie jakichś karkołomnych kombinacji do wykonywania najprostszych czynności jak przykładowo wejście pod górę, ale to tak samo, jakby przyczepić się do tego, że w Red Steel 2 musimy zrobić zamach wiiremote'm do wykonania ciosu kataną zamiast nacisnąć zwykły przycisk. Idzie się do tego przyzwyczaić, czego nie powiedziałbym o chodzeniu bohaterami, gdzie żeby wykonać coś tak prostego, to przytrzymujemy lewy analog i prawy dolny spust jednocześnie. Tak toporne chodzenie widziałem dawno temu...w pierwszych Residentach. Czasem jednak qte wymagają od nas wysiłku i nie lada zręczności oraz dodają dynamiki niektórym scenom.

  I tak siła HR polega na czymś innym. Tkwi ona w specyficznym klimacie tej produkcji, który towarzyszy czwórce głównych bohaterów, starających się rozwikłać zagadkę mordercy origami. Mam tu na myśli wiecznie padający deszcz, który jest równie przytłaczający, jak i sam scenariusz.

  Głównymi bohaterami HR są:

Madison Paige - młoda dziennikarka, cierpiąca na bezsenność.

Ethan Mars - kochający ojciec, który przegrał swoje życie.

Norman Jayden - agent FBI, mający dostęp do najnowocześniejszych technologii śledczych, a do tego narkoman.

Scott Shelby - prywatny detektyw, który ma problemy z astmą.

  Najlepsze jest to, że choć gra jest dosyć liniowa, to pozwala nam na różne zachowania podczas niektórych scen. Nie tylko mamy wpływ na postawę tej czwórki, ale również na to, co się z nimi stanie. Szkoda tylko, że to, czy ktoś z nich zginie nie zależy od logicznej konsekwencji jakiegoś niebezpieczeństwa, a jedynie od specjalnie przygotowanych przez QD momentów w scenariuszu gry, gdzie albo pomożemy przeżyć konkretnemu bohaterowi albo nie. Ma to niewiele wspólnego z nieliniowością scenariusza, tak chwaloną prze pracowników QD. Bez względu na nasze decyzje wątek fabularny zawsze będzie się składał z tych samych lub z bardzo do siebie podobnych scen a najważniejszą różnicą będzie jedno z dostępnych zakończeń. Jest to jeden z podstawowych zarzutów kierowanych do ekipy Davida Cage'a, ale chyba ciężko oczekiwać, że przy każdym naszym wyborze dostaniemy całkiem inny wątek. Przy tak niesamowitej jakości oprawy graficznej HR i doskonale oddanej mimice twarzy produkcja takiej gry musiałaby zając chyba z dziesięć albo i więcej lat.

  Mi wystarczyło jedne ukończenie gry. Dostałem opowieść trzymającą w napięciu aż po sam koniec, i jedyne czego żałuję to to, że częściowo domyśliłem się tego, kim jest poszukiwany przez wszystkich seryjny zabójca zanim jeszcze włożyłem płytę z HR do napędu konsoli. Gdyby nie ten jeden szczegół, to uważałbym scenariusz tej gry za coś wybitnego, a tak pozostaje mi jedynie dodać, że Cage czasem naprawdę potrafi zaciekawić widza. Gdyby tak nie było, to nikt by nie kupił HR, nikt by na nią nie zagłosował w tym zestawieniu a ja sam nigdy bym się nie nakręcił na nią po tym filmiku.

Zagrałem, ukończyłem i nie żałuję. Im więcej różnorodnych gier na rynku, tym lepiej dla graczy. 

 


9.Tomb Raider (277,9).

  Tomb Raider został wyprodukowany przez Crystal Dynamics a ukazał się na X360, PS3, PC, XOne i PS4.

  Jaki to typ gry? Gdybym ja to jeszcze wiedział. Twórcy zapewniali, że to będzie gra survivalowa. Mam o to do nich ogromny żal, gdyż nie wykorzystano należycie tego pomysłu. Młoda Croftówna nie zabija zwierząt, aby jeść ich mięso, bo nie czuje głodu. Robi to, bo dzięki pozyskanym z nich surowcom może zrobić lepszą broń. Nie pamiętam, żeby twórcy mówili też o tym, że większość czasu Lara spędzi na zabijaniu najemników...i będzie jej to sprawiać ogromną radość. Nie mówili też, że rozgrywka w wielu aspektach będzie przypominać Uncharted.

  Takich rzeczy widocznie lepiej nie mówić. W każdym bądź razie, nie można traktować tego rebootu jako kolejnej przygodówki, opierającej się na rozwiązywaniu zagadek, bo  srogo się rozczarujemy.

  Gra opowiada o młodej Larze, która wraz z załogą statku Endurance wyrusza w rejs mający na celu zbadanie informacji o zaginionym Yamatai i księżniczce Himiko, która posiadała podobno zdolność kierowania pogodą. Z początku wszystko wydaje się stekiem bzdur, ale gdy rozbija się statek, na którym przebywa główna bohaterka i zostaje ona uwięziona na wyspie, na której szaleją burze i wichry, to sprawa się komplikuje. Jeśli dodamy do tego bandę psychopatów, mordujących na prawo i lewo członków załogi statku, to zrozumiałe staje się, że walka o przeżycie łatwa nie będzie.

  Wyspa podzielona jest na wiele regionów. Do kolejnych z nich dostajemy się w miarę rozwijania fabuły. Każdy taki region ma ogniska, przy których możemy posłuchać od czasu do czasu komentarzy młodej dziewczyny odnośnie zaistniałych wydarzeń. Przy ogniskach rozwijamy także jej zdolności oraz wyposażenie. Pomiędzy niektórymi ogniskami możliwy jest również szybki transport, który w znacznej mierze ułatwi nam przeszukiwanie opcjonalnych grobowców, zbieranie różnego rodzaju dokumentów, reliktów, pamiątek, czy kapsułek gps. W każdym takim regionie są również wyzwania, które możemy wykonać. Podstawą do swobodnego poruszania się po regionie jest znalezienie mapy takiego miejsca, gdyż ułatwi nam ona nasze poszukiwania. Praktycznie każda znajdźka wyświetli się potem na mapie. Nie jest to zatem gra dla ludzi, którzy lubią macać ściany milimetr po milimetrze bez żadnej pomocy.

  Jeśli nie wiemy co robić w grze, to wystarczy użyć instynktu przetrwania, który podświetla wszystkie interesujące nas rzeczy.

  Może TR to symulator zabójcy o pięknej buzi, który prowadzi nas za rączkę a może najlepszy Tomb w historii? Zdania w tej kwestii są podzielone, podobnie jak w przypadku zasadności dodania trybu dla wielu graczy w tym reboocie. Dla wielu trofeowych dziwek będzie on przeszkodą w zdobyciu platyny/calaka, dla innych będzie dobrym sposobem na wyciągnięcie kasy za abonament za granie przez sieć (X360, XOne i PS4). Mi tam się podobał, ale to pewnie dlatego, że grałem w niego trochę z kumplem i potrafiliśmy nawet pokonać we dwójkę graczy ze znacznie wyższymi poziomami od naszych.

  Mocnymi stronami TR jest ciężki klimat, brutalny świat, który bezpardonowo obchodzi się z Larą i jej przyjaciółmi, rozwijanie ekwipunku a nawet świetnie przedstawione wichury, czy burze. Samo strzelanie byłoby strasznie monotonne, gdyby nie to, że ciągle ktoś rzuca koktajle Mołotowa w naszą stronę oraz szaleńcy, którzy starają się podbiec do Lary i ją wypatroszyć. Konieczne jest zatem przemieszczanie się pomiędzy osłonami. Czasem lepiej jest zlikwidować kogoś po cichu niż użerać się w jakimś poważniejszym starciu. To cholerstwo wciąga i nawet backtracking, czy nieumiejętność pływania młodej piękności, która nie słyszała nigdy o mydle nie jest w stanie tego zmienić. Zdobywanie co chwilę jakiegoś nowego wyposażenia, czy umiejętności wystarczy, żeby nie oderwać się od TR do samego końca gry.

  Jeśli ktoś by mnie zapytał o to, jaką Larę wolę, dawną, czy nową? Moja odpowiedź brzmi: Wolę Sam. Taki już ze mnie hipster. A innym mogę powiedzieć tylko tyle, że skoro Link wygląda inaczej praktycznie w każdej Zeldzie, to czemu Larze nie wolno?

Na koniec proponuję trailer z gry.

 

 

Jeszcze tylko 8 gier do końca!

Oceń bloga:
32

Komentarze (27)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper