Nie dajmy się zwariować!

BLOG
1659V
Monika Pawlikowska | 06.10.2013, 00:40
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Widziałam wpisy innych użytkowników portalu, którym przeszkadza wszechobecne, wzajemne oskarżanie o fanbojstwo. Cieszę się, że ten temat jest poruszany i osobiście chciałam również dołożyć swoje trzy grosze w tej sprawie. Jak to Donek mawia "by żyło się lepiej" ;)

 

Od zarania dziejów… Oh wait… Od kilku dobrych lat marketing i jego najlepszy ziomek potocznie zwany u nas z angielska "Piarem", mieszają graczom w głowach, jak cyganka w antałku. Okraszają swoje dzieło teledyskiem Snoop Dogga rapującego o final battle, Penelope Cruz z doklejonymi wąsami udającą Super Mariana, czy naszą pękną rodaczką odzianą w skąpe bikinii, która na plaży zabawia się Vitą... Wszyscy oni pokazują, że wyłącznie przy owych grach i konsolach będziemy się znakomicie bawić. Że to Tekken jest najlepszą bijatyką, a grając na DSie, poczujemy się niczym gwiazdy. Łykamy to mniej lub bardziej świadomie, wydając ciężko zarobione pieniądze, przeświadczeni, że to jedyny słuszny wybór. A marketingowcy mieszają żwawo dalej, obiecując cuda na kiju, gry najlepsze, najbardziej wyczekiwane, które dadzą nam największą satysfakcję, poprostu "must have" każdego gracza i jeśli tylko po nie sięgniemy zaznamy nieziemskiej rozkoszy!  Ot zwyczajna marketingowa propaganda - za to im w końcu płacą.

Kiedyś widząc takowe cudo, jak powiedzmy MacGyver występujący w reklamie PSX, kwiczałabym z zachwytu i walcząc z konwulsjami czym prędzej dopadła video, by nagrać ową sensację i z kasetą w dłoniach rozpocząć procesję po znajomych. Teraz standardem jest logo firm w serialach i filmach, wytrzeszczające swoje litery zza pleców aktora, oraz piosenkarze i sportowcy “przyłapani” na graniu. Prawda-stojąc w korku, miło jest zawiesić oko na gigantycznym bilbordzie promującym grę, ale co za dużo-to wszystkim nam wychodzi bokiem! Dlaczego więc tak łatwo, my starzy growi wyjadacze, dajemy się podpuścić i na dodatek pod wpływem medialnego szumu, sami prowokujemy spory, co jest naj naj naj, a co już nie? 

 

Czekoladowe monety

 

Targetem kampanii zazwyczaj są nowi klienci, “niedzielni gracze”, że tak ich nazwę, czerpiący swą wiedzę jedynie z reklam lub opinii sprzedawców. Ale któż z nas, siedzących w w branży od lat i znający nazwiska niemal wszystkich twórców gier, oraz genezę większości legendarnych serii, choć raz nie popłynął na fali hype-u? Jak często kupiliśmy dany tytuł, sugerując się jedynie fantastycznym zwiastunem lub dodatkową zawartością przy pre-orderze, później w swej naiwności plując sobie w brodę? A teraz zapytam ile razy przyznaliśmy się publicznie, że daliśmy się zwariować i gra, na którą wydaliśmy ponad 200 złotych nas rozczarowała? Wiele osób nie potrafi przyznać się do tego, że niecierpliwie oczekiwany tytuł, który na długie miesiące przed premierą wychwalali pod niebiosa, jaki to nie będzie hit, jakiej nie będzie miał grafiki, jak długi i ciekawy nie będzie gameplay, okazał się zwykłym przeciętniakiem. Ciężko po czymś takim powiedzieć "nie miałem racji", bo to oznaczałoby, że daliśmy się wkręcić jak zwykły frajer. A nikt frajerem nie chce być... Lepiej powiedzieć: "Nie znasz się, ta gra jest genialna!" i udawać przed samym sobą, że jesteśmy zachwyceni, zakładając klapki na oczy nie zauważamy rażących wad. Wprowadzamy w błąd innych, wystawiając pozytywną opinię, bo takie są oczekiwania większości wobec marki lub serii. Spece od marketingu poprą nas, obwieszczając rekordową ilość sprzedanych kopii, utwierdzając w przekonaniu, że to my mamy rację. Piarowcy poklepią nas krzepiąco po ramieniu i okrzykną tytuł hitem roku, a nas samych koneserami, bo na tym polega ich praca. W ten sposób przeciętniak urasta do rangi hitu roku, nakręcając innych, bo jak ktoś w nią nie grał-to nie nie wie co naprawdę dobre.

To samo dotyczy wyboru sprzętu. Reklamy zapewniają nas o tym, że to właśnie konsola danej firmy jest najlepsza, podając tłustą czcionką ilości wpakowanych w procesor rdzeni, wielkością RAM, jakością generowanego obrazu, a i tak najczęściej wybierany jest ta, której logo jest najbardziej rozpoznawane, bo piarowcy ciężko pracują by powlepiać je tam gdzie zauważą je miliony ludzi-w telewizji, na stadionach, a nawet publicznym szalecie. Powody którymi kierują się kupujący są najmniej istotne, najważniejsze to przekonać ich do wydania pieniędzy, a instynkt ludzi do udowodnienia innym, że kupili to co najlepsze, zrobi najskuteczniejszą reklamę.

 

Tylko MOJE jest NAJLEPSZE!!!

 

Dając się ponieść kampaniom i popularności produktu, niektórzy gracze starają się sami siebie utwierdzić w słuszności własnego wyboru, z uporem maniaka wytykając wady produktów których sami nie posiadają. Nie dopuszczają do swojej kapuścianej głowy faktu, że ktoś mógł wybrać coś innego, kierując się wyłącznie odmiennym gustem, czy preferencjami. Narzucają wszystkim własną opinię i poglądy, a jak ktoś będzie śmiał mieć odmienne zdanie, aż im się kiszonka z mózgu robi ze złości i wylewają ten kwas na innych.

Choć nie mam w zwyczaju nawiązywać do wypowiedzi internetowych krzykaczy, którzy wulgaryzmami nadrabiają brak argumentów w dyskusji, dziś drodze wyjątku to zrobię. Gdy swego czasu opublikowano wyniki ankiety TOP 15 gier wybranych przez użytkowników Portalu PSX Extreme, pod wpisem znalazły się komentarze wyrażające zdziwienie, że jeden z konkretnych exów na pewną konsolę (celowo nie wymienię jaką, bo to naprawdę nie istotne) nie pojawił się w rankingu, choć według nich powinien. Momentalnie jak grzyby po deszczu pojawiły się wpisy będące kwintesencją hejterstwa i fanbojstwa. Przytaczając wypowiedź jednego z internautów, "co dupa boli bo większości podoba się coś innego niż tobie? buahahahah", powiem krótko: szkoda, że tacy ludzie muszą się mentalnie masturbować opinią mas, by mieć satysfakcję z należenia do kółka wzajemnej adoracji. No cóż, każdy kto czytał Tolkiena wie dlaczego tak trudno trollom zrozumieć prosty fakt, że każdy ma prawo do własnego zdania, a "najpopularniejsze", nie zawsze znaczy "najlepsze". Gdy czyta się takie wpisy, już nawet człowiek się nie denerwuje, tylko najzwyczajniej w świecie robi się przykro, że ludzie zapominają czym jest SZACUNEK.

 

Dzieląc los Aliena

 

Jak więc nie stracić głowy, gdy wśród graczy toczy się wojna o to co dobre, co nie, a zewsząd krzyczą do nas nagłówki o najbardziej oczekiwanych grach, najczęstszych wyborach konsumentów, czy pierwszych miejscach w rankingach? Nagle wszystkie produkty zaczynają się dzielić na przełomowe, albo badziewne, a my kupujemy najgłośniejsze tytuły, by je ograć i móc dorzucić swoje trzy grosze do dyskusji. Gdy zatracamy się mimowolnie, pod wpływem presji społeczeństwa w tych "the best of the best" (bo co z nas za gracze, skoro w "XYZ" nie graliśmy?!), często omijają nas "szare perełki" o których nikt nie mówi, bo jest zbyt zajęty komentowaniem najpopularniejszych gier. Coraz częściej zaczynamy odczuwać znużenie i wracamy myślami do dawnych produkcji, o których przeciętny zjadacz chleba nigdy nie słyszał i nie starał się nas do nich przekonać. Kiedy to wyłącznie frajda wynoszona z grania była wyznacznikiem jakości, a nie miejsce na liście, czy liczba gwiazd w spotach reklamowych. Śledząc opinie graczy, oceny, reklamy, promocje, gubimy się w tych wszystkich "naj". Zmęczeni komercyjnym bełkotem zaczynamy mieć dosyć wszystkiego, łącznie z nowymi grami. Mamy ochotę odłączyć konsolę od sieci, by nie widzieć w co aktualnie szarpią inni. Przestać zaglądać na ulubione strony poświęcone branży, by nie czytać po raz kolejny opinii internetowych trolli, że ulubiona gra dająca nam tyle radości jest crapem, ani o tym jakimi to jesteśmy fanbojami, bo gramy na danym sprzęcie, a nie jak większość na tym drugim-właściwym. Summa summarum odcinamy się od nowości na rzecz dawnych tytułów, serdecznie dziękując "uprzejmej" społeczności graczy za krytykę naszego gustu, marząc o wehikule czasu, który przeniesie nas z powrotem w świat, w którym nikt nie narzucał nam swojej opinii i nie mówił co powinniśmy myśleć, kiedy szarpaliśmy na czym popadło, a gry przechodziliśmy, bo chcieliśmy-nie dlatego, że tak wypadało i było trzeba... 

 

Stoimy na przełomie generacji. Wojna rozpoczęła się na nowo, znów wciągając graczy, by walczyli w ich imieniu. Czy uda się nas sprowokować? 

Oceń bloga:
0

Komentarze (83)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper