W poszukiwaniu straconej patelni albo przez Wiedźmina kozy uratowanie.

BLOG RECENZJA GRY
1120V
W poszukiwaniu straconej patelni albo przez Wiedźmina kozy uratowanie.
Andrew Ryan | 25.06.2015, 16:25
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jeśli szukasz innego, świeżego spojrzenia na najnowszego wiedźmina, recenzji która cię zszokuje i będzie odbiegać od wszystkich innych recenzji jakie przeczytałeś… Jeśli chcesz się wkurzyć na jej autora i zbluzgać go za niska ocenę... To źle trafiłeś. Lubię się sprzeczać i nie wstydzę się swojego zdania, ale w tym przypadku nie będę odbiegał od ogółu opinii na temat tej pozycji. 

Wiedźmin trzeci to kontynuacja doskonała czyli taka, która posiada wszystkiego więcej i lepiej, choć czasem to więcej i lepiej oznacza więcej lepszych błędów... W odróżnieniu do poprzednich części, mamy, tu wreszcie ogromny otwarty świat, więcej zadań pobocznych, multum możliwości dobierania ekwipunku odpowiadającemu stylowi naszej gry, a co najważniejsze po zobaczeniu napisów końcowych nie spytamy się „eee, a gdzie kolejny rozdział, no bo to chyba nie jest już koniec?!”.

 

Watek główny fabuły stanową poszukiwania Ciri przez Geralda na zlecenie jej ojca cesarza Nilfgardu Emhyra. Pomóc w tym ma mu w tym Jennefer jako nadworna czarodziejka monarchy. W ciągu naszych poszukiwań napotkamy jeszcze Triss, Zoltana, Jaskra oraz wiele innych barwnych charakterów. Zadania, są ciekawe, długie i klimatyczne. Dzięki świetnym, soczystym  dialogom, historii i pięknu świata nie, są one tylko pusta młócką i przemieszczaniem się z punktu a do b. Tak, możemy sterować Ciri, choć gra, tą postacią jest ograniczona zaledwie do paru fragmentów gry i służy wyjaśnieniu fabuły, co ma nam zastąpić kolejne linijki tekstu recytowane przez postacie. Rozwiązanie to wypada znakomicie i wielokrotnie irytowałem się brakiem możliwości zmiany bohaterów na stale…
 
 
 
Jak mówić do kozy? Taś, taś?
 
 
Zadania poboczne otrzymujemy w dwojaki sposób, albo dzięki tablicom zamieszczonym w każdej wsi czy miejskich dzielnicach lub od przypadkowych ludzi zaznaczonych wykrzyknikiem. Zadania dzielą się na poboczne, wiedźmińskie oraz misje poszukiwania uzbrojenia.  Zadania wiedźmińskie pomimo strasznej schematyczności (weź ogłoszenie – ustal stawkę –zbadaj ślady na miejscu -wytrop bestie – zabij „kudłate c* wie co” – odbierz nagrodę) nie nudzą dzięki zróżnicowanemu bestiariuszowi, barwnym lokacjom, krwistym dialogom i czarnemu humorowi. Zwykłe misje, są zróżnicowane tak jak, te w wątku głównym. Raz musimy znaleźć patelnie dla staruszki, raz zgarnąć czyjeś karty, zrobić komuś z d* wiosnę nowożytności czy wyperswadować, by sobie poszedł. Nigdy nie zapomnę zadania odnalezienia i odprowadzenia kozy do zielarza… Dzięki wiedźmińskiemu szóstemu zmysłowi jesteśmy wstanie dostrzec ślady i tropy pozostawione przez postacie czy potwory. 
 
Apgrejd Płotki albo tuning patataja.
 
Wyścigi to przyjemna mini gierka dzięki, której zdobywamy najlepszy ekwipunek dla naszego konia. Nasza szkapa pod względem upgrejdowania nie przebije nawet najprostszego samochodu z GT6 ale podniesienie czasu przyspieszenia, odporności na stres czy „ładowności” naszej kobyły daje radość. 
 
Do dyspozycji gracza oddano trzy lokacje. Stargane wojna Velen oczekujące kolejnej ofensywy Nilfgardu,  miasto – państwo Novigrad i usytułowane na skraju mapy i historii wyspy Skelige dziwnie przypominające nam prowincje skyrim, inspirowane w odróżnieniu od Velen i jej słowiańskości, kultura nordycką. W czasie przechodzenia fabuły zawitamy również do Kaer Moren i wsi Biały Sad wraz z niewielkimi, przyległymi terenami.
 
 
 
W pierwszym odczuciu grafika nie wydaje się być ósmym cudem świata. Nie ma tu mowy o jakości jaką znamy z zapowiedzi sprzed paru lat. Tekstury, cienie i wiele efektów trzyma poziom, ale „dragon age: inkwizycja” zdecydowanie góruje nad polska pozycją. Po lekkim rozgoryczeniu, że co i dlaczego, i że nasze gałki oczne nie maja wielokrotnych orgazmów dochodzimy do wniosku, że Wiedźmin to najpiękniejsza gra obecnej generacji nie przez jakość tekstur, ale przez piękno świata jako takiego. Nie ważne, że efekty graficzne nie  zachwycają skoro zachwyca dbałość o detale, urok i ekspresja artystów projektujących nieskończone połacie lasów, pól bitewnych czy miast i wsi. Ta gra stara się być realistyczną. Las wygląda jak las, nie ma tu tego, co nazywam harmonia przypadkowości jak to miało miejsce w dragon agu. Ten świat żyje, nie próbuje na każdym kroku być pięknym na siłę, a obszarpany trup na naszej drodze wygląda po prostu prozaicznie, co dodaje mu dodatkowej grozy. Widząc ruiny czujemy jakbyśmy oglądali ruiny polskich zamków. Nie ma tu zbytniej przesady i cukierkowatości. Jedyna przesada, są nienaturalnie ujmujące zachody słońca, ciągle występujące ciepłe światło pomimo burzowych chmur itd. Dzięki takim genialnym, skądinąd  momentom znowu wracamy na ziemie stwierdzając – to jednak gra, a nie rzeczywistość... 
 
 
To co mnie powala najbardziej od strony graficznej to architektura Novigradu i Oxenfurtu. Widać, że są to tętniące życiem kopie średniowiecznych miast hanzy. Wjeżdżając w portową cześć Novigradu czułem się jakbym wjeżdżał do Gdańska. Nie brak tu pokrętnych uliczek z wytatuowanymi bandytami, ruder, czynszówek i tanich dziewek sprzedajnych. Miasto namacalnie śmierdzi fekaliami, które ktoś wylał nam pod nogi z okna. Pełno tu przechodniów, ich drobnych życiowych dramatów, znieczulicy spowodowanej wojna czy pijackich wygłupów. Wielokrotnie usłyszymy dialogi z filmów, a przechodzień bez ogródek powie nam co myśli o naszej matce. 
 
Gra pozwala nam wybrać poziom trudności i o ile na izi walki nie stanowią żadnego wyzwania i możemy, je przechodzić mało dyskretnie „na pełnej kurwie z ogniem i mieczem” to najtrudniejsze poziomy wymagają już cierpliwości graczy, którzy zdobyli platynę w demon soulsach… Bez eliksirów, doskonałej broni i zbroi i wyćwiczonych znakach niewiele się tu zdziała. Jednym słowem – dla każdego coś miłego. 
 
Ścieżka dźwiękowa to udane połączenie stylizowanych na średniowieczne instrumentalnych kawałków wraz z serbskimi krzykami i jękami rodem z przygód wojowniczej księżniczki Xeny. Nie nuży, ale umie dodać animuszu większego niż nie jeden eliksir. 
 
 
 
Jak to w typowym erpegu nie brak tu glichy, bugów oraz zwykłego niedopracowania. Czasem nasz koń nie może wejść na most, bo wysiada wykrywanie kolizji. Nie możemy doskoczyć na skalną półkę choć znajduje się w zasięgu zwykłego Jaśka z Jawornik, parę misji po prostu nie da się przejść bo fabuła nie chce się pchnąć do przodu. W jednej z genialnych scenek oglądamy piękno Nowigradu jednak po chwili odrzuca nas widok trzech takich samych npc stojących dokładnie obok siebie. Nie zauważyłem, by któraś z misji zablokowała wzrost mojego doświadczenia jednak z internetowych forów wynika, że jest to nagminny problem. W Nowigradzie wielokrotnie udało mi się zdarzyć do celu przed teksturami. Aż łezka w oku mi się zakręciła widząc przez ładnych parę sekund grafikę w jakości pierwszego playstation, która ewoluowała przez dwójkę, trójkę aż do czwórki. Animacja potrafi chrupnąć przy większym rozpierdzielu, namierzanie przeciwników , szczególnie latających szwankuje. Niby cel namierzony, ale jednak znika nam z pola widzenia i tylko petarda pomorze. O tyle o ile mimika i twarze głównych bohaterów, są dopracowane to ze zwykłymi npc jest już gorzej. Zazwyczaj odznaczają się spojrzeniem najlepszych pokerzystów światowej klasy. Miasta i wsie szpecą ciągle te samem głosy. Paru aktorów więcej mogło, by nieco polepszyć ogólny efekt. Jeśli wraz z edycja GOTY choć cześć powyższych błędów lub niedociągnięć zostanie poprawiona to spokojnie będzie można wystawić tej pozycji dyszkę, bo pomimo wszystkich tych większych i mniejszych niedociągnięć jest to pozycja, którą powinien poznać każdy gracz. 
 
 
Podsumowując nowy Wiedźmin to kawał krwistego skurczybyka obdarzonego świetnymi zadaniami, światem, muzyką, grafiką i masą grywalności w klimacie średniowiecznego mordobicia. Nie brak w nim błędów, spadków płynności, ale także morza miodu. By poznać większość będziemy potrzebować około siedemdziesięciu godzin. Twórcom należy się hołd nie tylko za gigantyczna prace jaka włożyli w swój projekt, ale także bezpłatne DLC, które w ilości szesnastu trafią na dysk naszej konsoli wraz z upływającymi tygodniami od premiery. Niby nie, są to jakieś znaczące rozszerzenia, a jedynie pojedyncze misje, zbroje czy ubrania, ale zawsze jest to miłe, że deweloper nie próbuje nas przechędożyć na trzydzieści koron za zbroje czy ciuszek dla nie grywalnej postaci.   
 
Oceń bloga:
0

Atuty

  • miodność
  • piękno świata
  • postacie
  • humor i teksty
  • olbrzymi świat
  • fabuła
  • tunning Płotki

Wady

  • tylko przyzwoita grafika...
  • bugi, gliche, niedopracowanie
  • problemy z doświadczaniem i zadaniami
  • twórcy trochę ściemniali ze zwiastunami

Andrew Ryan

Największy c* na rynku! Nie literalnie rzecz jasna...

9,5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper