TOP 10 gier-perełek, które się nie sprzedały (PS3/X360)

BLOG
1935V
TOP 10 gier-perełek, które się nie sprzedały (PS3/X360)
PAN_LOBO | 14.03.2014, 12:49
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Jak często zdarza nam się narzekać na nieznośny, wychylający się z każdego zakamarka internetu, prasy i telewizji hype? Często.

Jak często zdarza się, że te hype'owane na potęgę gry okazują się produkcjami poniżej naszych oczekiwań? Często.

A jak często zdarza się, że świetna produkcja umyka naszej uwadze ze względu na zbyt mały hype? O dziwo - również często. 

Hype jest zły. Zdarza się, że dla jednych jest powodem rozczarowań, dla innych płaczu i zgrzytania zębami, gdy dane jest nam położyć ręce na upragnionej i wyglądanej od dawna wymarzonej grze, a ta okazuje się...nie taka, jaka chcielibyśmy żeby była. Karmieni przez miesiące, a czasami i lata, materiałami obiecującymi produkt doskonały, co wywołuje w naszej głowie wyobrażenie o grze "idealnej dla mnie", czekamy i czekamy. A później kończy się cisza recenzencka. Pojawiają się pierwsze recenzje, a my myślimy  "nooo...mogło być lepiej", ale w środku już czujemy, że coś jest nie tak. Jednak wciąż okłamujemy się, że to przecież miała być gra "dla mnie", więc na pewno mi się będzie podobać, pomimo, że prawie wszystkim się nie podoba. No i w końcu dostajemy "nasz produkt marzeń" w swoje ręce. Odpalamy grę pełni niepokoju, a po chwili początkowe lekkie unoszenie brwi w mieszaninie zdziwienia i rozczarowania przeradza się we wściekłość. Hype znów mnie kupił.

 

Hype jest dobry. Bo czasem ktoś w pocie czoła pracuje nad swoim marzeniem i życiowym pomyśle przez wiele lat, żeby dać coś wyjątkowego i od serca, ale gdy już przygotuje swoje "dziecko", wydawca nie ocenia go dostatecznie wysoko i obcina finanse przeznaczone na promocję. Co wtedy? Brakuje hype'u. Mało, albo czasem wręcz nic, nie wiemy o produkcji. Nie napalamy się. Nie odkładamy grosza. Recenzenci z góry nie podchodzą z dostateczną powagą do produkcji, która nie jest nagłośniona i agresywnie promowana. Boją się wygłupić z wysokimi ocenami dla gry, o której nie jest głośno. A skoro nie jest głośno, to pewnie dlatego, że jest słaba. Bo jakby była dobra, to każdy by o tym trąbił. Prawda? No niestety nie. To takie smutne błędne koło. Nikt nie chce wysoko oceniać, bo nie jest głośno. A nie jest głośno, bo nikt nie chce wysoko oceniać. Zabrakło hype'u.

 

Ale do rzeczy - miałem przyjemność zagrać w kilka gier na odchodzącej generacji konsol. Są wśród nich takie pozycje, które uważam za wybitne, cudowne i wspaniałe, a ku mojemu zdziwieniu - nie przełożyło się to na świetną sprzedaż oraz na należyty szacunek ze strony recenzentów i branży. Powód? Prawdopodobnie może to być przyczyna, którą opisałem wyżej. Brak hype'u. Oczywiście spłycam tutaj. Czasem jest to nie właściwie ustawiona data premiery pokrywająca się z innymi "giga-produkcjami", przez co "perełka" potrafi zaginąć. Czasem jest to mało chwytliwy temat. Czasem zła prasa. Czasem jej brak. A czasem - po prostu nie wiadomo.

 

Poniżej przedstawiam moją subiektywną listę najlepszych dziesięciu gier minionej generacji, które miały bardzo przeciętną lub po prostu marną sprzedaż, co nie pokrywało się z jakością produktu. Często są to również gry niesłusznie niedocenione przez recenzentów, jak i przez branżę.

 

Nie grałem oczywiście we wszystko, więc mogę na liście umieścić wyłącznie gry, w które miałem niewątpliwą przyjemność zagrać. Na pewno każdy będzie miał swój własny pomysł na inne gry, których tu brakuje. Możecie napisać o tym w komentarzach. Może pozwoli mi to odkryć gry, w które jeszcze nie grałem, a powinienem.

 

A oto moja lista najlepszych gier, które się nie sprzedały, a są świetne.

 

10. Catherine (PS3 - 0,6 mln; X360 - 0,26 mln*)

 

 

Jedna z najbardziej pokręconych gier w jakie w życiu grałem. Unikalny gameplay opierający się na grze logicznej osadzony w stylistyce japońskiego anime. Nigdy nie przepadałem za japońskim stylem w grach wideo, ale tutaj jest to po prostu urocze i pochłaniające. Sama gra jest ciekawa, choć potrafi być upierdliwa, a momentami nieco nużąca. Ale wspaniałe cut-scenki oraz nieliniowy scenariusz i różne zakończenia (moje - true lover ending :)) składają się na wyjątkową pozycję, jakiej nigdy wcześniej nie było.

 

9. Call of Juarez: Bound in Blood (PS3 - 0,83 mln; X360 - 0,58 mln)

 

 

Podejrzewam, że w Polsce nie była to aż tak bardzo niedoceniona gra, jednakże na świecie nie rozeszła się jak świeże bułeczki. A jest to naprawdę mocna pozycja, która daje graczowi niezły gameplay i interesujący scenariusz. Jasne - nie jest to poziom Red Dead Redemption, ale jako shooter osadzony w realiach dzikiego zachodu sprawdza się wybornie. Jednym słowem określiłbym tą grę - zabawa. Jest tu świetna. Meksykańskie senority zapraszają na ostrą jazdę! 

 

8. Motorstorm: Apocalypse (PS3 - 0,41 mln)

 

 

Byłem zaskoczony zatrważająco niską sprzedażą tej gry, bowiem uważam ją za najlepszą część serii. Jest po prostu epicko. Dzieje się mnóstwo, wizualia bombardują nasze gałki oczne spektakularnymi momentami, a my jak zassani ścigamy się pędząc do przodu po trupach. Gra jest piękna i wciągająca. Auta wspaniale się rozsypują, ale to i tak nic w porównaniu do otoczenia, które po prostu wywraca się do góry nogami, skręca o 180 stopni, a później jeszcze wybucha. Jeśli jesteście znudzeni sterylnym Gran Turismo - nie wahajcie się. Miazga.

 

7. Kingdoms of Amalur: Reckoning (PS3 - 0,73 mln; X360 - 0,79 mln)

 

 

Wielka niespodzianka i pozytywne zaskoczenie dla fanów RPG. Znienacka pojawiła się i przeszła bez echa naprawdę urokliwa, piękna i całkiem długa przygoda w postaci Kingdoms of Amalur: Reckoning. Można narzekać na przesyt gier osadzonych w realiach fantasy, ale w wypadku tej produkcji - dajcie jej szansę. Zwiedzicie piękne lokacje, poznacie ciekawych NPC-ów i przeżyjecie cudowną przygodę. Gra w zamyśle miała chyba dać początek nowej serii, jednak niska sprzedaż pokrzyżowała plany wydawnicze.

 

6. Resonance of Fate (PS3 - 0,67 mln; X360 - 0,31 mln)

 

 

Wiem, wiem. Cholerne japońskie, pokręcone RPG-i. Nigdy ich nie zrozumiem. Co oni mają w tych głowach? Pomijając fakt, iż leczą swoje kompleksy dziełami sztuki i kultury, w tym grami - to trzeba przyznać, że to co tworzą, jest czasem niebywale dobre. Mają głowę zwłaszcza do systemów walki, czego słodkim objawem jest gra Resonance of Fate, która zastrzeliła mnie genialnym systemem walki, cudowną opcją kustomizacji broni i ambitnym przesłaniem fabularnym. Nie bójcie się. Ja nie przepadam za japońskim RPG, a przy tym bawiłem się doskonale. Długa przygoda, która jest inna od wszystkich innych przygód. 

 

5. Darksiders II (PS3 - 0,73 mln; X360 - 0,71 mln)

 

 

Jedynka był dobra. Nie świetna, ale dobra. Natomiast dwójka poprawia niemal każdy aspekt pierwszej części. Poprawiono grafikę (która moim skromnym zdaniem prezentuje się wyjątkowo dobrze dzięki swojemu unikalnemu komiksowemu stylowi), wzbogacono elementy RPG, urozmaicono rozgrywkę i dano większe możliwości eksploracji. Nie wiem czemu ta marka "nie chwyciła". Wg mnie materiał o historii czterech braci apokalipsy, opowiedzianej w unikalny sposób w czterech kolejnych grach mógł być wyjątkowy. Jednak THQ zostali ze swoimi marzeniami w ręce, bo wygląda na to, że kolejnych części się nie doczekamy. A szkoda. Bo Wojna i Śmierć to tylko początek...

 

4. Alpha Protocol (PS3 - 0,39 mln; X360 - 0,36 mln)

 

 

Może kogoś to zaskoczy. O ile już nie czuje się zszokowany obecnością produkcji OBSIDIAN w tym rankingu. Ale Alpha Protocol to dla mnie jedna z NAJLEPSZYCH gier w jakie grałem. Genialna pod względem fabularnym, nieliniowa i dająca gigantyczne, niespotykane w innych grach, możliwości wyborów moralnych. Osadzona we współczesności gra szpiegowska jest taką rzadkością, że żal nie dać jej szansy. Wiem - wygląda gównianie. To prawda. Ale uwierzcie mi - w ogóle się to nie liczy w przypadku tej gry. Zapomnicie o tym zagłębiając się w świetnie poprowadzoną historię agenta Michaela Thortona i poznając absolutnie genialne postaci jakie spotka on na swojej drodze. Polecam!

 

3. Remember Me (PS3 - 0,21 mln; X360 - 0,11 mln)

 

 

Ale byłem zły, gdy ukończyłem tą grę. Po prostu wściekły. Wiecie czemu? Bo niewiele brakowało, a bym w nią w ogóle nie zagrał. Uratował mnie Playstation Plus i pojawienie się Remember Me w Instant Game Collection. Mały hype (choć PSX Extreme się spisało dużo pisząc o tej grze, a nawet dając jej okładkę), mocno przeciętne recenzje.... Ale dlaczego?! Przecież historia Nilin osadzona w NeoParyżu jest cudowna! NeoParyż to jedno z najbardziej genialnych miejsc gier wideo w jakich byłem. P-I-Ę-K-N-Y!! Grafika jest śliczna, a gameplay naprawdę daje radę! Raz walka (całkiem złożona), raz wspinaczka, a raz....miksowanie pamięci (genialny patent). Uwielbiam tą grę i polecam każdemu.

 

2. Vanquish (PS3 - 0,56 mln; X360 - 0,38 mln)

 

Adrenalina. To jedno słowo określa czym jest ta gra. Czystą adrenaliną. Tempo, akcja i ostra jazda. Ta gra mnie uzależniła i nie mogłem się od niej oderwać. Jest trudna, ale przez to sycąca. Ten shooter w trzeciej osobie jest dużym wyzwaniem. W mało której grze zdobywane trofea tak mnie cieszyły i satysfakcjonowały. Wszystko to dzięki wymagającemu AI, wysokiemu poziomowi trudności i genialnym walkom z bossami. Zachęcam do dania szansy Vanquish, bo nie będą to stracone godziny!

 

1. Spec Ops: The Line (PS3 - 0,45 mln; X360 - 0,36 mln)

 

 

A na sam koniec...zabrakło mi słów. Lubicie dobre kino? Dobre książki? Z dobrą, mocną fabułą, o której nie zapomina się po jej poznaniu. Spec Ops: The Line takie właśnie jest. Jak Czas Apokalipsy wśród filmów. Jak Jądro Ciemności w literaturze. Grałem i myślałem nad tym co się dzieje. Kończyłem grać i myślałem co będzie dalej. Chciałem poznać tą historię jak najszybciej, bo jest ona opowiedziana genialnie. Fenomenalne osadzenie akcji w zniszczonym kataklizmem Dubaju, bardzo przyjemne strzelanie z elementami taktycznymi, świetna muzyka...ale ta opowieść...ech... Arcydzieło gier wideo. Słowo daję. Nie zapomnę Dubaju nigdy. A czym jest biały fosfor zapamiętam do końca życia. Gra warta każdych pieniędzy. Pieję z zachwytu. Tym powinna stać branża gier wideo. Geniusz.

 

Na koniec chcę powiedzieć jedno. Hype, opinie, recenzje - są ważne. Ale każdy z Nas ma swój własny rozum i niech stara się go wykorzystać przy wyborze gier dla siebie. Jasne - ciężko jest ryzykować, gdy za grę trzeba zapłacić 200 zł. Wtedy bezpieczniej jest wybrać grę wysoko ocenianą i świetnie się sprzedającą. Ale gdy minie nieco czasu, a ceny spadną - przypomnijmy sobie czy czasem nie ominęło nas coś ciekawego i...po prostu spróbujmy. Czasem zaryzykujmy, bo być może twoja najlepsza gra to ta, o której nie słyszałeś.

 

* - dane sprzedaży za vgchartz.com

Oceń bloga:
26

Komentarze (71)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper