W co grał Jana w 2018 plus pokaz aktualnej kolekcji

BLOG
6063V
W co grał Jana w 2018 plus pokaz aktualnej kolekcji
Jana84 | 29.12.2018, 10:29
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Witam Wszystkich. Czas na moje skromne podsumowanie 2018 roku.

Megaman 7 

platforma: PS4

data ukończenia: 14.01.2018

ocena: 7+/10

Początek roku i udało mi się zaliczyć pierwszego Megamana w życiu, co prawda na ps4 trochę go ułatwili i dodali checkpointy z automatycznym zapisem, ale i tak na ostatnim bossie straciłem kilka godzin. Na płycie czekają jeszcze 3 kolejne części jednak czuję że muszę odpocząć od niebieskiego ludzika na jakiś czas.


Call of Duty: Roads to Victory

platforma: PSP

data ukończenia: 15.01.2018

ocena: 5+/10

Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pomysł żeby sprawdzić kilka gier traktujących o drugiej wojnie światowej, wiec na pierwszy ogień zapodałem sobie CODa na psp. Kampania została podzielona na 3 mniejsze, USA. UK i Canada, każda składa się z kilku misji. Technicznie gra dupy nie urywa, jest maksymalnie liniowa i nie ma mowy o jakims szerszym polu do działania, czasem nawet miałem bekę jak kolejni Niemcy wychodzili z pomieszczeń które były w środku puste i nie miały innego wejścia. Ale jakos dałem radę i to bez większego bólu, oczywiście grałem na easy żeby za bardzo się nie denerwować.


Medal of Honor: Heroes

platforma: PSP

data ukończenia: 17.01.2018

ocena: 7-/10

Kolejny FPS na psp zaliczony. Już od pierwszej chwili widać że gra jest lepsza i oferuje więcej niż wyżej opisany COD, misje są bardziej rozbudowane, a levele bardziej rozległe, w pewnej chwili nawet się zdziwiłem że psp tak sobie radzi, az jestem ciekawy jak wygląda dwójka.


Sonic Forces 

platforma: PS4

data ukończenia: 24.01.2018

ocena: 7-/10

Mimo że jestem fanem Sonica nie kupiłem tej gry na premiere bo odstraszyły mnie recenzje i opinie jakby gra miała być średniakiem, a nawet crapem, ale nie mógłbym spać spokojnie gdybym sam tego nie sprawdził i jak się okazało cały świat się myli a ja mam racje bo ta gierka jest całkiem w porządku  :) Na plus należy zaliczyć Wszystkie misje obu Soników, tak bo mamy dwóch, klasycznego z ery smd i tego od ery dc aż do dzisiaj. Niestety nie jest tak idealnie bo panowie z sonic team postanowili pójść z duchem czasu i dopasowac się do dzisiejszych standardów i stworzyli różne opcje społecznościowe plus przymusowy Awatar, który jest wpleciony w fabułę i niestety jesteśmy zmuszeni przejść nim ok 30% gry.


Call of Duty WW2

platforma: PS4

data ukończenia: 25.01.2018

ocena: 8-/10 (ocena kampani)

Tak się składa że mam kolegę który tłucze w CODy od lat, a ja co roku od niego pożyczam i przechodzą kampanię i musze przyznać że przeważnie mi się podobały. Tą część odpaliłem z jeszcze większa ciekawością bo bardzo lubie klimaty 2 wojny światowej i musze przyznać że się nie zawiodłem bo D-Day jeszcze nigdy nie wyglądał tak dobrze, multi oczywiście nie grałem bo po co. 


Blazing Star

platforma: XBOX (Emulator NEO-GEO)

data ukończenia: 27.01.2018

ocena: 8-/10

Dziś postanowiłem wybrać sobie randomowo jakiegoś shumpa na emulatorze Mame na moim starym xboxie. Padło na Blazing Star od SNK z 1998 roku. Przyznam że nigdy nawet nie słyszałem o tej grze, ale jak wiadomo shumpy są krótkie więc zaliczyłem ją za jednym podejściem, tracąc ponad 20 kredytów, a co nie stać mnie? Ostatni boss nie zawodzi i jak przystało na japońską grę nie może być do końca normalny, ale to właśnie lubię w ich grach.


Medal of Honor Frontline 

platforma: XBOX

data ukończenia: 29.01.2018

ocena: 8/10

Jeden z moich ulubionych Medali, którym zachwycałem się w dniu premiera na mojej PS2. Od tamtej pory pykło trochę latek a ja zatęskniłem  za tym szpilem. Pierwsze co mnie zaskoczyło w tej grze to strasznie wysoki poziom trudności , przyznam że dawno nie grałem w żadnego fpsa z tamtego okresu i chyba zapomniałem jakie były wymagające, ale wystarczyło trochę cierpliwości by dac sobie radę w dwa dni.


Burning Fight

platforma: XBOX (Emulator Neo-Geo CD)

data ukończenia: 29.01.2018

ocena: 7+/10

Całkiem dobre chodzone mordobicie, które polecił mi mistrz Ciwas, grafika może nie jest rewelacyjna, ale postacie i levele nadrabiają klimatem. W kwestii gameplayu nie ma cudów, a raczej standard, idziemy w prawo i walimy po mordach różnych zbirów, moja uwagę zwróciło dwóch bossow, którzy wyglądem przypominają Hulka Hogana i Dolpha Lungrena :)


Robo Army

platforma: XBOX (Emulator NEO-GEO)

data ukończenia: 29.01.2018

ocena: 8/10

Kolejny Beat em up, którego nigdy nie znałem i wybrałem na podstawie fajnej okładki w menu emulatora. Tym razem kierujemy jakimś kapitanem, który wygląda trochę jak Rolento z SF tylko ten ma metalowe ręce i jest cyborgiem. Ogólnie świat przedstawiony w grze jest po jakiejś wielkiej wojnie, a maszyny panują nad ludzkością i tylko my możemy to zmienić. Gra posiada bardzo ładna grafikę, a mechaniczni przeciwnicy zasługują na uznanie, szczególnie bossowie jak robo-goryl, albo robo -policjant z robo-psem. Drugiej postaci niestety nie sprawdziłem bo jest przypisana do drugiego playera.


Sengoku 3

platforma: XBOX (Emulator NEOGEO)

data ukończenia: 30.01.2018

ocena: 8/10

Wstyd się przyznać, ale nigdy nie słyszałem o tej serii, zacząłem od trzeciej części bo oczarowała mnie wykonaniem i ilością ciosów na jednego fightera. Klimacik też pierwsza klasa, przeciwnicy a szczególnie bossowie rodem z Onimushy prezentują się kozacko, a miejscówki tez fajnie rozwiązane bo podróżujemy po całym świecie i po każdym zaliczonym levelu mamy wybór jaki kraj odwiedzimy jako następny. Bardzo fajny patent, który mi przypadł do gustu to możliwość grania pokonanymi bossami, którzy po przegranej walce oferują nam swoja pomoc. 


Robocop

platforma: XBOX (Emulator Arcade)

data ukończenia: 01.02.2018

ocena: 6/10

Kolejny szpil Arcade, którego nigdy nie miałem okazji zobaczyć na własne oczy, więc tym bardziej zżerała mnie ciekawośc jak prezentuje się ta gra w praniu. Gra wyszła w 87 roku więc szału nie ma jeśli chodzi o oprawę, w swoich latach musiała robić wrażenie. Gra nie jest długa i skupia się na pierwszej części kultowego filmu gdzie głównym przeciwnikiem jest Ed 209, z którym walczymy kilka razy. Na szczególna uwagę zasługuje świetna muzyka z motywem przewodnim, który znają wszyscy fani filmów, jednak to za mało by jarać się tym szpilem tak jak arcydziełem jakim jest Robocop vs Terminator na Sega Mega Drive. 


Medal of Honor Rising Sun

platforma: XBOX

data ukończenia: 10.02.2018

ocena: 6+/10

Ogrywałem tego Medala na premierę na ps2 i przechodziłem w coopie z kolegą i już wtedy uważałem że to spoko gra, ale czegoś brakuje, teraz przeszedłem na xboxie i czuje to samo. Nie zrozumcie mnie źle, ten medal jest jak najbardziej grywalny, ale jak dla mnie nie dostarcza tych emocji co Frontline, wszystko wydaje się jakies takie bezjajeczne. Na plus zaliczam że opadł trochę poziom trudności i pod tym względem gra się przyjemniej.


Prehistoric Isle 2

platforma: XBOX (Emulator NEO-GEO)

data ukończenia: 11.02.2018

Ocena: 7/10

Prehistoric Isle 2 to kolejny przedstawiciel shumpów o którym nigdy wcześniej  nie słyszałem. Na neo-geo jest wiele podobnych gier, ale ta przyciągnęła mnie tym że strzelamy tutaj do dinozaurów. Może wydaje się to trochę głupie ale całość jest niezwykle grywalna, a strzelający laserami tyranozaur wywołuje uśmiech na mojej twarzy. W kwestii wykonania jest bardzo dobrze, gra wyszła w 1999 roku więc nawet dzisiaj wygląda to nowocześnie jak na shumpy oczywiście. 


Sonic Heroes

platforma: XBOX

data ukończenia: 11.02.2018

ocena: 8/10 (kampania zespołu Sonica)

Pamiętam że kupiłem Sonic Heroes na premiere w wersji na ps2 i gra mi się podobała jednak nigdy nie ukończyłem kampanii wszystkimi czterema dróżynami , były to tez czasy gdy wychodziło wiele innych hitów i nie miałem najzwyczajniej czasu żeby ogrywać te mniej fajne. Przechodząc kampanię Sonica nie mogłem pozbyć się wrażenia jakbym grał w kolejnego Adventure, nie wiem czy gra czasem nie była planowana na DC, ale naprawdę idzie odczuć klimat dwóch Soników z Makarona co oczywiście zaliczam na plus, jednak z ukończeniem kolejnych kampanii dam sobie na razie spokój bo chwilowo jestem wykończony bo naprawdę nie było łatwo i przejście Sonikiem i ekipą kosztowało mnie sporo nerwów.


Axiom Verge

platforma: PS4

data ukończenia: 03.03.2018

ocena: 9/10

Axiom Verge mogę polecić wszystkim fanom klasycznych Metroidów bo to z myślą  o nich zapewne powstała ta gra, jednak twórca pofatygował się  o rozbudowanie znanej formuły i tak mapka kilka krotnie przewyższa tą z Super Metroida, to samo tyczy się broni i umiejętności, których jest naprawdę sporo. Na specjalną uwagę zasługuje muzyka, której spokojnie mogę dać dychę, jest tak klimatyczna i przypomina lata 80/90, że grając aż przechodziły mnie ciary, jednak sama rozgrywka okazała się trudnym orzechem do zgryzienia i kilka razy miałem poważne problemy z posunięciem fabuły do przodu, ale z pomocą przyszedł Flaber na sb, który delikatnie naprowadził mnie na właściwe tory. Gra pękła prawie w 23 godziny z odkryciem 97% mapy, czyli wynik dużo wyższy niż przy klasycznych Metroidach. Axiom Verge  kupiłem  początkowo w cyfrze, ale jak dowiedziałem się że będzie wersja płytowa to złożyłem preorder i dziś stoi na półce w folii :)


Shadow of the Colossus

platforma: PS4

data ukończenia: 11.03.2018

ocena: 9/10

Shadow of Colossus to jedna z moich ulubionych gier na PS2, choć już wtedy na dzielnicy widziałem że to nie jest gra dla każdego  i wielu ją sobie odpuściło praktycznie już na starcie. Dlatego strasznie bawiły mnie liczne wpisy o rimejku, który zawiódł posiadaczy PS4. Nie wiem czego ci ludzie oczekiwali po tej grze, ale chyba liczyli na konkurenta topowych exów na PS4, ktoś nawet porównał kilka elementów do Uncharted 4 i Horizona co tylko potwierdza jakie sztywne podejście mają ludzie do gamingu.  Mnie osobiście rimejk bardzo się spodobał i poczułem tą sama magię co na PS2, oczywiście nie jest to gra bez błędów i wiele rzeczy mogli poprawić, ale sama koncepcja i urok przedstawionego świata działa na mnie kojąco i przy tej grze autentycznie się uspokajam.  Dla mnie to gierka na 9, czyli taka sama ocena jak swego czasu wersja na ps2, ale rozumiem że nie każdemu taki rodzaj gameplayu podpasuje.


 Super Mario Bros

platforma: Nes Mini

data ukończenia: 11.03.2018

ocena 8+/10

Super Mario Bros to moja pierwsza w życiu gra, którą ukończyłem samodzielnie, później zaliczałem ją w ilościach hurtowych i chyba jest to najczęściej zaliczana przeze mnie produkcja ever. Na początku przeszedłem profilaktycznie używając skrótów i całość pękła w 12 minut :) Nie jest to mój rekord, ale jak widać nadal jestem w formie. Później postanowiłem przejść new game + gdzie gumbasów zastępują krety. Tym razem przeszedłem wszystkie levele i całość pękła w 1.5 godziny, tu już nie poszło tak gładko i trochę się namęczyłem.


Tiny Toon

platforma: Nes Mini

data ukończenia: 12.03.2018

ocena 8+/10

Kolejny świetny platformer na nesa tym razem na licencji świetnej bajki, którą się kiedyś jarałem. Tiny Toon kupił mi Tato gdzieś w okolicach premiery, pamiętam że bajka na niemieckich kanałach była wtedy jeszcze dosyć świeża, pamiętam też zdenerwowanie Ojca jak przeszedłem grę jeszcze tego samego dnia.  Zawsze się denerwował jak widział że tak szybko przechodzę grę bo wiedział że szybko będzie musiał kupić następną :) Co do samej gry to zawsze twierdziłem że jest solidna pod każdym względem, świetna oprawa, duże postacie i świetna muzyka znana z bajki, jedynie czego można się przyczepić to że jest trochę za łatwa bo o długość rozgrywki nie będę się czepiał bo w tamtych czasach było dużo krótkich gier. 


Medal of Honor European Assault

platforma: XBOX 

data ukończenia: 16.03.2018

ocena: 7+/10

Nadszedł czas na ostatniego Medala z drugiej konsolowej trylogii. Pierwsze co rzuca się w oczy to naprawdę duży progres w stosunku do poprzedniej części, jest naprawdę ładnie do tego doszła rzecz, która stała się standardem w każdym późniejszym FPSie aż do dziś, a mianowicie zbliżenie na muszkę co ułatwia celowanie. Nigdy wcześniej nie grałem w tego Medala i był to mój pierwszy kontakt z tą częścią, ale wypadła bardzo przyzwoicie i na pewno grało się lepiej niż w  Rising Sun, ale do klimatycznego Frontline trochę zabrakło.


Super Mario Bros 2

platforma: Nes Mini

data ukończenia: 18.03.2018

ocena: 8/10

Jak byłem dzieckiem nie wiedziałem o tej całej historii związanej z wydaniem Super Mario Bros 2 i że to tak naprawdę inna gra z podstawionymi postaciami, wtedy liczyło się tylko to że pojawiła się kolejna gra z Mario, choć zmiany w rozgrywce w stosunku do jedynki były ogromnym zaskoczeniem. Oczywiście jako fan Mariana zaliczyłem ten szpil dziesiątki razy, odkryłem zupełnie sam masę sekretów i teleportów do kolejnych poziomów, które o dziwo pamiętam do dziś. Pierwsze przejście z użyciem kilku skrótów zajęło mi 45 minut i nie sprawiło mi to większych problemów, gorzej już z drugim przejściem bez skrótów przy którym zeszło prawie 5 godzin. Grałem jako Luigi bo ma najlepsze skoki. Widoczne zdjęcie z endingu zawsze było dla mnie wytłumaczeniem, dlaczego dwójka jest tak inna od smb 1 i 3. Bo to był tylko sen :)  


Super Mario Bros 3

platforma: Nes Mini

data ukończenia: 21.03.2018

ocena: 10/10

To może banalne ale Super Mario Bros 3 to mój absolutny numer 1  gier na Nesa, gra praktycznie pod każdym względem idealna, w wielu aspektach wyprzedzająca swoje czasy i tworzony w pośpiechu Super Mario World na Snesa nie dorasta tej grze do pięt. W pradawnych czasach zaliczyłem ten tytuł dziesiątki razy, odkrywając masę sekretów, którymi gra jest mocna napakowana. Przejście tej gry zajęło mi ponad 4 godziny, zapisy tak jak w innych Marianach robiłem tylko jak kończyłem grę na dany dzień, za dobrze znam ten szpil by sobie tak ułatwiać, raz tylko użyłem 2 chmurki żeby ominąć level gdzie gaśnie światło i nic nie widać (world 8). Zdobyte skrzydełka tak jak zawsze zostawiłem sobie na ostatni świat i dosyć ciężkie czołgi, które zawsze wolałem bezpiecznie przelecieć. W 7 świecie istnieje też dosyć pomocny sekret, który odkryłem w wczesnych latach 90, a mianowicie level z lokacja gdzie jest mnóstwo cegieł, wystarczy się dokopać w odpowiednim miejscu by wszystko zamienić na krótki czas w złoto, później wchodzimy w jedne z przejść i całą akcje możemy powtarzać do woli aż skończy nam się czas i w ten sposób możemy to ciągnąć w nieskończoność nabijając sobie potrzebne życia potrzebne na ostatni level. Kiedyś przeszedłem SMB3 w edycji All Star na Snesa, ale nowa lepsza grafika, okazała się dla mnie gorsza i straciła troszkę na klimacie, z kolei wersja na GBA denerwuje mnie wieczne drący japę Mario, tak więc jak SMB3  to tylko na Nesa.


Klonoa: Empire of Dream

platforma: GBA

data ukończenia: 26.03.2018

ocena 6+/10

Klonoa zawsze lubiłem i przeszedłem po kilka razy obie  części z psx, ps2 i rimejk na wii, nawet plażówkę na psx ograłem, ale nigdy nie zaliczyłem żadnej część na gba. Skoro są dwie to normalne że postanowiłem zacząć od jedynki, bez honoru gracza wgrałem romik i rozpocząłem przygodę z kotkiem. Wizualnie jest bardzo ładnie, choć kamera jest statyczna, ale czasami na przykład podczas walki z bossami mamy efekty 3D, przypominające te z dużych konsol. Mechanika wydaje się podobna jedna założenia gry są nieco inne, albowiem nie przemy ciągle do przodu tylko wszystko sprowadza się do zebrania 3 gwiazdek, które otwierają drzwi do następnego levelu, a żeby tego dokonać trzeba eksplorować cały level po czym wracać do drzwi. Przyznam że jestem trochę zawiedziony tą formułą bo liczyłem na cos innego, bardziej podobnego do oryginału, ale z drugiej strony te łamigłówki, które dają dostęp do wspomnianych gwiazdek też nie były takie złe.


Crash Bandicoot: Wrath of Cortex

platforma: XBOX

data ukończenia: 29.03.2018

ocena: 8/10

Pamiętam że swego czasu wielu ludzi narzekało na tego Crasha, a ja jak zwykle byłem innego zdania i przeszedłem z przyjemnością, jedyne co było trochę uciążliwe to strasznie długi czas ładowania w wersji na PS2. Od tamtej pory minęło sporo latek i postanowiłem wrócić do tej gry tym razem na xboxie na którym gra chodzi najlepiej, dodatkowo na Crash dostał efekt delikatnego futerka (GC też) i nie trzeba czekać na levele całej wieczności. Jeśli chodzi  rozrywkę to jest naprawdę dobrze, choć wiele elementów jak na przykład Warp Room to kalka trójki, ale są tez nowości jak na przykład levele gdzie jesteśmy zamknięci w kuli. Jedyne na co mogę ponarzekać to na bossów, a w zasadzie bossa bo ciągle walczymy z tym samym, trochę szkoda bo zawsze lubiłem znaną ekipę, niestety tutaj występują jedynie w kilku levelach w formie przeszkadzajki. Na razie przeszedłem tylko kampanie bez zbierania diamentów i reliktow i w sumie nie wiem czy mi się będzie chciało bo gra nie jest łatwa i pamiętam że na ps2 trochę się z tym męczyłem.


Dragon Ball: Advanced Adventure

platforma: GBA

data ukończenia: 30.03.2018

ocena: 8/10

Świetna gierka, którą zaliczyłem w zeszłym roku, zrobiłem sobie wtedy zapis bo doszła możliwość przejścia gry Krillanem, który ma troszkę inny zestaw ruchów, jednak  ma identyczna kampanię, a w wstawkach widzimy Goku.
Co do samej rozgrywki to jest prawdziwa perła, niby mamy platformera połączonego z prostą bijatyką, ale pojedynki z ważniejszymi przeciwnikami odbywają się w formie 1 na 1 i są przedstawione w całkiem innym ujęciu, kamera jest wtedy znacznie bliżej i zakres ruchów staje się bogatszy. Wszystko to pięknie łączy się w całość, dodatkowo cieszy że akcja przedstawia wydarzenia pierwszej serii, a nie mocno wyeksploatowanego DBZ.
Assasin Creed: Origins
platforma: PS4
 

data ukończenia: 17.04.2018
ocena: 7+/10
 
Z całej serii zaliczyłem tylko trylogię z Eziem i przy Revelation seria wychodziła mi bokiem, AC 3 i Black Flag pograłem może godzinkę i odpuściłem, od tamtej pory nie grałem w żadną część. Tej pewnie też bym nie sprawdził gdyby mój znajomy jej sobie nie kupił, ale byłem też po prostu ciekaw jak pokażą starożytny egipt oraz tych wielkich zmian, które zapowiadało ubi. Grałem na zwykłej ps4 bo jestem biednym człowiekiem, ale musze przyznac że egipt mnie urzekł, teren jest ogromny, a widoki które możemy podziwiać naprawdę mnie porobiły, wielkie zmieny też na plus choc wyraźnie widac kopiowali patenty z Wiedźmina i Mordoru. Grę zaliczyłem w 40 godzin i ostatnie 10 były dla mnie męczące i chciałem jak najszybciej ujżeć napisy końcowe. No własnie, niby wszystko fajnie, ale jednak zaczęło mnie wszystko nudzić, niby misje fajnie skonstruowane, historia ciekawa, ale po 30 godzinach wszystko puściło, gra ewidentnie kopiuje Węska jednak moim zdaniem to nie ta liga. W grze zostało mi jeszcze wiele rzeczy do odkrycia, oraz misji pobocznych do zaliczenia, jednak nie mam juz na to siły i odpuszczam, możliwe że kiedyś wyczyszczę całą mapkę.
Raiden 5: DC 
platforma: PS4
 

data ukończenia:19.04.2018
ocena: 8+/10
 
W shumpy gram praktycznie od dziecka, choc tak naprawdę w żadnym nie reprezentuje nadzwyczajnego poziomu, Raidena kojarzę z z automatów kiedy byłem jeszcze młodym szczylem, oczywiście nie grałem bo zawsze mi było szkoda kasy na 2 minuty zabawy i wolałem przejsc setny raz mk 1-3. Mogłoby sie wydawac że gatunek shumpów umarł smiercia naturalną, jednak te stwierdzenie jest błędne bo jest znacznie lepiej myślałem. Po długich oczekiwaniach Raiden 5 wylądował na ps4 i to w rozbudowanej wersji, gra tak naprawdę nie wyróżna się niczym szczególnym na tle innych shumpów, ale cięzko sie tez do czegoś przyczepić, a na pewno nie można odmówić jej staroszkolnego klimatu arcade, długosc gry i mnogość opcji też zadowala i jest to co robić. Sama rozgrywka to stary dobry Raiden, z dobrze znanym systemem rozwijania arsenału i klimatycznymi bossami. Poziom trudności nie jest az taki trudny jak myślałem i bez większych trudności zaliczylem ten szpil na normalu, schody zaczynaja się na wyższych poziomach, a tryb pojedynków z bossami to już przegięcie pały i opcja raczej tylko dla hardcorowców, a nie takich lamusów jak ja. Na pochwałę zasługuje dosyć fajny soundtrack, ktorego jednak wogóle nie słychać bo przez całą rozgrywkę prowadzone sa bezsensowne dialogi między postaciami, na szczęście można je całkowicie wyciszyc i zostawic tylko napisy.
Sine Mora Ex
platforma: PS4
 

data ukończenia: 24.04.2018
ocena: 7+/10
 
sine mora to shump-mesjasz z poprzedniej generacji, przyznam się bez bica że nie grałem i dopiero jak zasmakowałem raidena, zaczołem rozglądać się za czyms podobnym. Sine Mora to również gra należąca do gatunku shumpów, lecz w przeciwieństwie do raidena, ktory pachnie pudłami arcade, zalatuje indyczkiem. Zasady gry równiez są nieco inne i nie chodzi tylko o przeżycie i pokonania wrogów, lecz niedopuszczenia by licznik czasu spadł do zera, początkowo troche sie obawiałem, że zamiast czerpać przyjemnosc będe walczył z czasem, ale nie taki diabeł straszny bo jak dobrze sobie radzimy to nie ma z tym najmniejszego problemu i czasem nawet o tym zapominałem. Co mnie zadowala to calutki ekran przeznaczony do gry, a nie jak 1/3 w raidenie, grafika stoi na wysokim poziomie, a bossowie nie zawodzą. Oczywiście jako gracz-lamus przeszedłem tylko na normalu i z dodakowymi zadaniami dałem sobie spokój, przynajmniej narazie :)
Podobnie jak w Raidenie całkowicie wyciszyłem lipne dialogi by cieszyć się solidnym soundtrackiem.
Metal Slug Advance
platforma: GBA
 

data ukończenia: 26.04.2018
ocena: 8+/10
 
Metal Slug to seria, ktorą darzę wielkim szacunkiem i przeszedłem wszystkie możliwe części z wyjątkiem odsłon na neo geo pocket i crapa w trójwymiarze na ps2. Metal Slugiem na GBA interesowałem się jeszcze zanim wyszedł i miałem pewne obawy, ale jak się okazało całkiem nie słusznie bo to doskonała część, ktora napewno nie przynosi wstydu tej serii. Mimo niewielkiej mocy GBA, trzon rozgrywki został nienaruszony, nadal mam 5 leveli, a grafika praktycznie nie odstaje od pozostałych części, jedynie co sie zmieniło to nowa postać i to że mamy pasek energii i potrafimy przeżyć 2-3 strzały zanim zginiemycała reszta to stary dobry Metal Slug z świetną muzyką, uwalnianiem zakładników i świetnym bossami, ktorzy w tej części równiez nie zawodzą. Można narzekać że całośc można ukończycz w 45 minut, ale to przeciez Metal Slug, 5 leveli na kazdą część, jedynie jedynka wydana na psxa miała dodatkowy tryb szkolenia gdzie było można spędzić trochę czasu na wykonywaniu zadań. Tak czy inaczej Matal Slug Advance to znakomita cześć i mocy ex na GBA.
God of War
platforma: PS4
 

data ukończenia: 02.05.2018
ocena: 8+/10
 
Nie będę ukrywał że od samego poczatku jestem fanem serii, zaliczyłem wszystkie części i jedne były lepsze, drugie gorsze, ale wszystkie zaliczam do udanych. Jednak skłamałbym pisząc że chciałbym nowego GOWa z mechaniką poprzednich części bo jednak dało sie odczuc zmęczenie materiału. Na wieści o nowej części w klimatach nordyckich zaaragowałem dosyć burzliwie bo o ile jaram sie mitologią nordycka tak jednak wolałbym nowe ip zamiast Kratosa, jednak jak sie okazało nie jest tak źle i seria dostała kopa na kolejne kilka części, które zapewne kiedys wyjdą.
Przyznam że przed zagraniem widziałem tylko jedna zapowiedź, jakiś rok przed premierą i posiłkowałem się informacjami w PE i kilkoma newsami na PPE.
Mechanika rozgrywki i sytem walki przypomina bardziej połączenie Soulsów z Last of Us niż Boga Wojny, ale nie moge powiedzieć że mi sie nie podoba bo tak nie jest, wręcz przeciwnie, choc możemy zapomnieć o ostrym koszeniu przeciwników, które sprawiało tyle radości w poprzednich częściach, ale i tutaj walki sa emocjonujące i po jakimś czasie i ulepszeniu posatci możemy nieźle zaszaleć. Co mi sie zawsze podobało w tej serii to świetne przedstawienie mitologii, ktorą Kratos skutecznie ruinował, nie inaczej jest tutaj, podczas przygody poznajemy różne postacie i miejsca z mitologii nordyckiej, oraz poznajemy ich historię co podziałało na mnie jak magnez bo od lat lubuje się w mitologii nordyckiej i wikingami.
Ale czy mamy do czynienia z mesjaszem? Ciężko mi odpowiedziec na to pytanie, ale uważam że jest to najlepsza gra AAA na PS4, a jednocześnie twierdzę że jest lekko przereklamowana i nie moge dać jej więcej niż 8+, czyli jakby nie patrzeć i tak wysokiej noty.
Beyond: Dwie Dusze
platforma: PS4
 

data ukończenia: 05.05.2018
ocena: 7/10
 
Przyznam ż nie jestem jakimś mega fanem gier Cage, ale jako odskocznia od innych gier nadają się idealnie i tak samo jest tym razem. Co prawda mechanika zabawy od czasów Heavy Rain nie zmieniła się wcale i dodano jedynie ducha, nad którym możemy przejść kontrole i trochę narozrabiać. Sama historia wydaje się być spoko, ale moim zdaniem w HR była dużo lepsza i dostarczyła mi więcej emocji, ale tak jak napisałem jest dobrze. 
Resident Evil 2 (kampania Leona/scenariusz A)
platforma: PSX
 
 
data ukończenia: 10.05.2018
ocena: 9/10

W latach panowania psxa i dc seria RE była dla mnie religią i każdą część zaliczałem kilka razy w roku, mania trwała kilka dobrych lat i dopiero po kupnie ps2, dałem odpocząć trylogii. Co prawda nie byłem jakimś wymiataczem i na przykład nigdy nie odblokowałem serka Tofu, ale misje dla Hunka już tak, lokalizacje zombiaków i zagadki miałem wykute na blaszkę jednak od tamtej pory upłynęło sporo czasu i jak się okazało kilka rzeczy wyleciało mi z głowy stąd taki słaby czas. Co mogę powiedzieć o samej grze? A no to że nadal jest fantastyczna,  posterunek policji to jedna z lepszych miejscówek w grach jakie przyszło mi zwiedzać do tego wspaniała muzyka podkręcająca atmosferę. Spotkałem się z różnymi opiniami na temat RE2, dla jednych to mesjasz, dla drugich (tych z Nowego Sącza) to tylko bezduszna strzelanka, dla mnie jednak to wspaniała gra i jeszcze w tym roku mam zamiar ukończyć scenariusz B, który zawsze bardziej podobał mi się od podstawowego.
Dragon Ball: Legend of Super Saiyan Goku
platforma: XBOX (Emulator SNESA)
 

data ukończenia: 15.05.2018
ocena: 8+/10

Karcianka/RPG, którą odkryłem długo po premierze, a mianowicie w czasach panowania Dreamcasta, na którym obczaiłem wiele emulatorów, wtedy też odkryłem karciankę w świecie smoczych kul i od razu się zakochałem w tym tytule, od tamtej pory zaliczyłem ten tytuł trzy razy (wliczając te przejście) i za każdym razem dostarczyła mi dobrej zabawy. Akcja gry obejmuje wydarzenia dziejące się od początku DBZ, aż do pokonania złego tyrana Frezera, czyli tam gdzie oryginalnie miała zakończyć się Zetka. Gra dosyć dokładnie stara się oddać wydarzenia z mangi i serialu, jednak można wprowadzić kilka zmian i tak na przykład po walce z Vegeta i Nappą możemy polecieć na Namek silniejszym składem (opcjonalnie ginie tylko piccolo, reszta zależy od nas). W oryginale Piccolo po pojawieniu się na Namek połączył się z wojownikiem Nailem, tu dodatkowo możemy to zrobić z dwoma wojownikami, pod warunkiem że wcześniej ich odnaleźliśmy i byli w drużynie. Trzecia fajna akcją o której się dowiedziałem podczas ostatniego przejścia to że podczas walki z Kapitanem Ginyu może dojść do zamiany ciał z którymś z naszych wojowników i jeśli chcemy to możemy kontynuować grę w takim składzie. Kiedy odkryłem ten szpil ponad 15 lat temu byłem wręcz zachwycony, dziś jednak aż tak dużego wrażenia na mnie nie zrobiła, walki są do bólu powtarzalne, a niektóre zagadki jak na przykład ta z ukrytymi dźwigniami to mocne przegięcie, ale to nadal konkretny szpil i nadal jedna z najlepszych gier na licencji smoczych kul.
Sonic Mania Plus
platforma: PS4
 

data ukończenia: 25.05.2018
ocena: 10/10

Jestem ogromnym fanem trylogii (+knuckles) Sonica tak więc sama wieść o Sonic Mania przyśpieszyła mi bicie serca, jednak kiedy gra wyszła w cyfrze postanowiłem odczekać, wiedziałem że musze to kupić, ale czekałem na dobry moment i wtedy sega ogłosiła że wydaje ten tytuł na płycie z dopiskiem plus. Nie było innego wyboru, złożyłem preorder i cierpliwie czekałem na premierę. Z tego co wyczytałem w książeczce za powstanie gry odpowiada kilka fanowskich zespołów z całego świata, a Sega wraz z Sonic Team tylko nadzorowała cały projekt i go wydała. Początkowo myślałem że Sonic Mania to tylko zremiksowane levele z części wydanych na smd i tak faktycznie jest, ale to tylko jakieś 10% gry bo resztę stanowią  nowości. Wygląd postaci uległ poprawie, ale to nadal 16-bitowa jakość i to jest właśnie najfajniejsze w tej grze bo gra wygląda jakby wyszła w 95 roku, choć nie wiem czy smd by udźwignęła tak napakowane zawartością i różnymi drogami levele.  Sonic Mania Plus jest o wiele dłuższe niż części na mega driva, a dodatkowo mamy druga kampanię z dwiema nowymi postaciami i zmienionymi zasadami, jednak odwiedzane levele są praktycznie takie same jak w podstawie. Ja jako fan Sonica, który uwielbia pierwsze części dostałem dokładnie to czego najbardziej pragnąłem, czyli esencje tej zajebistości z przed lat, której brakuje w dzisiejszych odsłonach. Dla mnie to hołd złożony Sedze i weteranom, którzy kiedyś zagrywali się na ich 16-bitowej konsoli i nie mogę z spokojem dać jej maksymalną ocenę. Cieszę się że mogłem dożyć takiej gierki z niebieskim jeżem.
Finding Nemo
platforma: XBOX
 

data ukończenia: 28.07.2018
ocena: 6+/10

W erze 16-bitowych konsol, a nawet na pierwszym PlayStation lubiłem pogrywać w gry na podstawie animacji disneya. Pamiętam że czytałem kiedyś reckę w pe i gra nie dostała zbyt wysokich not, dlatego ja sobie odpuściłem, teraz udało mi się ja kupić za 1 funta więc mogłem spokojnie ja wypróbować i jak się okazało nie jest taka zła. W grze przyjdzie nam sterować malutkim Nemo, ale też jego tatą oraz przyjaciółką, rybką Dory, gra dosyć mocno stara się odwzorować wydarzenia z bajki, a samo rozrywka jest dosyć ciekawie rozwiązana bo dzieli się na 3 typy: perspektywa 2d, tpp i od góry, tak więc nie ma mowy o nudzie. Po każdym ukończonym levelu możemy się nacieszyć wycinkiem animacji. 
Yokus Island Express
platforma: PS4
 

data ukończenia: 03.09.2018
ocena: 9/10

O tej grze dowiedziałem się od dexxa i po obejrzeniu zwiastuna pomyślałem sobie że wygląda całkiem spoko, jednak w rzeczywistości okazała się prawdziwą perełką. Yokus Island Express to połączenie pinballa z metroidvanią, a wszystko to okraszone piękną szatą graficzną przypominającą tą z ostatnich Raymanów. W grze kierujemy małym żuczkiem, który nie rozstaje się z swoja kulką i rozwiązujemy przeróżne questy, oraz zdobywamy nowe umiejętności, które pozwalają nam dostać się do wcześniej niedostępnych miejsc, jednym słowem klasyka, ale podanie tego w konwencji pinballa to prawdziwy powiew świeżości. Musze przyznać że dawno żaden tytuł nie zaskoczył i nie sprawił że nie mogłem się oderwać od konsoli, tego właśnie szukam, czegoś co mnie zaskoczy i nie będzie mi dawało spokoju dopóki nie zobaczę napisów końcowych, takie właśnie jest Yokus Island Express.
Wolfenstein 2: The New Colossus
platforma: PS4
 

data ukończenia: 26.09.2018
ocena: 7+/10

Wolfenstein the New Order był sporym zaskoczeniem i pokazał że można zrobić shootera z dobrą kampanią dla jednego gracza, przyznam że bawiłem się wyśmienicie i dokupiłem nawet dlc. Wolf 2 to typowy sikłel, twórcy usprawnili wszystko, tereny naszych potyczek są dużo większe i ogólnie frajda z zabijania Niemców jest taka sama, jednak nie mogę powiedzieć że bawiłem się tak dobrze jak z poprzednia częścią. Niby w tej grze wszystko stoi na wysokim poziomie, jednak cala historia i odwiedzone miejscówki to nie ta sama liga co pierwsza część, przyznam że pod koniec byłem lekko zniesmaczony tym bardziej że zabrakło finałowego bossa. Tak naprawdę ciężko mi ocenić nowego Wolfa, niby jest wszystko ok to jednak wszystko jest niemal identyczne jak w poprzedniej części, prowadzenie fabuły + jeszcze bardziej przegięty humor, ale jednak nie robi już to na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem.

The Flinstones The Rescue of Dino & Hoppy

platforma: Nes Mini
 

data ukończenia: 28.09.2018
ocena: 9/10

Flinstonowie to kolejna nesowa perła, która miałem przyjemność posiadać w młodych latach, tytuł  zaliczyłem wielokrotnie i tak naprawdę nigdy mi się nie znudził. Przygody Freda to pierwsza liga platformerów na Nesa, praktycznie wszystkie elementy tu zagrały, doskonała grafika, świetna muzyka, proste sterowanie i dodatki w postaci sportowych pojedynków. Gra nie jest zbyt długa i można ja spokojnie zaliczyć w godzinkę hakiem, nie należy tez do najtrudniejszych gier i przez większość przygody nie ma mowy o frustracji, jednak ostatni świat potrafi dać  trochę w kość. Po zaliczeniu gierki, od razu odpaliłem dwójkę, która jakoś nigdy mi się nie podobała, myślałem że może dam jej szansę i zmienię zdanie na jej temat, niestety tak się nie stało i dalej twierdze że dwójka to totalny gniot. Przykro mi że właśnie zniszczyłem wam dzieciństwo, ale taka jest prawda.
Little Nemo: The Dream Master
platforma: Nes Mini
 

data ukończenia: 29.09.2018
ocena: 9/10

Nemo to kolejny reprezentant platformerów na nesa, jednak nie polega na beztroskim parciu w prawo jak u większości konkurencji. Zazwyczaj aby ukończyć dany level musimy zebrać odpowiednią ilość kluczy, które są rozrzucone na mapie i to często w bardzo trudno dostępnych miejscach. Nasz chłopaczyna Nemo to zwykły cherlak, jednak w kieszeni swojej piżamy zawsze ma cukierki, którymi może karmić różne zwierzęta. Po takim nakarmieniu, zwierzyna dostaje fazy i można wtedy go dosiąść lub przywdziać jego skórę przejmując jego umiejętności, które pomogą nam dostać się do niedostępnych inaczej miejsc. I na tym polega cała rozgrywka, wydaje się proste, ale tak nie jest bo Nemo to kawał ciężkiego szpila i w młodości dopiero 2 czy 3 lata od zakupu udało mi się pierwszy raz zaliczyć, najwyraźniej byłem za młody na taki poziom. Dziś zrobiłem to znowu,, ale przyznam że bez robienia zapisów po ukończonym levelu raczej bym nie dał rady i sam się sobie dziwie że kiedyś to zaliczyłem.
Gremlins 2
platforma: Nes Mini
 

data ukończenia: 01.10.2018
ocena: 9-/10

Kolejny klasyk z dzieciństwa ponownie zaliczony i tak jak dawniej bawiłem się wyśmienicie przy tym tytule. Gremlins 2 to platformówka/strzelanka z kamerą od góry, fabularnie skupiająca się na drugiej części filmu, jednak przez cala grę będziemy poznawać historię wyłącznie z perspektywy Gizmo. Cała gra składa się z kilku leveli podzielonych na kilka mniejszych, kończące się walką z jakimś bossem, przyznam że przejście gry nie jest specjalnym wyczynem, warto pamiętać żeby zawsze mieć przy sobie balonik i jak najwięcej serc, które przydają się do pojedynków z bossami bo można wtedy iść z nimi na wymianę. Oprawa audio/video to pierwsza liga nesa, wszystko wygląda bardzo ślicznie, nasza postać jest duża i wyraźna, a przygrywająca muzyka to moim zdaniem czołówka 8-bitowej konsoli Nintendo.
Little Nightmares
platforma: PS4
 

data ukończenia: 15.10. 2018
ocena: 8-/10

Little Nightmares to gra przygodowa będącą połączeniem Limbo z Brothers, tak samo jak w tych grach rozgrywka polega na rozwiązywaniu przeróżnych puzzli popychających fabułę do przodu. Co charakteryzuje Little Nightmares to kapitalny klimat, który choć nieco bardziej dorosły to od razu skojarzył mi się z baśniami Andersena, choć fabuła jest podawana szczątkowo i to do gracza należy dopowiedzenie sobie reszty. Każdy kolejny level to kolejne ciekawe pomysły, niepokojąca muzyka, świetnie zaprojektowane maszkary i piękne ujęcia kamery, które powodują że gra staje się sztuką. Wszystko by było niemal idealnie, ale sama podstawa to gra na jakieś 2 godziny, co raczej nie jest dobrym wynikiem, z pomocą przychodzą trzy dodatkowe levele, które wchodzą w skład tego wydania, niestety nie ma ich na płycie i trzeba je pobrać z sklepiku co raczej średnio mi się podoba, ale myśle że i tak warto bo Little Nightmares to piękna przygoda i jak ktoś lubi gry z tego gatunku to jest to pozycja dla niego.
Marvel Spider-Man
platforma: PS4
 
data ukończenia: 19.10.2018
ocena: 8-/10

Moim pierwszym growym Człowiekiem Pająkiem był tytuł na Sega Mega Drive, a mianowicie Spider-Man vs Kingpin wydany w 91roku na wypożyczonej konsoli z wypożyczalni, później pod koniec posiadania Nesa Mama przywiozła mi z Niemiec Spider-Man Return of the Sinister Six, radości nie było końca, gierka została wielokrotnie zaliczona. Był to czasy komiksów tm-semic i to właśnie miesięcznik z Pajakiem był moim ulubionym, do tego dochodził kapitalny serial animowany, który maglowałem z bratem bez litości. Czasy psxa to również Bardzo ciepło wspominany Spider-Man od chłopaków odpowiedzialnych za Tonego Hawka, później bywało różnie, ale nie narzekałem bo Spider-Man 1-2 i Ulitimate na PS2 uważam za dobre odsłony, nieco gorzej było w erze ps3/x360, ale to też nie były totalne crapy. Na wieść o tym że Insomaniac bierze się za nowego Pająka podskoczyłem z radości bo bardzo lubię gry od tej ekipy, tradycyjnie jednak od pierwszej zapowiedzi nie oglądałem żadnych materiałów i posiłkowałem się słowem pisanym i kilkoma fotkami. 
Dobra odpalam grę i szczenna na podłodze, to co widzą moje gałki jest wprost nie do uwierzenia, huśtanie się na sieci jeszcze nigdy nie wyglądało tak przekonująco, czasem aż człowiek niedowierza że można zejść na ulice jakby nigdy nic, te miasto dosłownie żyje, a gram przecież na starej wysłużonej PS4 FAT. Misje głównej osi fabularnej są tak kapitalnie zrobione i przemyślane że nie pozwalają odejść od konsoli nawet na moment,  historia jest bardzo ciekawa i wciąga jak bagno, postacie w tym arcywrogowie Pitera są świetnie zaprojektowani jedynie mam zastrzeżenia do Mary Jean, która jest nijaka. 
Jak widać rysuje nam się obraz gry prawie idealnej, niestety tak nie jest, a wszystko za sprawą misji pobocznych. Fakt główna fabuła to petarda jakich mało, huśtanie się po mieście jest rewelacyjnie wykonane, ale misje poboczne to już kompletna nuda jak dla mnie, miałem nadzieje że w tych misjach tez będą jakieś historie i pojedynki z postaciami z uniwersum, jednak to co dali nam twórcy ogranicza się tylko do prania po ryjach przestępców w ilościach hurtowych, lub jakies misje czasowe np. z bombami lub dronami, przyznam że jak dla mnie to za mało i po przeżyciu świetnej kampanii dostałem mocnego kopa na twarz, który skutecznie ostudził mój zapał do tej gry. Jest bardzo dobrze, ale mogło być rewelacyjnie, nie wiem jak ta gra mogła dostać 10/10 w PPE, ale najwyraźniej kogoś poniosło.
Shadow of the Tomb Raider
platforma: PS4
 

data ukończenia: 27.10.2018
ocena: 9/10

Każdy kto grał w dwie poprzednie części mniej więcej wie czego się po tej grze spodziewać i że twórcy będą się trzymać utartych schematów i tak też jest, ale tylko z pozoru. Shadow of the Tomb Raider to typowy sikłel jednak w tej części położono duży nacisk na cichą eliminację przeciwników co mi się od razu spodobało bo lubię skradanki. W tej części przyjdzie nam zwiedzać tropikalne klimaty i powiem szczerze że jeszcze nigdy nie widziałem tak dobrze wykonanej dżungli, levele są świetnie zaprojektowane, cała ta roślinność i piękne widoki potrafią zachwycić,  Od sprawy technicznej wszystko jest dobrze, choć widać że silnik ma już swoje lata, a większość animacji jest ta sama co w dwóch poprzednich odsłonach, jednak należy docenić że całość została mocno dopracowana i widać krok na przód względem ostatniej części. Co mi się najbardziej spodobało to tak jak pisałem czyli cicha eliminacja przeciwników poprzez zabijanie nożem, z łuku lub poprzez przeróżne pułapki, tak mi się to spodobało że tylko dwa razy w ciągu całej gry użyłem broni palnej. Druga bardzo ważna zaleta tej gry o Grobowce, które w tej części są wykonane z o wiele większym rozmachem i często potrafią zaskoczyć świetnie przemyślanymi puzzlami. Trzecia rzeczą która mnie cieszy to że twórcy położyli duży nacisk na pływanie i eksplorację podwodnych grobowców, zawsze lubiłem ten element w starych Tomb Raiderach dlatego miło że twórcy o to zadbali. Musze przyznać że zaskoczyła mnie ta gra bo liczyłem na poziom poprzedniej części, nie żeby niski bo cala trylogia jest dla mnie lepsza niż seria Uncharted, ale nie myślałem też że dostane takiego killera, jak widać cicha eliminacja niczym predator w dżungli+ ciekawe grobowce+dużo pływania daje nam obraz bardzo dobrej gry.
Gunblade N.Y. & L.A. Machinegunes Arcade Hits
platforma: WII
 

data ukończenia: 29.10.2018
ocena: 7/10

Gunblade NY i LA Machinegunes to dwa klasyki z maszyn, pierwszy wyszedł w 1996 i był jedną z pierwszych strzelanek na szynach w pełnym trójwymiarze. La Machinegunes to już rok 98 i widać nową jakość, gra chodzi i wygląda jak tytuły na dreamcasta. Mimo że na płycie mamy dwie gry to można je ukończyć w 20-30 minut, nie jest to jakiś rewelacyjny czas, ale w grach arcade to raczej cos normalnego, czasem mamy tez możliwość wyboru ścieżki co też odmienia grę i za drugim razem można zwiedzić inne lokacje. Przeszedłem obie po kilka razy, zarówno sam jak i z drugim graczem i gierki są spoko, obie są proste i w zasadzie nie robi się tu nic oprócz strzelania, taka klasyka pełna gębą i dobra odskocznia między innymi tytułami. Nie jest to hit, ale ma cos w sobie i mnie na przykład urzeka ta kanciasta grafika :)
Sin and Punishment 
platforma: WII
 
 
data ukończenia: 02.11.2018
ocena: 9-/10

Na Sin and Pinishment długo się czaiłem, ale wiedziałem że kiedyś kupię.  Z seria nigdy nie miałem do czynienia, ale czytałem kiedyś recenzje pierwszej części na N64 w noe lub neo+, zakup części na wii był formalnością tym bardziej że słyszałem same dobre rzeczy o tej grze. Odpalam gierkę i wszystko wydaje się ok, jedynie boli że japońskie postacie nawijają po angielsku, dzięki bogu można cofnąć się do opcji i zmienić na właściwy język. Odpalam jeszcze raz i już po kilku minutach wiem że to nie jest zwykła strzelanka na szynach. Na tle innych podobnych gier wyróżnia ja to że oprócz celownika musimy jeszcze sterować postacią, którą musimy unikać pocisków i czesać przeciwników mieczem i musze przyznać że ten patent wypada wyśmienicie. Co do samej gry to mamy tu do czynienia z pierwsza ligą, tempo akcji i to co się dzieje na ekranie może przyprawić o zawrót głowy, odwiedzane miejscówki maja klimat, a potyczki z bossami niszczą system do tego dochodzi wspaniały soundtrack, którego odsłuchałem sobie oddzielnie na siłowni. Można powiedzieć że gra jest idealna i jest chyba najlepszym celownikiem w jakiego grałem na wii i ogólnie w życiu, dlatego na samą myśl o zagraniu z bratem strasznie się jarałem, ale kiedy przyszedł z flaszką i odpaliłem konsole, okazało się że drugi player może sterować tylko celownikiem i to jest dla mnie jedyny minus tej gry, choć dwie postacie na ekranie mogłyby mieć trochę ciasno i może dlatego z tego zrezygnowali. W każdym bądź razie mamy do czynienia z gra bardzo dobrą i z całego serca mogę ja polecić choć muszę przyznać że na ostatnim bossie musiałem przełączyć stopień trudności na easy.
Super Mario Odyssey
platforma: NS
 

data ukończenia: 01.12.2018
ocena: 10/10

Nastał ten dzień i w końcu kupiłem swojego switcha, to miało nastąpić później, ale brat, który już od jakiegoś czasu ma NS przyjechał z niemiec, pokazał mi jak kilka gier i jak działa ta konsolka i na drugi dzień pobiegłem do media mark i kupiłem ten cudowny sprzęt. Co do najnowszego Mariana to nawet nie wiem od czego zacząć, ale spokojnie można stwierdzić że ta gra nie posiada żadnych wad :) Super Mario Odyssey z założenia jest podobny do Mario64, Mario Sunshine i Mario Galaxy, jednak w tej części motywem przewodnim jest czapka dzięki której możemy wcielać się w rożne postacie w uniwersum dzięki czemu przez cala grę jesteśmy bo bombardowani nowymi akcjami. Do eksploracji czeka na nas sporo planet i praktycznie każda, nawet najmniej pozorna skrywa masę sekretów i różnych smaczków, gra jest wręcz napakowana easter eggami i odniesieniami do klasycznych odsłon, są nawet mini levele na ścianach gdzie pykamy jako 8-bitowy Mario, nie powiem, strasznie mnie robią takie akcenty. Gra w zasadzie nie jest jakoś mega trudna, ale zebranie wszystkich księżyców to co innego i przy niektórych wyzwaniach można włosy rwać, ja niestety nie dałem rady bo wykończyła mnie skakanka(100 skoków) i kilka innych, ale za to zaliczyłem bonusowa planetę z hardcorowym poziomem trudności i mogłem zobaczyć ostateczne zakończenie i podziękowania od Nintendo. Przyznam że ten level kompletnie zrył mi głowę i dużo brzydkich słów przy tym padło, ale po 3 dniach udało mi się go zaliczyć. Ta gra to perła i prawdziwy system seller, dla której warto mieć ta konsolę, nie wiem jak ludzie z Nintendo to robią, ale najwyraźniej nie kończą im się pomysły i każda (główna) część  Mariana to najwyższa półka i nie inaczej jest w przypadku Super Mario Odyssey.
Bayonetta 2
platforma: NS
 

data ukończenia: 04.12.2018
ocena: 8+/10

Pierwszą część japońskiego slashera z wiedźmą w roli głównej przeszedłem na premierę czyli kilka dobrych lat temu, gra mi się bardzo podobała bo lubię ten gatunek, a w tej grze było czuć klasycznego Devila. Niestety były to czasy kiedy porty na ps3 odstawały od tych xboxowych i tak samo było z Bayonettą, która była o połowę wolniejsza i chodziła w 30 klatkach co w slasherach jest nie do przyjęcia. Jako że nie miałem Wii U nie mogłem się nacieszyć kontynuacją, która ponoć okazała się jeszcze lepsza, jednak wraz z kupnem switcha pojawiła się okazja by przekonać się o tym samemu. Bayonetta 2 w praktyce nie rożni się aż tak bardzo od poprzedniczki, nadal szlachtujemy przeróżne maszkary, a wszystko wygląda niczym balet, ale to co się często dzieje na drugim planie potrafi przyprawić o zawrót głowy i czegoś takiego nie widziałem jeszcze w żadnym innym slasherze. Mamy tu do czynienia z starą japońska szkołą szlachtowania, przypominającą te z czasów PS2, czyli tych najlepszych dla tego gatunku co można odebrać jako wadę lub zaletę, mi jednak bardzo podeszła bo system walki jest ciekawy i czasami można odstawiać niezłe cyrki, jedynie mam zastrzeżenia do drętwych bohaterów i zbyt japońskich przerywników filmowych.
Spyro Reignited Trilogy 
platforma: PS4
 

data ukończenia: 09.12.2018
ocena (SPYRO 1): 7+/10

Dawno temu kiedy szarak rządził na salonach kupiłem Spyro na premierę (u pirata) i mimo wysokich ocen jakoś ta gra mi nie podeszła i wolałem dużo bardziej takiego Gexa czy nawet Croca. Były to czasy kiedy platformerów była cała masa i człowiek mógł przebierać, dziś jednak ten gatunek to raczej nisza i tylko Nintendo trzyma poziom, dlatego praktycznie bez namysłu postanowiłem kupić odświeżoną trylogię i dać tej grze drugą szansę. Jak się okazało byłem kiedyś dla tej gry trochę za ostry i nowa wersja dużo bardziej przypadła mi do gustu, może ja się też zmieniłem i patrze na niektóre gry bardziej przychylnym okiem, w każdym bądź razie przygody smoka nie zawodzą. Wiadomo nie jest to poziom ostatniego Mariana, ale też nie chce na siłe porównywać tych gier bo jednak Spyro to nie jest do końca nowa gra i mimo ładnej grafiki, odwiedzane krainy maja ten sam kształt i wielkość co oryginał. Zauważyłem też liczne spadki animacji kiedy biegniemy i próbujemy obrócić kamerę co jest trochę karygodne, ale ogólnie gierkę zaliczyłem bez większych grymasów wyciskając 120% i na pewno za jakiś czas odpalę kolejne części
Hellblade
platforma: PS4
 

data ukończenia: 23.12.2018
ocena: 7+/10

To że Hellblade wyjdzie na nośniku było więcej niż pewne, gra mnie zainteresowała od pierwszej zapowiedzi, ale nie oglądałem żadnego gameplayu, posiłkowałem się tylko słowem pisanym i kilkoma fotkami. Wiedziałem że to samograj mimo to kupiłem bo liczyłem na mocny klimat i ogólnie mam zaufanie do Ninja Theory bo uważam że robią porządne gry. W Hellblade wcielamy się w Celtycka wojowniczkę, która rusza do Nordyckiego piekła by uratować dusze swojego ukochanego, jako że jestem ogromnym fanem serialu Wikingowie i ogólnie całej mitologii nordyckiej, od razu gra kupiła mnie przedstawionym światem, klimat jest niezwykle gęsty, a udźwiękowienie zasługuje na najwyższe noty. Tak zarówno muzyka jak i cala reszta dźwięków, szeptów itp. potrafi ostro poorać głowę i grając na słuchawkach musiałem czasem robić odpoczynek Grafika tez zachwyca, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, jednak sama rozgrywka to głownie bieganie i rozwiązywanie zagadek w postaci odnajdywania kolejnych znaków, czasem można odnieść wrażenie że to taki symulator chodzenia gdzie wszystko wygląda pięknie, jednak interakcja z otoczeniem jest na poziomie zerowym niczym w Orderze. Oprócz biegania i błądzenia jak to było często w moim przypadku w grze jest dosyć sporo walki i na tym polu zostałem całkiem pozytywnie zaskoczony bo pojedynki są emocjonujące i choć system nie imponuje mnogością ciosów to jednak dostarcza dużo frajdy. Podsumowując Hellblade to bardzo fajna gra, dużo w niej biegania i oglądania wstawek, ale to już taki urok gier/filmów, ja tam jestem jak najbardziej zadowolony i kiedyś z pewnością jeszcze raz zaliczę całą przygodę.
 
W podsumowaniu nie brałem bijatyk, ale w tym roku dosyć sporo pograłem w Last Bronx (saturn), kolekcja Street Fighter (ps4) i Street Fighter 2 (Switch), jednak nie na tyle by uznać je za zaliczone, jak przejdę każda  wszystkimi postaciami to wtedy postaram się cos o nich napisać.
Aktualnie męczę  Shantae na ps4 i Donkey Konga na switcha, jedna ogrywam w domu, a druga w robocie, ale niestety raczej ich nie ukończę w tym roku bo nie starczy na to czasu, jednak tyle co widziałem wystarczy mi żeby stwierdzić że to wręcz wspaniale szpili i jeśli ktoś lubi dobre platformery to nawet nie ma się co zastanawiać.
 
I to by było na tyle moim drodzy, dodatkowo do galerii wrzucam fotki z mojej aktualnej kolekcji, a ta się trochę zmieniła względem ostatniego roku. Zrobiłem czystke na PS2 i sprzedałem gry, które nie miały książeczek i większość multiplatform, które posiadam na xboxie bądź gc. W tym roku kupiłem też Segę Saturn i Nintendo Switch i tak naprawdę dopiero zaczynam przygodne z tymi konsolami. Na resztę konsol również cos podochodziło za co dziekuję mojemu kumplowi, który mieszka w uk i co jakiś czas znajduje mi jakąś gierkę w dobrej cenie bo jeśli chodzi o retro to polskie strony aukcyjne nie maja najmniejszego sensu bo ceny mają z kosmosu. 
 
Szczęśliwego Roku 2019.

 

Oceń bloga:
63

Komentarze (74)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper