2013 - rok graczy

BLOG
345V
mr_pepeush | 29.12.2013, 17:49
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kończący się rok był gonitwą za gorącymi newsami dotyczącymi nowej generacji konsol. Jednocześnie pomiędzy tymi newsami, niczym wulkany, wybuchały premiery nie mniej gorących gier, które miały zostać pomnikami sprzętu powoli zbierającego się do muzeum. Ale czy na pewno tam ich miejsce?

W świecie graczy konsolowych rok 2013 był rokiem, który można określić krótkim „na bogato”. Mieliśmy do czynienia z kilkoma rzeczami, które podnosiły temperaturę branży, a ciśnienie graczy osiągało niebezpiecznie wysokie wartości. Otóż bowiem narodziła się nowa generacja gier, której wielu oczekiwało z wypiekami na twarzy. Jednak o uwagę graczy walczyła dzielnie „stara” generacja, o której powiedzieć „pokazała w tym roku pazur” to jak nic nie powiedzieć. Staruszka Playstation pokazała nie tylko pazur, ale cały komplet ostrych szponów, wraz z lśniącymi kłami, które raz po raz wbijały się w nasze portfele, wyszarpując z niego spore ilości waluty.
Od początku roku moje życie gracza wyznaczały kolejne daty, w których mogłem pobiec do sklepu, by stać się właścicielem kolejnych, długo wyczekiwanych tytułów. Pisząc te słowa łapię się na tym, że boję się ominąć jakiś ważny tytuł, bo trochę ich było. DMC, Tomb Raider, Ninja Gaiden 3 Razors Edge, Dead Island Riptide, Metal Gear Rising: Revengeance, The Last of Us, GTA5, Dragons Crown, Diablo 3 – część z tych gier była dla mnie jak wycieczka do Disneylandu dla sześciolatka.

Tuż przed premierą PS4, które miało u mnie stanąć w dniu pojawienia się jej na rynku, gdzieś w czasie, kiedy ogrywałem absolutnie genialne Dragons Crown, zacząłem się zastanawiać o co całe zamieszanie z tą nową generacją? Po raz kolejny zadawałem sobie pytanie po co mi nowa konsola? Z powodu zejścia z lineupu startowego tytułów takich jak Watch Dogs i Drive Club, postanowiłem, że w tym roku „czwórki” nie kupię, bo szkoda wydawać prawie 2 tysiące na maszynkę do grania w tytuły, które pójdą na „trójce”. Nie chcę tu po raz kolejny iść w stronę dywagacji nt. sensu wprowadzania nowych konsol, bo to temat już dość mocno wyświechtany. Chodzi mi o to, że konsole mijającej generacji w tym roku potrafiły nas niesamowicie zaskoczyć i zdarzyło się coś, co do tej pory chyba nie miało miejsca: patrząc na gry oferowane przez poszczególne platformy okazywało się, że występuje większa atrakcyjność tytułów ze starszych konsol. Atrakcyjność oferty PS3, w połączeniu z mało „seksownym” wejściem PS4 na rynek, przekonała wielu graczy, że zakup nowych konsol warto przenieść na rok 2014.

I chyba właśnie to zestawienie najdobitniej pokazuje, że to był dobry rok dla graczy. Wysyp istnych megahitów zaczął się od świetnego Tomb Raider, o którym wkrótce po premierze mówiono, że są 2 rzeczy, które prawdopodobnie przeszkodzą tej grze uzyskać tytuł „Gry roku”. Tymi rzeczami miały być The Last of Us i GTA5. Chyba nie ma gracza, który byłby obojętny na te marki. Dla mnie to było jak kombo trzech ciosów wyprowadzonych na moją szczękę – nokaut i wielki znak zapytania: jak im się to udało?! O ile The Last of Us był niespecjalnie ciekawy jeśli chodzi o sposób zabawy i całą mechanikę, tak już przedstawiony świat wciągnął mnie całkowicie. Godzinami mogę dyskutować o poszczególnych elementach gry, bo jest o czym. W tej grze jak nigdy wcześniej widzimy rozbudowany świat, a każdy jego obszar to inna historia, inne dramaty. Byłem pewien, że nim zaczną się pełne słońca letnie dni, gra o tytuł mojego prywatnego „GotY” będzie zakończona. GTA5 nie dawałem szans na wbicie się tak wysoko do mojego rankingu gier, a tu jednak… cios, który nadszedł od Rockstar posłał mnie na deski i długo nie byłem się stamtąd zebrać. Dzieło totalne. Ostatni raz GTA bawiło mnie przy okazji drugiej części(!), a tutaj wciągnęło mnie wszystko: widoki, jazda autami, strzelanki i fantastyczna fabuła oparta o trzy filary w postaci niesamowitych bohaterów dramatu.

Dodam jeszcze, że kiedy zbierałem się do tego, by podnieść się z desek, cios kończący zadała bijatyka 2D – Dragons Crown. I tu znów wyszła na jaw moc staruszek, które grzeją się pod naszymi strzechami już parę latek. Tym razem nie trzeba było milionów poligonów, ani tym bardziej dużego, wiarygodnego świata, zapełnionego tysiącami obiektów i postaci. Gra, którą pociągnęłaby nawet leciwa PS2, rozwaliła moją listę hitów 2013 tak solidne, że do dziś nie potrafię jej poskładać i powiedzieć, który tytuł jest moim numerem jeden.

Podsumowując: gdyby ktoś 2 lata temu powiedział mi, że w półroczu premier nowych sprzętów, moja dotychczasowa konsola będzie miała tak silny kalendarz premier, popukałbym się w czoło. Gdyby ktoś zasugerował, że uznam, że warto będzie zostać na staruszce PS3, bo lepiej ograć zaległości, niż iść po nową jakość – zaśmiałbym się na głos i nie kontynuował rozmowy z jegomościem. A jednak tak się stało. Doszło do dziwnej sytuacji, gdzie nowe platformy nie stanowią mocnej konkurencji dla dotychczasowych konsol. Gdyby cała sytuacja działa się pod koniec roku ubiegłego, który uważałem za słaby dla konsolowców, pewnie dziś miałbym już w łapach pad od nowej maszynki do wymazywania kolejnych godzin z mojego grafiku. Stało się jednak jak się stało… korzystam z dobrodziejstw staruszki, a na wiosnę, kiedy łatwiej o nowe miłostki, zakręcę się koło PS4 i niech się dobrze o mnie zatroszczy. Czuję, że staruszka jeszcze sporo pokaże. A w przyszłorocznym podsumowaniu roku będzie o czym pisać nie tylko przy konsolach nowej generacji.

Oceń bloga:
4

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper