Recenzja Ghost in The Shell - W poszukiwaniu utraconej tożsamości

BLOG
493V
Recenzja Ghost in The Shell - W poszukiwaniu utraconej tożsamości
Starh | 05.04.2017, 00:03
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Trzymam w ręku oryginalną mangę Ghost in The Shell. Historię, którą pokochały kolejne pokolenia. "Ducha w zbroi", który wywarł tak ogromny wpływ na postrzeganie cyberpunku, androidów, naszej przyszłości, własnego "ja". Czy filmowa adaptacja ze Scarlett Johansson w roli głównej oddała owego ducha w całości? A może jest przedstawieniem historii w nieco odmienny sposób?

Piękno wylewające się z ekranu

 

Film jest przede wszystkim ucztą dla oczu! Odwzorowanie szczegółów ciała major, części jej cybernetycznego ciała, neonów w mieście jak i samej aglomeracji to istne MISTRZOSTWO! Dochodzi do tego przepych świetnych efektów specjalnych. Nie wspominając o wykonanych marionetkach gejszy, które pod względem detali urywają łeb. Widać na pierwszy rzut oka, że nie skąpiono dolarów i nowy GiTS nie jest żadną "budżetową" adaptacją, ale prawdziwym filmem z oprawą godną 2017 roku. Ostatnim czasem takie wrażenie zrobił na mnie Avatar w dniu swojej premiery. Podobała mi się również "czystość" graficzna wielu scen, które zostały przedstawione urzekająco, a przy tym bardzo minimalistycznie.

Dochodzi do tego świetna oprawa audio, która według mnie jest najmocniejszą stroną filmu. Wszystkie brzmienia są tutaj dobrane idealne, a całość tworzy fantastyczne tło w czasie seansu. 

 

 

 

Kiedyś wszyscy będziemy tacy jak ty

 

 

Scarlett oh ta Scarlett Johansson - wielu ubolewało nad jej wyborem i obsadzeniem w roli Pani Major. Innym przeszkadzało "wybielenie" bohaterki i ukłon w stronę zachodniej widowni. Nie rozumiem narzekań na grę aktorską tej aktorki. Według mnie zagrała fantastycznie. Poszedłem do kina z myślą "eh Scarlett zapewne zepsuje ten film" i bardzo się myliłem. Ona jest w sumie najlepszą częścią tej adaptacji i wypada nad wyraz wiarygodnie. Właśnie tak wyobrażałem sobie Makoto w wersji kinowej - zimna twarz, praktycznie pozbawiona emocji, a przy tym z widoczną empatią w oczach zmieszaną z innymi uczuciami. Swoją drogą u Scarlet to właśnie oczy tworzą klimat tej postaci, te smutne oczy, które hipnotyzują. Co do samej postaci Major. Świetnie przedstawiono jej wewnętrzne rozterki - rozważania nad sensem życia, poszukiwania swojej własnej, utraconej tożsamości.

Pozostała obsada również spisała się dobrze. Głównie mam tu na myśli Takeshi Kitano, który wcielił się w rolę "małpki". Koleś był bardzo dobrym kontrastem w stosunku zachodnich aktorów. Pilou Asbæk również wypadł dobrze, ale niestety nie jest to poziom Johansson ;/ 

 

Nie liczy się to, co pamiętamy, a to w jaki sposób postępujmy.

Co do treści fabularnej filmu. Owszem została ona spłycona względem pierwowzoru, a niektóre sceny pominięte lub zmienione, ale nie zmienia to faktu, że nie mam w sumie do czego się przyczepić. Film po prostu ogląda się z wielką przyjemność i ani przez chwilę nie poczułem znużenia. Są tutaj zachowane proporcję pomiędzy akcją, a refleksją nad naturą człowieka, człowieczeństwem, własnym ja.

Cisza w tym filmie urzeka, wręcz osacza widza i to właśnie ona skłania do refleksji.

Niektóre pytania w czasie seansu nasuwają się same. Gdzie zaciera się różnica pomiędzy człowieczeństwem, a androidem opartym o SI? Kiedy możemy mówić o własnej, nieprzymuszonej woli, a kiedy o byciu maszyną, która ma za zadanie wypełnić z góry narzucony cel? Czy człowiek jest tak naprawdę wolny? A może to tylko złudzenie, wmawiane nam każdego dnia?

Sporo rzeczy jest niestety rzucone widzowi na tacę, ale innych trzeba się domyślić samemu. Swoją drogą wielu narzeka, że w filmie jest za mało części filozoficznej, a z drugiej strony czytałem iż wielu osobą druga część filmu, która notabene jest poświęcona "rozważaniom", a przy tym wyhamowuje pod względem akcji zwyczajnie nie przypadła do gustu. Dla mnie film dobrze balansuje na tych dwóch płaszczyznach i zgoda mógł trwać o te 15-20 minut dłużej przedstawiając przy tym parę scen trącających egzystencjalizmem. Uważam jednak, że to by skrzywdziło tę adaptację. Pozbawiło właśnie pomysłu na siebie i zbyt mocno zbliżyło do oryginału. Dobrze, że ten film jest jednak ukazany z trochę innej perspektywy. 

Byłbym zapomniał - wiele kwestii pokazanych w trailerach nie występuję w filmie. Zostały stworzone tylko i wyłącznie na potrzeby zwiastunów. Nie powiem zostałem tym trochę zaskoczony na plus, ponieważ zwiastuny ukazują tylko i wyłącznie malutką część całego seansu i nie zdradzają nic szczególnego widzowi, który pierwszy raz ma kontakt z tym uniwersum.

 

ghost-in-the-shell-movie-image-1140x608.

 

O samej historii nie wypada tutaj chyba pisać, bo większość ją zna, a inni zapewne zechcą poznać ją sami :)

Obok Logana najsolidniejszy film jaki widziałem w tym roku, a pod względem wizualnym najlepszy od czasów Avatara. Klimat wylewa się z ekranu i na każdym kroku czuć ducha oryginału. Mało jest filmów cyberpunkowych, a dodatkowo poruszających takie tematy. 

Polecam więc się wybrać do kina niezależnie czy ktoś jest fanem GiTS czy też pierwszy raz zobaczył ten tytuł na trailerach przedstawiających aktualną ekranizację.

Zdanie podsumowujące? 

Enjoy the Silence

Oceń bloga:
11

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper