Piątkowa GROmada #34

BLOG O GRZE
1962V
Piątkowa GROmada #34
Daaku | 19.05.2017, 21:35
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Z dniem dzisiejszym oficjalnie żegnamy się z Personą 5. 

Zabrałem się w tym tygodniu na Vitę. Przetrzebiłem mocno zawartość na karcie pamięci, powywalałem zalegające na niej miesiącami tytuły, szybko wrzuciłem drugie tyle nowości (w tym sporo drobnicy), zmieniłem kartridż z pudełkowego wydania na inny. Ponad 10 nowo pozonaych gierek - niektóre z nich niewarte dłuższego zachodu, inne przyjemnie zaskakujące, kolejne obiecujące sporo przyjemnych chwil, jeżeli tylko zdecydujemy się przysiąść do nich na dłużej. 

I wiecie co? Żadnej z nich nie opiszę w tym tygodniu w GROmadzie. Bo pomimo wyraźnej przewagi Vity i masy wrażeń nocną porą, w domu, na PS4, wciąż rządziła Persona, która na dodatek swoimi ostatnimi wydarzeniami dosłownie przykuła mnie do ekranu telewizora. Dlatego więc, mimo definitywnego zakończenia Piątkowych Pamiętników Przyjaciół Persony Pięć, to jej postanowiłem poświęcić w kolejnych dniach najwięcej uwagi. Po prostu na to zasługuje, po tych wszystkich tygodniach zabawy, jaką mnie obdarowała. O Vicie, o PS4, może nawet o 3DSie, przeczytacie z nawiązką za tydzień. Dzisiaj miałem po prostu przemożną potrzebę zamknięcia pewnego rozdziału growo-blogowej historii.

Pierwsze skrzypce gra tym razem Real.

 

 

REALista

 

Gra dla masochistów (Darkest Dungeon)

 

Trudność Darkest Dungeon raczej nie polegała na ciężkich pojedynkach, małych ilościach złota, które jest potrzebne do wszystkiego, a dropi go mało czy nawet na potężnych bossach. Najtrudniejszy w tej grze był mózgojebny grind. Zanim twój heros, albo raczej drużyna awansowała na jakiś logiczny poziom to miała już tysiąc chorób psychicznych oraz innych problemów (a leczenie kosztuje). Poza tym mało jest osób, które są wstanie przez 90 godzin trzaskać te same lochy, żeby wreszcie zmierzyć się z tym ostatnim najmroczniejszym. Twórcy tej gry skapnęli się co jest problemem i dlaczego ich grę kupują tylko ludzie, którzy lubią sobie sprawiać ból i stworzyli bardziej przystępny tryb dla tych, którzy wciąż lubią jak ich boli, ale mimo wszystko trochę mniej: Jaśniejący (Radiant). Co się zmienia? Lochy przechodzi się szybciej, herosi dostają więcej expa dzięki czemu szybciej robią sie potężni, chyba lepszy loot wypada podczas rajdów, złota też jakoś więcej jest, a jeśli chodzi o pojedynki to nie zauważyłem różnicy. Przeciwnicy to wciąż psychopaci, którzy marzą o tym by cię zeszmacić, a stres wzrasta jak głupi. No właśnie stres, bo to na nim opiera sie cała gra i to on sprawia, że nie możemy cały czas grać jednym garniturem bohaterów tylko trzeba mieć kilku dobrze wyszkolonych wojowników. O co konkretnie chodzi? Podczas przemierzania lochów nasi bohaterowie sie stresują i w momencie, gdy stres wzrośnie do 100 wtedy wola naszego wojownika jest sprawdzana i dostanie on negatywny status przez co będzie gorzej walczył, albo pozytywny (dużo mniejsza szansa) przez co zacznie walczyć lepiej.

Ta postać nie miała szczęścia podczas sprawdzania woli.

 

Jeśli stres wzrośnie do 200 żołnierz dostaję ataku serca i umiera. Po wykonaniu misji stres nie znika w cudowny sposób tylko nasz wojownik musi się od stresować w barze zalewając sie w trupa, przy kartach (raz mój wojownik wygrał 2000 złota, które zostało dodane do moich funduszy) lub przy towarzystwie pięknych dam (teksty bohaterów, gdy korzystają z burdelu są spoko: „Biorę ciebie, ciebie i ciebie. To był naprawdę ciężki dzień”) inną formą od stresowania się jest opactwo, gdzie można się pomodlić, pomedytować lub po umartwiać swoje ciało. Na każdego herosa inna forma od stresowania działa inaczej, do tego nie każdy typ wojownika może korzystać z każdej formy od stresowania się, a bohater, który akurat się od stresowuję zazwyczaj jest niedostępny przez jeden rajd, a czasem więcej, dlatego tak ważne jest aby mieć kilku dobrze wyszkolonych żołnierzy, którzy zmienią tych od stresowujących się.

Tak więc zacząłem grać na nowym trybie i muszę powiedzieć, że jest fajnie i utłukłem już sporo bossów i niestety też się zawiodłem, bo okazało się, że większość bossów to te same silniejsze wersje poprzedników. I tak, gdy zabijesz ucznia nekromanty po jakimś czasie będziesz musiał utłuc nekromantę, który wygląda dokładnie tak samo jak uczeń tyle, że jest silniejszy (ale co z tego jak i tak twoi herosi są silniejsi), ale mimo, że twórcy poszli na łatwiznę w tym temacie to i tak muszę im pogratulować tego, że bossowie z poszczególnych regionów się naprawdę od siebie różnią i mają całkowicie inne umiejętności. To jest naprawdę fajne, bo nigdy nie wiesz czego się spodziewać. Przedstawię tych, którzy najbardziej mi sie podobali, a jednocześnie napsuli mi sporo krwi:

Syrena – można ją spotkać na przystani. Niby brzydkie bydle, ale podczas ataków przyjmuje sylwetkę atrakcyjnej kobiety. Jej atak polega na tym, że zabiera nam losowego wojaka na pewien czas, aby ten walczył przeciw nam. Fajnie mi się z nią biło do momentu aż zabrała mi moją kapłankę, która umie naprawdę dobrze leczyć przez co w momencie, gdy kapłanka wróciła do mojego oddziału to wcześniej zaaplikowała Syrenie taką kurację, że z ¼ życia zrobiło jej się na nowo full

8-funtówka Brygantów – wielka armata, która jak raz strzeli to już nie musi powtarzać. Myk polega na tym, żeby zabijać artylerzystę, którego 8-funtówka przywołuje zanim ten zdąży się ruszyć i podpalić lont

Pomarszczona Baba Jaga – ona mnie rozśmieszyła, gdyż jej atak nazywa sie po prostu „Do Gara” losowo wybranego członka oddziału łapie i wrzuca do saganu, w który gotuje zupę(?) i postać jest tam tak długo aż nie zabijemy bossa, nie uderzymy w gar, albo dopóki się nie ugotuje :D

Podczas przemierzania lochów możemy też natknąć się na mini-bossów, którzy wcale nie są łatwiejsi od tych pełnoprawnych, ale są ich chyba tylko dwa typy (przynajmniej ja tyle spotkałem). Pierwszy to Kolekcjoner, który zajmuje sie zbieraniem dusz pokonanych przeciwników. Podczas walki przywołuje ich i ustawia się na końcu kolejki przez co tylko bohaterowie atakujący na dystans mogą zadawać mu obrażenia. Jest to bardzo wkurzający boss, bo przywołane przez niego dusze buffują sie nawzajem, leczą siebie i samego Kolekcjonera i zadają dość spore obrażenia, a sam Kolekcjoner mimo, że jest leczony przez swoich kompanów to jeszcze sam potrafi wysysać życie co oczywiście go leczy.

Kolekcjoner podczas chwalenia się swoją kolekcją. Atak zabiera mało życia, ale dorzuca dużo stresu.

 

Ale Kolekcjoner to i tak pikuś przy Wałęsaku. To jest dopiero potężny bydlak. Do tego walczymy z nim na jego zasadach, bo całkowicie gasi nam pochodnie (co sprawia, że dostajemy więcej obrażeń od stresu). Można go spotkać na dwa sposoby: może po prostu nas zaatakować, ale tylko jeśli podróżujemy przy prawie zgaszonych pochodniach lub przywołać go, aby to zrobić należy znaleźć „Kapliczkę Włóczęgi” i użyć na niej pochodni wtedy dostaje tylko info „z mroku wyłoniła się przerażająca postać” i zaczynamy walkę. Moje pierwsze spotkanie z Wałęsakiem skończyło się zwycięstwem, ale od razu po nim musiałem przerwać misje, bo wszyscy bohaterowie byli bliscy ataku serca i na pewno nie ukończył bym tego zadania.

Wałęsak w całej okazałości.

 

Jeśli próbowałeś kiedyś Darkest Dungeon i cie pokonało to warto spróbować jeszcze raz może na radiancie pójdzie ci lepiej. Kluczem w tej grze jest to, aby brać postaci, które umieją niwelować stres u siebie i towarzyszy, bo to on jest największym wrogiem, a jak nie próbowałeś to poczekaj na promocje i bierz, bo obecna cena 92 zł to jakieś nieporozumienie szczególnie, że na promocjach kosztuje po 30 zł.

 

 

Ostatni rozdział

Piątkowych Pamiętników Przyjaciół Persony Pięć

 

Ale ten czas zapierdziela. Dopiero co Persona 5 miała swoją premierę, wielu z nas mocno przeżywało kolejne dni i tygodnie, tymczasem ani się człowiek nie obejrzał, a tu ludzie pokończyli grę, spisali co mieli spisać i zajęli się czymś innym. Nawet więc i ja, choc wlokłem się z poznawaniem fabuły gry niemiłosiernie, stwierdziłem, że nie ma już co ciągnąć tego tematu i zamknąć nasz cykl, zanim zacznie od wychodzić przygodnym czytelnikom bokiem - a przecież w P5 chodzi dokładnie o coś odwrotnego. W związku z tym dzisiejsze wydanie "Piątkowych Pamiętników" jest oficjalnie ostatnim - wszelkie wydarzenia po dzisiejszym dniu oraz ewentualne zakończenie przeżyję sobie we własnym, domowym zaciszu. 

Chciałbym w związku z tym serdecznie podziękować wszystkim użytkownikom, którzy na przestrzeni ostatnich siedmiu tygodni współtworzyli ze mną "P5". Jasne, pomysł był mój, ale bez Waszego wkładu nie różniłby się on niczym od standardowej formuły GROmady - to Wy włożyliście w niego Wasze spisywane nieraz na gorąco odczucia, oczekiwania i całą gamę pozytywnych emocji, jakich przeżywanie może nam dostarczyć jedynie Naprawdę Wielka Gra. Do creditsów chciałbym więc dopisać, w kolejności alfabetycznej:

- Abi - jedyna z personowej gromadki, która fantazjowała o męskiej części kadry ;)

- HanysR - z którym szliśmy łeb w łeb i zawsze mogliśmy zamienić parę zdań odnośnie aktualnych wydarzeń

- Kopah - the absolute madman, który jako pierwszy na portalu ukończył grę

- kuku - mocno zalatany, ale zawsze tęskny do gry

- snake18011992 - fanboj Makoto i... i chyba tyle ;D

- Zdun - ty chory pojebie, dzięki za bardzo osobisty tekst!

Tyle tytułem wstępu, zapraszam do lektury "P5" już po raz ostatni!

 

 

Daaku

 

Data: 11/25

Cechy społeczne: MAX!

Drużyna: Joker, Mona, Fox, Noir

Średni poziom: 58

Czas gry: 90 godzin

 

Progres:

Oj, porobiło się, porobiło! Za mną swego rodzaju deja vu, gdyż w końcu dane mi było przeżyć wydarzenia, które tak rozbudziły mój aptetyt w oglądanym tak przecież dawno wprowadzeniu do całej historii. Ucieczka z kasyna, zasadzka policji, przesłuchanie na posterunku - wszystko to jest już za mną, a trwające ponad trzy godziny scenek zawiązanie akcji pozwoliło mi w pełni zrozumieć, jak do tego doszło i który z członków drużyny wystawił nas do wiatru. Jestem pod ogromnym wrażeniem intrygi, jaką przez bite pół gry snuł w związku z nami główny mąciciel - ale jeszcze bardziej zaskoczył mnie sposób, w jaki Phantom Thieves zdołali przewidzieć taki rozwój wydarzeń i w tak niesprzyjających okolicznościach, gonieni terminami i otoczeni niepewnymic czynnikami, obmyśleć karkołomny kontratak. Mogę śmiało napisać, że cała dotychczasowa rozgrywka szykowała nas na taki climax - teraz pozostały nam tylko dwa najważniejsze serca do przemiany oraz żądanie finalnych odpowiedzi na nękające nas po drodze pytania.

 

Plany na kolejne dni:

Jeśli dobrze liczę, to następne 28 dni będzie moimi ostatnimi na przestrzeni całej gry. Zamierzam spędzić je przede wszystkim na podnoszeniu Confidant Rank wszystkich ludzi, z którymi nawiązałem kontakt na przestrzeni gry, priorytetyzując jednocześnie tych, którym najbliżej do maksymalnej rangi. Pozwoli mi to odblokować kilka specjalnych fuzji i podbić nieco % zapełnienia Kompendium przed przejściem do kolejnego cyklu. Tak naprawdę nie pozostało mi już wiele więcej ponad to - w powietrzu czuć zbliżający się nieubłagalnie finał historii, mimowolnie więc ciągnie człowieka do kontaktów miedzyludzkich, aby spróbować nadrobić stracony czas, nawet jeśli będzie to tylko jedno spotkanie...

 

Luźne przemyślenia:

- Aktywności poboczne - w kalendarzu gry już listopad, a ja mocno zaniedbałem oferowane przez grę wędkarstwo, gry wideo, czytanie, machanie kijkiem i inne tego typu sposoby na spędzanie wolnego czasu. A że motywacją do ich wykonania były - nie oszukujmy się - punktujące ich ukończenie brązowe pucharki, to żeby zaoszczędzić nieco czasu utworzyłem sobie drugiego sejwa, z poziomu którego zajmowałem się tylko i wyłącznie wybraną aktywnością. Żadnych spotkań, odwiedzin Pałacu czy bujania się w Mementosie, tylko metodyczne odhaczanie kolejnych potrzebnych składowych. Dzięki paru takim powtórzeniom udało mi się zamknąć większość tego typu wątków - poza czytelnictwem.

- Książki - Jak się bowiem okazuje, w międzyczasie nie zdołałem przeczytać jednej z oferowanych w bibliotece książek o wyczynach naszych Personowych odpowiedników, a że ostatnie wydarzenia fabularne zamknęły przed nami bramę szkoły, nie jestem w stanie po nią wrócić i nadrobić zaległości. Szkoda, bo chciałem być z tego zwolniony w New Game+ (tak jak ze statystyk społecznych), aby móc w pełni skupić się na wymaksowaniu wszystkich Confidant Rank...

- Wybranka serca - po ciężkim procesie tentegowania w głowie (i mięśniu sercowym) wypowiedziałem słowa bez powrotu Hifumi Togo, zafascynowanej planszowym shogi reprezentantce arkany Star. Biłem się jeszcze z myślami odnośnie Futaby, która jest po prostu rozkoszna i wciska sporo z moich nerdowskich guziczków, ale serce nie sługa... Już słyszę, jak Snake podjeżdża mi pod okno swoją furą, aby wygarnąć mi za zdradę Makoto!

- Persony - dzięki zaksymalnej zażyłości z bliźniaczkami z Velvet Roomu potrafię tworzyć demony grubo powyżej własnego poziomu doświadczenia, o tym wiecie już z poprzednich pamiętniczków. W międzyczasie jednak udało mi się pójść jak nie krok, to dwa do przodu i moimi głównymi argumentami w walkach są teraz dwaj overkillerzy. Siegfried lv74 to nastawiony na ataki fizyczne siłacz z Vorpal Blade klasy "severe", podwajającym zadane w następnej turze obrażenia Charge oraz zestawem umiejętności pomocnicznych w rodzaju High Counter i Auto-Mataru. Trumpeter vl65 z kolei, mimo niższego ogólnego poziomu, jest świetnym instrumentem zarówno na standardowe potyczki, jak i bossów - w tych pierwszych pomaga uzupełniające po walce HP/SP Life Aid oraz Invigorate 2 przywracające co turę po parę SP. Na grubszego zwierza idealne będzie za to Debilitate - czar obniżający celowi wszystkie statystyki: atak, obronę, celność oraz uniki. Jeżeli na drugą szalę uda mi się jeszcze położyć podbijający nasze osiągi Heat Riser, to walki mogą równie dobrze skończyć się, zanim na dobre się zaczną ;)

 

Ocena końcowa:

Wiem, że z mojej strony może to zabrzmieć nieco szemranie (w końcu czym żyłem przez ostatnie półtorej miesiąca), ale dla mnie pod względem zawartości Persona 5 to gra na 10/10. I nie chodzi mi tu tylko o samą długość rozgrywki, konieczność planowania harmonogramu czy masę pomnieszych, składających się na większą całość aktywności pobocznych. Mówiąc o "dyszce" mam na myśli przede wszystkim zaoferowaną nam historię i bliskość podejmowanych przez nią niewygodnych, ale bardzo dzisiejszych tematów. Bo Persona 5 to niby fantastyczna opowiastka o dzieciakach bawiących się w złodziejaszków, osadzona jednak tak głęboko w naszej rzeczywistości, że czasami aż strach przyznać, jak łatwo sympatyzować z niektórymi jej wątkami. Pisałem o tym już w pierwszym odcinku kącika, ale przemoc w szkole, - to wszystko to problemy wybijające się z ogólnego, rozpaczliwego stanu dzisiejszego społeczeństwa, w którym młodzi płacą za błedy rządzących ponad nimi dorosłych, a apatyczne społeczeństwo przygląda się temu z boku, traktując jatrzące innych problemy jako temat do wymiany plotek albo wysłuchiwane jednym uchem wiadomości w porannej drodze do pracy. I na tym tle niezwykle silnie kontrastuje zakrojona na coraz szerszą skalę walka młodych ludzi, którzy sami ryzykując wiele - nadstawiają karku za to, aby inni nie musieli przechodzić przez to samo co oni. Dlatego myślę, że do Persony 5 ludzie odwoływać się będą przez kolejne lata - mało która gra tak odważnie naświetla problemy dzisiejszego świata i pokazuje, że można sobie z nimi poradzić. I nieważne, że na pierwszy rzut oka jest to kolorowy, czerwono-czarny jRPG z animkowymi twarzami, bo podczas gdy "wielcy" i "uczeni" branży serwują nam coraz gęstszą, poprawnie polityczną papkę o tolerancji i wzajemnej inkluzji, Atlus po raz kolejny miał jaja, aby zadać kilka trudnych pytań. 

 

 

HanysR

 

Witam wszystkich w ostatniej odsłonie Pamiętników P5. Ostatnie wydarzenia w Personie 5 dały mi tyle wrażeń, że muszę się nimi podzielić, więc moje najnowsze wypociny będą skierowane raczej do osób które podobnie jak ja, przeszły etap z gry po kasynie i znajdują się co najmniej przed znalezieniem 7 pałacu. Zawarłem tutaj masę spoilerów, więc jeśli ktoś z was nie doszedł do opisanego powyżej etapu niech nie czyta tego tekstu. Dla pozostałych - ciekawią mnie wasze wrażenia z tych momentów i jeśli możecie opiszcie w komentarzach jak to wyglądało z waszej strony :)

 

Aktualna data i postępy: 28 listopad - w poszukiwaniu skarbu z siódmego pałacu

Średni Lv drużyny: 64

Czas gry: 174 godz.

 

Duże spoilery fabularne odnośnie wydarzeń po zaliczeniu kasyna

Dotarłem wreszcie do tego jakże ważnego momentu gdzie, wydarzenia z gry śledziliśmy na bieżąco, a nie z retrospekcji głównego bohatera. Chciałbym wam przedstawić jak z mojej strony wyglądały podejrzenia dotyczące zdrajcy naszej drużyny jak i tego kto jest innym zamaskowanym mordercą z Metaverse. 

Przede wszystkim muszę napisać, że przyjąłem dwie wersje które były uwarunkowane jednym pytaniem: Czy zdrajca naszej drużyny jest jednocześnie gościem odpowiedzialnym za morderstwa i załamania psychiczne w Metaverse? W przypadku pozytywnej odpowiedzi nie widziałem w tej roli nikogo innego niż Akechiego, chociażby dlatego że w momencie kiedy zabijał on ojca Haru, cała drużyna była ze sobą razem, a on był jedynym gościem który w tamtym momencie nie był jeszcze członkiem naszej ekipy. Po dołączeniu do nas łatwo było stwierdzić, że jeśli zdrajca i morderca to jedna i ta sama osoba to musi być to Akechi. 

Sprawa wyglądała trochę inaczej w założeniu że nasz zdrajca nie jest jednocześnie mordercą z Metaverse. Tutaj miałem kilku podejrzanych z naszej drużyny jak i jednego podejrzanego mordercę. W przypadku zdrajcy kilka osób miało motywy aby wydać naszą drużynę: Morgana mógł np. dostać od kogoś propozycję, że w zamian za wydanie nas ten "ktoś" przywróci go do jego ludzkiej postaci, powie mu kim naprawdę jest nasz kocur, lub przynajmniej udzieli mu informacji jak się tego dowiedzieć (cały czas nie znam  prawdziwego wyglądu Mony i czy w ogóle jest on człowiekiem, więc rozważam takie możliwości). Mogła to być również Makoto, która bardzo chciałaby bronić swojej siostry i wydałaby nas aby ją ochronić przed skradnięciem jej skarbu. Mógł to być również Akechi który niby chciałby nam pomóc, a w rzeczywistości chciałby po prostu zdobyć niezbite dowody, których pokazanie przed sądem nie dawało by nam żadnych szans na uniknięcie kary. Brałem też pod uwagę możliwość że jest to ktokolwiek inny, bo np. współpracował z SIU z jakichkolwiek powodów, ale nigdy się nie zdradził kim jest na prawdę (przyjmując że byłby dobrym aktorem mógł to być każdy). W przypadku mordercy zaś na myśl nasuwał mi się tylko Shido, bo była to jedyna postać która, nie będąc członkiem naszej ekipy, nadawałaby się na mordercę. Oficjalnie szlachetny polityk który dba o dobro swojego kraju, a w rzeczywistości człowiek który udupił naszego bohatera i facet który w sytuacji sam na sam (jak w początkowej fazie gry, podczas spotkania z naszymi bohaterami w restauracji przy windzie) pokazuje swoje prawdziwe oblicze. To były wersje które rozważałem w sytuacji gdzie zdrajca i morderca to dwie różne osoby. Nie wiem, być może coś gdzieś przegapiłem, czegoś nie zauważyłem, ale gra nie pokazała mi że nasz zdrajca i nasz morderca to jedna i ta sama osoba, więc rozpatrywałem możliwości które opisałem w tym, jak i w powyższym akapicie :)

Jak się jednak okazało prawdziwa była wersja pierwsza. Zdrajcą naszej drużyny był jednocześnie facet odpowiedzialny za załamania psychiczne! Koleś przez którego rozwalił się pociąg z początkowej fazy gry, czy przez którego w jednej z restauracji za ladą stał nagi sprzedawca to nikt inny jak Goro Akechi. I co muszę tuta napisać to to, że mimo iż gościa nie trawię za to co robi, to jednocześnie uwielbiam takie postacie! Facet przez większość gry udawał dobrego detektywa, z łagodnym charakterem, który dba o dobro ludzi i chcę złapać Phantom Thieves w imię sprawiedliwości, by w końcu odsłonić swoją prawdziwą twarz i pokazać, że w rzeczywistości jest zarówno genialnym aktorem jak i mordercą bez skrupułów! Uwielbiam takie postacie, które szanuję za niebanalny charakter i którym jednocześnie zawsze mam zamiar wpier@#*ić za to kim są dla naszej drużyny! Teraz już rozumiem dlaczego Abi uznaje go za swoja ulubioną postać ;) 

Zmiana wątku... Są czasami takie momenty, że nie mogę się oprzeć, aby chociaż odrobinkę nie przeczytać na necie czegoś o danej grze. Nie jest to nigdy powiązane w jakikolwiek sposób z fabułą, a raczej odnosi się bezpośrednio do rozgrywki. Tym razem mam na myśli zakończenia. Momentem kulminacyjnym była oczywiście masa pytań od Sae po opowiedzeniu naszej historii, a następnie przyjście Akechiego i i zastrzelenie naszego bohatera. W momencie kiedy jednak okazało się że nasz heros żyje i ma się dobrze, musiałem zakończyć grę w danym dniu. Nie mogłem jednak przestać myśleć, że te wszystkie wydarzenia i pytania od Sae, to motywy które decydują o naszym zakończeniu i nie mogłem się oprzeć, aby nie sprawdzić tego na necie. Kamień spadł mi z serca - okazało się że w tym momencie ominąłem już 2 złe zakończenia (wszystko dzięki temu że nie wydałem swojej drużyny), a przede mną możliwe są jeszcze: 1 złe, 1 dobre i 1 "True". Nie wiem do końca jak uzyskać pozostałe, bo przeglądałem neta bardzo ostrożnie i w momencie kiedy przy trzecim złym zakończeniu zobaczyłem tekst w stylu "po dniu któregoś tam grudnia..." przestałem czytać dalej, bo wciąż jestem w listopadzie. Udało mi się zobaczyć co ominąłem, a jednocześnie nie zobaczyć tego co jeszcze przede mną :) Zobaczymy jakie ostatecznie uda mi się odblokować zakończenie, a wszystkie pozostałe sprawdzę już podczas przechodzenia NG+.

Koniec spoilerów fabularnych

Udało mi się wymaksować wszystkie Social Stats, jak i obejrzeć wszystkie filmy, przejść każdą retro grę i przeczytać wszystkie książki. Mój cel na pierwsze przejście gry osiągnięty i przy NG+ będę mógł się skoncentrować na wymaksowaniu wszystkich Confidants, co ułatwi mi wbicie platyny którą chciałbym zdobyć. Z rzeczy do odblokowania pozostały mi jeszcze wszelakie miejsca schadzek, ale tutaj podejrzewam przyczyną jest brak rozwiniętych S.Linków, bo wiadomo że część nowych miejsc poznajemy dzięki naszym znajomościom. Przeczytane książki raczej nie przechodzą do NG+, więc pewnie część z nich i tak będę musiał przeczytać w nowej grze, aby odblokować wszystkie miejsca spotkań, co raczej nie będzie problemem, bo nie ma ich dużo i będę mógł je czytać w metrze do szkoły, czy na lekcjach dzięki pani Kawakami, a co za tym idzie nie będę tracił na czytanie cennego czasu. 

Kolejne 2 akapity zawierają małe spoilery. Pierwszy dotyczy małej wzmianki fabularnej z końcówki listopada, drugi dotyczy łatwiejszego czytania książek.

Z czytaniem miałem sporo szczęścia bo tuż przed zakończeniem wątku z szóstym pałacem przeczytałem wszystkie książki z biblioteki szkolnej, a jak się okazuje pod koniec listopada nie możemy chodzić do szkoły więc byłbym w martwym punkcie. Ależ miałbym nerwa gdyby okazało się, że zostały mi do przeczytania powiedzmy 2 książki, a ja nie mogę ich przeczytać bo nie mogę wejść do szkoły. Być może jeszcze pod koniec gry będzie dało się skorzystać z biblioteki (nie wiem), ale miałem przed oczami przez chwilę czarną wizję "co by było gdyby?" Nic się na szczęście nie stało i mój cel zdobycia trofika za wszystkie książki został zrealizowany, ale ciekawe ile osób zwlekało z czytaniem do ostatniego momentu i wyłożyło się nagle przez ten mały szczegół :) 

Pisałem też ostatnio że odkryłem antykwariat, w którym jakiś dziadek sprzedaje mi rzadkie książki. Miałem jednak zgachę kiedy okazało się, że ostatnią książkę jaką mogę od niego kupić to "nauka szybkiego czytania". Strasznie pomocna rzecz, bo po przeczytaniu jej czytając jakąkolwiek następną książkę efekty są podwójne! Ot, czyli książka która jest podzielona na dwie części, zostaje przeczytana za jednym razem, co strasznie pomaga zaoszczędzić czas. Niestety mi szybsze czytanie niezbyt pomogło, bo w momencie kiedy się go nauczyłem pozostały mi około 3 książki do zaliczenia, z czego jedna byłą jednoczęściowa :) Szkoda ze tak późno trafiłem na tą pomocną rzecz, bo mógłbym zaoszczędzić naprawdę sporo czasu gdybym wcześniej wiedział o jej istnieniu, ale przynajmniej jeśli kiedyś będę grał w Personę 5 całkiem od nowa (nie w NG+) to będę wiedział, aby w kwestii czytania "rushować" w kierunku zdobycia tej właśnie książki, a dopiero później brać się za czytanie pozostałych :)

Plany na ostatni miesiąc gry.

Oprócz rzeczy które muszę zrobić, czyli doprowadzić historię do końca, na pewno będę chciał dotrzeć na dno Mementos, aby zobaczyć co czeka tam na Morganę, a jeśli będzie to możliwe chciałbym również pokonać Reapera. Ze spraw socjalnych, jako że zaliczyłem już wszystkie filmy gry i książki, postaram się wbić jakiś Confidants na maxa. Do tej pory mam wymaksowany tylko jeden S.LInk a mianowicie arcana Strength bliźniaczek (nie liczę tych które rosną same wraz z fabułą). Jako że do wzrostu ich arcany wymagane jest tworzenie odpowiednich Person i nie traci się przy tym "growego" czasu, stwierdziłem że na tej arcanie mogę skupić swoje siły :P Obecnie na celu mam wymaksowanie znajomości z Ann oraz z Mishimą, dlatego że mam z nimi najwyższe LV znajomości i najłatwiej będzie mi przy nich dobić do 10 poziomu. Jak mi ostatecznie poszło to już napiszę za tydzień w komentarzu :)

To by było na tyle w kwestii Piątkowych Pamiętników Przyjaciół Persony Pięć. Dzięki Daaku za możliwość stworzenia tego cyklu, bo miło jest powymieniać się opiniami i ciekawostkami z innymi pasjonatami Persony 5. Dzięki również wszystkim innym którzy, podobnie jak ja, dorzucili swoją cegiełkę do tego kącika. Wszystkie teksty które - ze względów fabularnych - mogłem przeczytać to przeczytałem, a do pozostałych wracam teraz po czasie aby zobaczyć co też tam naskrobaliście. Mam nadzieje że nie po przeczytaniu moich tekstów nie dopadło was upośledzenie umysłowe ;)

Pozdrawiam i do przeczytania ;)


 

To tyle od nas w tym tygodniu. Na kolejny mam już wstępny pomysł na gry, które Wam przedstawić, ale tradycyjnie zadecyduje pewnie jakiś impulsywny zakup na dzień przed publikacją ;) Trzymajcie się ciepło!

Daaku

Oceń bloga:
21

Komentarze (81)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper