TRANSISTOR -NIEMA RECENZJA-
Kilka obrazów z gry TRANSISTOR (PS4)
TO JUŻ DZIESIĄTA -NIEMA RECENZJA-
Z TEJ OKAZJI MAŁA SONDA
(zapraszam)
MUZYKA/MUSIC:
James Horner - Playing a game of "Go"
Plaid - Rakimou
Lorn - Grandfather
Transistor OST - Signals
OCENA 9/10
Rzadko kończę z zapałem gry w których bawimy się systemem walki podzielonym na tury. Sporadycznie uśmiecham się do tytułu w którym przed każdym starciem kilka minut spędzam w celu przygotowania się.
Zdecydowanie wolę gry oparte o prostsze rozwiązania - oręż w dłoń i naprzód. :)
Jeśli takie RPG mnie wciągnie musi być epickie. :P
TRANSISTOR przed premierą nie zapadł w pamięć jako must have, a słowo epicki średnio do niego pasowało. Bardzo dobre trailery też nie zachęciły mnie wystarczająco. Ogromny błąd popełnił bym nie sięgając po niego!
Wszystko tu jest idealnie połączone, tworząc wirtualną zabawkę o magnetycznym przyciąganiu. Czas przestał istnieć gdy zagrałem.
Kilka razy zbierałem się do robienia recenzji, ale gdy tylko brakowało mi jakiegoś fragmentu do montażu i wracałem do tytułu na kilka minut, kończyło się to kilkugodzinnym posiedzeniem.
Gameplay wciąga jak bagno, a gdy wyśrubujemy sobie poziom trudności, a większość funkcji bitewnych ulegnie zniszczeniu (przeciążeniu) możemy mieć nie lada problem by przetrwać starcie. Oczywiście moja ambicja nie pozwalała mi zrezygnować i powtarzając walkę kilkanaście razy kończyłem o 4tej nad ranem ze spuchniętymi gałami.
Więc o co chodzi w tej walce?
Red czyli główna bohaterka posiada miecz (komputer) w który można pakować rozmaite funkcje.
Magia zabawy polega na tym, że wszystkie zdobyte umiejętności możemy swobodnie konfigurować, a różne ich zestawienia, dają zupełnie inne efekty.
Przypuśćmy, że dysponujemy czymś na kształt lasera, bombą i strzałem wysysającym powoli energię. Wszystkie te funkcje możemy przydzielić do odpowiednich slotów i trakcie walki pozwalają nam z nich korzystać.
Jeśli umieścimy je oddzielnie mamy laserowy atak z dystansu, bombę którą musimy ustrzelić by zdetonować oraz strzał który po trafieniu infekuje i odbiera wrogowi energię.
Jeśli jednak mamy możliwość połączenia tych funkcji otrzymamy promień, który po trafieniu detonuje bombę infekującą wroga. Takich możliwości jest masa: Spowolnienie, obezwładnienie, zniknięcie, wezwanie towarzysza, przyciąganie itp.
Ponadto każdą z tych funkcji można dołożyć do specjalnych slotów, które mają bardziej defensywne zastosowanie - tworzą pole siłowe, naszego klona, redukują obrażenia itp.
Walczyć można zarówno śledząc wszystko w czasie rzeczywistym jak również korzystając często z możliwości planowania akcji w trybie tury.
Jest to wygodny mechanizm i bardzo się przydaje, bo gdy wrogów kupa refleks niewiele pomaga, a w trakcie wykonywania zaplanowanego w turze ataku nic nas nie może zabić.
Wspomnę jeszcze o poziomie trudności! Możemy go sobie ustawić sami również dzięki funkcjom - negatywnym. Możemy je dorzucać i zabierać wedle uznania, ale jeśli stawiacie na wyzwanie to proponuję zainstalować wszystkie możliwe utrudnienia. Jazda nie będzie lekka. :P
Niektóre funkcje odblokowujemy podnosząc poziom postaci, inne dzięki fabule, a ta jest naprawdę frapująca.
Co ważniejsze dobrze zaserwowana. Stonowana, tajemnicza narracja w połączeniu z ręcznie malowanymi tłami urzeka i sprawia, że jesteśmy bardzo ciekawi co się stało w miasteczku, kto zabił i dlaczego.
Dizajn potworków, nie powala na kolana, ale pasuje i nie przeszkadza w rozgrywce.
Muzyka to kolejny mocny punkt. Już sama protagonistka narzuca odpowiedni ton gdyż jest piosenkarką. (Odebrano jej głos mimo to może sobie nucić piosenki hmmm…) Wszystkie utwory w grze są integralną jej częścią, a nie zwykłym podkładem. Darren Korb wraz z Ashley Lynn Barrett stworzyli ciekawy soundtrack. Nie słucham takiej muzyki, a barwa piosenkarki nie należy do tych jakie kocham, ale ze stylistyką gry komponuje się idealnie i można się zasłuchać.
Taki tytuł za małe pieniądze trzeba sprawdzić.
POLECAM