Szybki Strzał - Detroit demo

BLOG
371V
Szybki Strzał - Detroit demo
Darek | 25.04.2018, 12:09

No więc Detroit Become Human... Sony puściło na PSN krótkie demo, a jako wierny antyfan Davida Cage'a nie mogłem odmówić sobie przyjemności zagrania w nie. I co?

Zacznijmy od tego, że strasznie nie podoba mi się tytuł tej gry. Brzmi jak coś zrobionego w latach 80, może 90. Jest pretensjonalne i płytkie. Ale hej, to tylko tytuł. A jak się ma sama gra?

Po tak krótkim jej wycinku ciężko cokolwiek powiedzieć, ale spróbujmy i tak. Pierwsze co rzuca się w oczy, to bardzo sympatyczna oprawa graficzna, ale do tego akurat Quantic Dream zdążyli nas już przyzwyczaić. Dzisiaj już co prawda ciężko podniecać się Fahrenheitem, czy Heavy Rainem, ale kiedy wychodziły, wyglądały obłędnie. Nie inaczej jest i z Detroit. Otoczenie wygląda bardzo porządnie - w mieszkaniu, w którym dzieje się akcja dema pełno jest przedmiotów należących do zamieszkujących je rodziny i czuć po prostu, że ktoś tu faktycznie mieszka. Nie specjalnie podobał mi się kipiący garnek w kuchni, ale to tylko jeden drobny detal. Twarze bohaterów, nawet tych drugoplanowych, wyglądają za to fantastycznie. Drobne drgania i zmiany w mimice doskonale przekazują targające nimi emocje.

Głosy postaci też dobrano raczej porządnie. Dziwną akcentację bohaterów Heavy Raina możemy rzucić w niepamięć - Cage zatrudnił anglojęzycznych i, co ważniejsze, po prostu dobrych aktorów. Widziałem na liście płac Clancy'ego Browna, Lansa Henriksena (zabawny wybór). Pod tym względem na pewno będzie dobrze.

Okej, a jak sama gra? Demo jest bardzo krótkie, ale jeśli wierzyć pokazanemu po wszystkim drzewku podjętych decyzji, to sytuację da się rozegrać na co najmniej cztery różne sposoby, w zależności od tego co się zrobiło, czego się dowiedziało, jak się negocjowało. Na pewno przejdę je jeszcze kilka razy żeby zobaczyć jak jeszcze można było rozwiązać sytuację.
Jestem trochę niepocieszony, ponieważ wydaje mi się, że znalazłem dodatkowe informacje, które mogły wskazywać na nieporozumienie, ale gra zupełnie je zignorowała (np gazeta w kuchni). Druga sprawa - w trakcie rozmowy byłem przekonany, że pomagam rozładować sytuację, że naprawdę skończy się bez rozlewu krwi... Po czym okazało się, że kłamałem i najwyraźniej dobrze o tym wiedziałem. Problem w tym, że JA jako gracz o tym nie wiedziałem. Czuję się trochę oszukany.

Rozgrywka to taki miks poprzednich dokonań studia z trybem detektywistycznym z ostatnich dwóch Batmanów. Przyglądamy się zwłokom, rekonstruujemy wydarzenia, znajdujemy nowe szczegóły - nic szalenie odkrywczego, ale wciąż daje frajdę. Gdyby tylko nie to prowadzenie za rączkę - nie czuję się jak turbo świetny detektyw, kiedy istotny fragment rekonstrukcji mam od początku bezczelnie podświetlony na żółto. Cała zabawa staje się przez to trochę bezcelowa.
Bohater dema dysponuje również Pałacem Pamięci niczym Sherlock Holmes. Nie powiem, kiedy zobaczyłem nazwę w ustawieniach sterowania, pobudziło to moją wyobraźnię. Niestety, w praktyce Pałac naszego androida to po prostu tryb detektywistyczny Batmana połączony z listą rzeczy do zrobienia. Mało tego, nawet ni można się w tymże trybie przemieszczać, co w praktyce oznacza duszenie R1 co dwa kroki, żeby sprawdzić, czy w okolicy znajduje się coś co możemy sprawdzić. Trochę słabo.

Przyznam, że gdyby cała gra miała wyglądać tak jak demo, to pewnie byłbym nią zachwycony. Niestety, jestem względnie przekonany, że to w co grałem to po prostu jedna z pierwszych, jak nie w ogóle pierwsza scena w całej grze, a jej rozwiązanie nie wpływa w żaden znaczący sposób na resztę historii, która, znając Cage'a, będzie dziurawa jak szwajcarski ser, ale co z tego, skoro pełno w niej EMOCJI!

Ale nie! Nie będę hejtował gry, w którą jeszcze nie grałem! Chcę wierzyć, że Detroit będzie opus magnum ambitnego Dave'a i zapamiętam ją na całe lata. A nawet jeśli tak nie będzie, to słabiej od nijakiego fabularnie Beyond i tragicznego zakończenia Fahrenheita się już nie da. Prawda? Prawda?!

Oceń bloga:
7

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper