Gra o Tron - The Dragon and the Wolf + podsumowanie sezonu

BLOG
484V
Gra o Tron - The Dragon and the Wolf + podsumowanie sezonu
Darek | 28.08.2017, 20:55
No i się skończyło. A jak się skończyło? W sumie bardzo przewidywalnie. Co absolutnie nie znaczy, że odcinek nie był bardzo dobry. Bo był.

No i się skończyło. A jak się skończyło? W sumie bardzo przewidywalnie.

Jak można się było spodziewać, Nocny Król skorzystał z pomocy świeżo ożywionego smoka, aby przedostać się przez mur. Z jednej strony, była to ciekawa, wywołująca ciary scena, z drugiej zostawiła mnie z dwoma pytaniami. Co by było, gdyby Danka nie przybyła ratować Jona i nie dała jednego ze swoich smoków Innym? Staliby tak pod ścianą i czekali, aż stopnieje? Drapali pazurami przez następnych dwadzieścia lat, aż by się przekopali? Wydawać by się mogło, że Król wiedział, że smoki przybędą i tylko na nie czekał. Teorię tę mogą potwierdzać dokładnie trzy lodowe włócznie, którymi planował zatłuc smoki w poprzednim odcinku, a także fakt, że Nocny Król widzi Brana w jego wizjach. Czy to oznacza, że NK też jest jasnowidzem? Jeśli tak, to czy wie jak zakończy się dla niego wojna? Czyżby cała wojna z Innymi była z góry skazana na porażkę? Damn, że też musimy czekać jeszcze PONAD rok, aby się przekonać.

Oczywiście, że Cersei postanowiła nakłamać i nigdy nie miała zamiaru pomagać północy, bo przecież to Cersei. Martwi mnie jedynie dlaczego jej zachowanie jest aż tak głupie. Zobaczyła na własne oczy zombiaka, a i tak postanowiła olać temat i czekać. Nienormalna ona jest, jakby chciała dostać wpierdziel. Liczyłem po cichu, że Jaime ze łzami w oczach przeszyje ją na wylot, albo chociaż poderżnie gardło, ale to najwyraźniej jeszcze nie ten moment. Kiedy stało się jasne, że on nie zabije jej, zacząłem się bać, że to ona zabije jego. Pod tym względem odcinek pełen był dobrych momentów - czy Jaime zabije Cersei, czy Cersei zabije jego, czy Ogar rzuci się na swojego brata, czy góra zabije Tyriona, itd. No i najważniejsze z pytań: czy Berrick i Tormund wciąż żyją?! Lepiej żeby tak, po co inaczej Pan Światła miałby go żywiać, żeby przywalił go mur? Poza tym, chcę zobaczyć jeszcze chociaż z jedną scenę z Tormundem i Brienne!

Całe szczęście okazało się, że sytuacja w Winterfell przedstawia się tak, jak większość fanów przypuszczała. Jak tylko Sansa zaczęła wymieniać oskarżenia, byłem pewien, że mówi do Baelisha! Fantastyczna scena! Z bardzo prozaicznego powodu, jakim jest śmierć jednej z najbardziej znienawidzonych postaci w serialu, ale też i ze względu na fantastyczną grę aktorską Aidana Gillena. Od samego początku, kiedy jeszcze głupio się uśmiechał, przez najszczersze zdziwienie, kiedy padło jego nazwisko, przez żelazną twarz pokerzysty, który próbuje się wykpić, przez złość, strach i przerażenie, aż po ostatnie zdziwienie, kiedy po jego szyi popłynęła krew. Powtórzę się, fantastyczna scena. No i dziewczyny miały później swój 'ciepły moment', kiedy zaczęły sobie słodzić - jesteś taka silna! - Nie, nie, nie to ty jesteś silna. Zastanawia mnie tylko od kiedy Starkowie byli w komitywie. Od samego początku? Pomiędzy tym, a poprzednim odcinkiem? Z jednej strony przerażenie Sansy po tym jak znalazła maski w jej torbie wydawało się prawdziwe, z drugiej zaś nie chce mi się wierzyć, że Człowiek Bez Twarzy dał się tak łatwo podejść byle Baelishowi. No nic, najważniejsze, że Littlefinger wreszcie gryzie piach. Najwyższa pora.

I czy możemy wznieść szklanki za Samwella Tarly'ego?! Myślałem, że się posikam w trakcie sceny między nim, a Branem. Sama scena nie powiedziała nam niczego, czego i tak byśmy już nie wiedzieli, ale dobrze, że zostało to powiedziane na głos. No i miło było wreszcie zobaczyć Rhaegara. W książkach opisywany był jako podobny do Viserysa, ale bardziej umięśniony i ogólnie przyjemniejszy, czyli dokładnie taki jakim zobaczyliśmy go w tym odcinku. Brawa! No i nie wiem jak ty, ale ja dostałem aż dreszczy, kiedy Bran stwierdził (słusznie z resztą), że "Rebelia Roberta była oparta na kłamstwie". Kłamstwie, które zupełnie zmieniło bieg historii i zabrało ze sobą tysiące ludzkich istnień.

Rozśmieszyła mnie główna scena tego odcinka. Niby dobrze było zobaczyć tak wielkie spotkanie niemalże całej pozostałej obsady serialu. Niektórzy spotkali się po raz pierwszy, jak Cersei i Dany, inni widzieli się pierwszy raz od niewiadomo jak dawna, jak Bronn i Pod, czy Jaime i Brienne. Wyszło z tego kilka ciekawych i zabawnych konwersacji, ale samo clu spotkania, czyli pertraktacje na temat rozejmu były wybitnie krótkie. Fatygowali się przez pół świata tylko po to, żeby Jon skopał wszystko swoją prawilnością. Naprawdę przez całą tą podróż nikt nie wpadł na to, żeby omówić jak będą wyglądały rozmowy? Rozśmieszyła mnie gotowość z jaką Euron stwierdził, że ma to w dupie i jedzie do domu. Byłem gotów uwierzyć, że faktycznie tak zrobi. Naiwny jestem, wiem. Cersei by mnie wydymała jak by chciała.

Paradoksalnie, Theon, mimo iż pozbawiony jaj, pokazał dzisiaj wreszcie, że jednak ma jaja. Pomogła co prawda rozmowa z Jonem (która, swoją drogą, bardzo ładnie pasuje do sytuacji w której już wkrótce on się znajdzie), ale wydaje mi się, że dotarliśmy właśnie do, że się tak wyrażę, ostatecznej wersji Theona, z którą będziemy już do końca (serialu, albo jego). Teraz pytanie, czy to wystarczy, aby uratować Yarę i przeżyć, czy może będzie musiał się dla niej poświęcić. A może po prostu polegnie w walce z Euronem? To w końcu Gra o Tron.

Siódmy sezon jako całość obfitował w wielkie, zmieniające stan rzeczy wydarzenia i był do tej pory bodajże najbardziej widowiskowym sezonem w historii serialu. Czuję się jednak trochę niespełniony. Dlaczego? Ponieważ pomiędzy tymi wielkimi bitwami zmieniającymi co i rusz układ sił na planszy, zabrakło mi mniejszych momentów i interakcji między poszczególnymi postaciami. Irytowało mnie, że ludzie albo stali chwilę w sali tronowej i gadali nieciekawe głupoty, albo szli i gadali nieciekawe głupoty. Zabrakło bardziej skomplikowanych relacji budujących postacie. Można by się kłócić, że przez sześć sezonów autorzy zdążyli już zbudować to co chcieli, ale kolejne odcinki wydawały się przez brak takich trudnych sytuacji trochę puste. Denerwował mnie strasznie hejt na cały sezon spowodowany rzekomymi "teleportacjami" poszczególnych postaci. Warto uzmysłowić sobie, że kiedyś jak Jaime wyruszył w podróż w pierwszym odcinku sezonu i dotarł na miejsce w piątym, to działo się tak dlatego, że autorzy mieli do pokazania jeszcze dobrych dziesięć innych wątków, którymi można było wypchać poszczególne odcinki. Dzisiaj, kiedy znajdujemy się już niemalże na ostatniej prostej serialu, większość obsady nie żyje, a pozostała jej część siedzi skupiona w dwóch miejscach, nie ma jak zrobić takiej długiej przerwy. Co mielibyśmy oglądać kiedy Jon wyruszył do Eastwatch? Cersei bzykającą Jaime'ego, mówiącą jak to wszystkich nie lubi i pijącą wino? Przy obecnym stanie rzeczy te skrócone podróże są już potrzebne.

Uwagi:

- Arya wybiła cały ród Freyów jednym ruchem, zostawiła jedną osobę żeby historia mogła się rozejść i... nikt ani razu nawet o tym nie wspomniał. Zmarnowany potencjał.

- Gdzie jest 'najwierniejszy człowiek Neda Starka', Howland Reed?! Siedem sezonów, a ja widziałem go tylko w retrospekcji?

- Jorah był w tym sezonie bezużyteczny. Rozumiem, że zostawiają go na ostatni sezon, ale w siódmym jego historia to "znalazłem lekarstwo i oto jestem". Miło, że wciąż żyje, ale co z tego? Niby poszedł z Jonem za mur, ale nie zrobiłoby większej różnicy, nawet jakby nie poszedł.

- Bran Stark wie wszystko. Muszą go szybko zabić, bo tego typu postać psuje cały serial. Co stoi na przeszkodzie, żeby Bran non stop szpiegował Cersei? Żeby zapytali go o cokolwiek, czego nie są pewni? Gdzie jest ta osoba? Co robi ta osoba? Bran jest zbyt op.

- Co kogo obchodzi Złota Kompania przy Dothrakach, Nieskalanych, Smokach i zombie? Ta decyzja Cersei nie trzyma się kupy. Nie zapominajmy, że chciała ich zatrudnić jeszcze zanim dowiedziała się, że dzięki nim będzie mogła wbić nóż w plecy Dany.

- Czy problem jedzenia został kiedyś rozwiązany? Nie? Tak właśnie myślałem.

- Gdzie jest Gendry?

- Biorąc pod uwagę jak łatwo zabić zombie przy pomocy ognia, czy oznacza to, że ożywiony Viserion jest leszczem na jednego strzała od któregoś ze swoich braci? Pasowałoby to do motywu "Viserys-leszcz", ale byłoby też trochę antyklimatyczne.

- Co jest nie tak z Rhaegarem Targaryenem? Dla przypomnienia, przed Lyanną książę wziął ślub z Elią Martell, z którą miał dwójkę dzieci: córkę Rhaenerys i syna Aegona. Następnie zostawił ją w diabły, wziął sobie Lyannę Stark i zrobił z nią dzieciaka, któremu dał na imię... Aegon. Ja rozumiem, że w wielkich rodach imiona lubią się co jakiś czas powtarzać, ale żeby mieć dwóch synów o tym samym imieniu? Zupełna bzdura. Teraz moje pytanie jest następujące: czy to z Rhaegarem jest coś nie tak, czy to scenarzyści zapomnieli jak nazywały się jego dzieci i zaliczyli wtopę? Ciekawe czy według Martina prawdziwe imię Jona to też Aegon?

- Dziwnie się czułem oglądając uda Jona pomiędzy udami Dany, podczas gdy Bran 'wyjawiał', że on i Dany są bratankiem i ciotką.

Dzięki za kolejny sezon wspólnego oglądania. Do następnego i pamiętaj: W finale wszystkie chwyty są dozwolone. Nie mogę się doczekać!

 

Oceń bloga:
13

Który odcinek siódmego sezonu był najlepszy?

1
30%
2
30%
3
30%
4
30%
5
30%
6
30%
7
30%
Pokaż wyniki Głosów: 30

Komentarze (27)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper