Gra o Tron - Winds of Winter

BLOG
561V
Gra o Tron - Winds of Winter
Darek | 28.06.2016, 14:58
Cersei bierze w sprawy w swoje ręce, Północ ma nowego króla, Denerys rusza na wojnę, a i tak najbardziej niesamowity jest fakt, że sceny w Dorne miały, koniec końców, sens!

Brace yourself! Winter... has come! 

 

Zakończyła się pewna era. Od tej pory Gra o Tron nigdy nie będzie już taka sama. W końcu nadeszła zima. Muszę przyznać, że mi trochę smutno. Przez bite sześć lat cały internet powtarzał "winter is comin'" jak mantrę. Długo kazała na siebie czekać ta zima. Co to dla nas oznacza? Zawsze myślałem, że zima przyjdzie wraz z Białymi Wędrowcami. Wychodzi na to, że się myliłem. Ona tylko zwiastuje ich nadejście. Zakładam, że gdzieś na koniec siódmego sezonu. 

 winteriscoming.jpg

Nie wiem jaki był główny motyw finału, choć gdybym musiał się na coś zdecydować to powiedział bym, że były to przygotowania do wojny. Można pokusić się o stwierdzenie, że Cersei już tę wojnę wygrała, ale nie oszukujmy się, to było pyrrusowe zwycięstwo. Mniej więcej od połowy tego sezonu jasnym było, że Dziki Ogień znów zostanie użyty. Co prawda spodziewałem się większego zniszczenia, ale tu muszę oddać Cersei honor - załatwiła sprawę w sposób szybki, efektowny i bez niepotrzebnego zniszczenia. Jednym ruchem wybiła wszystkie Wróble, paru Tyrellów i dziesiątki religijnych fanatyków, zostawiając sobie jednego, a raczej jedną, septę Unellę. Nie lubię Cersei za grosz, ale podobała mi się jej kara dla swojego dawnego kata. Kto jak kto, ale ona zdecydowanie zasłużyła na dotkliwą karę. W pierwszej chwili można by powiedzieć, że Lannisterowie odnieśli pełne zwycięstwo. No właśnie. W pierwszej. Rozbawiło mnie, w pewnym sensie, że Cersei stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie zabicie żony swojego syna, wszystkich wyznawców religii w którą wierzy, a następnie pozostawienie go samemu sobie. To nie mogło się dobrze skończyć i nie skończyło. Kiedy Tommen wyszedł z kadru i przez kilka sekund patrzyliśmy na otwarte okno i płonące ruiny septu, pomyślałem sobie, że zabawnie by było gdyby teraz wbiegł z powrotem w kadr i rzucił się z okna. Nie wiele się pomyliłem. Jak by nie było, efekt jest ten sam - Cersei została nową królową siedmiu królestw. Pytanie na jak długo. Według przepowiedni, po stracie wszystkich swoich dzieci zostanie zabita przez młodszego brata. Jaime zasadniczo jest o kilka minut młodszy, a jego mina w ostatniej scenie nie zdradza przesadnej radości. Przepowiednia może, co prawda, odnosić się również do Tyriona, albo w sumie dowolnego innego "młodszego brata" (nie jest powiedziane, że to jej młodszy brat), ale śmierć z rąk Jaimego byłaby najbardziej poetycka. Kochający brat bliźniak, królobójca, przeszywa swoją siostrę, królową, mieczem. Historia zatacza koło. Czekam, czekam! 

 

Littlefinger w końcu pokazał komuś swoje prawdziwe oblicze. Jest tylko jeden problem. Jego zamiary kłócą się lekko z faktem, że Jon Snow został właśnie okrzyknięty nowym Królem na Północy. Sansa zdaje sobie z tego sprawę, co stawia ich po przeciwnych stronach barykady. Szalenie ciekawi mnie w jaki sposób skończy się ich starcie, jeśli w ogóle do jakiegoś starcia dojdzie. Petyr w dalszym ciągu darzy Sansę uczuciem, co może dać jej w krytycznej chwili przewagę. No i ma po swojej stronie Jona, który też przecież nie jest w ciemię bity. Lady Mormont musiała mu trochę pomóc w zjednoczeniu rodów północy (niesamowite, że ta dziewczynka nigdy wcześniej nie stała przed kamerą), ale już z Melisandre rozprawił się sam. I trzeba przyznać, że wybrnął z sytuacji całkiem elegancko. Wiedźma dopuściła się okrutnych zbrodni, do których z resztą się przyznała, ale jednocześnie uratowała też Jonowi życie. Myślę, że jeszcze ją kiedyś zobaczymy i znowu będzie jej dane zdrowo namieszać. 

 

W Meereen Daenerys w końcu ruszyła na podbój Westeros! Najpierw jednak należało kopnąć w dupę Daario Naharisa. Skrzywdzony kochanek to potężny wróg, a jeśli dobrze kojarzę fakty z książek, zdarzyło mu się tam wbić Dance nóż w plecy. Serialowy Daario zdaje się być innym charakterem, ale kto go tam wie. Chwilę po tym mogliśmy obejrzeć uroczą scenę między Danny a Tyrionem. Scenę o tyle bardziej wzruszającą jeśli wierzyć teorii wedle której karzełek jest Targaryanem i bratem Danki. 

 

A skoro już o teoriach mowa. Jedna z nich w końcu się potwierdziła! Żegnaj Jonie Snow. Witaj Jonie Targaryan. Trochę zdziwił mnie fakt, że nie dane było nam usłyszeć o co dokładnie Lyanna poprosiła Neda. Zacząłem więc grzebać i znalazłem kolejną teorię wedle której Jon nie jest jedynakiem. Ma siostrę bliźniaczkę - Meerę Reed. Nie da się ukryć, że Jon i Meera są do siebie dosyć podobni. Oboje też urodzili się w tym samym roku, a ojciec Meery był w wieży (no, bardziej pod) wraz z Nedem. Fakty się zgadzają, ale nie chcę wierzyć w tę teorię, bo... po co to? Do czego miałaby służyć taka rewelacja teraz, kiedy serial znajduje się już praktycznie na ostatniej prostej? Co by to zmieniło? Nie kupuję tego. 

 

Na koniec jeszcze wielkie brawa dla Varysa - mistrza teleportacji! W jednej chwili w Dorne (miło że jeszcze na koniec podchwycili ten wątek), w następnej już na statku razem z Daenerys. Ja rozumiem, że musiało już po prostu minąć trochę czasu, ale mogliby jakoś lepiej ten upływ czasu sygnalizować, bo wychodzi z tego niezła komedia.

 

Dzięki za wspólnie spędzone dziesięć tygodni. Nie wiem jak Tobie, ale mi szósty sezon podobał się bardzo. Częste zwroty akcji, wiele istotnych wydarzeń, odkryte po latach tajemnice, niesamowita reżyseria, świetna muzyka (zwłaszcza w tym odcinku - ogień!), ale i serce. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon i dwie wielkie wojny. Mam nadzieję, że wtedy też będziemy mogli oglądać go razem. Do następnego! 

Oceń bloga:
12

Komentarze (20)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper