Rzecznik Praw Obywatelskich: Gry wideo jak alkohol - tylko dla dorosłych?

BLOG
688V
Rzecznik Praw Obywatelskich: Gry wideo jak alkohol - tylko dla dorosłych?
Radesito | 11.04.2015, 20:24
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Już niedługo kupując grę będziemy musieli posiadać przy sobie dowód osobisty. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie po lekturze wywiadu z Rzecznikiem Praw Obywatelskich Panią prof. Ireną Lipowicz. Poniżej zamieszczam wypowiedź Pani Rzecznik.

Źródło: http://wyborcza.biz/biznes/1,143821,17735302,RPO_apeluje__Gry_wideo_jak_alkohol___tylko_dla_doroslych_.html

Rozmowa z prof. Ireną Lipowicz, rzecznikiem praw obywatelskich.

Krzysztof Majdan: Czytając artykuły i komentarze pod nimi do pani listów do MEN czy resortu gospodarki w sprawie gier wideo, można odnieść wrażenie, że prowadzi pani krucjatę...

Prof. Irena Lipowicz: Krucjatę przeciw czemu? Przecież jestem zwolennikiem wolności internetu, udowodniłam to podczas sprawy ACTA. Grami zajęłam się na skutek sygnałów od obywateli i z przekonania. Tu chodzi przecież o dzieci, dla których pewne gry są bardzo szkodliwe, niedostosowane do ich wieku, a nie ma żadnych przepisów regulujących ich dystrybucję. Jak np. "GTA", gdzie znajdziemy wiele drastycznych treści. Tu już nie chodzi o samo zabijanie. Tu chodzi o realizm. W tej grze można np. torturować człowieka, bardzo realistycznie rażąc go prądem lub wyrywając mu zęby obcęgami. Chciałby pan, aby pana dziecko grało w taką grę?

Jasne, że nie. To gra dla dorosłych, nie dla dzieci.

- Dostałam list od zawodowej testerki gier. Opisała przypadek siostry, bardzo zabieganej osoby, która ma dziewięcioletniego syna. Gdy prosił o "GTA", dostał. Mama chciała pokazać dziecku, że jej na nim zależy.

Komuś tu zabrakło zdrowego rozsądku. Zakazy i nakazy w tym nie pomogą.

- A skąd matka miała wiedzieć, co jest w tej grze? Nie każdy ma w rodzinie testera gier wideo.

Skąd? Na pudełku "GTA" jest czerwony piktogram - dozwolone od lat 18.

- Owszem, ale PEGI, czyli międzynarodowy system oznaczeń gier stosowany w 38 krajach, nie jest wszędzie obowiązkowy dla producentów. Rodzicom często brakuje świadomości o wpływie gier na dzieci. Przecież pamiętają, że sami jako niepełnoletni oglądali film dozwolony od 18 lat czy grali w prostą grę z elementami przemocy, a wywoływało to u nich jedynie dreszczyk emocji. Tylko że to są dwa różne światy. Dziś gry mają nieporównywalnie wyższy stopień realizmu, interakcja sprawia, że dzieci angażują się całkowicie.

Ale gracze cenią sobie ten realizm. To wizytówka także naszych producentów gier.

- Ależ ja jestem dumna z polskich producentów gier i nie zamierzam podcinać im skrzydeł. Gry to rozrywka milionów obywateli, co pokazały choćby mistrzostwa w grach komputerowych IEM w Katowicach sprzed kilku tygodni. Mnie chodzi o dobrowolność w stosowaniu oznaczeń systemu PEGI. Tylko Polska i dwa inne unijne kraje są wstrzemięźliwe, jeśli chodzi o wprowadzenie PEGI do swojego systemu prawnego. W Wielkiej Brytanii, jeśli sprzedawca sprzeda grę osobie niespełniającej wymogów wiekowych PEGI, ryzykuje karę grzywny i do sześciu lat pozbawienia wolności. W Szwecji jest nawet zapis w prawie konstytucyjnym zabraniający sprzedaży dzieciom brutalnych gier, a sprzedawca ma prawo uzależnić sprzedaż gry od zgody rodzica.

Polska zawsze była pod tym względem w tyle za Zachodem...

- Łotwa to nie Zachód, a też ma przepisy odnośnie do dystrybucji gier. Tam np. można zakazać sprzedaży, jeśli nie da się ustalić kręgu graczy, do których adresowany jest tytuł. Albo jeśli producent nie poinformował o ograniczeniach wiekowych. PEGI online, czyli analogiczny system ograniczenia dostępności wiekowej dla gier internetowych, wprowadziły Dania, Finlandia, Wielka Brytania, Włochy. Teraz dzięki współpracy z Google'em i Microsoftem ograniczenia wiekowe będą stosowane w przypadku gier mobilnych. Można? Można.

Pani też chce wsadzać do więzienia za sprzedaż brutalnej gry dziecku?

- Właśnie nie! Jestem zwolenniczką samoregulacji, kodeksów dobrych praktyk, ale nie pozbawiania wolności. Tam, gdzie potrzebna jest regulacja, jestem wielką zwolenniczką wysokich kar finansowych, bo w biznesie to one są najlepszym "środkiem wychowawczym". Po prostu system oznaczeń wiekowych powinien być obligatoryjny, a sprzedawcy powinni kontrolować, komu i jakie gry sprzedają. I nie mówię tu o wszystkich tytułach, bo PEGI to też gry od trzech czy 12 lat. Chodzi tylko o te potencjalnie najgroźniejsze, od 16 i 18 lat.

Czyli powinno być tak jak ze sprzedażą alkoholu? Po drastyczną grę do sklepu pójdę z dowodem?

- Tak. Po prostu postuluję, by postąpić zgodnie z zaleceniami unijnymi i dobrą praktyką innych krajów. Nie rozumiem, dlaczego polskie dzieci miałyby być gorzej chronione niż niemieckie czy angielskie.

Tylko jak takie przepisy wdrożyć i jak ich przestrzegać? Potrzebowalibyśmy kolejnego urzędu.

- Niepotrzebny jest nowy urząd. Może tym się zająć Ministerstwo Edukacji Narodowej czy Urząd Komunikacji Elektronicznej. Przecież nie mamy osobnego urzędu, który by kontrolował sprzedaż alkoholu nieletnim. A sprzedawcy zazwyczaj tego nie robią, bo boją się dotkliwych kar i utraty licencji. Sprzedawca musi ponieść odpowiedzialność, jeśli sprzeda dziecku zbyt brutalną, zagrażającą mu grę. Tu chodzi też o uświadomienie obywateli. Jestem pewna, że gdyby w sklepie w kolejce przed panem dziecko próbowało kupić alkohol, a sprzedawca byłby skłonny mu sprzedać, to pan by interweniował. Podobną postawę musimy wypracować w sprzedaży gier. To odpowiedzialność nas wszystkich.

A co na to sami producenci i sprzedawcy?

- Zgadzają się ze mną. Stowarzyszenie Producentów i Dystrybutorów Oprogramowania Rozrywkowego w kodeksie dobrych praktyk pisze: "Brak społecznej świadomości co do zróżnicowania potencjalnych odbiorców gier niesie za sobą ryzyko, że rodzice i opiekunowie nieświadomie pozwalają dzieciom na kontakt z nieadekwatną do ich wieku rozrywką". Czasem łatwiej rozmawia mi się z producentami i dystrybutorami gier niż z urzędami, które boją się, że w ten sposób "zabijemy" polską specjalność eksportową.

Zaczęłam się zajmować tematem oznaczeń gier w 2013 r. Mamy rok 2015 i wciąż jesteśmy na etapie dyskutowania oraz prowadzenia badań. A to bardzo ważna sprawa. Z niewyjaśnionych przyczyn poważnie wzrósł nam odsetek samobójstw wśród dzieci w wieku do 14 lat...

To już przesada. Równie dobrze możemy wyrzucić z lektur szkolnych "Cierpienia młodego Wertera", bo pod jego wpływem romantyczna młodzież popełniała samobójstwo ponad 200 lat temu.

- Proszę nie żartować. Liczba samobójstw wzrosła, wiąże się to z szeroko rozumianą przemocą w cyberprzestrzeni. Gra dla dorosłych w rękach dziecka to może być fragment tej przemocy. Trudno jest udowodnić, że gry są bezpośrednio odpowiedzialne za wzrost samobójstw. Gdyby się dało, w mig mielibyśmy potrzebne regulacje.

Czemu nie podchodzimy do ochrony dzieci bardziej kompleksowo? Gra jest droga, a w wielu domach jest kablówka, sto kanałów za mniejsze pieniądze. Dziecko ma wybór filmów pełnych przemocy. Albo inaczej - jaka jest różnica między chłopcem grającym w "GTA" a dziewczynką czytającą "Pięćdziesiąt twarzy Greya"? Książka, mimo że archaiczna, też potrafi być szalenie angażująca.

- Zaczęłam od tego, co jest dla dzieci największym niebezpieczeństwem. Nie neguję, że niektóre książki i filmy też mogą mieć destrukcyjny wpływ na dzieci. Jednak istnieje coś takiego jak intensywność przeżycia, która w chłonnym, młodym umyśle może się na stałe zarysować. Specjaliści twierdzą, że nowa interakcyjność gier jest o wiele bardziej wciągająca i angażująca niż w przypadku filmu czy książki. Odpowiednio intensywniejsze mogą być skutki dla psychiki.

 
Oceń bloga:
6

Podzielacie zdanie Pani Rzecznik?

Tak
67%
Nie
67%
Nie mam zdania
67%
Pokaż wyniki Głosów: 67

Komentarze (18)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper